Skocz do zawartości
Nerwica.com

Amaretto

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Amaretto

  1. Stranger.. nie no ja też jestem czysta dobry rok już....aleee ciągnie niesamowicie. Ale zamiast prochów sięgam po tani bąbelkowy alkohol ... do psychologa ciągle boje się iść choć wiem że tam nikt nie zaprowadzi mnie za rączkę...dziennika juz nie pisze.. bo rodzice kiedyś dorwali i noooo...ich reakcja była dla mnie przykra. Dziękuję.... Łazarz...wiem że muszę iść do psychiatry ... chyba mnie to nie ominie.. ale boję się że jak zwykle po prostu przestane do niego chodzić... a gdy przepisze mi tabletki to przestane panować nad dawkowaniem... i bede je pożerać a nie zażywać.......
  2. Jeju dziękuje za te posty... uśmiechnęłam się ...co u mnie rzadkością... Still, chce coś zmienić tak baardzooo mocnoo chce jak wierze we własną porażkę .. - wyobrazasz sobie ten ból ?! Oczyszczenie z błednych przekonań - który siędzą tak głeboko ? pielęgnowane tak długo ? przez siebie i innych ? Stranger ( przeraża mnie Twój avatar,, i to że oczy tego Pana są takie łagodnie wyrozumiałe ) Przeżywałes kiedys te emocje co ja ... co - jesli moge wiedziec- sprawiło że już nie przezywasz ich? Nie że nie jestem przekonana do psychologów.. hmm chociaż... po prostu oczywiście w moim przypadku nie obeszło się bez Terapeuty od uzależnień....potraktowałam go jak psychologa.. "no prochy.. czemu prochy bo nie radze sie ze stresem i własnym wygladem... czyli bulimia i niskie poczucie wartosci... i masa innych .. => Pracujemy nad sobą" Ha. chodziłam do Pana takowego jakieś 2,3 miesiace i jakoś nie mógł mnie zrozumieć w sumie to było mi go szkoda , tak sobie ubzdurałam że mało mu płacą... a prace ma straszną .. słuchać kogoś takiego jak ja .. to naprawde jak mowisz jedyne co się człowiekowi robi to "smutno " ...itp nie znam powodów swoich załamek... wydaje mi się że zbiera się we mnie każdy problem... i pózniej jedno maleństwo , jedno potknięcie.. i wybucham płaczem..- co zazwyczaj u mnie jest oznaką w kolejności => złości , smutku.. bezradności... Jakby nie było zakończenie szkoły które zaczęło się już w połowie marca ... (STRES)...latanie za nauczycielami którzy nie chcą iść na rękę nawet utrudniają... później matury ..( STRES.)...kłopoty w domu.. jak i kłopoty rodziców.. kłopoty z chłopakiem i jego kłopoty... utrata przyjaciółki ... i potknięcia przez podłożoną nogę "codzienności" ....i bum.... ( a no i miedzy tym wszystkim OGROMNY STRES co jest skutek braku miesiaczki .. i pewnie domyślacie się jakie myśli.. odrazu..)... i nie dałam rady.. od tych paru dni.. nie wiem co sie ze mną dzieje.. nie wiem czy iść jeść .. czy może na spacer.. a co do spaceru z psem.. nawet pies wie że jestem słaba i ciągnie jak nie normalny gdy podczas spaceru z mamą czy tata idzie normalnie.. czy to czuć na km ? Chce być silniejsza... chce nie tylko by ludzie widzieli że potrafie że daje rade... tylko żebym i ja to widziała ( w marzeniach - wierzyła) Czarne myśli zła pogoda - dobre okreslenie... A moja pasja PISANIE ... czegokolwiek o czymkolwiek... dołujący jest fakt że każda strona prowadzi na rondo... ZAłaMKA....a ja bez prawa jazdy nie umiem z niego wyjechać.... ( przepraszam jeśli piszę za dużo.. ale taki elaborat to dla mnie sposób na wyluzowanie się choć trochę....jeśli kogoś zażenowałam swoim wyznaniem to też przepraszam za tą śmiałość.. ale ta anonimowość.... dodaje mi pewności siebie..... iii iii iiii w ogole dziekuje że ktos to czyta...........................
