Skocz do zawartości
Nerwica.com

bonzo81

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bonzo81

  1. Witajcie, Mam pytanko co do swojego stanu, otóż problemów z alkoholem co prawda nie mam,chociaż kiedyś, lubiłem intensywnie imprezować nerwice mam od jakies 1,5 roku, ale przez ostatnie 7-8 miesiecy nie ruszalem alkoholu, aż do ostatniej soboty. Wypiłem naprawdę dużo bo jakieś 1-1,5 l wódki, urwał mi się film, ale nie robiłem żadnych głupot, moja dziewczyna wręcz stwierdziła, że byłem poprostu kochany, nie zataczałem sie, ni plątał mi się język, ale kilkudziesięciu ostatnich minut nie pamiętam, chociaż moi znajomi twierdzą, że wogóle nie było widać że jestem pijany. W niedziele obudziłem się na pożadnym kacu,albo nawet jeszcze dobrze nacykany, no i ogólnie złe samopoczucie, które trwa do dziś (3 dzień), zastanawiam się czym jest spowodowane ??? Nie są to jakieś przesadne lęki czy coś takiego, tylko czuję się jakbym 3 dzień miał kaca. Dodam jeszcze, że na dwa dni przed piciem zacząłem kurację seroxatem i niestety przez te ostatnie dni czyli i w dzień gdy piłęm i nastepnego dnia zapewne z alkoholem w organiźmie, lek normalnie przyjmowałem, może to z tego powodu ??? Jak ktoś miał podobne doświadczenia to proszę o odpowiedź !!
  2. Witajcie .. Na stany lekowe czy nerwice cierpie od jakis 8 miesiecy !! Pare postów już wysmarowałem ... i każy teoretycznie jak już było lepiej, aż do dzisiaj .. Niby wiem, że już dużo osiągnąłęm, ale od paru dni dopadła mnie chyba jakaś depresja .. ogólnie nie mam chęci na nic. nie chce mi sie jeść, mam wszystko w dupie .. chodzę na psychoterpię od 3 miesięcy, niby pomaga, ale to wszystko jakoś opornie idzie .. wiem co mi sie nie podoba w moim myśleniu, staram sie myslec inaczej, znalazłem w sobie chęć do walki .. ale te wszystkie objawy somatyczne czyt. zawroty głowy itp. chamują we mnie tą chęć .. najbardziej wkurza mnie to, ze mysle ze juz nigdy nie bede sie dobrze czul <... > mam wokoło siebie mase przyjaciół, ludzi ktorzy mnie lubia, szanuja chca mi pomoc, wszytsko mi sie w zyciu uklada .. no moze pozatym ze caly czas szukam milosci swojego zycia => i to jest chyba moj najwiekszy problem !! ( niestety ) ... Powiedzcie .. czy macie czasami takie stany obnizonego nastroju .. myslenie ze to wszystko nie ma sensu i ze juz nigdy sie od tego nie uwolnimy .. ?? Jak z tym walczyc .. co wtedy sobie mowic .. jak sobie z tym radzic ,, ??
  3. Witajcie, Jest to moj chyba 4 post na tym forum i chyba najbardziej optymistyczny. Nerwicę mam ok 6. miesięcy, raz bywało lepiej raz gorzej, na począku czułem się tragicznie, ale po dwóch miesiącach jakoś samemu, prawie bez niczyjej pomocy udało mi się ją jakoś załagodzić i myślałem, że będzie już tylko lepiej. Od trzech tyg. uczęszczam na psychoterapię i niestety musze przyznać, że nie wiedzieć czemu od początku miesiąca zacząłem się znowu gorzej czuć, aż właśnie do świąt, na które zresztą bardzo czekałem. Dzisiaj chyba wstałem lewą nogą i ogólnie dzień muszę zaliczyć do tych mniej udanych, między innymi dlatego, że po jakiś dziwnych atakach złości, paniki, lęku znów zacząłem sie nad sobą użalać i po raz kolejny wpajałem sobie myśli, że już nigdy nie bedzie dobrze, że do konca zycia bede sie tak "nijako" czul. Ale w pewnej chwili doszła do mnie mysl, ze zaraz zaraz ... sa swieta.. sa prezenty ,, moze i ja sobie jakis sprawie i przestane wkoncu sie zadreczac tym co mi przeszkadza normalnie funkcjonowac .. --> poraz kolejny postanowiłem, że się nie poddam, nie ma takiej siły, która zniszczy moje życie na którym tak bardzo mi zależy, napewno na to nie pozwole. I na końcu powiem Wam tak szczerze, że to chyba najpiękniejszy prezent jaki mogłem dostać .... zapas sił do walki. I tego też Wam życzę ... Pozdrawiam,
  4. Heyah, a mój lęk nie jest do końca związany z tym co przeżywam tzn. zawroty głowy itp.bo z tym sobie jakoś radzę, natomiast pojawia się u mnie coś na zasadzie lęku przed tym, że już nigdy się nie wyleczę z tego "gówna" i ogólnie, że czas przed chorobą kiedy życie sprawiało mi radość już nie powróci. Pozdrawiam,
  5. bonzo81

