Skocz do zawartości
Nerwica.com

NemesisDivine

Użytkownik
  • Postów

    60
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez NemesisDivine

  1. NemesisDivine

    Skojarzenia

    wprawa- etiuda muzyczna
  2. dzisiejsze poparzenie nóg kremem depilującym i teksty na temat stanu mojego ciała, które się przy tym pojawiły..
  3. Zaczynam znowu nie ogarniać. Piszę o tym, chyba tylko po to, żeby w końcu to do mnie dotarło, tak prawdziwie. A może liczę podskórnie na to, ze ktoś napisze coś, co mnie "tknie".. Znalazłam sobie nową wagę idealną, nowy pułap do trzymania się go, jako odpowiedniego i takiego, z którym czuję się ok. Wcześniej, przez długi czas, w sumie nawet przez kilka lat, było to 45... jakoś po powrocie z ośrodka zakotwiczyłam się przy myśli 40... i trzymam, plus minus 1,5kg... Wiem, że to złe, wiem, że wyglądam bardzo choro, wiem, wiem, wiem..i nie czuję tego..bo jest mi dobrze... Nie chcę chudnąć, ale nie mam nic przeciwko, kiedy na magicznej wadze pojawia się 39, 38..to nie niepokoi.. lampka załącza się, kiedy widzę 41.. szlag by to trafił..przecież tak długo mogło, a nawet powinno to być 45.. a teraz już to za dużo, to za dużo mnie.. zaczynam świrować... Głupie to wszystko, bo jednocześnie czuję się teraz sama ze sobą bardziej stabilna i uporządkowana psychicznie, bardziej pewna..dlaczego więc fizycznie jest gorzej..
  4. karinka11 mam wrażenie, że zatarła się u Ciebie gdzieś granica między miłością a uzależnieniem...gdzieś głos stracił instynkt samozachowawczy...popieram Saraid co do terapii...a chłopak jeżeli ma problem, musi poradzić sobie z nim sam, dla Ciebie oznaczało by to tylko dalsze brnięcie w niszczący związek, chociażby przez usprawiedliwianie wszystkiego, co dla Ciebie złe, jego ew.chorobą...
  5. magia bulimii... ale przynajmniej nie pada się na pysk z wycieńczenia
  6. NemesisDivine

    Skojarzenia

    czarodziej- królik z kapelusza
  7. podziwiam, że dałaś radę przytyć 10kg..moje leczenie "wagowo" ma tylko tendencję constans..albo spadku, jak teraz.. tylko głupi się nie boją- dasz rady dziewczyno!
  8. nieidealna jakoś nie wyczuwam ogromnego entuzjazmu, raczej zmęczenie.. takie sugestywne jest to "znów"
  9. NemesisDivine

    Skojarzenia

    bezczynność- pustka wewnętrzna
  10. Wg. mnie pobyt w jakimkolwiek ośrodku i ile on by nie trwał, może zapoczątkować jedynie procesy wychodzenia z choroby poprzez danie pewnych narzędzi, poprzez uzmysłowienie pewnych faktów, które napędzają chorobę, które powstały na jej wpłynięcie etc. Właściwie uzmysłowić to złe słowo, bo wiele osób właśnie za dużo sobie uzmysławia i intelektualizuje, a za mało to wszystko czuje "jako swoje". Dzieje się to jednak w warunkach szklarniowych, a przez to, raz- większa jest intensyfikacja tego wszystkiego- uczuć, emocji, poznawania siebie, dwa- zawsze można liczyć na drugą osobę, która rozumie te zaburzenia i chociaż przez to można czuć się bardziej bezpiecznym, niż na zewnątrz...Moim zdaniem nawet jeżeli potem wszystko się pier..li to i tak warto, chociażby po to, żeby odbyć tak intensywną terapię, żeby tak zrozumieć i tak poczuć, żeby konfrontować i ciągle mielić.. jak dla mnie, żadna terapia ambulatoryjna nie może dać takich przeżyć, stanowić takiego mocnego bodźca i mimo wszystko dawać tyle satysfakcji z odkrywania siebie... Oczywiście, ta szklarniowość jest niejednoznaczna, bo jednocześnie staje się czynnikiem, który oburza, daje poczucie sztuczności sytuacji, wydaje się, że daje rezultat tylko na tu i teraz, dopóki trwa... I owszem, część rzeczy od razu spala na panewce, ale część pozostaje, wybierasz je w odpowiednim momencie, wtedy kiedy do nich dorośniesz; jedne sprawy są zaakceptowane, przemielone i przyjęte jako swoje, inne będą uświadomione, ale jeszcze długie lata mogą czekać na zrozumienie. Z resztą to są cechy, które mają wszystkie terapie, nie ważne czy w ośrodku, szpitalu czy indywidualnie.. Myślę, że dużo może zależeć od osobowości potencjalnego ochotnika na leczenie, ale potężny bodziec myślenia skumulowany w kilku tygodniach turnusu, może okazać się naprawdę przełomowy, właśnie dlatego, że jest tak silny, a czego może brakować nawet najlepiej prowadzonej i stałej, ale rozwleczonej terapii "na zewnątrz"..
  11. czyżbyś skłaniał się do ich epifanicznego wydźwięku, czy to raczej zachwyt czysto estetyczny ?
  12. To, że tam byłam nie zmienia mojego podejścia do tego miejsca. Potrafię zachować obiektywizm, tym bardziej, że mam do tego już spory dystans i czasowy i psychiczny.. -- 20 mar 2013, 21:11 -- I nie zachwalam.. nigdzie, w tym co pisałam nie znajdziesz pochwały.. jedynie znane mi fakty.. ale może czytasz między wierszami..
  13. rozpuszczanie się w chwili..to mi brzmi jak wyjetę z praktyki uważności.. Co do osiągania dna, aby się od niego odbić- w to nie wierzę, szybciej skłonna bym była porównać całość do nieskończonej sinusoidy.. chociaż też nie- nieskończonej, o ile porusza się w stałych, a co jeśli dołożymy tak jakiś czynnik dodatkowy..zaburzenie równowagi i.. ogień-dym, nicość.. Ikonopisanie nie wiele wspólnego ma z ikonografią, no może tyle, że pisząc ikony ikonopis stosuje tradycyjnie ustaloną i uświęconą ikonografię przedstawień.. Mi chodzi o naukę.. może tak ładnie i zgodnie z definicją powszechną- zobacz pierwsze zdania tego tekstu http://chomikuj.pl/Fecundus/Kohelet+w+sztuce/Erwin+Panofsky+-+Ikonografia+i+ikonologia,27377673.pdf
  14. rzecz jasna typowo labilnie i skrajnie uradowało mnie i wkurzyło zarazem, jawne olanie mojej kandydatury na pogaduszce kwalifikacyjnej.. w sumie to nawet bardziej mnie to ucieszyło.. przynajmniej siedząc spokojnie na tyłku, czy raczej kościach kulszowych, w domu będę mogła rozwijać moją manufakturę pisanek na zbyt w końcu ponoć żadna praca nie hańbi
  15. tomekn Ta autoironia to akurat uśpiona wersja, czy może bardziej, wersja dzienna, otwartego autokrytycyzmu, z nutką chorego poczucia humoru.. Ogień, taak, ten ogień daje życie. Tylko w nim ono ma sens, jest odczuwalne i namacalne, wystarczająco skrajne, wystarczająco bolesne.. Radość z tej pożogi mimo wszystko jest bardzo intymną sprawą.. Chociaż wypływa na prawo i lewo między wersami moich internetowych wypowiedzi.. Co do historycznie sztucznych- trudno powiedzieć... Mam fioła na punkcie ikonografii, ale jednocześnie czuję do nich pewną odrazę, a to z prostej przyczyny- tu człowiek zawsze czuje się za mały i za głupi, za mało wiedzący..a takiego stanu nie lubimy, ojj nie nie.. Bardziej schematyczna, racjonalna, wydaje się mimo wszystko architektura i ją akurat chłonę jakoś bardziej przystępnie..
  16. NemesisDivine

