
refren
Użytkownik-
Postów
3 901 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez refren
-
Nieudane małżeństwa nie oznaczają, że małżeństwo jako takie nie ma sensu, tylko że niektórzy nie umieją się nim posługiwać. Podobnie to, że część uczniów się nie uczy, nie oznacza, że edukacja jest bez sensu. Czy to, że ktoś jest złą matką, nie oznacza, że macierzyństwo nie ma sensu.
-
jasaw, rzeceniasz znaczenie uczuć, miłość powstrzymuje przed zdradą, ale nie zawsze i nie każdego, człowiek nie jest istotą doskonałą, o żelaznej woli, która zawsze postępuje zgodnie z rozsądkiem. Uczucia mogą być przykryte przez chwilowe emocje, nie mówiąc o tym, że po 10 latach nie jest tak, jak po dwóch.
-
Akurat zaskoczenia to nie rozumiem, Kościół zawsze mówił, że konkubinat jest grzechem. Uważam zupełnie przeciwnie, to w małżeństwie ludzie się bardziej starają, żeby było dobrze, ponieważ trudniej jest je zakończyć, jest poczucie zobowiązania, konsekwencji własnej decyzji, że chce się z kimś być na dobre i na złe. W związku bez ślubu, kiedy zaczyna się nie układać, połowa energii idzie na szukanie rozwiązania, a druga połowa na rozkminki "a może byłoby mi z kimś innym lepie?" i porównywanie partnera z innymi. Sama byłam w długim związku bez ślubu i skończyło się marazmem i żalem, poczuciem porażki i winy (że się komuś zabrało tyle lat). Ślub urealnia związek, po pewnym czasie powinien być wóz albo przewóz, jeśli ktoś na pytanie "czy chciałbyś się z nią ożenić/ chciałabyś za niego wyjść za mąż" odpowiada po kilku latach "nie wiem", to zwykle coś jest nie tak w relacji i być może się sama rozpadnie, lepiej wcześniej niż później. Życie bez ślubu umożliwia ucieczkę od kluczowych pytań.
-
ego, spójrz do artykułu powyżej. Tam jest o mutacjach i GMO. Co do Twojego pytania, skieruj je do ewolucjonistów, bo to ich teoria nie ma sensu. Jak dla mnie to Bóg stworzył różnorodność, u nas to gra, szkoda że u Was nie. -- 06 mar 2015, 16:06 -- Bielactwo jest jedną z chorób powstałych w wyniku mutacji, podobnie jak anemia sierpowata, hemofilia. Po pierwsze więc oceń sobie przydatność mutacji dla rozwoju organizmów. Poza tym te choroby wynikają ze zburzenia procesu, który już występował u zdrowych organizmów, mutacja uszkadza hemoglobinę czy aktywność jakiegoś enzymu. W ten sposób nie można dojść do różnorodności. I przeczytaj art, który wkleiłam, polecam. -- 06 mar 2015, 16:12 -- Zwróć uwagę na mechanizmy naprawcze i na globalność funkcji organizmu. U wirusów np. jest tylko RNA, które nie ma zdolności naprawczych, a organizm (jeśli w ogóle można to tak nazwać) jest tak prosty, że mutacja nie prowadzi do globalnej deregulacji.
-
Znalazłam bardzo fajny, miażdżący teorię ewolucji artykuł, wklejam fragmenty. Wynika z niego, że teoria ewolucji jest zacofana i nie wyciąga wniosków ze stanu współczesnej wiedzy. W XIX w. [kiedy powstała teoria Darwina] organizm żywy rozpatrywany był głównie na poziomie cech zewnętrznych, widzialnych i mierzalnych, tak zwanych fenotypowych, czego wymownym dowodem może być dzieło życia innego wielkiego biologa żyjącego wówczas, a mianowicie J.G. Mendla. Zakonnik ten wydał w Brnie w roku 1866 prace pod tytułem Badania nad mieszańcami roślin, w której sformułował po raz pierwszy w historii biologii dwa prawa dotyczące reguł przekazywania przez organizmy żywe swych cech dziedzicznych. Krzyżując dwie wyselekcjonowane linie grochu, Mendel stwierdził, że jeżeli w określonej populacji organizmów żywych występuje jakaś cecha w dwóch wariantach przeciwstawnych (na przykład kwiaty białe i kwiaty czerwone), to w dowolnie wybranej pojedynczej komórce płciowej (gamecie) pochodzącej od którejś z tych linii może występować jedynie jeden z pary czynników dziedzicznych warunkujących omawiane warianty przeciwstawne. Mendel nazwał odkryta przez siebie regułę prawem czystości gamet i dodał, że siła ekspresji takich czynników dziedzicznych może być różna: jeden z nich może w pełni lub częściowo dominować nad drugim, ale może też być wręcz recesywny w stosunku do niego. Dla naszych rozważań jeszcze ważniejsze jest drugie ogólne prawo Mendla, mówiące o niezależnym dziedziczeniu się poszczególnych cech, na przykład koloru kwiatów i kształtu nasion u grochu. Darwin nie znał prawdopodobnie prac Mendla, ale omawiane prawa dowodzą, że w połowie XIX w. cechy fenotypowe traktowane były jako jednostki autonomiczne, a integralność całego organizmu była niedoceniana. (…) W drugiej połowie XX wieku nowe odkrycia w fizjologii, biochemii, genetyce molekularnej, genetyce populacji i ekologii potoczyły się tak lawinowo, że obecnie można śmiało zaryzykować twierdzenie, że rozważania biologów z połowy wieku XIX maja dla nas znaczenie głównie historyczne. (…) Bardzo istotnie zmieniło się przede wszystkim ogólne spojrzenie na zwierzę; teraz każdy biolog zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że jednostką funkcjonalną jest cały organizm, a nie – skrzydło, oko, serce czy mięsień. Rozwój fizjologii i biochemii doprowadził do dość już szczegółowej znajomości różnorodnych, bardzo skomplikowanych powiązań enzymatycznych między wszystkimi procesami biochemicznymi zachodzącymi w pojedynczej komórce, jak też mechanizmów neurohormonalnych integrujących funkcje wszystkich komórek, tkanek, narządów wewnętrznych i ich układów w organizmie wielokomórkowym. Obecnie wiemy doskonale, że jakiekolwiek naruszenie tej doskonałej równowagi w obrębie współdziałań, jakie istnieją miedzy pozornie bardzo odległymi od siebie elementami organizmu żywego natychmiast powoduje bardzo rozległe i różnorodne skutki w funkcjonowaniu całości. Na przykład w czasie aktywności ruchowej biorą czynny udział nie tylko mięśnie szkieletowe, ale również – układ kostny, oddechowy, krążenia, nerwowy, hormonalny itd. Ta globalizacja spojrzenia ma tutaj istotne znaczenie, bowiem