Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lili7

Użytkownik
  • Postów

    173
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lili7

  1. Mysle ze tak. A sadzisz że tak może byc? tak czujesz wobc niej?
  2. Lili7

    Suchar na dzisiaj :)

    Plaża, morze, piękna pogoda. Na kocyku wspaniała laseczka posuwistymi, erotycznymi wręcz pociągnięciami smaruje swoje idealnie opalone ciało. W bliskim sąsiedztwie tego "zjawiska", na rozpostartym ręczniku leży z przymkniętymi oczami facet w średnim wieku. Gdyby nie coraz bardziej zwiększające sie gabaryty jego slipek, możnaby uznać, że śpi i kompletnie nie zwraca uwagi na dziewczynę. Tym zachowaniem myli panienkę, która zerkając na niego widzi tylko jego opuszczone powieki i już bez żadnych zahamowan wkłada rękę w stringi, kładzie ją na swym łonie i półgłosem mówi: - Ty mój skarbie największy, ty moja pieszczoszko. Mamusia pamięta, że wszystko ma dzięki tobie. I mieszkanie i samochód i spore oszczędności. Chcesz się wykąpać ? Juz idziemy do wody. Wstała i pobiegła w stronę morza. Facet otwiera oczy, unosi sie na łokciu i spogladajac w kierunku swojego przyrodzenia warczy : - Słyszysz , kurwaaa, słyszysz ? A ja przez ciebie straciłem wille, dobrze prosperującą firmę i Mercedesa 600. I jeszcze musze płacić alimenty w trzech różnych miejscach. Chciałbyś sie z nią wykąpać, co ? - tutaj przekręca się na brzuch: - A piasek bydlaku żryj!
  3. Lili7

    Czy masz?

