Skocz do zawartości
Nerwica.com

i am the walrus

Użytkownik
  • Postów

    61
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez i am the walrus

  1. Witam Cię również Na tolkienowskie dzieła wcale nie miałam okazji się napatoczyć. Tak po prawdzie - jeśli zupełnie mam być szczera w obnażający mnie sposób - to o świecie książki wiem stosunkowo niewiele. Owszem, czytywałam coś różnego od czasu do czasu, ale mimo mojego całego zagłębienia w lekturę, teraz ciężko jest mi się do niej ustosunkować czy chociażby wymienić autorów. Jak gdybym wcale na te czytane rzeczy nie zważała, a przecież na etapie, kiedy byłam jeszcze w formie dobrej/znośnej, brałam książkę do łóżka i owinąwszy się kocem, wsiąkałam. Nic nie burzyło organizacji takiej czynności. Teraz natomiast wyobrażenie o czymś tak sielskim zasmuca mnie, bo zdaję sobie sprawę, że sielskości tej w obecnym stanie nie osiągnę żadnym dziełem. Ani nawet najlepszą gorącą czekoladą. Tęsknię trochę za tamtym swoim głosem. Zawsze czytałam na głos. To była taka forma delektowania się jak dla mnie. Ogólnie rzecz ujmując to chyba zauważyłam pewną tendencję - kaligrafowana przeze mnie kolejność wyrazów w zdaniu jest na tyle rozpraszająca, że czytający/odbiorca nie dostrzega istoty, a jedynie pozorną "fajność" tych poprzestawianych form etc. Mam zaniki tego typu, że ciężko jest mi sobie przypomnieć treść dokładniejszą mojego postu pierwszego, w którym to dokonałam przeglądu różnych swoich spraw na przestrzeni kilku. Nie wiem za wiele ponad to, że tematyka oscyluje wokół wcześniejszych zaburzeń typu ocd.... No i w zasadzie na tym koniec Trochę mnie to zbija z tropu. A po wypowiedziach takiej na przykład vian, postanawiam narzucić sobie celibat na czytanie własnych rzeczy. Btw, śmieszną rzecz odkryłam znowu. Chodzi o to, że nigdy nie pamiętam zapisu "Rock n Roll" mimo, iż widziałam go więcej razy niż własną twarz w lustrze (kranach, wystawach, kałużach, szybach, sztućcach, okularach na nosie innych etc). Za każdym razem, gdy mam posłużyć się tym zapisem, to mam zanik i roję sobie, że trzeba zapisać to z jakimiś dodatkowymi przecinkami, apostrofami i innymi takimi. A przecież wystarczy zwyczajnie, jak wyżej. Dzisiaj podobnie, kiedy wypisywałam ulubioną muzykę w temacie o ulubionej muzyce. Musiałam sprawdzać w google (tak jak wcześniej już "niewiadomoile" razy) pisownię. Ciekawe, czy po takim sobie tego uświadomieniu, przestanę mieć ten groteskowy problem? o_O -- 17 wrz 2012, 08:04 -- Nie wiem wprawdzie, czy Ty nie masz przykładowo lat czterdziestu dwóch, bo na przykład sama znam paru facetów czterdziestodwuletnich, którzy piszą w podobnej estetyce co Ty Ale ja tak tylko sobie, tym swoim staroświecko rozwodzącym się bełkotem -- 17 wrz 2012, 08:18 -- Zresztą, tahela, o co Tobie się właściwie rozchodzi tak na dobrą sprawę? Nie narzucam Ci się nigdzie, a to raczej Ty już kilka razy podążałaś za moim postem, żeby coś tam dopisać. Oczywiście, dopisuj sobie i podążaj wedle życzenia, ale ja po prostu nie wiem, co Cię tak w tym urządza Btw, jeśli wysnułaś hipotezę, że jestem oldbojem (?), ponieważ słucham Beatlesów, a prywatki poważnie mi już spowszechniały, więc przeniosłam/em (?) się na forum psychologiczne to tym bardziej nie wiem, co Cię tak urządza
  2. Obecnie mam coś takiego, że nie śpię w nocy, bo mi jej szkoda. Tym samym wspomagam się zwykle kilkoma rozpuszczalnymi kawami z mlekiem i cukrem, fundując sobie po misce jabłek i śliwek, oczywiście jedzonych kompulsywnie. Dla mnie noc mogłaby trwać dniem i nocą. Teraz przykładowo, gdy świta, jestem rozżalona i rozdrażniona znacznie. Śliwki wcale a wcale nie smakują mi, bo są miękkie i mamejowate. Nawet noc nie sprawia, że pysznie smakują. A mimo to jem je, te fioletowe zamulacze.
