Kilka lat temu przez jakiś czas byłem z dziewczyną cierpiącą na depresję, nadużywającą alkoholu oraz po nieudanej próbie samobójczej przez powieszenie (została uratowana). Początkowo było fantastycznie i przeżyliśmy fajne chwile jak na tak spontaniczną znajomość. Niestety, kiedy minęła początkowa faza fascynacji naszą znajomością i emocje opadły wszystko się rozsypało. Ona ciągle powtarzała, że jest nikim itp., że jestem dla niej za dobry i płakała. Dla mnie takie słowa brzmią trochę tak, jakby po prostu nie chciała ze mną być. Mimo to dopóki mogłem to starałem się jakoś ją wspierać tak jak potrafiłem, ale chyba po prostu nie potrafiłem, zapewne nie tego potrzebowała, więc sama się od tego wszystkiego odcięła.