    Psychoterapia

    Witam, Mam taki problem, otóż z lękami i nerwicą zmagam się ok. 6 miesięcy, i chodz przez jakiś czas żyłem w przekonaniu, że już wyleczyłem się z niej sam, gdyż przez jakiś czas miałem spokój , to jednak zdecydowałem się na psychoterapię ze wzglęgu na to iż niektóre objawy nie minęly ( głównie zawroty głowy ). Jest to terapia indywidualna, polegająca na analizie i hipnozie terapeutycznej. Do tej pory byłem na dwóch spotkaniach w przeciągu tygodnia i jak najbardziej po obu mam przekonanie, iż terapia mi bardzo pomaga dodaje mi siły i przekonanie , że napewno jest to dobra droga która mi pomoże, pomimo iż jakiś strasznych efektów nie zauważyłem, ale wiem, że nie przychodzą one od razu. Natomiast pojawiła się rzecz dość niepokojąca, otóż po rozpoczęciu terapii zacząłem znów odczuwać jakieś dziwne lęki, których się wcześniej sam pozbyłem. Gdzieś wyczytałem, że jest to objaw, który się czasami pojawia na początku psychoterapii i że pokazuje to nam, że jednak w naszej podświadomości toczy się jakaś wewnętrzna walka, ale z czasem to mija. Czy też mieliście podobne doświadczenia ??
  6. Witajcie, Trochę czasu zwlekałem z napisaniem postu,bo nie wiedziałem czy warto, ale tak naprawdę jakoś nie mogę swoich objawów dopasować do żadnych które czytam na forum. U mnie pierwsze symptomy zaczęły się dokładnie miesiąc temu, nagle strasznie zakręciło mi się w głowie, poźniej z dnia na dzień coraz gorzej pogotowie, wysokie ciśnienie itp. seria badań okazało się, że wszystko ze zdrowiem OK, pozniej proba szukania z mojej strony całej masy chorób i pogłębianie się w tym, że mam wszystkie chorobhy psychiczne i wogóle zaraz wyląduje w psychiatryku itp. i ze wszyscy się odemnie odwrócą, lęki które miałem zaczynaały przybierać coraz różną postać tzn. nie dot. już tylko zawrotów głowy, ale głownie tego że ten moj stan juz sie nigdy nie skonczy, ze juz zawsze bedzie tak samo itp., chciałbym jednak zaznaczyc ze przez ten czas praktycznie staralem sie normalnie funkcjonowac, chociaz praca i cala reszta malo mnie obchodzila, i wszystko robilem raczej z przymusu. do tego doszlo takie dziwne uczucie braku konenracji, otumanienia itp. Na początku zeszłego tyg. wylądowałęm u psychologa, wizyta która bardziej polegała na zasadzie zę ja powiedzialem co mnie trapi, natomiast pani psycholog stwierdzila, ze jezeli sam sie do niej zglosilem, to znaczy ze czuje ze cos jest ze mna nie tak, i napewno moj stan to zadna choroba psychiczna a raczej jakies zaburzenie. To stwierdzenie mnie podbudowalo do takiego stopnia,ze przez caly tydzien chodzilem jak pierwiosnek, w piatek wyjechalem nad morze i sytuacja ktora tam sie wydarzyla, znowu spodowala moj nedzny stan. tzn. dzielilem domek z bardzo nieprzyjemnymi ludzmi, ktorzy doprowadzali mnie do szewskiej pasji i wszystko robili mi na przekor , mialem jedyna chec poprostu przywalic im kopa !!, i od tamtej pory mam taki lek ze nawet jak ktos z bliskich mi powie cos nie tak to że moge miec takie samo podejscie !! ABSURD !!, ale od 2 dni nie daje mi spokoju. Chcialbym na koniec zaznaczyc ze nigdy nie mialem problemow ze zdrowiem psychicznym, cale zycie bylem dusza towarzystwa, mialem wokol siebie stado przyjaciol i znajomych, w zyciu ulozylo mi sie praktycznie wszystko co sobie zamarzylem, a swoje problemy moge policzyc na palcach jednej reki . PS. Dzisiaj ide znow do psychologa, zobacze czy dzisiaj tez da rade .. !!
×