cała teoria ewolucji Darwina jest oparta na zmienności pojedynczych cech i na doborze naturalnym utrwalającym zmiany korzystne.Darwin zdawał sobie oczywiście sprawę z tego, że żadnemu gadowi nie wyrosły nagle skrzydła i nie powstał w ten sposób ptak, ale uważał, że bardzo niewielkie, spontaniczne, zupełnie przypadkowe zmiany zachodzące w organizmach wielu gadów, a potencjalnie sprzyjające wytworzeniu się na przykład skrzydeł, kumulowały się w ciągu milionów lat i doprowadziły w końcu do ukształtowania się ptaków zdolnych unosić się w powietrzu. Charakterystyczne jest, że w czasach Darwina największą różnice miedzy gadami a ptakami upatrywano właśnie w posiadaniu skrzydeł, czyli przystosowaniu do lotu. Tymczasem chyba znacznie bardziej istotna różnica polega na tym, że ptaki są stałocieplne, a gady – zmiennocieplne, co wiąże się z inna budowa ich przewodu pokarmowego (ptaki maja dwa żołądki – gruczołowy i mięśniowy – a gady tylko jeden), jak też z tym, że ptaki muszą pobierać znacznie większe ilości pokarmu w stosunku do masy swojego ciała, niż gady. Ponadto ptaki są głównie roślinożerne, a gady – mięsożerne; gady mogą zapadać w lecie (w czasie suszy) w sen letni, a w zimie – w sen zimowy, natomiast ptaki takiej zdolności nie posiadają; ptaki oprócz skrzydeł muszą posiadać pneumatyczne kości oraz układ oddechowy zaopatrzony w worki powietrzne itp. To globalne podejście zwiększa niebotycznie ilość genów, jakie musiałyby ulec przypadkowym „zmianom korzystnym”, aby z gada powstał ptak. Po sformułowaniu i rozwinięciu w XX w. chromosomowej teorii dziedziczności neodarwiniści rozszerzyli koncepcje Darwina o teorie mutacji, rozumianej szeroko jako spontaniczne, bezkierunkowe zmiany zachodzące w strukturze chromosomów (aberracje chromosomów, crossing-over), ich liczbie (haploidalnosc, poliploidalnosc), rekombinacjach oraz w budowie pojedynczych genów (mutacje punktowe). Spośród tego całego wachlarza zmian o charakterze dziedzicznym dla procesu powstawania nowych cech w jakichś populacjach istot żywych tylko mutacje punktowe wnoszą do puli substancji dziedzicznej nowe geny, nieistniejące dotychczas w tych populacjach. Wszelkie rekombinacje i aberracje chromosomowe zmieniają jedynie zmienność osobniczą w obrębie jakiejś populacji, a więc częstość występowania poszczególnych genów już istniejących w genomach pojedynczych osobników, ale nie wzbogacają tych genomów. Posługując się językiem współczesnym można uogólnić, że prawdopodobieństwo kumulowania się „dodatnich” efektów mutacji genowych zależy od częstości występowania wszystkich mutacji w jakiejś populacji istot żywych w określonym miejscu i czasie, od procentu mutacji „korzystnych”, niezbędnych dla ukształtowania się określonego nowego narządu, oraz od maksymalnego okresu czasu, w jakim określone mutacje występowały, a jaki jest dostępny dla naszych badan w zakresie zapisu kopalnego. Szereg matematyków usiłowało wykonać takie obliczenia; jeden z nich, Stanisław Ulman, obliczył na przykład, że rozwiniecie się oka na drodze kumulowania się mikromutacji jest zupełnie nieprawdopodobne, ponieważ czas, w jakim taki proces musiałby zajść, byłby dłuższy od okresu czasu, jaki według naszej wiedzy archeologicznej moglibyśmy w ogóle brać pod uwagę w historii kuli ziemskiej. Gdy obliczenia swoje Ulman przedstawił w 1967 r. w filadelfijskim Instytucie Wistar, usłyszał od darwinistów, że musiał pomylić się w swoich obliczeniach, ponieważ powstanie oka w procesie ewolucji jest przecież faktem. Gdyby obecnie wykonać takie obliczenia, jakie zaprezentował Ulman 40 lat temu, wnioski z nich płynące byłyby jeszcze o wiele trudniejsze do przyjęcia przez wyznawców ewolucjonizmu, niż wówczas, o czym świadczą wszystkie wymienione powyżej zdobycze biochemii i genetyki molekularnej. (…) Tak więc rozszerzenie teorii Darwina o mechanizm mutacji nie zmienia sedna problemu, który sprowadza się ciągle do wyeliminowania potrzeby działania w świecie przyrody jakiejś wyższej inteligencji posiadającej ogromną siłę sprawcza, a na jej miejsce – wprowadzenia mechanicznego procesu kumulowania się początkowo niewielkich, przypadkowych, różnokierunkowych zmian i na tej drodze powstawania z form prostszych form bardziej złożonych, czyli – istnienia przypadkowych efektów konstruktywnych. W okresie ostatnich 50 lat powstała nowa dziedzina wiedzy, genetyka molekularna, która wykazała, że cała informacja genetyczna przekazywana z pokolenia na pokolenie zawarta jest w bardzo oryginalnym związku chemicznym, kwasie deoksyrybonukleinowym (DNA) (…) Fragment nici DNA odpowiedzialny za syntezę jednego łańcucha peptydowego nazywa się genem. Biorąc pod uwagę, że aminokwasów wbudowanych w białka jest 20, ilość ich możliwych sekwencji w łańcuchu peptydowym jest tak duża, że zawarta w nich informacja jest wystarczającą instrukcja do budowy wszystkich rodzajów komórek ciała, tkanek i narządów wewnętrznych i struktury całego organizmu oraz realizowania wszystkich funkcji biologicznych w najróżniejszych warunkach. Gęstość i kompleksowość rozszyfrowanej aktualnie przez człowieka informacji zakodowanej w DNA jest miliardkrotnie większą od możliwości naszej współczesnej technologii i wynosi 1,88 x 1021 bitów na 1 cm3. Powielanie materiału genetycznego zachodzące podczas podziałów komórkowych charakteryzuje się niezwykła precyzja. Proces ten nie zachodzi spontanicznie, lecz jest sterowany przez cały zespół enzymów zwanych polimerazami DNA. Do niedawna uważano, że u bakterii E. coli zespół ten składa się z 3 enzymów, u człowieka – z 5, jednak obecnie są już doniesienia, że liczby te wynoszą odpowiednio 5 i 16. Jest oczywiste, że w czasie całej bardzo złożonej replikacji materiału genetycznego zdarzają się również pomyłki. W przybliżeniu przyjmuje się, że polimerazy kopiują około 1000 nukleotydów na sekundę, przy czym