Ja jak większość osób powiem: "za późno"...
Do lekarza poszłam po ponad pół roku męczarni, po decyzji, że nie jestem w stanie normalnie żyć i oprócz siebie doprowadzam do ruiny swoich bliskich. Na pierwszej wizycie Pani doktor powiedziała tylko "i dlaczego dopiero teraz się widzimy?, przecież tak się nie dało funkcjonować!". Tę wizytę spędziłam przez godzinę płacząc, druga była spokojna, a na trzeciej obie się uśmiałyśmy. Oprócz terapii bez wątpienia pomogły mi leki, dlatego każdemu, kto ma wątpliwosci czy iść do lekarza mogę tylko poradzić, że nie ma nic do stracenia, a do zyskania wiele.