
refren
Użytkownik-
Postów
3 901 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez refren
-
I co, podoba Ci się? Starałam się. (Mężczyźni służą do nauki, jak się nie dać sprowokować )
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Od ponad tygodnia biorę sertalinę z fluoksetyną. Depresyjny ból zniknął. Czuję spokój i błogość. Chwilo trwaj. Nie pójdę chyba spać. -
To mała dawka, według mnie nie zaburza specjalnie koncentracji (ja się na niej mogłam uczyć), ale skutki uboczne na początku brania to może być na przykład silny lęk, niepokój.
-
Dzięki za odpowiedź. Lamotryginę akurat też biorę i ma to niestety swoje skutki, po sertalinie zwyczajnie bardzo chce mi się spać, na koncentrację chyba ona nie wpływa, choć już nie pamiętam, jak to jest normalnie. Dziś bez kawy bym zeszła, a pół dnia przespałam. Ale może będzie lepiej. Zresztą może już lepiej dużo spać albo pić kawę niż zdychać z depresji...Bo nastrój mam lepszy.
-
Wiesz jak to jest, żart bez ":)" się nie liczy, więc sorry batory.
-
warrior11, mój wpis był doczepką do mojego poprzedniego, który miał charakter żartobliwy. Pytanie "do czego kobietom są potrzebni mężczyźni" uruchomiło moją pomysłowość w tym względzie, ale oczywiście nie traktuję żadnego mężczyzny (czy też kobiety) jako serwisanta, naprawiacza czy pojemnik na żywność. Z ludźmi wchodzi się w relację i to ma wartość, wzbogaca, do tego "są potrzebni". Z drugiej strony chciałam docenić różne rzeczy, w których mężczyźni są dobrzy.
-
Do utylizacji nadmiernej ilości jedzenia w lodówce. (zapomniałam o tym)
-
Niekoniecznie, "smutni" nie tylko to może oznaczać, w zestawieniu z "tymi, którzy łakną sprawiedliwości" i tymi co "cierpią prześladowania" raczej mi się kojarzą z tymi, którzy mają jakieś braki, są odrzuceni przez innych. <> http://www.zfr.pl/a/formacja_animatorow/2003_2004/smutni.htm PS. buka, nie świruj, bo będziesz kolejnym atolskim trollem. -- 24 sty 2015, 16:48 -- Nikt nie ma życia bez problemów, każdy się prędzej czy później zderzy z kryzysem, można zresztą żyć z pozoru zajebiście, ale być pustakiem, nie rozwijać się, nie szukać dobra. Zastanawiałam się, co bym chciała usłyszeć, gdybym była sparaliżowana, żeby mnie to pocieszyło. I to jest "Zaopiekujemy się tobą". Czyli pocieszające by było mieć świadomość, że bliskie osoby pozwolą mi żyć godnie i pomogą mi jak najlepiej egzystować w tym stanie. Więc pierwszą potrzebę mam związaną z ludźmi. Z drugiej strony nieraz nikt nie rozumie mojego cierpienia, a Bóg tak. Nie wiem, Bóg działa na różne sposoby. W Biblii jest "Jak kogo pociesza własna matka, tak Ja was pocieszać będę."
-
Reiben, to znaczy że kobiety są gatunkiem?
