Skocz do zawartości
Nerwica.com

ZjemCie

Użytkownik
  • Postów

    444
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ZjemCie

  1. ZjemCie

    Skojarzenia

    wspólnota - jedność
  2. ZjemCie

    Co teraz robisz?

    A ja maniaczę przy kompie tak samo jak godzine temu... I 4 godziny temu.. Straszne
  3. ZjemCie

    Skojarzenia

    alkohol - imprezy
  4. ZjemCie

    Skojarzenia

    zęby - denstysta
  5. Wiem, że ten strach mi przejdzie, ale i tak się boję :/ Sama nie wiem czego ale jednak.. To niby nic strasznego, ale mnie po prostu przeraża... O tym dlaczego uważam, że mnie hejtują nie chce tu pisać szczegółowo.. Ale różne dziwne teksty padały ;]
  6. Udało Ci się? gratuluje Ja mam opory ._. Panicznie boję się reakcji na mnie... Tego, że wszyscy będą mnie tak hejtować jak 'koledzy' z klasy.. Rozumiem ;] Jakoś łatwiej jest mi się dogadać z ludźmi przez Internet niż rozmawiając... Jestem dziwna
  7. A mogę sama coś zrobić żeby to zmienić w jakiś sposób? W ogóle, żeby jakoś zacząć z przekonaniem pozytyznie myśleć o sobie... Bo jak narazie wygląda mniej więcej tak... 'OK nie jestem aż tak strasznie brzydka, nie wiem czemu aż tak nisko siebie oceniam...Z drugiej strony bliżej mi do bardzo brzydkiej niż ładnej... Chyba jednak mam rację x.x' Eh..
  8. Nie da sie zaprzeczyć ;p Po prostu rozmawiam.. :) Zależy od osoby... Nie z każdym rozmawiam o wszystkim... Nie ma co się tu rozwodzić nad tematami ;D Eh.. No tak.. Dokładnie tak jak mówisz.. Próbuję się przełamać i przenieść chociaż jedną w realne życie ;p Zbieram się w sobie ~ A Ty? Jaki jesteś jak piszesz a nie mówisz? O czym rozmawiasz najczęściej? :]
  9. Jest możliwe, żeby taka opinia o sobie wzięła się z tego, że wiele razy byłam porównywana do kogoś innego? Kuzynów, koleżanek... tym podobnych.. Przez rodziców (ogólnie rodzinę)... Ma to jakiś wpływ? No i oczywiście... Ja nie potrafie tak po prostu wylać się na to co mówią o mnie ludzie chociażby w klasie... Niby nic straszneo.. Ale czemu na mnie działa jakoś silniej?
  10. Hah... To zdanie bardzo dokładnie określa moje podejście... Boję się odrzucenia i kompromitacji => Unikam bliższych znajomośći/przyjaźni => Forever alone ? Tak to sie ma skończyć pewnie... Mój świat zamknięty na cztery spusty w internecie chyba.. Nie fajnie tak... Wszyscy mają jakieś realne znajomości a moje ograniczają się do wirtualnych.. Siąść i płakać..
  11. Zupełnie nie miałam pomysłu gdzie o to pytać... W razie czego proszę o przeniesienie ;] A więc tak... Dręczy mnie pytanie... Czy niska.. Nawet bardzo niska a może i zaniżona samoocena jest chorobą czy czym jest? Bo ja chyba taką mam (w sensie zaniżoną). Ogólnie to siebie uważam za jedną z brzydszych istot zamieszkujących (co najmniej) Polskę Tak wiem... Dużo dziewczyn tak mówi.. Ale moim zdaniem większość robi to dlatego, że lubią słuchac jak im chłopcy zaprzeczają... Nie wiem czy tak jest... To moja obserwacja (wykorzystałam do niej dziewczyny z klasy xD).. A ja serio tak myśle..
  12. Pozwolę sobie wniknąć trochę w Twój życiorys... Od kiedy masz takie problemy? Ja widzę już teraz u siebie, że nawet jak siedze obok moich kilku koleżanek.. One rozmawiają a ja jakby nieobecna... Ogólnie jakbym nie miała co do nich mówic.. A to w końcu MOJE koleżanki są... Eh.. Już sama nie wiem co sie dzieje
  13. Hah.. Czy on taki osobliwy... Jak pisałam na samym początku Jakoś tak ZjemCie było jednym z pierwszych nicków, którymi się posługiwałam
