Mam na imię Artur,mam 23 lata,kiedyś wogóle bym nie pomyślał że takie coś mnie spotka jak nerwica,oczywiście zawsze byłem lekko poddenerwowany wychodząc do szkoły,urzędu ogólnie na miasto załatwić jakieś sprawy,zawsze na lekkiej adrenalinie,ale to co sie stało pózniej to normalnie koszmar którego w najgorszych snach sobie nie wyobrażałem.Zacznijmy od tego że prowadziłem dość rozrywkowy tryb życia-alkohol,ciągłe imprezki które nie miały końca i konczyły sie zazwyczaj upijaniem do nieprzytomnosci.Pewnego pięknego dnia pod koniec tamtego roku w grudniu,moja babcia która ze mna mieszkała miała zawał serca,zadzwoniłem po pogotowie przyjechali zabrali babcie do szpitala,leżała dwa tygodnie w szpitalu zanim zmarła,oczywiście nie było z nia żadnego kontaktu bo była w stanie śmierci klinicznej tzn.mózg umarł,przez te dwa tygodnie przeżyłem tyle stresu że eh nie da sie tego opisać,aż wreszcie telefon ze szpitala z informacją o śmierci babci,(zaznaczam że babcia zastępowała mi mame która zmarła jak miałem 10 lat,więc byłem do babci bardzo przywiązany).Pierwszy atak miałem podczas kąpieli,zrobiło mi sie słabo,zbladłem i zacząłem sie cały telepać,no więc od razu do ojca żeby mnie zawiózł na pogotowie bo umieram,pojechaliśmy na pogotowie,zrobiono mi ekg,zmierzono ciśnienie wszystko ok nic niepokojącego nie wykazało,może poza przyspieszona akcja serca tzw.częstoskurcz,dali mi na uspokojenie i do domu,nazajutrz budze sie i robi mi sie słabo,drżenie rąk,wypiłem nervosol na uspokojenie i troche przeszło,wyobrazcie sobie że prawie pół stycznia przeleżałem w łóżku z przerwami ponieważ były dni w których czułem sie dobrze i mogłem normalnie funkcjonować,od stycznia pomału objawy zaczęły ustępować tzn.nie leże w łozku całymi dniami jak to miało miejsce podczas pierwszych atakow nerwicowych,ale podnosze sie mimo ze nieraz jest mi bardzo słabo w głowie sie kręci,staram to od siebie odganiać nie myśleć ale nie raz samo przychodzi bez powodu,ogólnie walcze dopiero z ta choroba od 3 miesięcy,bardzo mi z tym wszystkim ciężko dlatego musiałem napisać do was,przynajmniej ktoś mnie zrozumie z podobnym problemem,i to daje mi otuchy do dalszej walki z tym francostwem.Licze na odzew z waszej strony,cieplutko pozdrawiam wszystkich.