-
Tak ogólnie mężczyźni służą: - do naprawiania komputera - do naprawiania roweru - do wspólnych wypadów, w szczególności: ---prowadzenia samochodu ---do znalezienia właściwej trasy i wyjścia z lasu --- do pływania kajakiem, żaglówką itp ---do wypełnienia połowy pokoju, namiotu, domku ---do ogrzewania kiedy jest chłodno - do pokazywania jak się korzysta z różnych programów i nagrywa filmy -do szeroko rozumianej realizacji technicznej pomysłów kobiety - do zjadania obiadu - do reperacji sprzętów, urządzeń - do towarzystwa, zwłaszcza późną porą w nieciekawej okolicy - do interesującej konwersacji (wybrane osobniki) - do tańca (jw.) -do flirtowania i marzenia o cudach niewidach (niezalecane) -do nalewania wina i polewania wódki (może być z colą) -do zrobienia (w razie potrzeby) szybkiego skrótu wiadomości politycznych - do nauki pogodzenia się z tym, czego nie można zmienić (to znaczy mężczyzny) -do nauki cierpliwości (droczenie się) -do zadziwiania (nie nosi czapki w mróz, nie wie co to getry, uważa, że można kogoś rzucić dla jego dobra) -do zaopiekowania się nim (czasem) -do poprawiania humoru -do szeroko rozumianego planowania, obliczania i szacowania rozmaitych wielkości -do zwiększania dystansu do życia Natomiast ukochany mężczyzna służy do kochania.
-
Cierpienie jest pewną tajemnicą. Boję się trochę tak napisać, bo zaraz ktoś powie, że nie mam argumentów, to mówię, że tajemnica. Ale może to lepsze niż upraszczanie. Łatwiej mi jest dostrzec sens swojego cierpienia w przeszłości niż tego teraz. Choć myśl, że Bóg jest ze mną jest kojąca i że może mi cierpienie przynieść jakieś dobro (choć samo nie jest dobrem). Czasem nie wiedzę w nim sensu i tylko mnie przeraża, a czasem widzę jakiś zaczątek sensu - że dzięki cierpieniu widzę swoje braki, zapory, które sobie zbudowałam przed Bogiem, widzę swoje samozakłamanie i brak osadzenia w rzeczywistości.
-
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni zostaną pocieszeni. Skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by też wspólnie z Nim mieć udział w chwale.
-
No nie zajmują się tym, czy Bóg istnieje, czy Jezus był synem Bożym itd, tylko różnymi kwestiami szczegółowymi. Pojawiają się nowe fakty społeczne, prądy, teologia się rozwija, badania nad Biblią też, wraz z rozwojem nauk i cywilizacji są nowe problemy moralne itd. Kiedy nie było in-vitro na przykład, to nie było problemu do rozstrzygnięcia czy to dopuszczalne moralnie. -- 21 sty 2015, 18:11 -- Poza tym pojawiają się takie odpowiedniki ego, które męczą różnymi nienormatywnymi pytaniami i ktoś musi z cierpliwością wypracowywać dla nich odpowiedzi.
-
Ja myślę, że po prostu nie umiesz mi odpowiedzieć. Podobnie jak na pytanie, po co trzymam w domu żyrafę.
-
warrior11, tak!!! ego, patrz "poligenizm w teologii" http://pl.wikipedia.org/wiki/Poligenizm -- 21 sty 2015, 17:34 -- ego, czasem nie jest prosto stwierdzić, które rzeczy są kwestią nauki, a które wiary. jak by nie było żadnych kwestii do zbadania, zinterpretowania, to czym by się papieże i inni "kościelni" zajmowali? Na co by im były te biblioteki i gabinety? Po co by studiowali? Jak widzisz papieże się nie okopują w forcie wiara przed nauką. (Moim zdaniem, mogliby bardziej )
-
Powtarzam, nie wiem czemu skutki realne sprowadzają się u Ciebie do likwidacji czy zmianie co do zachodzenia grzechów. To, że seks przestaje być grzechem jest dla Ciebie faktem, a to że sakrament jest łaską, jest ideologią. Gdzie sens? Czy nierozerwalność małżeństwa nie jest skutkiem jego zawarcia? Twierdzisz, że o tym decyduje seks, tylko że seks bez małżeństwa nie decyduje o nierozerwalności. Owszem, nie wszystkie skutki, o których pisałam działają w każdym małżeństwie (choć nie znam małżeństwa, w którym ludzie nie zamieszkaliby razem po ślubie), ale to nie znaczy, że nie mają znaczenia, mówimy o tym czym jest idea małżeństwa, jakie ma znaczenie, a nie o każdej parze oddzielnie - i to, że dla kogoś jedna rzecz nie ma znaczenia nie jest równoznaczne z tym, że dla wszystkich nie ma i że u innych te skutki nie zachodzą i że nie wynikają z zawarcia małżeństwa. Zostawiam Cię z pytaniem "co było grzechem a nie jest", bo nie mam już do niego cierpliwości.