  14. kamastar1985 Ja tak mam ale dlatego, że jak staram sie uczyć to podświadomie mam wrażenie, że nauczyciel/ka będzie mnie pytac i będę musiała wyjść przed klase i sie skupiam bardziej na tym niż na nauce -.- Moje rozmowy z rodzicami najczęściej wyglądaja tak, że oni mówią i nie dają mi dojść do słowa.. A jak próbuje wyjaśnić chociażby to, że chodziło mi o coś innego to mnie uciszają zaraz i kontynuuja wygłaszanie swoich poglądów... A ja jestem taka, że ani nie chce im przeszkadzac ani wchodzić w droge.. po prostu tak jakby mnie nie było... Oboje pracują... Mam świadomość, że są po pracy zmęczeni i tak dalej.. I wiem mniej więcej jak w domu jest z kasą... Nie cierpie prosić ich o pieniądze.. Nie potrafie tak z nimi rozmawiać jak napisałaś Kiedyś jak mieli do mnie pretensje, że nie jestem taka otwarta jak chociażby moi kuzyni to powiedziałam, żeby mnie wzieli do psychologa czy czegoś w tym stylu.. Niby dotarło.. Na chwile spoważnieli.. Ale znam ich caałe życie i mam wrażenie, że nie wzięli tego na serio.. No ale cóż.. No i jeszcze jeśli chodzi o psychoterapeute.. Czy jakąś grupową terapie.. Cokolwiek.. Nie wiem jak wygląda takie leczenie (nie wiem jak inaczej to nazwać) i boje sie... nie mam pojęcia jakich pytań moge sie spodziewać.. Jakoś mnie to przeraża w ogóle ;/
  15. Według mnie żaden artykół, choćby nie wiem jak dobrze był napisany.. Nie wytłumaczy moim rodzicom, że coś ze mną nie tak. Dla nich po prostu mi się nie chce i tyle. Ciągle mnie porównują do kuzynostwa... Że oni potrafią się zachowywać "normalnie" i ja też potrafiłabym ale mi sie nie chce... A co do szkolnego pedagoga.. Nie jestem przekonana.. Ciężko będze mi powiedzieć to wszystko co tutaj napisałam osobie, którą widzę codziennie na korytarzu.. I jeszcze nie mam gwarancji, że zachowa to dla siebie, a nie np. przekaze wychowawcy, który z kolei powie rodzicom zapewne i niby załatwi za mnie sprawę.. Ale jakoś sama nie wiem.. Za to wiem, że jest późno i zaczynam już sama sobie zaprzeczać.. więc przemyśle to jeszcze raz i jutro coś bede kombinowała chyba ;/
  16. Do 18 to mi jeszcze niestety brakuje.. I dlatego mam ograniczone możliwości jeśli chodzi o wizytę u psychologa.. Zostaje szkolny ale jakoś głupio jak codziennie tą panią widzę... Z drugiej strony chciałabym z nią pogadać kiedyś.. Nie koniecznie o swoich zmartwieniach.. Tak ogólnie A wracając do rodziców.. Nie mam z nimi zbyt dobrego kontaktu :/ Jak próbuje z nimi rozmawiac o czymkolwiek to przeważnie awantura sie robi z tego... Drażni mnie to, że nie daja mi czasami do końca powiedzieć tego o czym chcę z nimi rozmawiać a już wiedzą że nie mam racji, że to ja mam błędny tok myślenia i tak dalej... Nie potrafie się z nimi dogadać więc praktycznie nie rozmawiamy... Albo się na siebie drzemy albo mówi do mnie mama takim przesadnie miłym tonem.. A ja nerwus jestem i to mnie do szału doprowadza. Nie wiem czy dam rade w ogóle z nimi porozmawiac o poradni jakiejkolwiek bo zaraz mają problem (wmawiam sobie itd..) :<
  17. Czytałam... Rodzicom powiedziałam, że prawdopodobnie to mam.. Jak już pisałam stwierdzili, że sobie wymyśliłam i teraz wmawiam sobie, że tak jest Dużo czytałam o fobii społecznej, ale im dłużej czytałam to mnie bardziej przerażało ile cech pasuje do mnie.. A co do spotkania - w moim mieście to chyba teraz nie ma.. Poza tym to zapewne miałabym ten problem co zwykle kiedy mam się spotkać z kimś ;/
