Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jowka

Użytkownik
  • Postów

    132
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Jowka

  1. pierwszy z brzegu przykład: uważasz, że Jan Paweł II był człowiekiem małego rozumu?
  2. wykończony, źle kombinujesz! Wiara to wiara, błogosławieni którzy nie widzieli, a uwierzyli! Nie dostaniesz tutaj naukowej książki z przypisami. Weź tylko pod uwagę, że wielu wybitnych naukowców jest niesamowicie wierzących. To chyba też o czymś świadczy.
  3. wykończony, mam ochotę skomentować to tak: masz wolną wolę, więc nie wierzysz ciesz się, że nikt Ci tej wiary nie narzucił!
  4. Jowka

    Ahoj

    bo dzięki dyskusjom na tym forum, dzięki czytaniu Waszych wypowiedzi, rad, pomysłów, sugestii moje synapsy mózgowe zaczęły bardziej intensywnie pracować
  5. Jowka

    Ahoj

    Okej, ale dlaczego się zarejestrowałam? Dlaczego jesteście fajni? Czy dlaczego w ogóle to napisałam? Bo nie wiem o co pytasz
  6. Jowka

    Ahoj

    niewidoczny, ale co "d;aczego"?
  7. bittersweet, dlaczego piszesz "katolicki Bóg"? to może nie powinnam się wypowiadać, bo jestem protestantką? Istotą wiary jest też przebaczanie: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 44-48). wykończony, ale Bóg postawi wtedy na drodze tej ofiary kogoś lub coś. Pytanie tylko, czy ona z tego skorzysta, czy będzie oczekiwała jakiegoś wielkiego spektakularnego BUM z jego strony? On działa, nie zostawia. Ale trzeba chcieć to zauważyć.
  8. bittersweet, moge się POSTARAĆ ustosunkować do Twojego pytania, bo sama często zadaję sobie takie czy inne pytania. Nie jestem też zagorzałą chrześcijanką, jakimś teologiem czy głosicielem słowa bożego. Przykre, bolesne doświadczenia w życiu sprawiają, że mega trudno jest uwierzyć w kogoś takiego jak Bóg, rozumiem to w 100%, bo sama mam często momenty załamania. Ale usłyszałam kiedyś bardzo mocne zdanie: "Gdybym nie wierzyła, że to wszystko ma sens, że to jest tylko przedsmak przed tym, co będzie po śmierci, to mogłabym się rzucić już pod pociąg, bo nie miałabym po co żyć" i ono dodaje mi mocy w trudnych momentach. Odnośnie pedofila. Bóg dał człowiekowi wolność wybierania. To jest to, co napisał ciacho7891 - gdyby nie ta wolna wola, to czy wtedy nie mówilibyśmy, ze zostaliśmy pozbawieni tego wyboru, że jesteśmy kontrolowani? Taki człowiek, zanim kogoś zgwałcił, też miał wybór - mógł to zrobić lub nie. To co, w takim razie uznajemy, że jemu Bóg powinien zabronić to zrobić, bo to jest złe? Czyli co, stawiamy siebie ponad drugiego człowieka? A może dla niego to jest tak normalne, jak dla nas zjedzenie śniadania? Biblia mówi, że „Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze”. Czy każdy z nas nie zrobił czegoś kiedyś w życiu, co bardzo zraniło inną osobę? I może wewnętrznie cierpiała ona tak samo, jak ofiara gwałtu? Zrobiliśmy to, bo tak wybraliśmy. Bo w tym momencie np ta decyzja według nas była jedyną słuszna decyzją. Albo mieliśmy taką ochotę. Albo w ogóle nie myśleliśmy, po prostu zrobiliśmy, a potem były tego konsekwencje. Pozostaje nam świadomość, że Bóg obiecał, że będzie się o nas troszczył. Wiadomo, że jak ktoś nie wierzy, to powie, że to bzudra. Okej, jego prawo. Ale właśnie świadomość tego, że ktoś przy nas jest, że to w rzeczywistości może mieć jakiś sens (bo bolsne i trudne rzeczy uczą nas bardzo, doświadczają, zmieniają nas), daje siłę ludziom wierzącym.
  9. Hans, jak dla mnie paradoksem jest rozpatrywanie tego co dobre, słuszne czy prawdziwe w kategorii moralności każdego człowieka. Gdybyśmy jechali tylko na tym, co każdy z nas uważa za moralne, to na pewno daleko byśmy nie zajechali...
  10. dzięki, przede mną jeszcze dwa. Nie wiem kto był na tyle głupi, że wymyślił coś takiego jak "sesja"
  11. Och oczywiście, że poznanie prawdy wymaga poszukiwań. Ale nie zgodzę, się że to jest bełkot. Nie chodzi o napisanie czegoś po mistrzowsku, wplecenie w to mnóstwa mądrze brzmiących słów. Jeżeli nie wierzysz i nie masz zamiaru uwierzyć, to dla Ciebie będzie brzmieć to jak gotowa papka. Ale to na takiej samej zasadzie całe Pismo Święte, w ogóle cała religia chrześcijańska tak brzmi - wierz, bo tak, tak chce bóg, bądź pokorny, nie zadawaj pytań - jeżeli nie wejdzie się w nią głębiej i nie zrozumie właściwej istoty wiary. A jeżeli ktoś błądzi, to w momencie, gdy sobie uzmysłowi właśnie to, że on sam świadomie odrzuca pomoc albo nie daje nawet szansy Bogu na zadziałanie w swoim życiu, bo już na wszelki wypadek się "ubezpiecza", to jest to bardzo bolesne. I to jest to odnalezienie prawdy, swojej prawdy.
  12. Jowka