  3. No tak. Napiszę coś później, bo na ten moment potencjalna moja refleksyjność uległa zwietrzeniu. Podrzucić za to chciałam link do jednego z cudniejszych bitelsowskich utworów, który z pewnością jest doskonały przy otwieraniu się na Aspergera i którego, zupełnie podświadomie, umieściłam w tytule mojego tematu. Jeśli nie widziałaś/nie słyszałaś to bardzo zachęcam do bliższego zapoznania się, zarówno z teledyskiem, jak i z wymownym tekstem. Jak dla mnie jest to jedna wielka metafora ;_;
  4. No to ja z kolei na wolno, bo jednak takie zainteresowanie kogoś moją osobą trochę obaw we mnie budzi, a ponadto jest dla mnie, nie ukrywajmy, trochę krępujące i w ogóle. 1) Nic nie wykluczano, kierunku żadnego konkretnego też chyba nie obrano. (Btw, ten zespół wydaje się być przerażający) 2) Nie znam niestety. Mógłbyś mi wskazać jakieś powiązanie pomiędzy nim a ZA? 3) Siedemnaście mam lat. Jest prawie na początku mojego pierwszego postu ;_;
  5. CHCIAŁAM OŚWIADCZYĆ WSZEM I WOBEC, WBREW WPISYWANYM "ANA/ANY", ŻE JESTEM MORSEM DZIEWCZYNĄ (MORSKĄ, MORUSKĄ?) ;_; Przecież mój psychodeliczny dym w emblemacie jest różowy! -- 17 wrz 2012, 02:00 -- Wybaczcie ten niepoczciwy wjazd na Marków, ale miała ochotę zaskoczyć kogoś niczym Hiszpańska Inkwizycja. Lepiej już, dzięki.
  6. No racja Czasem trzeba sobie najzwyczajniej w świecie pohipsterzyć, co by się spało milej
  7. Relatywista, nie mówisz chyba o sobie?
  8. O, skoro w tym kierunku tendencja, to ja mam gdzieś na składzie legendarnego Pegazusa jeszcze. I ośmielę się do oferty dorzucić wieść o działającym nadal padzie.
  9. Uważam, że forumowe oko jest niesamowite.
  10. Relatywisto, brzęk i chlup! Candy, fajna Coma w podpisie. Swego czasu miało się w bibliotece ajtjunsa ;_;
  11. Ja tam wszystko lubię pod warunkiem, że nikt na mnie nie patrzy, nikt mnie nie odwiedza i nie muszę kombinować jak by tu poczuć coś fajnego, wartościowego. Odrobinę może zgubne, ale forum spełnia te kryteria. Nie ma białego dymka. Ale co tam, fioletowa czciona też dobra ;_; No i generalnie "Pani I am the walrus" jest po prostu zwykłym morsem, a to całe i am the walrus to tylko po to, żeby jednak nie brzmieć/nie wyglądać tak goło i zwierzęco ;_; -- 17 wrz 2012, 01:57 -- CHCIAŁAM OŚWIADCZYĆ WSZEM I WOBEC, WBREW WPISYWANYM "ANA/ANY", ŻE JESTEM MORSEM DZIEWCZYNĄ (MORSKĄ, MORUSKĄ?) ;_; Przecież mój psychodeliczny dym w emblemacie jest różowy!
