No to ja latam przed snem nie tyle co Ty, ale też kilka razy. No ale w nocy jak udaje mi sie zachowac spokój i nie dręczy mnie jakaś natrętna myśl, to staram się nie zwracać uwagi na pęcherz, tzn jak nie czuje intensywnie parcia na pęcherz to nie myśle o nim i spię dalej. Przed snem jak zazywacie jakieś leki nasenne to latanie do wc jest normalne, bo leki te trochę obnizają ciśnienie, stąd organizm chcąc obniżyć cisnienie krwi musi nasilić sikanie żeby objętość krwi sie zmnieszyła i krązyła pod mniejszym ciśnieniem. Piszę po to, żeby uspokoić Was, że przed snem po tabletce jakiejkolwiek uspokajającej, nasennej czy również ziołowej (zwłaszcza jak zawiera silnie moczopędne szyszki chmielu, które są w większości takich preparatów ) to nasze sikanie jest normalne i nie należy się denerwować i wpadać w panikę. Natomiast w środku nocy sikanie w/g mnie pojawia się wtedy jak człowiek się boi, że mu się jakiś lęk zaraz natrętnie uaktywni, albo juz budzi się z jakąś natrętną myślą, to wtedy mózg kojarzy fakty: aha, zaraz pojawi sie koszmar z sikaniem i ponieważ świadomie lub nie boimy sie tego, to wtedy mamy juz pewne, że to będzie. Trzeba, o ile to możliwe, i lęk nie jest zbyt natrętny, od razu odgonic wszelkie myśli, bo zapętlamy sie w nie coraz bardziej, starać się o niczym nie mysleć i spokojnie czekać na spanie, nawet jak nie przychodzi, to nie denerwować, tylko dalej SPOKOJNIE czekać na sen i nie mysleć o tym czy chce mi sie juz sikać, bo jak sie zacznie ciągle o tym mysleć o już pewne, ze tak sie stanie. Oczywiście jak się obudze, a stwierdze, ze mnie bardzo boli głowa, to nie czekam tylko zażywam coś p/bólowego, A jak nie boli mnie główa tylko znikła sennośc to pół melatonimy 5mg. A jak nic sie złego nie dzieje to lezę spokojnie, i usnę. Słuchajcie, święta cierpliwość jest naszym jedynym ratunkiem, wiem co mówie, bo juz sie wiele lat z tym męczę. Więc mogę powiedzieć, że nie wierze, że z tego wyjde całkowicie, ale na tyle żeby móc dobrze funkcjonować i nie zwariować to wierzę. Czasem sie psuje spanie i trudno wyjść z tego błednego koła, ale potem wychodzę na prostą i w miarę można pożyc. Nie łamcie się, bo z tym da się żyć, tylko trzeba trochę porpacowąc nad swoim nastwieniem psychicznym do wszystkiego, a zwłaszcza w nocy, kiedy wszystkie zmory z nas wyłażą. Więc jak kolejną noc nie udało sie Wam odespac tylko jeszcze się pogorszyło, to i tak sie nie łamcie, oczywiście wiem jakie to trudne, bo nie pisze tego osoba co tam ma bezsenność lekka od paru miesięcy, tylko bardzo cięzką i od wielu lat.Ja się ostatnio bardzo nawróciłam i teraz wierzcie mi że wszystko to łatwiej mi znieść i jestem w stanie wzbudzić w sobie pomimo beznadziejnej sytuacji ze spaniem i potwornym zmęczeniem, wbrew wszystkiemu nadzieję i pozytywne nastawienie i nawet nie zwracac na to zbyt wielkiej uwagi. Kurcze, bardzo bym chciała Wam wszystkim pomóc, dzieląc się z Wami moimi wypracowanymi przez lata sposobami, bo wiem jak jest to beznadziejna choroba, że żyć sie nie chce momentami. A niestety same leki, i ile są jeszcze dobrze dobrane, i nawet psycholog najlepszy nie załatwi sprawy, bo my sami musimy byc naszymi psychologami, psycholog do Was nie przyjdzie w nocy uspokoić, żebyście zasnęli, tylko SAMI musicie to zrobić.