Skocz do zawartości
Nerwica.com

Julixes

Użytkownik
  • Postów

    26
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Julixes

  1. Monar - Kiedy bylem w szpitalu, od razu przydzielili mi psychologa - bo przeciez widzieli te reke. W rozmowach doszlismy do wniosku, ze nie mogac ukarac swoich przesladowcow/winnych mojego popadniecia w depresje, nie mogac pogodzic sie z tyloma kleskami i porazkami - probuje tym samym karac samego siebie, upatrujac w sobie przyczyn zaistnialego zla. Uslyszalem, ze musze pojsc na oddzial specjalistyczny terapii nerwic, poniewaz opisano mnie jako osobe z borderline - ale jako ze czeka sie tam miesiacami, juz sie nie zglaszalem, tylko leczylem dalej ambulatoryjnie. Pozdrawiam.
  2. Ja bylem swego czasu bardzo od tego uzalezniony. Co prawda w gre wchodzila "tylko" zyletka - ale i tak ogrom zniszczen byl niemaly. Nawet nie wiem, jak sie to wszystko zaczelo. Dosc na tym, ze od jednego razu przeszedlem do calej serii ciec. To bylo juz w okresie, kiedy i tak depresja robila juz ze mna, co chciala, zaczalem sie ciac okolo 7 lat temu, pozna jesienia, kiedy i tak chodzi sie w dlugich rekawach i nikt nic nie widzi. No tak - ale rezultaty widac do dzis i czesto zalewam sie latem wstydem. Co prawda ludzie nie sa az tak wscibscy, aby bezczelnie pytac, na pewno sami sie domyslaja, co to bylo, tylko raz jeden kolega w pracy (w zawodach medycznych ludzie nie sa przeciez glupi) powiedzial do mnie w szatni: "A, masz za soba autoagresje..?" Ja sie probowalem glupio i na szybko usprawiedliwic, ze wpadlem dawno temu na szybe i sie pokaleczylem - ale on sie tylko usmiechnal i rzekl: "Tak, tak, wszyscy tak mowia. Po zderzeniu z szyba jedzie sie do szpitala i reka jest zszywana - a u ciebie widac, ze blizny same sie zrosly i to tak nieregularnie, wszedzie widac kolagen". Tak, bylem od tego uzalezniony. Bywaly takie dni, ze nawet dwa razy w ciagu dnia rozcinalem gleboko reke az po miesnie. Potem splukiwalem krew, wpychalem w rane grube zwitki z gazy, bandazowalem reke i... kiedy po ilus godzinach juz wszystko zakrzeplo - odwijalem i cialem zaraz obok. Jakos nie docieralo do mnie, ze robie potworna glupote, bedac po medycznym kierunku wiedzialem, ze mozna przeciez dostac koszmarnych powiklan lacznie z utrata reki, ale cos mnie tak kusilo, podobnie jak komar, ktory leci w strone ognia, choc i tak splonie. Lekarz byl przerazony, kiedys musial mnie kiedys osluchac i - sila rzeczy - musialem zdjac wszystko. W koncu po kilku miesiacach jakos wszystko samo ustapilo. Zreszta nie chce mi sie juz o tym wszystkim pisac. To jedna z najgorszych kart w mojej historii, do tej pory cierpie wewnetrznie, kiedy tylko pomysle o tym i niemilosiernie mi wstyd. Zuzylem juz tyle tubek kremow przeciw bliznom - ale i tak nigdy nie uda mi sie tego zatuszowac. :-/
  3. Julixes

    X czy Y?