-
Jak widać Pius nie potępia nauki i jej odkryć w dziedzinie ewolucji, ale "fałszywego uogólnienia" - czyli nieuprawnione wnioski i spekulacjie, a głownie wnioski filozoficzne jakie się wyciąga z teorii ewolucji i rozciąga na myślenie o wszystkim. Nikt nie kwestionuje zmian w obrębie gatunków - czyli powstawania nowych odmian, które stają się oddzielnymi gatunkami, bo to jest udowodnione. Tylko że to bardzo mało. Według mnie mówienie o powstaniu samoistnym życia jest spekulacją, samoistne powstanie DNA jest nieprawdopodobieństwem, a teoria ewolucji nie jest w stanie przekonująco wyjaśnić różnorodności gatunków. Uważam, że teoria ewolucji w całym rozkwicie - czyli mit o samoistnym powstaniu życia, przesłanie przypadkowości i bezsensu istnienia, myślenie o sobie jako o tworze ewolucji (więc to co we mnie cenne dla mnie może być nieprzystosowaniem i skazanym na porażkę, "gorszym"), poczucie determinizmu - to wszystko jest według mnie po prostu smutą pokusą dla ludzi XXI wieku. Niestety nie mogę tego powiedzieć ex cathedra To o czym tu piszemy, potwierdza według mnie, że Kk cały czas wierzy w prawdę obiektywną, która jest zgodnością sądu z rzeczywistością - a więc w to, że nauka i wiara nie mogą się kłócić. Stąd różne tarcia, bo czasem ktoś źle zinterpretuje Biblię, a czasem ktoś źle uogólni fakty naukowe. Widać też od początku - od Augustyna rozgraniczenie - że Kościół nie zajmuje się wyjaśnieniem przyrodniczym powstania świata, bo to zadanie naukowców, badaczy. I że bierze pod uwagę niedosłowne rozumienie Biblii. W aktualnym Katechizmie KK na temat stworzenia świata jest wersja uniwersalna - wyciąga to, co w nauce Kk jest niezbite (że Bóg jest Stwórcą itd), nie jest sprecyzowane jak czytać księgę Rodzaju, nie ma też które teorie naukowe są "słuszne", a które nie. Z pewnością też Sobór Watykański II robi jakiś ukłon wobec nauki, nie chce mi się szukać, ale na pewno jakoś ją dowartościowuje. Mamy też wypowiedzi JP 2 i Franciszka, a z drugiej strony nie wiem czy ta wypowiedz Piusa nie jest ostatnią ex cathedra o ewolucji - co by znaczyło, że zgadzam się z Kk (hura!) Zakładacie, że teorie naukowe to wyrocznia, a religia kłamie. Ale co jeśli na odwrót, jeśli ewolucjoniści zabrnęli w ślepą uliczkę? Tak czy siak, pozostaje nam szukać prawdy. Dopóki wierzymy, że jakaś jest (jedna), to dobrze. I chyba jesteśmy skazani na poszukiwania. Hura!
-
Pisałam już, że samo to pytanie uważam za niezasadne. Zakładasz, że skutkiem małżeństwa jest tylko to, że coś przestaje być grzechem. Nie wiem czemu dla Ciebie to jest akurat skutek faktyczny. W końcu grzechu nie widać, a ateiści kwestionują, że w ogóle jest, a wielu ludzi uważających się za katolików nie widzi nic złego w seksie przed ślubem. Dużo ważniejszym skutkiem według mnie jest nierozerwalność zawartego małżeństwa. A skoro tak bardzo się przejmujemy nauką Kościoła, to skutkiem sakramentu małżeństwa jest też łaska. Widzisz wszystko tylko jako system wolno-nie wolno. Małżeństwo zmienia postawę ludzi, wobec swojego związku, tworzy nowe więzy pokrewieństwa, małżeństwo ze sobą mieszka (ludzie w związku niekoniecznie), zwykle jest to związek w którym ludzie chcą mieć dzieci i jest to w ich planach, małżeństwo ma pewien status społeczny, jest z założenia czymś stałym, co wymaga dbałości, zakłada wierność, wyłączność.