  12. Jakie tam pozory w Simpsonkach? Wedle mnie wyjątkowo niepozorny serial z wielkim (ogromniastym) potencjałem. Amerykanie go nie za mocno uwielbiają Btw, Ty masz jedno, ja trzy. Ale za to potrójnie kochane ;_;
  13. Dowiaduję się, że za dwadzieścia pierwsza (za dziesięć!). W związku z tym "obawiam się" (nie jest to do końca świadome i autentyczne obawianie, a bardziej jałowe już przyzwyczajenie), że użytkownicy znikną z forum, - i Ci ukryci, i Ci zidentyfikowani, - a ja zostanę tutaj sama i kiedy spojrzę na licznik wejść, zobaczę marnych paru gości Mój jak najbardziej standardowy scenariusz forumowy ;_; Ponadto piję kawę rozpuszczalną - zimną, a nawet bardziej zimną, bo stoi na parapecie, przy otwartym oknie. Ma zupełnie inny smak niż ciepła. Jak gdyby jej smak rozbudował się co najmniej do pięciu razy, z czego żadnej smakowej nutki wyczuć jakoś nie umiem. Marznę sobie *podpina guziczek łososiowego swetra swojego dziadka*
  14. Przerażają mnie takie tematy i pasja z jaką się im oddaję. Najchętniej spędziłabym życie na szukaniu grafik nawiązujących do czegoś tam we mnie Abstrakcyjnie, skojarzeniowo, niezobowiązująco. Idealnie. To ;_; Wraz z Tym *_________*
  15. House, Simpsonowie, Monty Python's Flying Circus ;_; Moje trzy upośledzenia.
  16. Śledzisz moje posty Co tu jest do tłumaczenia? Dałam do zrozumienia autorce tematu, że moim natręctwem jest zupełna odwrotność jej natręctwa, w tym wypadku natrętna, niczym nie motywowana, chęć przemilczenia jakiejś sprawy. Żeby nie było wątpliwości, autorka nadmieniła o swoim przymusie mówienia o jakiejś sprawie. Bonusem ode mnie było wyjaśnienie, gdzie i w jakich okolicznościach natręctwo to mnie dopada (lekarze, psychoterapeutyczna kozetka) oraz czego doświadczam, kiedy natręctwo mnie dopada (podniecenie, niezdrowa radość).
  17. To wiesz, ja to się chyba zdecyduję na odkrywanie kawałek po kawałku w takim bądź razie Bo wiem, że sama nie ogarnę tego inaczej, a tym bardziej prościej Swoją drogą, to forum potrafi być nieźle nakręcającą maszyną. Ludzie z jakąś schizą czytają innych ludzi z jakąś schizą, którzy to z kolei nie mają możliwości skoncentrowania się na nieskoncentrowaniu osoby piszącej komentarz do postu, którego autorem była osoba w psychozie. To w jakimś stopniu urocze i "nasze". Ja nie wiem no. W sumie "nasze" mogłabym nie obejmować w cudzysłowie, ale wątpię w swoją chorowitość, więc mam potrzebę ujmowania w cudzysłowie takich rzeczy ;_; -- 16 wrz 2012, 22:50 -- No proszę Cię... Jejku Bo generalnie chodzi o to, że nie trzeba takiego poświęcenia dla mnie i tak dalej (A to ciekawe, bo przed chwilą jeszcze, przed paroma minutami, miałam ochotę krzyknąć Ci kapslokiem tekst w rodzaju wymuszającego w sklepie bachora: No przeczytaj mój pierwszy post, proooooooooszę!) Ale znowu to takie było.... Złudne. -- 17 wrz 2012, 00:31 -- Kojarzycie Lunę (Pomylunę) Lovegood z Harry'ego Pottera? ;_; Kiedy byłam w szpitalu, ktoś stwierdził, że przypominam ją. Tak mi się przypomniało, bo właśnie widziałam fajny gif z nią. To znaczy nie ruszał się, ale był taki gifowaty. Ciekawie swoją drogą. Lubię Lunę. Ale to tak wiecie (Co by sobie promotora życiowego znaleźć naprowadzającego na zdobywanie umiejętności w zakresie miłego spędzania czasu podczas schiz przeżywania) Btw, czy te tematy powitalne służą do takiego sobie gadania, czy może nie? Bo jeśli dopuszczam się jakiegoś nadużycia czy czegoś, to prosiłabym o poinformowanie po prostu
