Skocz do zawartości
Nerwica.com

mnlau

Użytkownik
  • Postów

    38
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia mnlau

  1. Mam podobne doświadczenia, tylko że ja już nie wierzę, że skończę jakiekolwiek studia. Zazdroszczę, że już jesteś na 2 roku.
  2. Rzuciłem już 5 raz studia, bo sobie nie radziłem. Postanowiłem w zamian iść do pracy. Znalazłem pracę w helpdesku IT, która nie była jakaś super, ale postanowiłem, że popracuje tam rok, zdobędę doświadczenie, a potem może dobiore jakieś studia zaoczne i może znajdę też jakąś ciekawszą pracę. Niestety po 3 miesiącach nie przedłużyli mi umowy. Oficjalnie miałem za słabe wyniki. Teraz nie mogę znaleźć pracy, podejrzewam, że pracodawcy krzywo patrzą na ten 3 miesięczny staż pracy i brak wykształcenia. Dostaje dużo odnów, ewentualnie nie przechodzę do kolejnych etapów rekrutacji. Nie wiem gdzie popracować teraz. W gastronomii kiepsko mi idzie. Myślę, że to przez stres i strach przed pracą z pieniędzmi. Zwykle wyrzucają mnie po dniach próbnych albo po miesiącu. W korpo jak widać podobnie. Strasznie mi to jedzie po samoocenie, ale wciąż wierzę, że coś jeszcze znajdę. Niestety z dnia na dzień z moją wiarą jest coraz gorzej, a od ostatniej pracy minęły już 4 miesiące. Może macie jakieś podnoszące na duchu doświadczenia związane z szukaniem pracy?
  3. Opiszę w skrócie o co chodzi. Nie chodzi tu bynajmniej o to, kogo bolą rączki, kto jest ciotą, kto babą, głupcem i kto służką. Generalnie w tym związku chodzi o to, żeby mu usługiwać. Na początku relacji starałem się o to, żeby było nam dobrze. Spełniałem jego prośby, robiłem niespodzianki, pomagałem, wierząc, że robię dobrze. Niestety go zbytnio rozpuściłem. Jakiś czas temu, stwierdziłem, że muszę się przed tym bronić i starać się częściej stawiać na swoim. Efekt? Obrażanie się. Kiedy ja robie zakupy, robie obiadki i dostarczam przyjemności, on mnie uwielbia i mówi jaki jestem wspaniały. Kiedy ja czemuś się sprzeciwiam, on zwykle się obraża. Nie zwraca zbytnio uwagi na moje potrzeby, nie zada pytania 'jak minął mi dzień?', nie zaoferuje pomocy. Brakuje mi głębszych rozmów, które by nas zbliżyły, brakuje wsparcia i miłości. Stale muszę zabiegać o jego atencję i zwykle nie jestem traktowany zbyt poważnie. Doszedłem teraz do wniosku, że to też moja wina, bo jestem raczej skromną osobą, nie wyrażającą potrzeb, lubiącą innym pomagać, nie oczekując nic w zamian. Można być altruistą i ciągle służyć pomocą, ale jakiś umiar i wdzięczność się należy. Spróbuje z nim o tym porozmawiać, ale wątpię żeby był w stanie się tak poświęcić i próbował się zmienić.
  4. No raczej próba poprawy własnej sytuacji na lepszą przez szukanie opinii innych na forum nie świadczy o wysokiej zdolności samodzielnego myślenia i rozwiązywania problemów. Czy świadczy? Pewne sprawy warto przepracować z innymi. Opinia innych i możliwość wymiany doświadczeń jest czasem jest potrzebna, by utwierdzić się w przekonaniu, że dane decyzje są słuszne bądź błędne. Gdyby ludzie chcieli rozwiązywać problemy wyłącznie samemu, nie dzielili by się swoimi problemami na forach, nie dyskutowaliby z przyjaciółmi, ani nie chodziliby na terapie.
