Skocz do zawartości
Nerwica.com

still

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia still

  1. ja to chyba mam tą aleksytymię, mogę opisać od środka. otóż nie jestem w stanie rozpoznać swoich emocji negatywnych, takich których sobie w życiu zabroniłam np. nie odczuwam złości, gniewu... tzn odczuwam, moje ciało się złości (nerwica wegetatywna) tylko mój mózg tego nie widzi. emocje też łatwiej rozpoznaję kiedy są 'mocne', skrajne (poza gniewem, którego nie widzę nigdy) mniejsze 'ładunki emocjonalne' mogę przeoczyć, kiedyś też przez tydzień nie potrafiłam poznać, że się zakochałam, bo nie mieściło mi się to w głowie, byłam w szczęśliwym związku, dręczyło mnie wtedy uczucie którego nie potrafiłam nazwać i niepokój... co się ze mną dzieje... serce waliło, czułam się jakby po kielichu, lekkie drżenie i niepokój... kiedy nazwałam to staniem zakochania uspokoiłam się i niepokój zniknął, zostało zdziwienie, że można się zakochać kochając kogoś innego;) ze zdziwień: w testach u psychologa wychodzi mi wysoka nieufność i wynik mnie dziwi, inny zaskakujący parametr: niezależność. we własnych 'oczach' ufam ludziom i zbyt łatwo 'ulegam wpływom innych'. nudzą mnie filmy typu blue kieślowskiego (ale allen czy typy 'niebo nad berlinem' już nie) . z empatią nie mam problemu, choć oczywiście może to być moje subiektywne zdanie. ryczę na filmach (przez co nie przepadam za chodzeniem do kina), uwielbiam książki, pomagam potrzebującm bo stawiam się w ich sytuacji, mam przyjaciół, mniej mówię o sobie, bardziej mówię o rozmówcy lub o omawianym problemie jednak nie lubię wchodzić blisko w relacje bliskie innych np.nie lubię być w towarzystwie ludzi, którzy się całują, bo mam wrażnie 'zbyt głębokiej obecności w cudzym życiu intymnym' z tych samych powodów nie przepadam za całowaniem się w miejscach publicznych, w okresie nasilenia lęków (mam nerwicę lękową) przeszkadza mi nawet, ze ludzie rozmawiają w autobusie, mam wtedy to samo poczucie, że oto narzuca mi sie inny świat, który jest cudzy, w którym rozmawiający żyją a ja nie... i nie chcę wschodzić w ich sferę prywatnego życia... bez słuchawek i głośnej muzyki w czasie nasilenia lęków nie byłabym w stanie wyjść na ulicę, bo już tam dopadają te inne, ludzkie prywatne światy, w których nie chcę być. zwykle wobec innych ukrywam emocje, ale wobec najbliższych (rodzina + chłopak) potrafię krzyczeć, potem zjadają mnie wyrzuty sumienia nawet jeśli miałam rację i tak przeproszę. może to mieć ziązek ze 'karajnością emocji' o której pisałam wyżej... i żeby nie kręcić się w kółko kończę
  2. ja to chyba mam tą aleksytymię, mogę opisać od środka. otóż nie jestem w stanie rozpoznać swoich emocji negatywnych, takich których sobie w życiu zabroniłam np. nie odczuwam złości, gniewu... tzn odczuwam, moje ciało się złości (nerwica wegetatywna) tylko mój mózg tego nie widzi. emocje też łatwiej rozpoznaję kiedy są 'mocne', skrajne (poza gniewem, którego nie widzę nigdy) mniejsze 'ładunki emocjonalne' mogę przeoczyć, kiedyś też przez tydzień nie potrafiłam poznać, że się zakochałam, bo nie mieściło mi się to w głowie, byłam w szczęśliwym związku, dręczyło mnie wtedy uczucie którego nie potrafiłam nazwać i niepokój... co się ze mną dzieje... serce waliło, czułam się jakby po kielichu, lekkie drżenie i niepokój... kiedy nazwałam to staniem zakochania uspokoiłam się i niepokój zniknął, zostało zdziwienie, że można się zakochać kochając kogoś innego;) ze zdziwień: w testach u psychologa wychodzi mi wysoka nieufność i wynik mnie dziwi, inny zaskakujący parametr: niezależność. we własnych 'oczach' ufam ludziom i zbyt łatwo 'ulegam wpływom innych'. nudzą mnie filmy typu blue kieślowskiego (ale allen czy typy 'niebo nad berlinem' już nie) . z empatią nie mam problemu, choć oczywiście może to być moje subiektywne zdanie. ryczę na filmach (przez co nie przepadam za chodzeniem do kina), uwielbiam książki, pomagam potrzebującm bo stawiam się w ich sytuacji, mam