mylą się raz na 100 000 poprawnie „wstawionych” w nic DNA nukleotydów. Nie można uważać, żeby była to precyzja zadowalająca. Przy bliższym zbadaniu okazało się jednak, że omawiane enzymy posiadają przedziwna właściwość, tak zwana aktywność edytorska, dzięki której mogą wycinać nukleotydy błędnie wkomponowane w nic DNA, dzięki czemu wierność procesu replikacji zwiększa się około 100-krotnie. Ponadto w komórce znajduje się inny jeszcze mechanizm zwiększający dokładność replikacji, tak zwany postreplikacyjny system naprawy błędnie sparowanych zasad (ang. MMR), dzięki któremu precyzja kopiowania wzrasta jeszcze 1000 razy. Tak wiec, w praktyce pomyłki w powielaniu materiału genetycznego zdarzają się raz na 10 miliardów. Biochemicy stwierdzili ponadto, że białka minimalnie źle zsyntetyzowane (na przykład w wyniku mutacji jakiegoś genu), podobnie jak białka obce, które wniknęły do komórki, są w niej natychmiast rozpoznawane i degradowane przez kilka wewnątrzkomórkowych systemów enzymatycznych, jak lizosomalne katepsyny, czy cytosomalne ubikwityny. Rozwój inżynierii genetycznej umożliwił wprawdzie w ostatnich dekadach wprowadzanie do genomów jednych gatunków roślin, czy zwierząt, fragmentów DNA pochodzących od innych gatunkowo osobników, jednak działanie to wymaga wielkiej wiedzy i bardzo specjalistycznej aparatury naukowej, a proces ten nigdy nie zachodzi w sposób naturalny http://nauka.wiara.pl/doc/469401.Ewolucja-czy-konserwatyzm-genetyczny/5 -- 06 mar 2015, 15:45 -- Nic się nie poprawia, nie wiem czemu to miałoby być oczywiste. Jest natomiast pewna gradualność organizmów (czy bytów), w której człowiek jest na samym szczycie (darwiniści nie znoszą idei, że człowiek jest koroną stworzenia). Jeśli chodzi o stwarzanie świata według Biblii, to Bóg zaczął od rzeczy prostszych, a człowieka stworzył na końcu - 6 dnia, więc jest stopniowalność. Idea, że wraz z postępem czasu wszystko się doskonali jest pozytywistyczna i nienaukowa, XX wiek przyniósł sceptycyzm wobec niej (nic dziwnego), choć też nasza obecna kultura jest w pewnym stopniu neopozytywistyczna, a raczej była jeszcze jakieś 10, 20 lat temu. -- 06 mar 2015, 15:47 -- Sorry że nie odpisuję na wszystko, ale nie nadążam, za dużo Was, może potem, na razie muszę się zmywać.
-
Hitman, no ale właśnie tylko stworzenie przez inteligentny Byt może być gwarancją doskonalenia się wszystkiego. I nie mówię tu o Bogu chrześcijańskim, bo chrześcijaństwo mówi, że stan doskonały był na początku, potem był upadek i niedoskonałość, a na końcu znowu wszystko zostanie poddane próbie i przemienione (dlatego uważam że ewolucjonizm jest sprzeczny z myśleniem chrześcijańskim, i to jest chyba jedyne, w czym się zgadzam z Tobą i z ego.) Nie ma żadnej konieczności, że istnieją doskonałe rozwiązania, które się kiedyś wcielą w życie, przypisujesz Wszechświatowi czy Naturze cechy osobowe - to znaczy że jest rozumna i do czegoś dąży. I niby omijając ideę Boga wpadasz w panteizm, który też jest wiarą metafizyczną. Może Ci to nie przeszkadza, ale nie jesteś wolny od myślenia religijnego. -- 06 mar 2015, 14:06 -- Hans, chyba rzeczywiście miałeś dobry humor. -- 06 mar 2015, 14:34 -- ego, prawa Mendla, których nikt nie kwestionuje, pokazują, że nawet indywidualne cechy są stałe. To znaczy jakaś cecha może być ukryta przez jedno pokolenie, a jeśli się pojawia potem znowu, to znaczy że wcześniej już była. Na przykład odmiany drobiu wychodowano z ptactwa dzikiego, ale nie odbyło się to drogą żadnych mutacji (nikt nie poddawał ptaków promieniowaniu ani nie czekał aż zajdą przypadkowo jakieś mutacje - bo by się nie doczekał). Odbyło się to drogą rekombinacji istniejących genów - wszystkie geny ptactwa dzikiego zostały podzielone wśród istniejących odmian. Czyli nowe gatunki powstały drogą rekombinacji genów, a nie mutacji. Twierdzenie, że różnorodność cech powstała w wyniku mutacji, nie jest niczym poparte.
-
MadGregor, usamodzielniasz się. Wreszcie masz własne mieszkanie, w którym mieszkasz sam, własną lodówkę, łazienkę tylko dla siebie, masz święty spokój, żyjesz na własny rachunek i nikt Cię nie utrzymuje. Robisz co chcesz. Tylko że wolałbyś mieć pomoc, bo masz 90 lat, masz trudności z poruszaniem nogami i dojście z pokoju do łazienki zajmuje Ci 10 minut, czasem nie dajesz rady donieść moczu, nie masz za co wykupić leków, które przepisał Ci Twój dawny kolega, lekarz, nowych recept nie będzie, bo nie masz siły o 6ej rano iść po numerek do lekarza, potrzebujesz zabiegów, które nie są refundowane i wolontariuszy, żeby robili Ci zakupy. Chciałabym przez tydzień się obijać bez przerwy, leżeć w łóżku i oglądać filmy albo czytać, mieć dostawę do łózka pakietu śniadanie, obiad, podwieczorek, kolacja. I żeby smaczne były.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
A ja ostatnio u siebie na studiach podejrzewałam, że dziewczyna ma CHAD, przez cały wykład komentowała na bieżąco to, co mówił wykładowca z uśmiechem od ucha do ucha i przekonaniem o własnej błyskotliwości, kończyła zdania, zgadywała myśli... Tak co średnio co dwie minuty. I tak samo na innych zajęciach. Myślałam że ją zabiję. Ale może zboczenie "zawodowe" i teraz wszędzie będę widzie CHAD. No ja też spekrtum albo dwójka. Stan mieszany miałam po odstawieniu wenlafaksyny, zwyżkę nastrojów mam po SSRI, a niepokój ruchowy pierwsze dwa razy miałam po rispeloepcie, trzeci po sulpirydzie, a potem się chyba układ nerwowy nauczył tak reagować. Strach się leczyć. A dziś nie mogę się kompletnie skupić na pracy, co chwilę chce robić co innego, nie mogę się dłużej zatrzymać na jednym. Nie cierpię przy tym, najwyżej mnie wywalą z roboty... -
Hans, znalazłam bardzo fajny cytat Poppera, po prostu czytałam w jego myślach i nie byłam tego świadoma. Kwintesencja tej dyskusji, o ile ktoś umie wyciągnąć wnioski. Słusznie mnie do niego odsyłałeś.