    Ahoj

    Dzisiaj mija miesiąc od mojego zarejestrowania się. Cieszę się, że podjęłam ten krok - ludzie jesteście naprawdę fajni
  13. przeczytałam ostatnio bardzo ciekawy artykuł apropos "poradzę sobie sam, Bóg do szczęścia nie jest mi potrzebny" albo "jak mam wierzyć, skoro jest tyle zła" czyli generalnie odwieczna dyskusja pomiędzy wierzącymi a ateistami. Może czytaliście, a jak nie, to daję link: http://www.kazdystudent.pl/a/dlaczego.html (...)Co mogłoby spowodować, by świat stał się inny, niż jest? Kto mógłby zapewnić wszystkim ludziom niekończące się życie wolne od bólu i cierpienia? Bóg mógłby tego dokonać. Ale nie czyni tego, przynajmniej jeszcze nie teraz. To powoduje, że gniewamy się na Niego. Tłumaczymy sobie, że Bóg nie może być wszechmocny i kochający, bo gdyby był, to świat nie wyglądałby w ten sposób. Mówimy to z nadzieją, że Bóg zmieni zdanie w tej sprawie. Liczymy na to, że wywołując w Nim poczucie winy sprawimy, iż Bóg zmieni swoje postępowanie. Ale Bóg nie wydaje się tym poruszony. Dlaczego? Bóg pozostaje przy swoim stanowisku (nie zmienia już teraz biegu wydarzeń), ponieważ daje nam to, czego się domagaliśmy -- świat, w którym traktujemy Go tak, jakby był nieobecny i niepotrzebny. Któż nie powiedział -- jeśli nie wyraźnie, to przynajmniej w głębi serca -- „Boże, chyba dam sobie radę bez Ciebie. Tym razem sam przez to przejdę, ale dzięki za propozycję pomocy”. Wszyscy próbujemy prowadzić życie bez Boga. Dlaczego to robimy? Prawdopodobnie dlatego, że wszyscy przyjęliśmy fałszywe przekonanie, iż istnieje coś cenniejszego, coś ważniejszego niż Bóg. Dla różnych ludzi są to różne rzeczy, ale sposób myślenia pozostaje taki sam -- „Bóg nie jest najważniejszy, są od Niego ważniejsze sprawy w życiu. Tak naprawdę wolę radzić sobie bez Niego”. Bóg na to pozwala. Wielu z nas doświadcza bolesnych konsekwencji swoich własnych lub cudzych wyborów sprzecznych z Bożymi drogami, takich jak morderstwo, wykorzystanie seksualne, chciwość, kłamstwo, oszustwo, oszczerstwo, cudzołóstwo, porwania itd. Za wszystkimi tego rodzaju przejawami zła stoją osoby odrzucające Boga i odmawiające mu możliwości wywierania wpływu na ich życie. Prowadzą je w sposób, które uznały za stosowny, wyrządzając krzywdę sobie samym i innym ludziom. A jak na to wszystko patrzy Bóg? Bóg nie stoi z założonymi rękami, ale wychodzi nam naprzeciw powodowany współczuciem i nadzieją, że opamiętamy się i zwrócimy do Niego po pomoc i prawdziwe życie, które chce nam dać. Jezus powiedział: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię”1. Jednak nie każdy chce się do Niego zwrócić. Jezus skomentował to w następujący sposób: „Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani! Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła, a nie chcieliście”2. W innym miejscu Jezus sprowadza wszystko do naszej więzi z Nim: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia”3.
  14. ale dlaczego się tak poczułaś? Przecież poprawa i lepsze samopoczucie to jest właśnie najważniejsza sprawa.
  15. w psychologii jest takie pojęcie jak warunki wartości, czyli akceptowanie dziecka tylko wtedy, gdy spełnia oczekiwania rodziców. I wtedy te warunki wartości stają się warunkami własnej wartości - akceptacja otoczenia sprawia, że czujemy się wartościowi, czyli szukamy doświadczeń nie dlatego, że nas w jakimś sensie polepszają, sprawiają że MY stajemy się lepsi, ale dlatego, że realizują potrzebę samoakceptacji. Porządkując, wg mnie wszystko zaczyna się więc od miłości i akceptacji małego człowieka, wtedy tworzy się w nim poczucie wartości, ze jest kimś ważnym, kogo można kochać za nic, po prostu za to, że jest, a co za tym idzie - samoocena jest na dobrym levelu.
  16. Jowka