  18. Zapewne dużo ludzi ma podobne problemy i sie powtarzam, ale co innego przeczytać a co innego opisać swój problem... Zacznę od tego, że jestem bardzo nieśmiała. Szkoła to coś strasznego, przejśćie przez korytarz = wrażenie, że sie na mnie patrzą i śmieją się. Praktycznie sie nie odzywam na lekcjach, a jak już mam zadanie przeczytac czy coś w tym stylu (ogólnie czytac cokolwiek na głos) to tak mi sie w głowie zaczyna kręcić, że mam wrażenie, że nie usiedzę. O podejściu do kogoś obcego nie ma mowy nawet. Boje się... Sama nie wiem czego, ale rozmowa z kimś kogo nie znam mnie przeraża. Jak ktoś mówi do mnie to od razu się robię czerwona i to mnie jeszcze bardziej paraliżuje. Ludzie w moim wieku chodzą po dyskotekach itp. a w moim przypadku to jest wykluczone. Czuje sie osaaczona jak wszędzie gdzie bym się nie obejrzała, dookoła mnie jest pełno ludzi (no + to że nigdy nie przepadałam za tańczeniem a co za tym idzie nie potrafię jeszcze bardziej blokuje mnie przez chodzeniem w takie miejsca). Do tego wszystkiego mam całą mase kompleksów i (podobno) zbyt niską samoocenę. Moje otoczenie jeszcze dodatkowo mnie niszczy - nieświadomie, ale niszczy. Przez ludzi, których widzę codziennie (klasa) straciłam wiarę w siebie, w swoje wartosci, zrobilam się jeszcze bardziej nieśmiała i moja samoocena spadła jeszcze niżej :/ Od jakiegoś czasu to wszystko co oni do mnie (i nie tylko do mnie) mówią zaczęło mnie bardziej dotykać, zaczęłam wierzyć, ze tak jest (a chodzi np. o sugerowanie, że jestem w jakimś sensie gorsza). Dla klasy jestem chyba po prostu inna - cicha, spokojna, nie udzielam się, tak jakby mnie nie było. Moje koleżanki są w podobnej sytuacji w klasie ale nie wiem czy też mają przez to takie problemy. Przez to wszystko zaczęłam chyba odcinać się od rzeczywistości i uciekać do wirtualnego świata. Uzależniłam się. Znajomości wirtualne zaczęły zastępować mi realne, tam nikt się nie patrzy na to jak wyglądam czy jak sie zachowuję tylko jestem oceniana po tym jak piszę i co reprezentuję (a sądzę, że gdybym umiała tak rozmawiać z ludźmi realnymi jak potrafię pisać na różnych czatach to nie miałabym takich zmartwień jakie mam ;p). I teraz czas na to czego nie potrafie zrozumieć. A mianowicie takie.. sprzeczności... Boje się wyjść do ludzi, cały czas czuję się kontrolowana (przez siostrę, rodziców, koleżanki też bo ostatnio zaczeły mnie jeszcze bardziej ograniczać), a z drugiej strony potrzebuję kogos z kim mogłabym porozmawiać, o wszystkim i o niczym.. po prostu porozmawiac. Czuję się samotna, zostawiona sama sobie, niepotrzebna i to mnie bardzo dołuje, ale czuje się bezsilna, nie potrafię tego zmienić bo ten strach mnie paraliżuje. Jest sporo rzeczy, które chciałabym zrobić.. Ale NIE bo się boję. Nie potrafię nawet powiedziec czego dokładnie sie boję.. Moi rodzice twierdzą, że sobie wszystko wmawiam, skoro oni nigdy nie mieli problemów z nieśmiałością ani podobnych, to ja sobie wmawiam i też nie mam.. Ale robię to dlatego, że jestem leniwa i po prostu szukam wymówki, żeby nic nie robić. Ich zdanie sprawia, że czuję się jakby mieli mnie gdzieś Mam takie uczucie, że życie mi zaczyna uciekać, że jeszcze nic interesującego nie przeżyłam... Ja stoję, a życie mi przed oczami ucieka i nic nie mogę z tym zrobić D: Trochę się rozpisałam.. :/ Ale cóż...
×