-
Humanum Generis jest z 1950 i od tego czasu podejście Kościoła się zmieniło, a zwrotem była wypowiedź Jana Pawła 2 "Dzisiaj, niemal pół wieku po ukazaniu się encykliki Piusa XII «Humani Generis», nowe dowody prowadzą do tego, że teoria ewolucji jawi się czymś więcej niż tylko hipotezą....zgodność wyników prac... stanowi sama w sobie znaczący fakt na korzyść tej teorii (ewolucji)" (1996) Mi się to wcale nie podoba. Moim zdaniem Jan Paweł 2 się pospieszył. Z tym że nie była to wypowiedź "ex cathedra" , więc sytuacja nie jest jasna. Papież Franciszek uważa, że teoria Wielkiego Wybuchu i ewolucji nie są sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Jest tu jeszcze kwestia co rozumieć przez teorię ewolucji, bo można ją różnie rozumieć. Osobiście, co wiele razy pisałam, zgadzam się (póki co) z poglądami kościoła prawosławnego w tej sprawie. -- 21 sty 2015, 14:44 -- Jeśli wziąć z teorii ewolucji tylko to, co jest naprawdę udowodnione, to rzeczywiście nie ma sprzeczności z nauczaniem Kościoła.
-
Kochająca partnerka i problem od 2 miesięcy.Pomóżcie...
refren odpowiedział(a) na Enzo Maiorca temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Enzo Maiorca, nie chcę być złośliwa, ale nasuwa mi się taka myśl - nie ma sensu, żebyś wracał do przeszłości, skoro i tak nie prowadzi Cię to do żadnych wniosków. Obsesyjnie powtarzasz, że sypiała z innymi facetami, może przestań już o tym myśleć, wracać do tego. Ty też masz jakąś przeszłość, a w tej przeszłości "epizody". Jeśli spotykasz wolną osobę, to jest jasne, że nie udało jej się do tej pory zbudować trwałego związku. Inaczej by nie była wolna. Zapewne uważasz, że 7 lat z jedną dziewczyną oznacza, że Ty umiesz zbudować trwały związek. A Twoja dziewczyna nie. Tymczasem może tak być, ale nie musi. Myślisz schematami. Jeżeli poszła z kimś do łóżka po miesiącu to znaczy, że coś tam. Jeżeli była w drogim klubie, to coś tam. A to może znaczyć to, co myślisz, a może być zupełnie poza tym schematem. Może być, że Twoja dziewczyna nie umie stworzyć stabilnego związku, ale równie dobrze może docenić normalność i bliskość po tym "lataniu", nauczyć się czegoś na błędach i stworzyć dobry związek. Może dopiero dorosła do stabilizacji. Jak jej nie dasz szansy to się nie przekonasz, czy się Wam uda. bittersweet ma rację co do podwójnych standardów. Jeśli Twoja dziewczyna poszła z Tobą szybko do łóżka, to także Ty szybko poszedłeś z nią. Problem w tym, że długo się znaliście wirtualnie i stworzyłeś sobie wyidealizowany obraz swojej dziewczyny. A potem się zderzyłeś z mało idealną rzeczywistością. Ale czy rzeczywiście przeszłość Twojej dziewczyny jest taka straszna? Moim zdaniem nie wałkuj już serialu brazylijskiego i nie rozważaj jej poprzednich związków (i swoich) - bo to Cię nie przybliża do uporządkowania chaosu w głowie. Skup się na tym co teraz. Obserwuj, jaką macie relację, jak dziewczyna Cię traktuje, rozmawiaj o jej wyobrażeniach na temat przyszłości albo np. co dla niej znaczy wierność, staraj się ją poznać naprawdę. Ten tekst o tym, ze masz z nią iść na zakupy, bo musi ładnie wyglądać dla byłego chłopaka - porażka! Nie powinieneś z nią iść na żadne zakupy! Na przyszłość się nie daj tak traktować. I nie musisz wysłuchiwać o jej byłych facetach. A jeśli próbuje Cię tym zmanipulować, to właśnie skutek powinien być odwrotny, że się od niej odsuwasz na dystans, a nie spełniasz jej zachcianki. -
