Siema,
Jestem Paweł, mam 22 lata. Postanowiłem napisać tego posta, aby przedstawić się wszystkim i wyżalić się (może mi ulży).
Zacznę od początku i postaram się, żeby było krótko i treściwie. Od zawsze byłem kłębkiem nerwów, w szkole inni śmiali się ze mnie, ale miałem też paru dobrych kumpli z którymi się trzymaliśmy i były to miłe wspomnienia. Szkoła i nacisk kładziony na naukę sprawił, że najmniejszy stres staję się dla mnie barierą nie do pokonania. To co dawało mi się we znaki to bule brzucha, skoki tętna ale najgorsze to gonitwa myśli.
Teraz szczególnie gdy znalazłem pracę, nowe miejsce, ludzie i obowiązki sprawiły, że w mojej głowie kłębią się całe chmary tych myśli. Przez to dostałem łatkę "kompletnego idioty", który sobie nie radzi.
Na razie od tygodnia biorę rano bellergot i widzę gigantyczną poprawę. Jestem w stanie skupić się i jestem opanowany. Biorę tylko od poniedziałku do piątku. Ponieważ w weekendy nie potrzebuję tego.
Jakiś rok temu przeszedłem epizod z nerwicą lękową, ale wyszedłem z tego. Teraz lęki które odczuwam są związane tylko z pracą.
Zastanawiam się czy nie odwiedzić lekarza i poprosić o jakieś lekkie leki uspokajające. Ziołowe nie działają, a dodatkowo mam straszne problemy z zasypianiem. Co jeszcze pogarsza sprawę.
W sumie to bardzo chaotyczne ale nie mam doświadczenia w otwieraniu się przed innymi :)