-
Jak nie ma zmiany w genach?to skąd się wzięły różne warianty genów? Nikt tak nie twierdził. Jakim zubożeniu? ptaszkom genów ubędzie? Nie a z czym? jeśli mamy populację ptaszków w jakimś kolorze np szarym i nagle rodzi się jakiś albinos, to skąd on się bierze? a skąd się u człowieka wziął gen, którego nie mają żadne inne zwierzęta?http://nauka.newsweek.pl/tajemniczy-gen-czlowieczenstwa,98880,1,1.html http://pl.wikipedia.org/wiki/Twierdzenie_o_niesko%C5%84czonej_liczbie_ma%C5%82p "To skąd się wzięły dwa warainty genów" Diploidalność, występowanie w obrębie jąder komórkowych organizmu żywego dwóch homologicznych chromosomowych zespołów (2n). Diploidalność charakterystyczna jest dla większości zwierząt i roślin. http://portalwiedzy.onet.pl/17151,,,,diploidalnosc,haslo.html Chromosomy homologiczne są to pary chromosomów, z których jeden dziedziczony jest od matki, a drugi od ojca, identyczne pod względem wyglądu, zawierające te same układy liniowe genów. Wyjątek stanowią chromosomy płci. W komórkach somatycznych organizmów diploidalnych występują dwa zespoły chromosomów homologicznych oraz jedna para chromosomów płci. W komórkach płciowych znajduje się jeden zespół chromosomów homologicznych i jeden chromosom płciowy: X lub Y. Każdy allel danego genu w chromosomie homologicznym ma swój odpowiednik w drugim chromosomie homologicznym i stanowi z nim parę, przy czym oba allele w danej parze mogą być identyczne lub różne. Allel, który w parze składającej się z dwóch różnych alleli wywołuje efekt fenotypowy uniemożliwiający ujawnienie się efektu działania drugiego allelu, określany jest jako allel dominujący. Allel, którego efekt działania jest maskowany, to allel recesywny. http://sciaga.pl/slowniki-tematyczne/2314/genetyka/ Szanse przeżycia i wydania potomstwa nie są równe, ponieważ osobniki w obrębie populacji cechuje zmienność genetyczna. Różne warianty genów nazywane allelami, powodują powstawanie odmienności.[ http://pl.wikipedia.org/wiki/Dob%C3%B3r_naturalny Zdarza się przecież, że oboje rodzice są niscy, a dziecko wysokie (po kimś dalszym w rodzinie), albo ma inny kolor włosów - niż rodzice/jeden z rodziców - nie powstał żaden nowy gen, tylko wynika to z prawa Mendla o istnieniu dwóch wariantów tego samego genu: dominującego i recesywnego. Dobór kierunkowy – mechanizm ewolucji biologicznej. Polega na eliminowaniu osobników o jednej ze skrajnych wartości danej cechy. W wyniku tego, po kilku pokoleniach średnia wartość tej cechy populacji ulega przesunięciu (co można zaobserwować na rozkładzie Gaussa). Mechanizm może działać zarówno w przypadku doboru naturalnego jak i sztucznego W warunkach naturalnych kierunek działania doboru kierunkowego może się zmieniać. Jako przykład można podać zięby z rodzaju Geospiza (używane do obserwacji przez Darwina). Zamieszkują wyspy Galapagos, gdzie w latach suchych w populacji przez naturę faworyzowane są ptaki duże, o dużych dziobach (ponieważ nasiona są wtedy większe i z twardą łupiną). W latach wilgotnych dobór zmienia kierunek i faworyzuje ptaki mniejsze, dla których wzrasta ilość łatwo dostępnego pokarmu. Dobór różnicowy( preferuje rzadko spotykane fenotypy) - mechanizm ewolucji biologicznej. Polega na eliminowaniu osobników o średniej wartości danej cechy a tym samym premiowaniu osobników o cechach skrajnych. Zachodzi w niejednorodnym środowisku. Utrzymuje zróżnicowanie genetyczne. Może prowadzić do specjacji. Za przykład może posłużyć Acmea digitalis. Jako że żyje wśród jasnych wąsonogów lub na ciemnych skałach eliminowane są osobniki inne niż czarne i białe. Podział może następować na więcej niż dwie grupy. http://pl.wikipedia.org/wiki/Dob%C3%B3r_r%C3%B3%C5%BCnicuj%C4%85cy http://pl.wikipedia.org/wiki/Dob%C3%B3r_kierunkowy Ptaszkowi nie ubywa genów, ale populacji zmniejsza się ilość występowania danej odmiany, lub geny się rozdzielają - każda z odmian bierze sobie jakiś wariant (w jednej odmianie jest on dominujący i wyklucza drugi wariant). Takim wariantem jest na przykład występowanie 6 palców, który został właściwie wyeliminowany u ludzi, ale w pewnej społeczności nadal istnieje - u Amiszów. Albinizm - jest to choroba wywołana mutacją, dziedziczona przez spotkanie się ze sobą dwóch genów recesywnych (dlatego jest tak rzadka). Jest to typowy przykład działania mutacji: prowadzi do choroby, nic nie buduje, tylko zaburza funkcjonowanie niektórych genów, przez co nie wytwarza się melanina. Ten link z twierdzeniem o nieskończonej liczbie małp jest fajny, potwierdza bezsens twierdzenia o samoistnym powstaniu DNA i bezsens teorii ewolucji. Na takim "zwodniczym wniosku" opierają się teorie ewolucjonistyczne: "przez miliardy lat wszystko może się zdarzyć" czyli od bakterii do człowieka i od prazupy do DNA. -- 05 mar 2015, 14:45 -- Co do "genu człowieczeństwa" - ciekawe, nie wiem na ile można udowodnić że taka mutacja mogła zajść. Ale jak dla mnie, na pewno nie był to przypadeg
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Skoro można przejść ze stanu depresji w stan hipomanii, to znaczy to według mnie, że stan psychiki jak najbardziej się u nas może zmieniać, jeśli możemy być zbyt radośni i zbyt energiczni, to czemu nigdy byśmy nie mieli być zwyczajnie radośni i energiczni. Kiedyś się wceluje w ten środek. Jak ktoś może leżeć i biegać, to czemu nie miałby chodzić. -
