Skocz do zawartości
Nerwica.com

Liv

Użytkownik
  • Postów

    156
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Liv

  1. Mogę się podpisać pod bardzo wieloma Twoimi "przemyśleniami", ProstaNazwa Też się boję, że pozabijam rodzinę i siebie, że tak naprawdę tylko śnię (albo jestem w śpiączce), że tracę pamięć... Do tego czasem napadają mnie myśli że jestem pedofilem (pedofilką?), że rzucę się pod tramwaj albo samochód, rozdepczę przez przypadek swojego zwierzaka, sąsiedzi mnie podsłuchują i mówią o mnie, tak w ogóle to wszyscy - przyjaciele i rodzina - mnie nienawidzą, zaraz oślepnę albo umrę od wylewu, zawału, tętniaka, na ulicy coś spadnie mi na głowę i zabije mnie, a gdy w końcu umrę, to rodzina odkryje, jakim byłam popaprańcem i wymażą mnie z pamięci... Zwykle panuję nad tymi myślami, ale to denerwujące że prawie zawsze ze mną... Moją jedyną bronią przeciw nim jest to, że umiem się z nich/siebie śmiać i widzę ich absurdalność, ale racjonalizowanie niestety nie zawsze działa.
  2. Przeszłam drogę od bycia wierzącą, zaangażowaną katoliczką, przez bunt, szukanie swojej drogi, sympatyzowanie z protestantami, aż po bardzo ogólne przeświadczenie, że jest tam COŚ, co niekoniecznie troszczy się o nas, po prostu JEST. Nie wierzę, nie umiem wierzyć, straciłam też potrzebę modlitwy czy boskiej obecności w moim życiu. Smutne, bo nie wiem nawet, kiedy się to stało... Nie zarzekam się jednak, że już na całe życie pozostanę taką "wątpiącą". Może jeszcze odnajdę w sobie potrzebę, by szukać Boga lub Absolutu?
  3. Przeszłam drogę od bycia wierzącą, zaangażowaną katoliczką, przez bunt, szukanie swojej drogi, sympatyzowanie z protestantami, aż po bardzo ogólne przeświadczenie, że jest tam COŚ, co niekoniecznie troszczy się o nas, po prostu JEST. Nie wierzę, nie umiem wierzyć, straciłam też potrzebę modlitwy czy boskiej obecności w moim życiu. Smutne, bo nie wiem nawet, kiedy się to stało... Nie zarzekam się jednak, że już na całe życie pozostanę taką "wątpiącą". Może jeszcze odnajdę w sobie potrzebę, by szukać Boga lub Absolutu?
  4. Przeszłam drogę od bycia wierzącą, zaangażowaną katoliczką, przez bunt, szukanie swojej drogi, sympatyzowanie z protestantami, aż po bardzo ogólne przeświadczenie, że jest tam COŚ, co niekoniecznie troszczy się o nas, po prostu JEST. Nie wierzę, nie umiem wierzyć, straciłam też potrzebę modlitwy czy boskiej obecności w moim życiu. Smutne, bo nie wiem nawet, kiedy się to stało... Nie zarzekam się jednak, że już na całe życie pozostanę taką "wątpiącą". Może jeszcze odnajdę w sobie potrzebę, by szukać Boga lub Absolutu?
  5. Calineczka1990 , mam takie same doświadczenia Najważniejsze, to znaleźć taką formę wysiłku fizycznego, która sprawia nam przyjemność. Też nie znosiłam gier zespołowych, stania na rękach, przewrotów i do dziś skóra mi cierpnie na myśl, że mogłabym być zmuszona jakoś do przerabiania tego po raz kolejny... Cieszę się, że sama odkryłam rolki, siłownię, rower; to naprawdę doraźnie poprawia samopoczucie i stan fizyczny. I nie wiem, czy jest coś lepszego od nauki jazdy na łyżwach ze znajomymi
  6. Calineczka1990 , mam takie same doświadczenia Najważniejsze, to znaleźć taką formę wysiłku fizycznego, która sprawia nam przyjemność. Też nie znosiłam gier zespołowych, stania na rękach, przewrotów i do dziś skóra mi cierpnie na myśl, że mogłabym być zmuszona jakoś do przerabiania tego po raz kolejny... Cieszę się, że sama odkryłam rolki, siłownię, rower; to naprawdę doraźnie poprawia samopoczucie i stan fizyczny. I nie wiem, czy jest coś lepszego od nauki jazdy na łyżwach ze znajomymi
  7. Calineczka1990 , mam takie same doświadczenia Najważniejsze, to znaleźć taką formę wysiłku fizycznego, która sprawia nam przyjemność. Też nie znosiłam gier zespołowych, stania na rękach, przewrotów i do dziś skóra mi cierpnie na myśl, że mogłabym być zmuszona jakoś do przerabiania tego po raz kolejny... Cieszę się, że sama odkryłam rolki, siłownię, rower; to naprawdę doraźnie poprawia samopoczucie i stan fizyczny. I nie wiem, czy jest coś lepszego od nauki jazdy na łyżwach ze znajomymi
  8. Szkolne zajęcia z wuefu bardzo skutecznie starały się obrzydzić mi aktywność fizyczną, ale się nie dałam. Nic tak nie robi dobrze moim skołatanym nerwom jak długi spacer bez celu, gdzie nogi poniosą, albo dwugodzinna sesja na rowerze. Byle dalej, byle szybciej, byleby bardziej wykończyć ciało tak, bym mogła się skupić na fizycznym zmęczeniu - wtedy jakoś łatwiej mi użerać się z napadami lęku, natrętnymi myślami, stresem... Jak tylko ktoś ma taką możliwość, to polecam wysiłek fizyczny na odegnanie mniejszych smutków i doraźną poprawę samopoczucia
