
mark123
Użytkownik-
Postów
12 773 -
Dołączył
Treść opublikowana przez mark123
-
Rozpoczynając karierę przedszkolną (3 lub 4 lata), siedziałem poza kółkiem . Ja pierwszy w życiu kontakt z rówieśnikami miałem prawdopodobnie w zerówce.
-
Skąd Ty masz takie rarytasy? Obecnie z Biedronki
-
Piję waniliową colę i słucham Scootera.
-
Mnie nie przeszkadza samo w sobie to, że nie nawiązuję kontaktu, no ale chyba innym może przeszkadzać. Jak byłem na praktykach, to potem kierownik miał pretensję, że się nie nawiązywałem kontaktu. .
-
A czy lęk przed pszczołami, osami też pełni rolę przystosowawczą ?
-
Chodzi mi o skrajne wyręczanie, ono zdarza się bardzo rzadko, no chyba, że moja okolica jest taka, że zdarza się bardzo rzadko. W szkole zawsze byłem jedyną skrajnie niezaradną osobą. Obserwując fora w internecie też mogę stwierdzić, że skrajne wyręczanie to jedna z najrzadziej stosowanych metod "wychowawczych". -- 02 paź 2014, 12:17:20 -- Z tego, co się orientuję, to jestem jedynym maminsynkiem w rodzinie, no chyba, że ktoś z dziadków wujecznych/stryjecznych/ciotecznych był.
-
Z moich obserwacji wynika, że wychowywanie ze skrajnym wyręczaniem zdarza się bardzo rzadko.
-
Sklonować się kilka razy i "rozesłać" klony po Polsce.
-
Czasem zazdroszczę ludziom, którzy potrafią być rozrywkowi.
-
Ja czasem czuję, że jestem nie tylko z innej planety, ale w ogóle z całkiem innej galaktyki. U mnie dwa razy neurolog podejrzewał uszkodzenie mózgu, raz w dzieciństwie i drugi raz niedawno, więc chyba opcja prawdopodobna.
-
Na jakikolwiek kierunku bym był, to byłoby tak samo, bo nie miałem zainteresowań żadnymi przydatnymi zawodowo dziedzinami. Presja społeczna i tak by na mnie nie ciążyła, bo nie mam i nie miałem ogólnie z nikim kontaktu, więc nie miałby kto się pytać. Ja przez większość szkoły średniej jeszcze w ogóle nie miałem w sobie agresji, dopiero pod koniec zaczęła się ona w moim wnętrzu trochę pojawiać. Ja dopiero 3 lata temu definitywnie uświadomiłem sobie, że coś ze mną nie tak.
-
Im ktoś ma większe problemy z nerwami tym bardziej błahostki mogą wkurzać.
-
Ja w ogóle nie chciałem studiować, bo wiedziałem, że nic mi studia nie dadzą, studiowałem tylko i wyłącznie dlatego, że mi rodzice kazali. Nie byłem zainteresowany żadnym wykładem, zawsze byłem w "chmurkach", nie słuchałem wykładowców, na ćwiczeniach i laboratoriach prawie nic nie robiłem, bo nic nie umiałem (inni umieli i robili), no ale studiowałem na jednej z najsłabszych uczelni w Polsce, więc można było prawie nic nie robić i jakoś z trudem zdawać. Miewałem ochotę pobić wszystkich wykładowców i ich znajomych, rodziny i zniszczyć budynek uczelni, rodziców też miewałem ochotę pobić, że mi każą studiować i nie zdają sobie sprawy, że w moim przypadku studia mojego stanu wiedzy i umiejętności nie zmienią i że w ogóle to jest chore, żeby takiemu tępakowi jak ja kazać iść na studia, osoby o moim poziomie wiedzy, inteligencji nie idą na studia. Jedyne, co dały mi studia to zmarnowany czas i zwiększenie odczuć agresywnych.
-
Nie trzeba mieć złych warunków życiowych, by mieć problemy z psychiką.
-
Są na forum osoby, które warunki życiowe mają dobre.
-
Papierek po takiej uczelni, na której studiowałem, to może mieć prawie każdy. Wiedzy nie mam, inteligencja prawie na poziomie ociężałości umysłowej, więc niczym nie nadrabiam. Mnie matka próbowała w pewien sposób uspołecznić w podstawówce, ale jej się nie udało.
-
Moje libido się chyba waha od normalnego do wysokiego, raz zdarzyło się urosło mi do bardzo wysokiego stopnia i powodowało ból fizyczny.
-
Ja też niczym nie nadrabiam braków. Też zerówkę pamiętam jako pierwszy kontakt z zewnętrznym światem oraz w ogóle jest jednym z pierwszych wspomnień z dzieciństwa.
-
Ja długo w ogóle nie chciałem wychodzić sam z domu, pierwszy raz bez rodziców byłem dopiero w zerówce, a pierwszy raz bez rodziców na dworze byłem, gdy miałem 11 lat (a do 13 roku życia chodziłem czasem z matką za rękę). W piaskownicy też raczej nigdy nie byłem, raczej nie miałem w ogóle takich potrzeb. Podobno rodzice chcieli mnie zachęcać do kontaktu z dziećmi, ale ja w ogóle nie chciałem. Urodziłem się już chyba z zaburzeniami w relacjach społecznych. Być może powstały one u mnie w wyniku jakiegoś uszkodzenia mózgu. Naukowcy podobno udowodnili możliwość dziedziczenia traumy u myszy i podejrzewają, że możliwe jest to także u ludzi. Myślę, że trauma może w niektórych pokoleniach pozostawać w fazie nieaktywnej, można mieć szczęśliwie dzieciństwo i kochającą rodzinę, a mieć w sobie efekty trudnego dzieciństwa, jeśli trudne dzieciństwo miał ktoś z przodków.
-
Ja tak na logikę, to chyba wyszedłbym lepiej w życiu, gdybym był taki jak ojciec lub taki, jak matka.
-
Ja bardzo często w dzieciństwie w domu narzekałem, że mi się nudzi, ale matka spędzała ze mną ogrom czasu + miałem też własne rozrywki, ale nie zlikwidowało to poczucia nudy. O wiele mniej narzekałem na nudę u babci i w ogóle u niej mi było lepiej i spędziłem niej najwięcej radosnych chwil. Czasem mam wrażenie, że częściowo na moją psychikę wpłynęło dzieciństwo rodziców poprzez pamięć genetyczną.
-
Spora część osób może mieć np. zaburzenia psychotyczne nakierowane na religie. Na szczeblach "wysokich islamistów" mogą być też osoby z osobowością dyssocjalną, którym radykalny islam daje duże możliwości manipulacji i władzy.
-
Albo w krajach islamskich jest bardzo duży procent zaburzeń psychicznych z grupy psychoz i antyspołecznych zaburzeń osobowości.
-
Mnie dzisiaj się śniło, że tajne służby założyły podsłuchy w moim mieszkaniu.
-
Nigdy nie padłem ofiarą przestępczości, ale jak wracałem po 20-stej z uczelni, to zawsze bałem się, że może mnie ktoś napaść. Ogólnie bezpiecznie czuję się tak do 19-20, wyjątek stanowi przechodzenie koło grupy nastolatków, o każdej porze się boję, że mogą mnie napaść.