    Nagrywanie terapii.

    Loku, nagrywanie terapii jest bardzo często potrzebne do superwizji. Moim zdaniem nie masz się czym przejmować :)
  17. Założyłam ten temat, bo jestem ciekawa jak wygląda u Was kwestia zdiagnozowania. Spotkałam się z wieloma poglądami, że psychoterapeuta nie powinien diagnozować, a przynajmniej mówić o tym nam, pacjentom, gdyż wtedy automatycznie "doszukujemy" w sobie nawet tych objawów, których nie mamy, albo staramy sobie jakieś doczepić na siłę. Co więcej, często trudno też wpasować osobę w konkretną przypadłość, a mówienie jej "wie pan co, niby jest pan DDA, ale może mieć pan równie dobrze NN, trudno określić" NA PEWNO nie posłuży pacjentowi, bo będzie on przekonany, że znów nigdzie nie pasuje i znów coś jest z nim nie tak. Moja T nie nazwała u mnie niczego konkretnie w zasadzie. Oczywiście, podczas terapii wychodzą pewne rzeczy, które ja sama mogę sobie podpiąć pod jakąś chorobę/przypadłość itp itd, jednak oficjalnie zdiagnozowanym pacjentem nie jestem (czyli jestem zdrowa? ) A jak to jest u Was?
  18. Jowka

    Witam wszystkich

    zombie469, ja nie wyobrażam sobie teraz dnia, jeśli nie zajrzę na to forum, jest tu dużo pomocnych wskazówek, a przede wszystkim rozmowa z innym użytkownikami daje niesamowite poczucie wspólnoty i tego, że nie jest się samemu - jest nas całkiem sporo!
  19. no mnie tez sesja przygwoździła.. ale od lutego wróce już do świata żywych !
  20. black swan, z tego co cytałam, to po prostu są różne powody (zresztą jak każdego problemu ). Co do "kółka motywacyjnego", to nie jest to zły pomysł!
  21. ja akurat nie mam takich lęków, ale bardzo często np patrząc na nóż zastanawiam się czy byłabym w stanie komuś coś zrobić, albo co by się stało, gdybym przez przypadek coś komuś nim zrobiła... wiecie o czym mówię?
  22. chojrakowa, wypij herbatę. Ja mam zakodowane w głowie, że jak się denerwuję, to muszę usiąść i wybić herbatę :) Może Tobie również pomoże
  23. macie pomysły jak nie zasnąć przy nauce nocnej?
  24. ( Dean )^2, to zapieprzamy! Ja siedze i kuje. Czasem zdarza mi się walnąć głową w biurko, ale mam zamiar siedziec całą noc, bo jutro zaliczenie. Ciągle mi myśli uciekają w bok, nie mogę sie skupic, ale staram sie waczyć. Walczymy razem!
×