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Wiem, że się ze mną nie zgadzasz :) Nie czytam takiego badziewia i jak pisałam, nie twierdzę że pozytywne myślenie wszystko zmienia albo zawsze jest możliwe. Nie piszę zresztą o pozytywnym myśleniu ale o nadziei. Dla mnie to co innego. Można mieć depresję i mieć nadzieję. Nadzieja to nie jest pewność, gdyby się miało stuprocentową, to depresja byłaby pryszczem albo w ogóle jej by nie było. Nie jest też ciągłym wmawianiem sobie czegoś na siłę. Różne myśli się przeplatają - raz dołujące a raz przynoszące nadzieję, że będzie znowu dobrze i tym drugim też trzeba dać pożyć. Warto mieć nadziei choć kilka procent, żeby nie blokować możliwości poprawy w "fizycznej chorobie mózgu". Brak nadziei to najgorsza choroba. Kiedy miałam dystymię ileś lat temu, to wkurzało mnie gadanie lekarzy, że mam iść na terapię albo na grupę dla osób w depresji, że nie prawda że nic nie czuję, bo wtedy bym się nie przejmowała swoim zdrowiem, że muszę szukać stymulujących wrażeń, bla bla bla. Czułam że moja psychika nie me pewnych funkcji i nie poradzi na to żadna zmiana nastawienia. To była i prawda i nieprawda. Ja to widzę mniej więcej tak. Gdyby ktoś stracił reagowanie na bodźce seksualne, to jeśli będzie przekonany, że już nigdy nie będzie uprawiał seksu albo był w związku, to raczej ciężko mu będzie z tego wyjść. A jeśli będzie czegoś oczekiwał od życia w tej kwestii, to jednak powoli zacznie z powrotem na te bodźce reagować i się interesować sprawą :) -
Więc jeszcze raz. Obserwujemy tu dobór naturalny, który z istniejących już genów (wariantów) jedne faworyzuje, a drugie wyklucza. Nie ma zmiany w genach, jest tylko selekcja- wybór z istniejącej już puli genowej wariantu, który jest w danych warunkach korzystny. Nie znaczy to, że mniej korzystny wariant natychmiast znika. Może być tak, że powiedzmy jakiś gatunek ptaka może być szary lub biały - takie ma odmiany, szary się lepiej kamufluje (załóżmy) w mieście, więc coraz więcej będzie ptaszków szarych, ale to nie znaczy, że natychmiast znikną białe i że w kolejnym pokoleniu nie urodzi się żaden biały. Po jakimś czasie można mówić o zmianie (zubożeniu) puli genowej populacji, ale nie ma to związku z żadną mutacją i ze zmianą "w genach jakiegoś ptaszka" -- 04 mar 2015, 01:12 -- Zgadzam się co plastyczności mózgu, Twój wpis jest na to dowodem, powiedz jeszcze tylko jak z "genem oiekuńczości" W analogii farby i płotu, brak farby, to brak mechanizmów ewolucji, które by umożliwiały powstawanie form bardziej złożonych z prostych. Do tej pory nikt mi nie podał przykładu takiej mutacji. Nie mówcie znowu, że zmiany są tak mikroskopijne że się nakładają. Nie można dodawać zer. Przykład z kolorem oczu to pokazuje - według Ciebie zmiana koloru oczu może być zmianą ku lepszemu przystosowaniu, ale to nie zmienia faktu, że były oczy i dalej są oczy. Nic nowego. Cechy równorzędne. I tak jest z każdym przykładem mutacji, poza tym, że zwykle powodują jakiś defekt. Jeden błąd w programie może go za bardzo nie popsuć, a raz na ileś przypadków może nawet zrobić jakąś zmianę, która pod jakimiś warunkami będzie korzystna. Ale im więcej będzie błędów, tym program będzie bardziej zepsuty, a nie doskonalszy. To nie jest analogia z powietrza, tylko jak najbardziej zasadna, bo, jak już mówiliśmy, kod genetyczny przypomina język programowania. Naukowcy, którzy mówią, że niebieskie oczy powstały pod wpływem mutacji, twierdzą, że to było 10 tyś lat temu. Jakoś nie widzimy, żeby kolejne zmiany popchnęły tę "ewolucję" dalej, żeby oczy stały się bardziej złożone - nie mówiąc już o oddzieleniu się nowego gatunku. Gdyby wystąpiły kolejne mutacje, to za pewne spowodowałyby jakieś wady (jak większość mutacji). Ty również. -- 04 mar 2015, 01:19 -- . Napisz gdzie próbuję podważyć naukę pisząc o mutacjach. Konkretnie. I przedstaw mi dowód, że się mylę. Jeden. -- 04 mar 2015, 02:05 -- I tak na dobranoc: -- 04 mar 2015, 02:12 -- Oczywiście nie spodziewam się, że ktoś przeprosi mnie za nazywanie moich argumentów na temat kodu za śmieszne, absurdalne i nielogiczne. Ale nie szkodzi. Wolę myśleć nielogicznie jak profesor specjalizujący się w technikach informacji niż logicznie jak ateistyczni fanatycy. -- 04 mar 2015, 02:28 -- Zapomniałam o przywoływanych wcześniej przeze mnie naukowcach jak Darwin, Davies, Einstein, Hawking, Flew, Planc, Schrӧdinge, którzy z pokorą odnosili się do ograniczoności swojego poznania i wskazywali, że świat nie mógł powstać przez przypadek. No ale kim oni są wobec Hitmana, który posłuchał Dawkinsa i wie. Poza tym zacytowała ich Fronda, a dla fanatycznego atola to jest jedyny wyznacznik co należy wyśmiać, nie tam, żeby treść i nie tam, żeby odrobinę pokory. -- 04 mar 2015, 02:54 -- A tu cała praca Kellera: Informacja genetyczna. Od fenotypu do genotypu. Dostarcza wiedzy z genetyki, dość prostym językiem, ale bez uproszczeń. Każdemu się na pewno przyda, jak sobie to przeczyta. Ja się zabieram, dopóki nie usnę. http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&ved=0CCEQFjAA&url=http%3A%2F%2Fchfpn.pl%2Ffiles%2F%3Fid_plik%3D396&ei=4lX2VOaHKojxau-ggLAN&usg=AFQjCNGszPI8JrdeFkC1dMDQ51Houf98mg&sig2=jQcfuDW7JEAkoADwY4wKHw&bvm=bv.87269000,d.d2s
-