  5. 1. jestes Możesz rozwinąć? Co czyni mnie głupim? Chęć poważnego podejścia do sprawy i próba poprawy swojej sytuacji na lepsze? Szukanie porady i opini innych na forum? Możesz mi wytłumaczyć? To co przytoczyłem jest drobnostką, jednym przykładem. Ale świadczy o patologii tej relacji, niezdrowych mechanizmach. Bardzo proszę odnosić się do mnie z szacunkiem.
  6. Owszem bolały mnie ręce, a to dlatego, że pielęgniarka wbiła mi się w zrost i mam teraz siniaka. Pies strasznie ciągnie i spacery nie należą do najprzyjemniejszych. Ale to w ogóle nie ma znaczenia. Przecież napisałem, że wyszedłem na spacer z psem, tylko nie chciałem wyjść za drugim razem, bo fakt, palenia marihuany nie zwalnia nikogo z wykonywania swoich obowiązków i nie uprawnia do przenoszenia odpowiedzialności na innych. Owszem, robię za służkę i cała sytuacja wygląda dosyć śmiesznie, ale z drugiej strony jest dosyć przykra.
  7. Cóż, jeszcze nie wiem czy zakładam ten temat żeby się wygadać, czy poprosić o poradę. Jestem homoseksualistą, w związku z mężczyzną. Powoli dojrzewam do tego, że powinienem ten związek zakończyć. Jednym z powodów jest to jak jestem w tym związku traktowany. Przykładem może być sytuacja z wczoraj. Napisał do mnie, że wraca późno z pracy i czy mogę przyjść do jego mieszkania, do jego psa, wyprowadzić go na spacer. Ja się zgodziłem i wyprowadziłem psa na spacer, mimo, że bolały mnie ręce od pobierania krwi. Wieczorem przyszedł do mieszkania z koleżanką, z którą zaczął palić marihuanę. Potem przypomniało mu się, że powinien wyjść jeszcze raz z psem, ale był zbyt zjarany, żeby z nim wyjść więc zapytał mnie czy mogę znowu z nim iść. Ja odmówiłem, mówiąc, że mógł wyjść z nim zanim zaczął palić. Prosił mnie cały czas, ale ciągle odmawiałem i wtedy powiedział, że go denerwuję. Następnie zadzwoniła do mnie jego współlokatorka, współwłaścicielka psa, pytając czy mój chłopak był z psem. Powiedziałem, że nie i ona zdenerwowała się, że pies tyle już nie wychodził i ma on natychmiast wyjść. Po jakimś czasie mój chłopak wyszedł z psem i wrócił ze współlokatorką, która była na mnie zła. A była zła ponieważ mój chłopak jej powiedział, że tak naprawdę był z psem, tylko ja ją okłamałem. Powiedziałem mu potem, że jest okropny. Powiedział, że wie, ale jego współlokatorka i tak byłaby zła, a teraz jest zła tylko na mnie, więc mu pomogłem i mi dziękuje. Cóż, trochę mam dosyć tego jak wygląda ta relacja, dlatego napisałem mu, że chce się z nim spotkać. Jeszcze nie wiem, czy planuję rozstanie, czy ogólnie rozmowę o tym, że jest mi źle w tym związku i czy widzi jakieś rozwiązanie. Cały jestem głupi. Boje się też błędnego koła powrotów po rozstaniu, bo zdarzały już nam się rozstania. Nie wiem, jestem ciekawy co sądzicie o tej sytuacji. Aha, jesteście ciekawi ile ma on lat? Chyba nie zachowuje się jak trzydziestolatek, co? Bo tyle ma.
  8. mnlau