    czasami tak, ostatnio częściej Czy masz samochód zabawkę?
  4. Vian mój nie starał się w ogóle. Zawsze miał posprzatane, ugotowane, uprane, mnie na zawołanie gdy tylko chciał. W zamian chciałam tylko odrobine bezpieczeństwa. Problem w tym że trafiłam na socjopatę i mitomana który mnie wykorzystywał w każdy możliwy sposób. Znęcał sie nade mna psychicznie, fizycznie, finansowo itd Cały ten 6-cio letni związek to koszmar. Wmówił mi że jestem nikim, wmówił mi że nikogo lepszego nie znajdę. Dwa razy byłam bardzo bliska by skończyć ze sobą. Dwa razy uratowała mnie moja córka. Przez pierwsze 4 m-ce ciazy nie było dnia by nie miała mysli samobójczych, do czasu gdy poczułam jej pierwsze ruchy w brzuchu. Druga część ciąży żyłam z jego słowami, że jak urodze to mi ja zabierze. Miałam plan że po porodzie albo skocze z mostu albo pójdę na oddział zamknięty. Gdy ją zobaczyłam po raz pierwszy wiedziałam że dla niej musze walczyć z nim i ze sobą samą. Dlatego poszłam na terapię. Dlatego próbuję coś ze sobą zrobić. Nie chce by ona w przyszłości przechodziła przez to co ja. Tym bardziej by przechodziła przez to przeze mnie.
  5. Tak chodze na terapię, od dość niedawna bo od 5 tyg dopiero. Mam mieszane uczucia ale nie byłabym sobą gdybym nie sprawdziła więc cierpliwie chodzę. w końcu jestesmy tylko ludźmi :) Vian mój się w ogóle nie starał. Ja kochałam i starałam sie za nas dwoje. A do "ekscesów" dochodziło gdy brakowało mi w tym sił Ja nigdy nie byłam góra. Nawet teraz po 6 miesiącach, mimo dzielących nas 600km ma niesamowitą władze psychiczną nade mną
  6. Vian, Ja też miałam takie okresy. Ze skrajności w skrajność bym powiedziała. W momentach gdy nie dostawałam nic w zamian za "swoje poświecenie" (które tak naprawde na siłę komus narzucałam) dostawałam szału i wybuchały awantury typu : nie kochasz mnie, ja dla ciebie to i owo ty dla mnie nic. Potrafiłam rzucać szklankami, talerzami i mówic bardzo złe słowa. Poźniej zamykałam sie w sobie, przez kilka dni potrafiłam siedziec w drugim pokoju kompletnie nie wymawiajac do niego nawet jednego słowa. W końcu nie wytrzymywałam bo brakowało mi tego "bycia z nim" i przepraszałam zawsze pierwsza- czy by.ła moja wina czy też nie. Mój maż to wykorzystywał bo zawsze miał to co chciał a moje napady jakos znosił, później się cieszył że ma te kilka dni wolnych odemnie gdy siedziałam zamknięta w drugim pokoju. Gdy przychodziłam przepraszać znów był na wygranej pozycji bo przeprosiny kończyły sie w łózku a ja znów dawałam z siebie wszystko ehhhh W ciagu kilku dni potrafiłam raz cieszyć się życiem, śmiac się na głos by za chwilę myslec o samobójstwie i szukac najwyższego bloku w okolicy. Meczyło mnie to i niszczyło. Nie chce juz
  7. Vian, u mnie problem w tym, że w miłości zawsze oddawałam cała siebie. Żyłam życiem swojego faceta kompletnie zapominając o sobie. Całe moje życie podporządkowywałam związkowi a faceta oplatałam jak bluszcz. To było chore. Sądziłam że jesli dam z siebie wszystko to choć troche dostane w zamian - ba ja tego absolutnie oczekiwałam, a gdy nie dostawałam nic wpadałam w szał. Nie rozumiałam tego że skoro ja tyle z siebie dałam to dlaczego on nie chce mi dać tego lub owego, przeciez ja sie bardziej wysiliłam. Przez to wszystko wielokrotnie byłam wykorzystywana. Dostawałam obietnice. A to mnie jeszcze bardziej wkurzało. Potrafiłam krzyczeć, płakac, bić, szantażować a nawet tupać nóżką jak mała dziewczynka- to było bardzo bardzo chore i złe. Głupie i niszczące mnie. Najgorsze, że im mniej dostawałam tym bardziej tego pragnełam tym bardziej nalegałam i tym bardziej wszystko psułam. Dlatego po ostatnim związku trzymam sie z daleka od - no może nie facetów bo tu bym skłamała, ale od zakochania sie.
  8. Moja terapeutka stwierdziła, że ja odczuwam miłość jak dziecko. Od partnerów oczekiwałam miłości takiej jakiej się oczekuje od rodzica. A nie na tym to polega. Przez pierwsze 3 razy biegłam do terapeutki jak na skrzydlach, zaraz po wyjściu od niej nie mogłam się doczekać kolejnego spotkania. Teraz już emocje ochłonęły ale nadal mi dobrze ze świadomościa że ona mnie rozumie. Teraz staram się skupic na sobie, odnaleźć sie po tych wszystkich latach "służenia komuś". Uciekłam w wirtualny świat w którym mam przyjaciół, którym zawsze mogę się wyżalić. To zajmuję mi czas i myśli. A w realnym świecie nie dopuszczam do siebie nikogo z kim mogłabym mieć typową relację damsko-męską. Są 3 osoby ale z żadnym z nich nie mogłabym być w prawdziwym związku więc nie boje się że znów się zakocham. Są to tylko znajomi, pogadac, posmiać się. Jesli mam kochac głupio to nie chce wcale. Zreszta mam juz dość, miłość nie jest dla mnie. Izzie a co twoja terapeutka o tym uczuciu twoim do niej?
  9. izzie, zakochać się w terapeutce hmmm musiało być ci ciezko. Dobrze, że moja jest mało pociągająca Ja tez za każdym razem uważałam, że to miłość. Może i w jakims sensie to była miłość. Teraz wiem, że obsesyjnie musiałam z kimś być, bałam się samotności. Potrzebowałam byc dla kogoś. Moje zachowanie w miłości naprawde sprowadzało się do obsesji. Nadal sie boję ale teraz powoli umiem sobie z tym radzić. A jak to wygląda u ciebie?
  10. izzie, to nie jest miłość. To uzaleznienie od kochania kogoś. Od świadomości że jest ten ktoś komu chce się oddać wszystko.
  11. Ja kochałam tak obsesyjnie. Zawsze na końcu najbardziej cierpiałam. Teraz nie chce juz kochac nikogo i nigdy.
  12. Żebyś wiedzial. Ja w ciagu ostatniego roku schudłam 20 kg i teraz mam problem bo w szafie wszystko za duże a porfel zbyt cieńki by wybrać się na porządne zakupy. Zreszta jest tak jak piszesz, w sklepach nie ma nic ciekawego, wszystko szyte na masówkę i albo rozmiar chiński xs albo jak worek. Nienawidze wytartych jeasnów :/
  13. Wiadomość że wreszcie będe miała wolny weekand
  14. [videoyoutube=r8jnaZ940d8][/videoyoutube]
  15. spotkałam Karola Bieleckiego na spacere. Dzieku jego grze zaczełam oglądać ręczną. Powiedziałam mu to. Miło mu no i git.
  16. Ja wszystko przez co teraz przechodzę zawdzięczam moim rodzicom wiem, że nie zrobili tego specjalnie ale to żadne wytłumaczenie.... mam tylko nadzieje, że nauczę się na błędach i moja córka nie będzie miała takich problemów z jakimi zmagam się ja.
  17. Wieczorny spacer z kolega i rozmowa z nim. O wszystkim i o niczym.
  18. Dla mnie psycholog czy psychiatra to taki sam lekarz jak każdy inny. Tyle że leczy duszę a nie ciało. Warto się wybrać i spróbować. Ja chodzę na terapię przez NFZ i bałam się troszkę niekompetencji ale miło się pomyliłam i moja terapeutka bardzo fajna, wzbudziła moje zaufanie i po 3 spotkaniach jest mi lepiej. Bałam się że będę miała problem by się otworzyć, mówić o rzeczach które bola ale jest dobrze. Polecam
×