Hello Vermilion as a fellow weeaboo..dobra dank memy kiedy indziej.
Nie zrobisz wszystkiego naraz,nie od razu,więc może lepiej zacząć od jednej? - przede wszystkim leki,jak się na to "zdobyć" to indywidualna kwestia dla każdego,domyślam się że od spontanu,poprzez desperacje na cholera wie czym kończąc,w moim przypadku było na tyle kijowo że po prostu któregoś dnia stwierdziłem że trzeba magic pillsów no i się potoczylo jak ścięty łeb.
Jednakowoż co człowiek to inna historia,również może to nie być łatwe. Jeśli po 2 próbach samobójczych twoje otoczenie nie zauważyło że trzeba ci jakoś pomóc...cóż - kolejna osoba otoczna bandą c^&*głowów,mniejsza z tym.
Motywacja i konsekwencja do leczenia się,choć minimalna musi być u ciebie,przede wszystkim to musi iść z wnętrza,nie od innych.
Pierw leki które pozwolą funkcjonować choć pi razy drzwi,potem powinno być łatwiej.
No worries,zwykle naprawiając się zmiany wychodzą tylko na +,na dodatek przeszłość i zryty łeb zawsze będą miały wpływ na przyszłość i teraźniejszość,nie da się od tego uciec,czy wyplenić/zapomnieć.
No i witamy na foro.