witam. jestem tutaj nowy wic zaczne od napisania czegos o sobie choc nie jest to wesola historia tak jak wasze, mam 19 jat i mam juz dosc tego swiata calkowicie tutaj nie pasuje moje dziecinstwo nie bylo proste i nadal nie jest latwo wiele dzieciakow takich jak ja mialo nawet gorzej
ojciec czesto przychodzil pijany zdarzaly sie awantury choc nie konczyly sie one biciem mamy czy mnie lub mojej siostry. Nie mialem zbyt lawto ojciec nie ma kochanki i z tego co pamietam to nigdy nie mial ale takoj nie potrafil byc rodzinny, gdy wujezdzal do pracy nie bylo go w domu po 18 godzin gdy wrocil siadal przed telewizorem i ogladal programy malo rozmawial niegdy nie mialem z nim wielkiego kontaktu tylko jak cos potrzebowal ode mnie lub mialem mu w czyms pomoc. Czulem sie jakby wogole nie mial ojca jak byl to tylko jakis dorosly facet ktory zarrzadza domem i przynosi pieniadze choc zawsze bylo ich troche za malo nie mozna bylo sobie pozwolic na jakikolwiek luksus na komputer sam sobie zapracowalem a na internet skladam sie z mama nigdy nie mialem tak jak niektorzy koledzy nie moglem pojsc do taty i powiedziec Tato daj mi na cos staral sie abym mial wszystko ale tak nie bylo. Mama za to jest mila osoba ale nie traktuje mnie powaznie zawsze zmieni cos w zart, nie mam z kim porozmawiac czuje sie samotnie siostra calym dniami przesiaduje u kolezanke lub u chlopaka zadko sie widojemy. Poszedlem w muzyke a dokladniej w ROCK bo to w nim najwiecej odczowam uczuc odkladalem sobie na gitare ale zawsze cos sie zepsulo innego tylu myszka od kompa czy klawa i musialem wydac pieniadze na nie ale w koncu sie udalo uzberalem niestety nie jest to nowa gitara kupilem ja od kogos urzywana stara ale siedzialem i czyscilem teraz jakos wyglada wiec, przynioslem ja do domu rodzice spojrzeli na mnie jak na debila ojciec z gory zalozyl ze nie naucze sie grac bo nie znam nut ale ja kocham muzyke i uparto brnalem w to nauczylem sie grac tzn, nadal sie ucze, ale teraz rodzice nie widza wogole ze gram chyba przywykli do mnie z nia to jedyne co kocham bo nie mam kocgo kochac poza moim psem...nie moge znalesc sobie dziewczyny nie szukam na sile ale tez niechce mic zadnej pustej laleczki ktora leci na auta bo takiego nie posiadam brakuje mi osoby ktora bym mogl obdarowywac moim sercem a przecierz jest takie wielkie mialem juz kiedys dziewczyne ale to raczej byla pomylka bo wszystko konczyla sie jej placzem ktory tlumaczyla ze nie mam zwracac na nia uwagi bylem z nia prawie poltora toku ale pieknych chwil nie bylo prawie wogole zawsze tylko gorycz zerwalem z nia bo czulem sie gorzej niz wtedy jak bylem sam zaznalem z nia wszystkiego ale tylko w jeden sposob mnie zadowalala moglem sie polozyc obok niej w nocy i zasnac wiedzac ze rano obudze si obok i bede mial kogos w sprawach luzkowych tez konczylo si placzem...do teraz nie wiem dlaczego a juz od dawna nie jestesmy razem. I znow muzyka z tym ze teraz to cale moje zycie bez niej nie bylo by mnie tutaj i nie byloby juz tego posta gitara i muzyka to jedyna zecz ktora kocham czasami kiedy gram lzy zamazuja mi obraz tak ze nie widze ani progow ani strun wtedy boli mnie jeszcze bardziej ze jedyne co kocham staje sie dla mnie tak trudne. Czesto placze po nocach z braku rozmowy bo dusze to wszystko w sobie kiedys poszedlem do