  18. Powietrzny Kowal, jesteś fajny i miły umieszczając urocze zdjęcia foczek i innych zwierząt. Naprawdę pozytywne. A na domiar jeszcze te białe dymki z napisami ;_;
  19. Aha. Nie no, ja potraktowałam to chyba w najprostszy z możliwych sposobów - domniemałam się aluzji do mojego przydługiego, mogącego świadczyć o jakimś niewyżyciu, postu, otwierającego ów temat. No bo właściwie jest to prawdopodobnie jedyna kwestia poruszana tutaj Bo z zamieszczaniem tego typu "paintowych" obrazków z białym dymkiem i napisem to trochę kłopotliwa sprawa przy prawidłowym/jednoznacznym rozpoznaniu intencji autora. Podobnie jak dla Was może być kłopotliwy mój, nie upieram się, że z czegoś konkretnego wynikający (a jedynie z moich odczuć i odbierania różnych spraw), wywód. Dlatego wiele interpretacji jego komiksowego przesłania może stanowić klucz. Zauważyłam zresztą, że Powietrzy Kowal całkiem skutecznie urozmaica forum swoją twórczością Zresztą, nawracając jeszcze do Twojej opinii o nieskładności mojego opisu. Może i faktycznie jest właśnie taki, jak mówisz, ale zastanawiam się, czy bardziej opłacalne jest w jakiś sposób, choć namiastkowy, wyrazić siebie, czy może silić się na "podpasowujący" wszystkim schemat "Chyba coś ze mną nie tak (...). Mam wrażenie, że moje otoczenie jest nierzeczywiste (....). Pomóżcie!". Do mnie to chyba zwyczajnie nie pasuje albo ja nie umiem tak ładnie i przyjemnie formułować zdań Btw, muszę też nadmienić tutaj, że w większości momentów mojego życia nie przemawia do mnie utkana życzliwie "wielka teoryja" o moim jakimś choróbsku. W większości czuję się po prostu karykaturą, wynaturzeniem, nie mającą sensu bezosobowością. Więc jeśli chodzi o mnie, to takie oczywiste i jedynie słuszne wypowiedzi raczej i tak by się nie sprawdziły. Albo ewentualnie sprawdziły by się bardzo średnio. I nie, żadna uraza w grę tutaj nie wchodzi absolutnie. Raczej w przebłysku, krótkim bo krótkim, nikłym bo nikłym, "przekonania, że jestem jednostką nadrzędną", uznałam, że to Wy powinniście czuć się urażenie nierozumieniem mnie Ale to takie tam, wiecie. Zupełnie już nieaktualny przebłysk. Najidiotyczniejszą rzeczą po takim przebłysku jest jednak to, że podwójnie uświadamiam sobie swoją marność.
  20. To pewnie nie będzie żadna szczególna analogia dla Twojej rozterki/byłej rozterki (poza oczywistością, że również nadmienię o wykonawcach muzycznych), ale jestem zazdrosna o wszystkich fanów The Beatles. O siebie też czasem jestem zazdrosna, bo: a) jak może istnieć przy mnie taka osoba, kochająca miłością tak czystą i nieskazitelną, która w "rzeczywistych relacjach"(rzeczywistych relacjach) nie jest w stanie wykrzesać z siebie nawet połowy wspomnianych wyżej pokładów? b) jak może istnieć przy mnie taka osoba, przeginająca swoją zajebistością przy "obcowaniu" z ich muzyką, która przy podejmowaniu się "rzeczywistych działań"(rzeczywistych działań) nie jest w stanie wykrzesać z siebie nawet połowy wspomnianych wyżej pokładów? Btw, z Wami mogę się Bitlami podzielić
  21. O proszę, pierwsze moje kroki na forum, jakimkolwiek, a już trafiam na środowisko na tyle światłe, że na wstępie otrzymuję diagnozę niekochania w rodzinie tudzież deficytu się tulenia Chyba faktycznie szczęście mam niemałe do tych moich internetów - tylko w nich siedzieć i wsio na ten temat. Może to i nawet prawidłowe, że nie czytacie moich "przepasłości". Właściwie to przecież nie lubię, gdy ktoś czyta rzeczy tego rodzaju
×