Założylem taki temat zdeterminowany moim ostatnim zachowaniem. Z kim mam problem, dlaczego, można przeczytać w historii moich pierwszych postów.
Chodzi mi jednak już o efekty tego. Od roku pojawiają mi się myśli samobójcze. Z początku były one raz na miesiąc, problem narastał, obecnie mam je jakies 4,5 razy dziennie. Dziś zrobiłem głupią rzecz. Byłem ze znajomymi na taki nasypie kolejowym jakich pełno, ładna pogoda, posiedzieliśmy. Ja wtedy zachowałem się dość ... dziwnie. Odszedłem od nich(napadł mnie taki nagły smutek,nie było bodźca) stanąłem na tym nasypie i ... skoczyłem z niego a że był mało stromy praktycznie zsunąłem sie z niego. Rozwaliłem sobie przy tym spodnie,troche nogi,generalnie jak już skończyłem "spadać" pomyślałem sobie: Co ja k... zrobiłem, co to było!? Miny moich kumpli też niesamowite. A najlepsze że ja do tej pory niewiem co mnie napadło? Czy to już jakiś nowy etap myśli samobójczych gdzie mój mózg zaczyna trening?!
Ale ja mimo tych mysli mam wrażenie że nie odwazyłbym się na ten krok. Jakąś tam energie w sobie do życia jeszcze mam, chociaż wiele mnie przygniata obecnie...