Hans, wiem że pewne rzeczy trzeba założyć (np. że świat istnieje), że nauka to tworzenie pewnych modeli umysłowych. Ale to nie zmienia tego, że teoria ewolucji jest dogmatyczna. Krzywicie się, że niby nie rozumiem, że nie musimy znać każdego szczegółu i wiedzieć wszystkiego, że teoria naukowa może mieć luki, o ile ogólne mechanizmy jej działania składają się w logiczną całość i są przykłady, które to potwierdzają. Tylko w takim razie, jeśli się widzi bezsens i luki w jakiejś teorii, to jak ją krytykować, skoro zaraz się odezwiecie, że teoria naukowa może mieć luki. Co do mojej krytyki ewolucji (to znaczy nie jestem pionierem w tej dziedzinie, mówię o mojej krytyce w tej dyskusji :) ), to nie opiera się ona na mówieniu np. o brakujących ogniwach, o tym, że nie wiemy jak z ptaszka x krzywodziobego zrobił się x prostodziobowy i że to podważa całą teorię. Mówię o mechanizmach ewolucji, czyli czymś co jest osią teorii, pokazuję że fakty, które mamy jako dane, nie uprawniają do zbudowania takiej konstrukcji, jaką jest teoria ewolucji. Jeśli przywołuję przykłady, to dlatego, że są one konieczne, żeby wrócić do zdrowego rozsądku i uruchomić odrobinę wyobraźni i logicznego myślenia i zderzyć to z ewolucjonizmem (który jest tego zaprzeczeniem). Jeżeli ktoś mówi, że pomalowałby płot, ja mówię, że nie da rady, bo nie ma farby, a on mówi że szukam na siłę luk w jego koncepcji - będzie niczym Wy :) Hans, według mnie nie ma sensu, żebyś szukał starej dyskusji, bo nie różni się ona od tej, to znaczy pisałam mniej więcej to samo co teraz, nie wiem jak kontrargumenty, może były lepsze niż te tutaj (bo nie jest to trudne do osiągnięcia), nie pamiętam. Ale raczej wszystko szło w ten sam deseń, poza tym że nikt mi się aż tak nie podkładał jak Hitman i jetodik. Co do tego, czym jest teoria naukowa, chętnie się od Was dowiem, na jakiej koncepcji się opieracie, co jest powszechnie uznane i wzbogacę swoje życie wewnętrzne. Bo naprawdę rzadko piszecie o jakichś konkretach i nie dajecie mi szansy. -- 03 mar 2015, 03:09 -- Hitman, a co to jest poprawianie się niedoskonałości, czy to nie jest doskonalenie się czasem? A przenoszenie praw biologicznych na moralność i technikę, to już czyste dogmaty, na których zresztą wyłożył się pozytywizm. Założenie, że wraz z upływem czasu następuje rozwój ludzkości jest założeniem bardzo, delikatnie mówiąc ryzykownym i zakwestionowanym przez filozofów (antypozytywizm, Jauss, Habermas, Adorno, postmodernizm jako całość). Ewolucjoniści mają problem z doskonaleniem, bo z jednej strony twierdzą, że życie jest dziełem przypadku i doboru naturalnego i że ewolucja nie prowadzi do doskonałości, ale jednak ciężko ukryć fakt, że między człowiekiem a bakterią jest pewna maleńka jakby przepaść Choć to bakterie są lepiej przystosowane do życia, występują w każdych warunkach, nawet na dnie rowu mariańskiego i pewnie nawet wybuch atomowy ich nie ruszy. Ewolucjoniści nie chcą uparcie widzieć doskonałości i sensu świata i przez to ich myślenie się nieco degraduje, świat jest racjonalnie uporządkowany i zakładanie nieporządku jest stosowaniem nieadekwatnych narzędzi do przedmiotu poznania, jak też psuciem własnego umysłu. -- 03 mar 2015, 03:23 -- ego, ten artykuł o ptakach i innych zwierzętach w mieście pokazuje tylko mechanizm doboru naturalnego, którego nikt nie kwestionuje. Zmienność organizmów wynika tu z selekcji genów, to znaczy z dwóch przeciwstawnych odpowiedników jakiejś cechy, jedna zaczyna dominować, a druga się wykrusza. Mamy więc tu selekcję genów, czyli nie ma nic więcej niż było. Ale sam dobór naturalny to nie jest to samo, co teoria ewolucji, ponieważ dobór naturalny nie powoduje powstania nowych informacji genetycznych, dorzucono mutacje, które mają zmieniać geny. Ale te przykłady właśnie temu przeczą. Głosiciele mutacji mówią, że najpierw następuje przypadkowa mutacja genu, a potem się pojawia nowa cecha. Tu jest odwrotnie, zwierzęta zmieniają swoje zachowanie pod wpływem środowiska czy cechy pod wpływem doboru naturalnego. Dziś widziałam też artykuł, o ośrodku leczniczym dla bocianów ze złamanym skrzydłem - zaczęły one budować gniazda na ziemi, bo inaczej się nie mogły. Gdyby jetodik umiał być logicznie konsekwentny, powinien powiedzieć, że nastąpiła przypadkowa mutacja genu, powstał gen budowania gniazda na ziemi (niczym wspominany przez Ciebie, jetodik gen "opiekuńczości") i akurat od razu się okazał przydatny. Przecież jest to prawdopodobne, jak cała ewolucja -- 03 mar 2015, 03:26 -- Sorry za brak korekty i błędy.
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Jeśli myślisz, że nigdy już nie odzyskasz tych dobrych rzeczy, to nic dziwnego, że się załamujesz. Nie cierpię na pozytywiozę (jest to płytka wiara, że pozytywne myślenie może wszystko odmienić), ale moje doświadczenie mówi mi, że ostatecznie powrót do życia nie zależy od siły objawów, tylko od tego czy się uparcie wierzy w ten powrót. Jeśli mówisz swojej psychice, że zawsze już będziesz na marginesie życia, to ona się na wiele rzeczy znieczula, zlewa Twoje dawne i obecne dążenia, zlewa relacje z ludźmi, zlewa ekspresje emocjonalną - bo skoro jej mówisz, że te funkcje nie będą już Ci potrzebne, bo i tak nie odzyskasz do nich dostępu albo zawsze będziesz z boku, to po co by się miała o nie starać. A jeśli wierzysz, że życie Cię dotyczy/będzie dotyczyć, to psychika będzie się rozkurczać i wracać do normalnej postaci. Albo poczeka do pierwszego lepszego okresu, żeby się odrodzić. -
Rozumiem że tendencja przyrody do doskonalenia jest dla Ciebie argumentem za ewolucją. Tylko że ewolucjoniści (np. Dawkins) mówią, że ewolucja to nie jest doskonalenie i że takie myślenie jest błędne. Tu jest link wrzucony przez jetodika, który ma obalać mity na temat ewolucji. Punkt 15- mit, że "Dzięki ewolucji organizmy stają się doskonalsze, lepsze" http://nietuzinkowyblognaukowy.blogspot.com/2012/06/20-najwiekszych-mitow-na-temat-ewolucji.html -- 02 mar 2015, 12:05 -- znowu prosta jak cep zasada doboru naturalnego leży ;/ Zasada doboru naturalnego polega na tym, że istnieje pewna pula genów danego gatunku, a geny mają swoje odmiany, tzw. allele. I dominację zyskują te osobniki, których odmiana jakiegoś genu prowadzi do lepszego przystosowania. Druga odmiana powoli wypada z gry. Jak więc widzisz mamy tu selekcję już istniejących genów i zmniejszanie się puli genów. Czyli zakładając wspólnego przodka, w genomie bakterii musiałyby już zapisane wszystkie cechy wszystkich gatunków.