przyjaciół, mniej mówię o sobie, bardziej mówię o rozmówcy lub o omawianym problemie jednak nie lubię wchodzić blisko w relacje bliskie innych np.nie lubię być w towarzystwie ludzi, którzy się całują, bo mam wrażnie 'zbyt głębokiej obecności w cudzym życiu intymnym' z tych samych powodów nie przepadam za całowaniem się w miejscach publicznych, w okresie nasilenia lęków (mam nerwicę lękową) przeszkadza mi nawet, ze ludzie rozmawiają w autobusie, mam wtedy to samo poczucie, że oto narzuca mi sie inny świat, który jest cudzy, w którym rozmawiający żyją a ja nie... i nie chcę wschodzić w ich sferę prywatnego życia... bez słuchawek i głośnej muzyki w czasie nasilenia lęków nie byłabym w stanie wyjść na ulicę, bo już tam dopadają te inne, ludzkie prywatne światy, w których nie chcę być. zwykle wobec innych ukrywam emocje, ale wobec najbliższych (rodzina + chłopak) potrafię krzyczeć, potem zjadają mnie wyrzuty sumienia nawet jeśli miałam rację i tak przeproszę. może to mieć ziązek ze 'karajnością emocji' o której pisałam wyżej... i żeby nie kręcić się w kółko kończę
  3. ja to chyba mam tą aleksytymię, mogę opisać od środka. otóż nie jestem w stanie rozpoznać swoich emocji negatywnych, takich których sobie w życiu zabroniłam np. nie odczuwam złości, gniewu... tzn odczuwam, moje ciało się złości (nerwica wegetatywna) tylko mój mózg tego nie widzi. emocje też łatwiej rozpoznaję kiedy są 'mocne', skrajne (poza gniewem, którego nie widzę nigdy) mniejsze 'ładunki emocjonalne' mogę przeoczyć, kiedyś też przez tydzień nie potrafiłam poznać, że się zakochałam, bo nie mieściło mi się to w głowie, byłam w szczęśliwym związku, dręczyło mnie wtedy uczucie którego nie potrafiłam nazwać i niepokój... co się ze mną dzieje... serce waliło, czułam się jakby po kielichu, lekkie drżenie i niepokój... kiedy nazwałam to staniem zakochania uspokoiłam się i niepokój zniknął, zostało zdziwienie, że można się zakochać kochając kogoś innego;) ze zdziwień: w testach u psychologa wychodzi mi wysoka nieufność i wynik mnie dziwi, inny zaskakujący parametr: niezależność. we własnych 'oczach' ufam ludziom i zbyt łatwo 'ulegam wpływom innych'. nudzą mnie filmy typu blue kieślowskiego (ale allen czy typy 'niebo nad berlinem' już nie) . z empatią nie mam problemu, choć oczywiście może to być moje subiektywne zdanie. ryczę na filmach (przez co nie przepadam za chodzeniem do kina), uwielbiam książki, pomagam potrzebującm bo stawiam się w ich sytuacji, mam przyjaciół, mniej mówię o sobie, bardziej mówię o rozmówcy lub o omawianym problemie jednak nie lubię wchodzić blisko w relacje bliskie innych np.nie lubię być w towarzystwie ludzi, którzy się całują, bo mam wrażnie 'zbyt głębokiej obecności w cudzym życiu intymnym' z tych samych powodów nie przepadam za całowaniem się w miejscach publicznych, w okresie nasilenia lęków (mam nerwicę lękową) przeszkadza mi nawet, ze ludzie rozmawiają w autobusie, mam wtedy to samo poczucie, że oto narzuca mi sie inny świat, który jest cudzy, w którym rozmawiający żyją a ja nie... i nie chcę wschodzić w ich sferę prywatnego życia... bez słuchawek i głośnej muzyki w czasie nasilenia lęków nie byłabym w stanie wyjść na ulicę, bo już tam dopadają te inne, ludzkie prywatne światy, w których nie chcę być. zwykle wobec innych ukrywam emocje, ale wobec najbliższych (rodzina + chłopak) potrafię krzyczeć, potem zjadają mnie wyrzuty sumienia nawet jeśli miałam rację i tak przeproszę. może to mieć ziązek ze 'karajnością emocji' o której pisałam wyżej... i żeby nie kręcić się w kółko kończę
  4. na lenartowicza pani psychiatra powiedziała mi, że lepsza w moim przypadku byłaby terapia indywidualna...i że na lenartowicza na takową czeka się ok 1,5 roku. nie znalazłam na forum info o indywidualnej terapii na lenartowicza...ktoś miał tam taką terapię??? warto czekać??? czy szukać...ale kogo???? prywatne wizyty odpadają.... najprawdopodobniej mam n.lękową....poważnie niską samoocenę....
  5. still