No właśnie że, nie. Przynajmniej ja to rozumiem inaczej. On polemizuje ze stwierdzeniami w punktach 1-5, tak by wykazać cielesność raju. Stwierdza:Zdaje się, że raj nie jest miejscem cielesnym, bo: po czy wymienia te cztery punkty, które mają świadczyć o niecielesności raju, ale potem sam z nimi polemizuje.. Przykładowo na wątpliwość z punktu 2: Pismo św. wymienia cztery rzeki wypływające z raju. Otóż jak to jasne z pism Filozofa, owe rzeki tamże wymienione mają gdzie indziej swoje oczywiste źródła. A więc raj nie jest cielesnym miejscem. odpowiada, że owe rzeki płyną pod ziemią( powołując się na św Augustyna). Przeczytaj to jeszcze raz i popraw mnie jeśli źle to rozumiem. -- 20 sty 2015, 11:27 -- To tylko przeczy, temu o czym wspominałaś tutaj kiedyś, czyli niezmienna teologicznie mityczność księgi rodzaju, wcale nie jest taka niezmienna, jak by się mogło wydawać.To samo dotyczy innych zagadnień, jak stworzenie człowieka, pochodzenie kobiety, czy materialność drzewa życia. Masz rację, przeczytałam to teraz na spokojnie i jest tak jak mówisz. Św Tomasz najpierw wymienia argumenty, że raj nie jest "miejscem cielesnym", a potem je obala. Uważa, że raj i drzewo życia istniały naprawdę. Co mnie cieszy, bo ja jestem za czytaniem dosłownym ks. Rodzaju. -- 21 sty 2015, 00:50 -- Fascynują mnie "zakodowane prawzory", które według Augustyna Bóg stworzył najpierw (w czasie 6 dni), a potem rośliny, zwierzęta i człowieka. DNA? -- 21 sty 2015, 01:29 -- Widzę, jest jeszcze gorzej niż myślałam, skoro mówić o tym nie wolno, to tym bardziej potępione przez Kościół byłoby naukowe dochodzenie jakie byłyby sprzeczne z objawieniem. Przykład podam niżej. Właśnie nie jest gorzej. Naukowiec nie musi się zastanawiać, czy wyniki jego badań są zgodne z Objawieniem czy nie (choć według mnie mógłby) i za takie czy inne odkrycie nie będzie potępiony. On idzie swoją drogą - drogą rozumu, nie musi dostosowywać się do Biblii, kiedy coś bada. Potępiony jest sam pogląd, że można (i trzeba) zmienić Objawienie pod wpływem nowych odkryć, bo nauka "wie lepiej". Św Augustyn z kolei to odwraca, kiedy się zastanawia jak mogła powstać światłość przed powstaniem ciał niebieskich i czy istniało wcześniej światło materialne. Kościół nie potępia np. teorii ewolucji (choć moim zdaniem mógłby), mimo że można powiedzieć, że jest ona sprzeczna z teologicznymi prawdami opartymi na Biblii. Ale Kk szuka punktów stycznych, z szacunku dla nauki i próbuje pogodzić jedno z drugim (moim zdaniem mógłby nie). Podsumowując, myślenie w katolicyzmie jest takie, że prawdy naukowe powinny się zgadzać z Objawieniem. Więc jeśli się nie zgadzają, to albo ktoś źle interpretuje Objawienie albo nauka źle interpretuje fakty lub gdzieś się myli.