  9. Szkolne zajęcia z wuefu bardzo skutecznie starały się obrzydzić mi aktywność fizyczną, ale się nie dałam. Nic tak nie robi dobrze moim skołatanym nerwom jak długi spacer bez celu, gdzie nogi poniosą, albo dwugodzinna sesja na rowerze. Byle dalej, byle szybciej, byleby bardziej wykończyć ciało tak, bym mogła się skupić na fizycznym zmęczeniu - wtedy jakoś łatwiej mi użerać się z napadami lęku, natrętnymi myślami, stresem... Jak tylko ktoś ma taką możliwość, to polecam wysiłek fizyczny na odegnanie mniejszych smutków i doraźną poprawę samopoczucia
  10. Szkolne zajęcia z wuefu bardzo skutecznie starały się obrzydzić mi aktywność fizyczną, ale się nie dałam. Nic tak nie robi dobrze moim skołatanym nerwom jak długi spacer bez celu, gdzie nogi poniosą, albo dwugodzinna sesja na rowerze. Byle dalej, byle szybciej, byleby bardziej wykończyć ciało tak, bym mogła się skupić na fizycznym zmęczeniu - wtedy jakoś łatwiej mi użerać się z napadami lęku, natrętnymi myślami, stresem... Jak tylko ktoś ma taką możliwość, to polecam wysiłek fizyczny na odegnanie mniejszych smutków i doraźną poprawę samopoczucia
  11. niewidoczny , nie mam zielonego pojęcia, co mogłoby mnie zmotywować do sprawniejszego działania. Chyba tylko nowy mózg
  12. niewidoczny , będę narzekać i siedzieć do rana nad tym, na co miałam przeznaczony cały dzień, jak zwykle
  13. niewidoczny - odwlekanie ważnych rzeczy do ostatniej chwili przez co często porzucam ważne sprawy bo "tyle mi się na głowę zwaliło", prokrastynacja, folgowanie lenistwu, zapadanie się w siebie...
  14. Mam dość siebie, ciągle popełniam te same błędy
  15. http://atrapa.net/chains/kobietaszczesliwa.htm na szczęście to tylko fałszywka krążąca po internecie od dawien dawna
  16. black swan - na tu i teraz nie znajduję innego sposobu, jak mogłabym budować swoją samoocenę. Jeśli w oparciu o siebie, to jeszcze długa droga przede mną
  17. 100% zgody, mam dokładnie tak samo. Do pewnego okresu życia byłam stawiania za wzór dojrzałości i rozsądku, a teraz? Jak gdybym zatrzymała się na pewnym etapie rozwoju i nie mogła iść dalej. Ciężko jest z tym żyć - każdy ma jakieś plany, ambicje i cele, a ja tak sobie bimbam z poczuciem, że "jakoś to będzie", a jeśli nie, to ucieknę od wszystkich i wszystkiego. Jak gówniara którą wiekowo już nie jestem a z której nie wyrosłam.
  18. black swan - teraz rozumiem. To naśladowanie to trochę takie mętne dla mnie , ale co komu pomaga Ja chyba będę szukała innego sposobu, by budować lepszy obraz siebie. Może częstsze przebywanie wśród ludzi, z którymi czuję się wartościowo?
  19. black swan , afirmacja to chyba jeszcze ogarniam (przyciąganie pozytywnych myśli?), ale naśladownictwo? Na jakiej zasadzie?
  20. black swan , dobrze powiedziane, ciężej wprowadzić to w życie, no tylko że jeśli nie ja, to kto to za mnie zrobi? Najtrudniej zacząć, najgorzej narzekać, co, jak widzę, zaczęłam uskuteczniać także tutaj. Niedobrze
  21. black swan , gdybym to ja jeszcze wiedziała, jaka naprawdę jestem... Albo (bardzo rzadko) widzę siebie w samych superlatywach, albo jako worek rzygów. Byłoby pięknie móc wyciągnąć z tego jakąś średnią, ale póki co nie bardzo mi się to udaje
  22. Często słyszę, że mam niską samoocenę... A mi się wydaje, że po prostu widzę siebie taką, jaka jestem naprawdę (brzydka, głupia, niezaradna itd) a wszyscy, którzy prawią mi komplementy lub mówią coś miłego, kłamią... Nic w moim życiu nie wskazuje na to, bym posiadała cechy, jakie w odniesieniu do mnie wymieniają moi bliscy - inteligencja, poczucie humoru... Nie wiem, jaka jestem, wiem tylko, że bardzo siebie nie cierpię ale nie uważam tego za wynik niskiej samooceny, tylko trzeźwego osądu siebie i swoich możliwości.
  23. Liv

    czego aktualnie słuchasz?

    [videoyoutube=lvcqfr1BdzU][/videoyoutube]
  24. Liv

    Witajcie

    Podepnę się... Również witam wszystkich! Od trzech miesięcy chodzę na psychoterapię; znajomi mówią, że lepiej późno niż wcale... Dokładnej diagnozy nigdy nie dostałam, ale podejrzewam u siebie nerwicę, terapeutka przebąkiwała też coś o zaburzeniach depresyjnych i lękowych... Pozdrawiam wszystkich :)
×