-
Mutacje występują niezmiernie rzadko, raz na 10 miliardów kopii. Jeśli do niech dojdzie, to zwykle prowadzi to do powstania organizmu wypaczonego i słabego, który ginie. Mówienie o tym, że mutacje spowodowały różnorodność gatunków jest absurdalne. Przykład z oczami potwierdza brak takiej możliwości - mutacja powodująca dwa kolory oczu (zakładam że to co napisałeś jest prawdą) nie prowadzi do powstania nowego gatunku, nowego organu, nic nie buduje. Prowadzi do pewnej odmiany równorzędnej w drobnej cesze. I tak jest ze wszystkimi mutacjami, prowadzą do tak spektakularnych efektów jak nowy gatunek pierwiosnka, czy nowy kolor plamki u jakiegoś organizmu. Powtarzam, są to cechy równorzędne, więc twierdzenie, że przez miliardy lat powodowałyby zmiany nierównorzędne (nie powstawanie odmian tylko bardziej złożonych organizmów) jest nieuprawnione. Zwróć też uwagę, że nie powstał nowy gen nowego koloru oczu, tylko został zablokowany już istniejący. Dlaczego? Bo mutacje nic nie budują. Owszem, jeśli przyjmiemy, że ewolucja polega na zmienności organizmów spowodowanej przypadkowymi mutacjami, to niekoniecznie musi ona coś budować, mogą powstawać odmiany istniejących już gatunków, o takim samym poziomie złożoności i różniące się np. jakimś kolorem upierzenia, kolorem oczu, trawieniem bądź nietrawieniem laktozy itp. (Choć jak pisałam, większość mutacji prowadzi do wypaczeń). Natomiast jeśli zakładamy teorię wspólnego przodka, to mutacje musiałyby coś budować. Trzeba być szaleńcem, żeby twierdzić, że od bakterii do człowieka nie nastąpiło powiększenie złożoności organizmu. A mutacje nie zwiększają poziomu złożoności organizmu i miliardy lat tego nie zmienią. Za miliard lat, samochód rozpadnie się na szczątki, ale nie mamy powodów przypuszczać, że powstanie z niego samolot. Podobnie jest z mutacjami. Proste jak cep.
-
Rozumiem. Poza "argumentem", że jestem niedouczona, nie macie innych i nie umiecie napisać nic z sensem, tylko odsyłacie do czegoś tam. Typowy schemat dyskutowania z tymi, co nie wierzą w teorię ewolucji - epitety. Macie poczucie wyższości, które nie opiera się na wiedzy ani na rozumieniu zjawiska, ale jedynie na identyfikacji. To znaczy identyfikujecie się z tym, co wydaje się Wam uczone i sami przez to też uważacie się za uczonych, ale ponieważ poczucie waszej wartości musi być tu chwiejne (bo w istocie nie macie rozumienia ani wiedzy), stąd coraz bardziej obraźliwe ataki zamiast dyskusji. Polecam tę stronę, miażdży teorię o formach pośrednich. http://www.sfinia.fora.pl/genesis,36/ogniwa-posrednie,2662.html A tu trochę "ciemnogrodu" czyli Darwin, Davies, Einstein, Hawking, Flew, Planc, Schrӧdinge i inni. Bóg jest bardzo wyrafinowanym matematykiem i konstruując wszechświat, posłużył się wyższą matematyką. Nadzwyczajna trudność czy wręcz niemożliwość wyobrażenia sobie, iż niezmierzony i cudowny wszechświat wraz z człowiekiem zdolnym do spoglądania zarówno wstecz, jak i w daleką przyszłość, jest dziełem przypadku lub konieczności. Gdy zastanawiam się nad tym, czuję, że zmuszony jestem zwrócić się ku Pierwszej Przyczynie władającej rozumem w jakimś stopniu analogicznym do rozumu człowieka: a więc należy mi się miano Teisty (Darwin) Ateiści twierdzą, że prawa przyrody istnieją bez powodu i że wszechświat jest w ostatecznym rachunku niedorzeczny. Nie mogę się z tym zgodzić jako naukowiec. Musi istnieć niezmienna podstawa racjonalna będąca korzeniem logicznej i uporządkowanej natury wszechświata. Wrażenie porządku jest przytłaczające. Im więcej dowiadujemy się o wszechświecie, tym , tym większą odczuwamy pewność, że rządzą nim racjonalne prawa” badania and DNA odsłoniły tak niewiarygodną złożoność struktur niezbędnych do wytworzenia życia, że moim zdaniem dowodzi to, iż połączenie tych niesamowicie zróżnicowanych elementów w taki sposób, aby z sobą współpracowały, musiało się odbyć z udziałem inteligencji. Chodzi o kolosalną złożoność wszystkich tych elementów i nadzwyczajną subtelność sposobów, w które ze sobą współpracują. Szansa na przypadkowe sprzęgnięcie się tych dwóch aspektów jest po prostu znikoma. Powiedzmy, że mamy przed sobą stół marmurowy, i zastanówmy się nad nim przez chwilę. Czy sądzicie, że za bilion lat lub nawet czas nieskończony ten stół mógłby nagle lub stopniowo stać się świadomy, uzmysłowić sobie swoje otoczenie i siebie w taki sposób, w jaki i wy sobie to uświadamiacie? To, że doszłoby lub mogłoby dojść do tego, jest po prostu niewyobrażalne. I dotyczy to wszelkiej innej materii. Kiedy rozumie się naturę materii, czyli masy-energii, rozumie się, że materia właśnie z powodu swej natury nigdy nie może stać się „świadoma”, nigdy nie „myśli”, nigdy nie mówi „ja”. Natomiast zgodnie ze stanowiskiem ateisty na pewnym etapie dziejów wszechświata to niemożliwe i niewyobrażalne stało się rzeczywistością. W pewnej chwili niezróżnicowana materia „ożyła”, potem stała się świadoma, zaczęła sprawnie posługiwać się pojęciami, wreszcie stała się jaźnią. Oczywiście wiemy, że życie mogło przetrwać tylko dzięki korzystnym warunkom na naszej planecie. Nie istnieje jednak prawo przyrody, które nakazuje materii wytworzenie wewnętrznie celowych i rozmnażających się istot. http://www.fronda.pl/a/naukowe-dowody-na-istnienie-boga,43928.html -- 02 mar 2015, 03:09 -- Ilość genów nie jest równoznaczna z ilością informacji. Ważne jest, ile genów faktycznie koduje białka, czyli jest funkcjonalnych (oraz poziomy ich organizacji). Organizmy prymitywne mogą mieć masę genów, ale mało funkcjonalnych, czyli mało informacji w genomie. A więc zwiększanie ilości genów nie jest tym samym, co zwiększanie informacji w nich. Twoja teoria, której każesz mi się douczać (ale może sam to zrób), zakłada, że ewolucja polega na zwiększaniu informacji w genomach za pomocą mutacji (oczywiście dla tych, którzy wierzą w teorię wspólnego przodka). Więc Twoje przeciwstawienie jest bez sensu. -- 02 mar 2015, 03:18 -- Nie zakładają. To jakieś twoje wynurzenia wymyślone po to żeby móc je obalić i "dowieść", że ma się rację bo adwersarze jej nie mają. Rzekomo nie mają bo wkładasz im w usta coś czego nie twierdzą. A pisałem żebyś się douczyła jak chcesz dyskutować... http://www.edunauka.pl/bioteoevidence.php
-
Żeby używać analogii, trzeba logicznie myśleć, a to nie jest domena wyznawców ewolucji, więc nie dziwię się, że jest to dla Ciebie głupie. Ale analogia z pączkami jest dobra, bo pokazuje, że nie musi być prawdą, że jeśli między jakimiś tworami zachodzi podobieństwo, to znaczy, że jeden powstał z drugiego. Ewolucjoniści zakładają a priori, że podobieństwo biologiczne organizmów oznacza pokrewieństwo. Ale to dogmat. Przykładowo, oczy człowieka i ośmiornicy mają niezwykle podobną strukturę, a człowiek nie jest spokrewniony z ośmiornicą.