    Hej Wam :)

    LubięGryzonie Przeczytałam to co napisałaś i w oczy rzuciła mi się jedna sprawa. Otóż-podejście Twojej matki. Z tego, co piszesz rozumiem, że ona uważa Twoją izolację społeczną za rzecz zupełnie normalną. I tutaj powstaje pewne pytanie, bo skoro kobieta tak reaguje, to może właśnie, tak uważa, właśnie taka jest jej normalność. Chodzi mi o to czy czasem Twoja matka nie jest osobą w pewien sposób wyizolowaną, nie mówię aspołeczną, ale raczej unikającą kontaktów z innymi ludźmi, nie nawiązującą głębszych relacji? Jeżeli tak by było, istnieje duże prawdopodobieństwo, że Ty, jak by to powiedzieć, przejmujesz schemat rodzinny, powtarzasz model zachowania w którym żyjesz/żyłaś. Taki schemat to coś z czego trudno się wydostać, bo raz że jest głęboko zakorzeniony w głowie, dwa, wydaje się najodpowiedniejszy no bo pochodzi od bardzo ważnej osoby w moim życiu-matki, a do tego pochodzi od osoby dorosłej- a więc tak zachowuje się dorosły i ja też powinnam tak robić skoro dorosłą chcę być... Rzecz jasna to może nie być powodem zachowań unikających czy nawet aspołecznych, może nie jest nim zupełnie. To wszystko to moje wolne dywagacje, no ale może Ci się one do czegoś przydadzą. Pewna jestem natomiast tego, że skoro czujesz potrzebę kontaktu ze specjalistą, jak najszybciej powinnaś się do takiego wybrać. I namawiała bym Cię do nie "diagnozowania" samej siebie, bo to bywa bardzo często błędne koło nakręcania siebie. Jak to mówią, nie wszystko jest tym, czym się wydaje..
  17. esspirit ten "twór" odpowiada za jedyny w kraju ośrodek zajmujący się terapią ed
  18. Ja byłam, proponuje priv, bo to za pewne będzie długa historia
  19. NemesisDivine

    Skojarzenia

    małyszorata- spłata w bułkach i bananach <?>
  20. Powróciłam do żywych.. było, co było..a potem napad mojej starej, oj jak ja uwielbiam jej pustackie jęki Rzecz jasna, tu cytat- ona się odcina i ma w dupie moje rzyganie, niejedzenie i bmi.. tiaa, teoria teorią a w praktyce męczy duszę. Zaczyna mnie to bawić. Taki śmiech przez łzy. Mieszkam z durniem, co więcej ten dureń mi szkodzi, pomimo, że on mnie kocha i ja kocham jego... Co do tego, co wcześniej pisałyście, to myślę sobie, fakt, że powinnyśmy jak najwięcej mówić o sprawach innych niż "dziś rzygałam", "dziś zjadłam"..takie coś nie ma głębszego sensu, to ślizganie się po powierzchni, po najbardziej płytkiej warstwie. Fizyczność to rezultat tego co w głowie. A to co w głowie, to procesy, to sytuacje z życia codziennego, to nasze reakcje na nie, to alchemia naszych umysłów.. Chociaż to może działać też jak w sesji terapeutycznej, konkretne zdarzenie np. incydent bulimiczny, głodówka etc. staje się przyczynkiem do konkretnej rozmowy na temat przyczyn..i tak od fizyczności do psychy..
×