    Gdansk jezyk niemiecki czy francuski?
  4. To ze przespalem cala noc po raz pierwszy od 4 dni - co prawda z tabletka, ale zawsze.
  5. 19. rok zycia to byla taka jakby przedzapowiedz, ze cos niedobrego sie zacznie dziac. A od 26. roku zycia bylo juz na 100% jasne, ze mam silna depresje, mysli samobojcze, do tego doszlo jeszcze samookaleczanie sie. Autoagresja ustapila tak nagle, jak sie zaczela - ale blizn nie udalo sie wybielic i nieraz musze sie wstydzic. Ale dobrze mi tak. A z depresja jest roznie - ale jak to juz powiedzialem kiedys doktorowi - jestem jak posklejany dzban - posklejal pan lepiej czy gorzej moja dusze tymi antydepresantami. Ale rysy pozostana - i na pewno nigdy juz nie bede sie czul tak, jak kiedys...
  6. Mnie benzodwuazepiny uzaleznily chyba bardziej psychicznie niz fizycznie. Zaczelo sie od moze pochopnego eksperymentowania jeszcze w LO. Czesto sie balem, czy zalicze to czy tamto - z moja chora ambicja trojka mi nie wystarczala, juz wtedy mialem niemale leki o moja przyszlosc. No wiec czasem zazylem Nitrazepam. Gorzej bylo na studiach - wszystko skupialo sie wokol nauki, czesto uczylem sie tego samego po 2-3 razy, bo chcialem za wszelka cene wypasc dobrze. Rozregulowalem sobie kompletnie spanie. Potem moje poczatki w pracy byly bardzo zle, relacje z kolegami/kolezankami nie byly dobre, czulem sie tam intruzem a wiekszosc dawala mi to jasno do zrozumienia - ze sie raczej nigdy nie zaprzyjaznimy. Dodatkowo konczylem kolejny kierunek studiow, tym razem zaocznie, wszystko sie rozregulowalo, caly spokoj, caly sen, etc. Coraz silniejsze napady depresji. Zaczalem wiec dosc regularnie zazywac te benzodiazepiny, tym bardziej ze nie mialem wtedy wlasnego pokoju i ani mi sie snilo wiercic w ciemnym pomieszczeniu do 02:00 w nocy i liczyc barany, bez mozliwosci zapalenia swiatla. A potem bylo jak w wiekszosci przypadkow - zazywalem, poniewaz bylem przekonany, ze jezeli tego nie zrobie - to na pewno nie zasne. Najlepiej dzialal na mnie Dormicum - poniewaz rano nie bylo tego uciazliwego kaca - ale bylo drogie i jezeli od razu nie poszedlem do lozka, zasypialem w fotelu/przy biurku, albo robilem jakies glupoty - pare razy ocknalem sie w nocy np ze sloikiem dzemu, ktory zjadlem prawie w 90%, przy czym nie moglem sobie przypomniec, abym wstawal i szedl do kuchni. Albo przy zapalonym komputerze z olowkiem w reku - choc pamietalem dobrze, ze wcale tam nie siedzialem, tylko na lozku. A jednak. Taka amnezja. Zatem Dormicum zaczalem sie bac i poszlo w odstawke. Potem bazowalem dlugo na dwoch preparatach - Zomiren i Estazolam. Do tego leki przeciwdepresyjne, poniewaz zaraz po ukonczeniu studiow napady depresji staly sie nieodlacznymi towarzyszami mojego zycia, wszystko sie walilo jak na zawolanie. A teraz? Teraz jest roznie. Bywaja noce, kiedy przychodze z pracy i jestem tak zmeczony, ze moge zasnac bez zadnych lekow. Ale bywaja i takie, ze do 04:00 nie ma mowy o spaniu. Zomirenu juz od dawna nie biore. Czasem ratuje sie Estazolamem albo Diazepamem. Ale i od nich chce wreszcie sie uwolnic.
  7. Julixes

    Powitanie...

    Wlasnie bede sie o nia starac, poniewaz same leki to, powiedzmy, 2/3 sukcesu... Mam nadzieje, ze znajde jakiegos terapeute, ktory mi pomoze - bez takiej skakanki jak dotychczas. Sprobuje teraz zasnac - moze sie teraz uda, po Estazolamie.... :-/
  8. Julixes

    Co teraz robisz?

    Tak, wlasnie depresja zniszczyla spora czesc mojego zycia. Bylo duzo lekarstw. Bylo duzo dramatycznych przezyc. Bylo i kilka pobytow w klinice. Byly i proby samobojcze. Byla autoagresja i widmo smierci. Zawsze tylko gratulowalem sobie, ze zadne uzywki nie mialy nade mna wladzy. Co prawda palilem - ale papierosy traktowalem jako "lekarstwo" - nie smakowaly, ale pomagaly rozjasnic myslenie. Kawy nigdy nie lubilem i jezeli juz wypije to podobnie jak kiedys z papierosami - natomiast alkoholu nie cierpie. Tak z przyczyn smakowych jak i etycznych. Nie udalo mi sie z kolei umknac lekozaleznosci. No ale to dosc logiczne - jezeli ma sie hustawki nastrojow, leki, panika, radosc i apatia przeplataja sie wzajemnie, a do tego czesto nie ma mowy o normalnie przespanej nocy - to kiedys nastepuje ucieczka do tych roznych "-zepamow". Teraz tez wzialem Estazolam przed godzina - moge spac do 10:00, mam na 2. zmiane - no tak, znow sztuczny sen, ale przynajmniej sie spi a nie przewraca w lozku z bolem glowy. Moj podpis byc moze blednie przetlumaczylem - mialo byc: "Nigdy wiecej nie chcialbym doswiadczyc zycia bez Twojej obecnosci".
  9. Julixes

    Powitanie...