-
Hans, jeśli chodzi o Poppera, to ja go pierwsza kiedyś przywołałam, pisząc, że teoria Wielkiego Wybuchu nie spełnia kryterium falsyfkowalności, więc mi tak nim nie wymachuj. Odesłałeś mnie wtedy do jego krytyków, a teraz znowu niby Popper ma mnie oświecić. Zdecyduj się. Albo może sam mnie oświeć swoją wiedzą, będzie szybciej. Hitman, ależ przedstaw mi jakiś dowód. Ale nie link do streszczenia na ściądze.pl. Najlepiej jakiś konkretny - przykłady mutacji, przykłady powstawania form bardziej złożonych z prostszych (choć jeden). Słabe logicznie. To co łączy wymienione przez Ciebie ciecze, to tyle, że mieszczą się w zakresie znaczenia słowa "picie". Znaczenie to mówi o konkretnej cesze: coś, co służy do picia człowiekowi. Jest to podobieństwo przypadkowe, jedno z wielu, słownikowe, ale nie ma koniecznej zależności między tym, że coś jest zdrowe a tym, że człowiek to pije. Co do kodów - zauważ, że wszystkie pozostałe są napisane przez człowieka, a tylko jeden nie. Wymienione kody są dwuklasowe, to znaczy, że nie jeden element przekazuje informacje (jak np. merdanie ogonem przez psa), ale dopiero kombinacja znaków przekazuje informację. Taka cecha jest właściwa jedynie językowi ludzkiemu oraz językom sztucznym przez niego stworzonym ( język programowania, alfabet morsa itp). -- 02 mar 2015, 01:16 -- W przerwie część rozrywkowa [videoyoutube=zFJeluhakR0][/videoyoutube]
-
CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III
refren odpowiedział(a) na Amon_Rah temat w Depresja i CHAD
Zaczyna się mój najgorszy okres - przedwiośnie. Nie ma już sił z zeszłego lata i wiosny, właśnie się wyczerpały, a nowej wiosny jeszcze nie ma. Jest u mnie prawidłowość od wielu lat - marzec, kwiecień - niepokój ruchowy, kiedyś wzywałam pogotowie w poniedziałek wielkanocny. W latach kiedy się dobrze czułam i nie miałam specjalnie objawów, na przedwiośniu i tak zdarzało mi się złapać gonitwę myśli "z powietrza", bez żadnego powodu. Od tygodnia dołaczyłam sobie do leków pernazynę ( nie ma jak mieć porządnie zaopatrzoną apteczkę), bo musiałam czymś zastopować właśnie ten rosnący niepokój ruchowy. Właściwie to nie włączyłam, tylko wzięłam w desperacji, żeby usiąść do pracy i pomogło. Sertalina nie polepsza sprawy, bo pobudza, zmniejszyłam, poza tym pernazyna zmniejsza działanie sertaliny (więc bez sensu brać je razem, ale tyle rzeczy nie ma sensu, że jedna więcej nie robi mi różnicy). Na pernazynie jest póki co błogo i spokojnie, poza fazami depresyjnego zamulenia i senności, za to ucięło mi na niej depresyjno-obsesyjne myśli i znowu mam trochę nadziei, że już się podźwignę z tej pułapki. A tu o wpływie światła: Kwiecień był okrutny nie tylko dla T.S. Eliota, wręcz przeciwnie wyniki wielu badań wskazują, że mniej więcej na kwiecień przypada największa częstość samobójstw, w kwietniu także do szpitali trafia najwięcej osób z chorobą afektywną dwubiegunową (Bembenek i Święcicki; wyniki niepublikowane). Czy to przypadek? Wydaje mi się, że nie. Kluczem do zrozumienia tego związku jest wpływ światła na psychikę człowieka. Wydaje się, że światło działa w pierwszym okresie leczenia głównie na napęd (Święcicki i wsp. 2005). Dopiero potem stopniowo poprawia się nastrój. W przypadku osób z ciężką, a nawet umiarkowaną, depresją i myślami samobójczymi poprawa napędu przed nastrojem może być bardzo groźna, o czym wiadomo nie od dziś. U innych chorych „nierównomierne” działanie światła na psychikę może skutkować wystąpieniem zespołów mieszanych, które jak wiadomo są bardzo nieprzyjemnie odbierane przez pacjentów. Przypuszczenie, że Eliot cierpiał na dwubiegunową postać ChAS jest oczywiście czystą spekulacją, przyznać jednak trzeba, że dobrze tłumaczyłoby wersy „Ziemi jałowej”. Rzeczywiście kwiecień jest okrutny, jeśli w tym miesiącu regularnie zmienia się fazę choroby, i nie warto w kwietniu jeździć na południe, bo to tylko może zwiększyć nasilenie problemów. http://www.dwubiegunowa.net.pl/2014/02/17/dlaczego-kwiecien-jest-niebezpiecznym-miesiacem/ Swoją drogą zawsze lubiłam "Ziemię Jałową" Eliota, przypadeg?? Ta strofa mnie magnetyzuje: -
Jako ja. Też tak sądzę. Ten wątek był o praktykach religijnych, modlitwie o uzdrowienie itp. A tu kwestie czy świat jest stworzony przez Boga, jak się ma Bóg do cierpienia itp. -- 28 lut 2015, 13:06 -- tagi: admin, prośba
-
Czy sami możemy tworzyć natrętne myśli?
refren odpowiedział(a) na przerazona1231526947154 temat w Nerwica natręctw
przerazona123, czy nie byłaś tu już kiedyś pod nickiem "znerwicowana92"?