    Depresja a szkoła/studia

    Aaa. Jestem już na 5 kierunku, część rzeczy pozaliczałem, część nie, a teraz znowu się wycofuję i nie chcę wrócić. Chcę umrzeć.
  9. Moja terapia nie idzie pomyślnie. Nie umiem w żaden sposób zwerbalizować swoich myśli. Jest to przeraźliwy lęk, atak paniki przed powiedzeniem czegokolwiek. Słowa podchodzą mi do gardła, zaczynają mnie dusić i nie chcą się wydostać. Mam wrażenie, że cokolwiek bym powiedział i tak mnie zafałszuje, zniekształci, przeinaczy. Mój głos wcale nie wydaje się moim własnym głosem, brzmi obco. Zamykam oczy i uciekam do jakiegoś świata równoległego. Mógłbym tak siedzieć godzinami i sam bym nie wiedział dlaczego. Jest to jakiś rodzaj mutyzmu, który nie wiem skąd przyszedł. Psychiatra zmieniła mi leki. Dotychczas brałem sertraline, a teraz wróciłem do fluoksetyny. Sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
  10. mnlau

    izotretynoina

    Cześć. Biorę obecnie sertralinę oraz trittico. Jestem przed rozpoczęciem kuracji izotretynoiną. Co myślicie o takim połączeniu? Ma ktoś jakieś doświadczenie z łączeniem tych leków z izo?
  11. Podpinam się pod temat. Staram się motywować zapisując w zeszycie cel (np. 30 dni bez wyciskania) i skreślam każdego dnia 'numerek'. Nie zawsze się udaje. Dzisiaj było dość hardkorowo. Poprzekłuwałem sobie twarz igłą na wylot, aż krew mi spływała po policzku.
  12. mnlau

    Poęzja ma

    Julia Była kobietą wątpliwej jakości czerwona sukienka, skóra i kości. Władały nią myśli ambiwalentne te całkiem grzeczne i te ponętne. Wodziła każdego na pokuszenie wystarczyło jedno, jedyne skinienie. Miała każdego kogo tylko chciała. Mówiono o niej, że życia używała. (Kto wie, może ideału szukała?) Była kobietą wątpliwej jakości czerwona sukienka, skóra i kości. Julia sztywna i blada cała wciąż była gorąca gdy umierała. Julia umiera Był to ogród w którym brakowało czerwieni jednak właśnie wtedy wyłowiłem kruchą porcelanę z toni dzikiej trawy Była do połowy zimna kształtów pozbawiona Zaciskając coraz mocniej pętle podziwiałem linie zwiastujące wieczność
  13. mnlau

    Poęzja ma

    To bo­li kiedy znikąd nad­la­tują wspom­nienia ciem­nych nocy i snują słodką pajęczynę w kosz- mar­niejących tkanek umysłu marzyciela Treść od­dziela się od ciała i widzisz wy­raźnie od­bi­cie swoich powiek na zmęczo­nej dłoni A wte­dy łap­czy­wie pożerasz każdy haust sza­rego po­wiet­rza którym oddychali Twoi zmar­li bracia Nig­dy nie zo­baczysz ich jak wciąż walczą z potworem które­go no­sisz w sobie
  14. MalaMi1001, widocznie tak już masz. Mnie brakuje tylko jednej osoby, z którą mógłbym po zajęciach pokpić z innych, porozmyślać, pomarudzić. Tak jak to było u mnie w ostatniej klasie liceum, teraz nie ma takiej osoby, kwesta szczęścia. Właściwie po napisaniu tego posta już czuję się lepiej, widocznie tego potrzebowałem. Dziękuję.
  15. Tak, chyba muszę znowu się skonsultować z jakimś lekarzem. Najgorsze jest to, że nie potrafię nigdy utrzymać terapii. Zwykle urywam je w połowie, albo kiedy nic ona nie daje, albo jak czuję się lepiej i już nie potrzebuję nikogo i czuję że sam dam sobie radę i nie mam zamiaru wydawać już dalej kasy. Później kończy się to tym, że nawet nie umiem się zmobilizować, żeby gdziekolwiek zadzwonić po pomoc i wolę leżeć całymi dniami w łóżku.
×