    Witam ! :-) Ja mieszkam za granica.
  10. Julixes

    Co teraz robisz?

    Monar - francuski to moja wielka milosc, ktora niestety zaprzepascilem, po roku nauki w LO wstawiono nam angielski, a tego jezyka nie lubie i to bardzo (mam nadzieje, ze nie oberwie mi sie teraz od anglistow :-) ). To juz blizsze byly mi suche zajecia z laciny. Moimi ojczystymi jezykami sa polski i niemiecki, poniewaz moja mama byla z Niemiec a ojciec z Polski. Ja od lat zyje w Niemczech. Gdyby nie praca na zmiany i nekajaca mnie od 10 lat choroba - juz dawno bylbym sie zmobilizowal i skonczyl jakies solidne kursy francuskiego. No ale w koncu wszystko jeszcze przede mna... :-)
  11. Julixes

    Co teraz robisz?

    Monar - to prawda. W LO trzeba bylo znosic wszystko. Ja bylem w klasie biol-chem, 5 h biologii i 4 chemii tygodniowo wydawaly sie poczatkowo rajem - ale bylo tez oczywiste, ze nie wszystko bedzie sie lubic. Botaniki nie cierpialem, takze nie wszystko z zoologii lezalo w kregu moich zainteresowan. Biologii mialem dosc, historia absolutnie nie wchodzila w gre, wiec zdawalem matematyke. Dopiero po maturze mialem anatomii zatrzesienie, 10 h samej anatomii tygodniowo, nie wspominajac o innych zajeciach - patologia, farmakologia, etc. Pozdrawiam.
  12. To, ze pierwszy dzien w pracy po 2 tygodniach zapalenia oskrzeli minal spokojnie. Zlapalem od razu grunt pod nogami i obylo sie bez zgrzytow - o dziwo kolezanki i koledzy byli ok i nikt mnie nie ugryzl. A to u nas raczej rzadkosc...
  13. Julixes

    Co teraz robisz?

    I skad ja to znam. Sam przez to przechodzilem i w identycznym zestawieniu. Ale anatomie kocham do dzis, w sumie to przeciez czesc mojego zawodu, po to sie uczylem. A co teraz robie? To co zawsze o tym czasie - martwie sie, ze po raz n-ty nie moge zasnac. Dobrze ze jutro znow mam na 2. zmiane do pracy... Jakkolwiek kiedy po nieprzespanej nocy jade o piatej rano do pracy po mocnej kawie czy Red-Bull, dosc szybko przytomnieje, ale co to za rozwiazania... :-/
  14. Julixes

    Czy masz?

    Nie Czy masz oboje rodzicow?
  15. Ja sie od zawsze balem wymiotowania. Panicznie. Jako dziecko wymiotowalem oczywiscie co jakis czas, dzieci czesto mieszaja rozne rzeczy naraz, zapominaja moze umyc rak - i o rezultat nietrudno. Pamietam ze w wieku 11 lat po jakiejs nieprzespanej nocy i porannym zwracaniu dostalem takiej nerwicy na tym punkcie, ze pierwsza odpowiedzia na kazdym posilku bylo: "Nie zjem, bo moze mi zaszkodzic i bede znowu wymiotowac". To bylo przerazajace. Czasami musialem wychodzic z lekcji czy z kosciola, poniewaz mialem wrazenie, ze w kazdym momencie moge zwymiotowac. I tak bylo chyba do 18 roku zycia. Przy stole wybuchaly klotnie, ze wmawiam sobie choroby - a ja po prostu sie balem. W koncu doszlo do tego, ze jadlem - ale przed kazdym posilkiem bralem "na wszelki wypadek" Metoclopramidum albo Torecan. Mimo ze teraz nie przykladam wagi do tego, jak jem i co jem, wymiotowanie nadal budzi moje negatywne skojarzenia, jakkolwiek juz nie w takim stopniu jak kiedys. Ostatni raz wymiotowalem 6 lat temu i to na wlasne zyczenie, po przedawkowaniu lekarstwa.
×