psychologa ale mama sie o tym dowiedziala i zadzwonila do niego (sama sie przyznala) tumaczac ze mam problemy z nauka, to przwda staram sie jak moge ale z niektorych przedmiotow nie moge nic zpamietac ale np a fizyki nigdy i nieczego sie nie uczylem a teraz na koniec liceum mialem 4 z niej. Ten psycholog przeprowadzi lze mna jakis test oczywiscie w calosci oparty na nauce i szkole. Gdy chcialem powiedziec jakie sa moje problemy On przedstawil mi jkis plan w ktorym mam wpisywac co chce zrobil jaki cel owentualne problemy itp. ale nie o to mi chodzilo to byla moja ostatnia deska ratunku ale niestety zawiodlem sie calkowicie...wyszedlem od niego zaplakany zapalilem papierosa bo pale od dawna to w jakims stopniu pozwalami sie uspokoic zaszedlem do domu a on pusty mama w pracy tata w pracy siostry jak zwykle nie ma i nie bedzie bo spi u chlopaka usiadlem wlczylem muzyke i zaczalem grac znow sie poplakalem nie widzialem strun ale gralem dalej tak jak portafilem coraz mocniej w nie szarpac w pewnym momencie mialem dosc poszedlem do domowej apteczki wyciagnolem takiej tabletki nie wiem co to bylo wiem tylko ze cos na serce poszeldem do lazienki spojzalem w lustro w jednej dloni trzymajac gitare bo nie chcialem si z nia rozstawac a w drugiej pudeleczko tabletek wysypalem je w garsc spojrzalem w lustro i powiedzialem "Nothing Else Matters" jest to tytul mojej ukochanej piosenki ktora grywam na gitarze zamknalem oczy zrobilo mi sie ciemno i duszna upadlem. usiadlem pod sciana i plakalem oz padlem ze zmeczenia. oczywiscie nikt mnie tam nie znalazl a gdyby nawet podejrzewam ze skonczylo by sie to awantura miedzu ojcem a matka ze ktos mnie nie dopilnowal. tak wygladala moje pierwsza pruba samobojcza wiecej razy nie sprobowalem. Cale otoczenie mi nie sprzyja koledzy bo choc oni zawsze komus dogryzaja czesto mi ale nie zawsze smieja sie zartuja ale ja sie nie smieje bo to sa glupie zarty typu nasmiewanie sie z czyjejs matki, ja tak nie potrafie.
Z dziewczynami tez mam poroblemynie wiem wogole jak one dzialaja czego chca znam sie na kompach na kazdym obwodzie na plycie glownej ale ich nie potrafie rozgrysc. Koledzy czy chocby moja kuzyn oni zmieniaja je czesciej niz bielizne ja tak nie potrafie jesli zlapie jakas dziewczyn staram sie ja trzymac przy sobie jak naj dluzej ale niestety ona sama sie wyslizguje z rak. Rozmawiamy ze soba dlugo poznajemy sie ale w pewnym momencie okazuje sie ze ona albo ma chlopaka albo chce mnie miec przy sobie jak przyjaciela ale co to za przyjazn jak czuje sie jak ladowarka do telefonu, dziewczyna sie wygada wyzali i zostawi zawsze tak a ja znow pozostaje ze swa gitara placzac i grajac
Metallica - Nothing Else Matters.
Mam juz dosc totajnie nie pasuje do tego otoczenia nie wiem czasami co sie dzieje wczoraj np kolega zapytal mnie jaki dzis dzien (sobota) ja bylem swiecie przekonany ze wtorek albo sroda. Nie potrafie sie odnalesc a nie potrafie byc taki jak "Oni" gnajacy do przody cpajacy dragi nie potrafie zyc i smiac sie z ninnych zmieniac dziewczyny zeby tylko zaspokoic potrzeby seksualne to nie ja. Ja wole isc i oddac krew do punktu krwiodastwa bo moze ona sie komus przyda moze ktos jej bedzie potrzebowal tak jak ja jej nie potrzebuje.
Prosze jesli ktos mnie rozumie pomozcie mi bo ja sam tego nie potrafie ogarnac
...