    Witam

    hej:) mam pytanie...z tego, co piszesz obarczasz odpowiedzialnością za sukces leki..a psychoterapia? miałeś jakąś? jaką jeśli tak?
  6. still

    Witam

    witaj :) rok doświadczenia terapii :) bezcenne doświadczenie, którym możesz się podzielić :) ja zaczynam..a terminy nfz każą mi ćwiczyć się w cnocie cierpliwości, do 'lękowej' przerzuciła mnie admin'ka...w sumie dzięki forum odkrywam terminy, którymi mogę się opisać ale nie tylko...przede wszystkim znajduję ludzi podobnych i zrozumienie...dzięki temu łatwiej :)
  7. still

    Witam Wszystkich.

    witaj..obiektywność względem samego siebie to niesłychanie skomplikowana sprawa, czasem wręcz niemożliwa; ja mam dużą tendencję do oskarżania siebie o wszystko nawet pamiętając o tym, że mam obniżoną samoocenę...tylko..jakoś trudno mi szukać winnych poza sobą :)
  8. still

    Czesc.

    witaj na forum:) też mam niską samoocenę, napisałaś, że czasem masz żal do świata...ja mam zawsze tylko żal do siebie obarczam się i za nieszczęścia własne i za nieszczęścia świata :) może bez paranoi, że jestem przyczyną wojny na bliskim wschodzie...ale nie lubię siebie za to, że jej nie przeciwdziałam duuuuży wyrzut sumienia, oczywiście inne typy 'poniżeń' również sobie wrzucam :) pomyśl o diagnozie i o skorzystaniu z fachowej pomocy. ja długo zwlekałam, dużo spraw urosło i się spiętrzyło, nie rób sobie tego samego pozdrawiam
  9. Amaretto, psycholog i psychiatra przysługują z ubezpieczenia, nie trzeba słono płacić :) mam trochę podobnie czyli niziutką samoocenę psycholog i psychiatra współpracują w terapii : psycholog -opieka nad psyche, medyk (psychiatra)- opieka nad ciałem. i nikomu z tego duetu nie zależy na tym, żebyś się tylko wygadała. Będziesz 'pracować' nad sobą z ich pomocą, oczyszczać się z błędnych przekonań na swój temat :) uczyć się strategii radzenia sobie w stresowych sytuacjach, psychiatra, jeśli będzie to konieczne wspomoże Cię lekami, ale tutaj leki nie leczą tylko pozwalają na to, byś mogła się leczyć najważniejsze żebyś Ty chciała coś zmienić
  10. Klaudia ten facet może się i zmieni...ja w żadnym razie go nie skreślam...ale jak długo nie jest zmieniony nie powinnaś się narażać, fatalnie z tym systemem pomocy, sugestia Ylvy jest mądra a każde przyspieszenie odejścia dobre...ciśnienie mi tylko rośnie jak pomyślę o 'pomocy państwa' i żarbysiach ze szklanego pudełka...źle jest kiedy kasa (dokładniej jej brak) stawiana jest wyżej od życia i zdrowia człowieka....jednostki bezcennej...trzymam kciuki, działaj a co byś powiedziała na taką opcję : w krakowie często pojawiają się ogłoszenia o zatrudnieniu opiekunki do dziecka lub osoby starszej -często wraz z pracą (za nieduże pieniądze, nie czarujmy się, ale zawsze jakieś pieniądze) zapewnia się możliwość zamieszkania u pracodawcy,czasem jest to wręcz warunek zatrudnienia. mogłabyś podjąć taką pracę nie rezygnując z opieki nad dzieckiem, przekwaterować się i ominąć procedury "pomocy społecznej" (celowo w cudzysłowie). pomyśl o tym. nawet w internecie znajdziesz takie ogłoszenia na stronach pck :) a facet, jak udowodni Ci że się zmienił i jeśli rzeczywiście go kochasz, zawsze może naprawić swoją głupotę...nie musisz wyrzucać go z serca jeśli go w nim masz na prawdę:)
  11. przełam się i pójdź do pedagoga, nie przyjmuj etykiety 'rodziny patologicznej' czy 'szkolnego głupka'...właśnie przez tak głupie stereotypy można stracić okazję do pomocy samemu sobie...znajomym, jeśli nie chcesz mówić prawdy powiedz, że masz kłopoty z kolegą/koleżanką etc.... jeśli nie chcesz współpracy ze szkolnym pedagogiem, to niech to będzie jednorazowe zapytanie gdzie masz szukac pomocy...pedagodzy szkolni muszą dysponować taką wiedzą (jestem nauczycielem ). powodzenia! napisz jak się udało proszę
  12. cześć, czy w szkole masz pedagoga lub psychologa? ktoś taki powinien w szkole być i będzie Ci pomagał... albo bezpośrednio, albo skieruje Cię do odpowiedniej osoby...najważniejsze że chcesz zmienić swoją rzeczywistość :) pozdrawiam
  13. klaudia..niedawno pisałaś że wylądowałaś ze stłuczeniami głowy...uspokojenie to nie gól głowy żeby od tabletki w ciągu 1/2 h. przeszło...nerw może siedzieć głębiej... szukałaś możliwości pomocy społ. żeby się uniezależnić od faceta????
  14. Klaudia, korzystasz z opieki psychologa? wydaje mi się że mógłby Ci pomóc zbudować grunt dla decyzji 'odchodzę' byś była przekonana ze chcesz, i że potrafisz, i że dasz radę. ten facet jest równie groźny jak guz którego chcesz szukać...i bardziej realny, bo zdiagnozowany: jest i ma ataki.
×