  3. ladywind......Ale czy ktokolwiek bedzie potrafił mnie zrozumieć jeśli sama siebie nie rozumiem.. czy ktos bedzie w stanie okreslic co dla mnie dobre..skoro sama tego nie wiem.. czy ktoś bedzie na tyle obiektywny że rozezna się w moich subiektywnych opowiadaniach.... a zresztą jesli mnie gdzieś zamkną boję się iść....i słyszałam też że trzeba słono płacić.... Wiesz coś na ten temat?? Mamak.....na początek?! a Psycholog w swym działaniu czym różni się od psychiatry? co z tego że się wygadam i na chwilę bedzie lepiej gdy pojde do domu i wszystko wroci z dodatkowym problemem...--> "żaden psycholog nie pomógł"...:(
  4. hmm..opisze wszystko co jest i co mi się wydaje bo do końca nie wiem co się dzieje i dlaczego.. Mam dom, chłopaka,rodzinę... zwierzęta.. wydaje się normalka.... Ale babcia leczy się na nerwice ( ponoć z powodu dziadka) , tata leczy się na CHAD , mama z tego co wiem tez do psychiatry uczęszcza.... A ja ? . A ja sobie po prostu nie radze z życiem... rzeczywistość jest dla mnie - albo zbytnio skomplikowana albo zbyt brutalnie prosta. Ludzie są zakłamani i fałszywi , nie warci zachodu . Najwiekszym moim problemem jest stres, nie radze sobie z nim... pojawiają się wtedy straszne myśli... ( w przeszłości radziłam sobie tylko w jeden sposób - amfa.. około pół roku w dość wielkich dawkach )... pare razy w roku... albo parenascie... mam coś takiego że mam swoj cel... i nagle go gubię..Wydawało mi się przed wczoraj że jest dobrze....- ale gdy się dłużej zastanawiałam .. to wiedziałam że JAK ZWYKLE sama siebie tylko okłamuję... wmawiam sobie że jest dobrze.. a TO się we mnie zbiera..później wystarczy pierdółka i jak juz przeważy szale.. to ja lece na łeb na szyję ... juz rano wstając z łożka - WSTAJĄC PO 8 godzinach spania.. solidnego- czułam się zmęczona.. i taka nie do życia.. później mama coś tam mi powiedziała , tata olewał a brat dołożył swoich 3 groszy .. i już miałam wszystkiego dość.. aż dziwne od paru dni nie mam apetytu..( i zazwyczaj gdy kładę się do łózka to nie moge zasnąć .. dręczą mnie myśli.. wtedy rozdrabniam przeszłość przyszłość teraźniejszość..) po obiedzie bedąc sama w domu siedząc nad książkami.. - dosłownie- pomyślałam sobie o swoim życiu , i o tym co działo się w przeciągu tych paru dni,..i wcześniej.. i po prostu się rozpłakałam...tak mocno że " zatamowałam " po 4 godzinach i 23 minutach..czuje że nic nie ma sensu... nie ma czegos takiego jak sens.. nie ma zycia nie ma istnienia jest tylko wegetacja... czuję się pusta... czuję że jestem słaba.. bo życie mną poniewiera.. a ja czasem staram sie za wszelką cene wydostać z dołka w którego sama wpadam.. ale nigdy mi się to nie udaje... albo rezygnuję gdy próby trwają zbyt długo... czuje że każda decyzja jaką podejme w życiu tylko przybliży moją klęskę... . A potem przestaaję czuć... czesto muszę się brutalnie sprowadzić na ziemie , wtedy - jeśli nie jest to tak zaawansowane...- wykonuję telefon i wtedy ktoś potrząsa mną na odległość... ale jeśli jest gorzej.. dzwonię .. ktoś przyjeżdża .. i troszkę mniej łagodniej " się mną zajmuję" . Choć czesto robiłam to sama, zazwyczaj cięłam skóre.. karałam się za to jaka jestem , za to że jestem nikim i nie mogę do niczego dojść a jeżeli już dojdę i zaczynam powoli nabierać pewności siebie znów albo - jak sobie tłumacze- los mi to odbiera albo ja sobie to dobieram głupim postępowaniem..... Nie wiem co siedzi w mojej głowie... w nocy albo śnią mi się koszmary albo nie śni mi się nic.. tylko te dwie wersje są mozliwe.. Świat to jeden wielki szary odcień , do którego czasem wdziera sie trochę koloru - muzyki i pisaniny jaką odwalam po amatorsku na mojej stronie poetyckiej...... Wszystko czego się złapie zawsze zepsuje.. Nie wiem jak serce sie ma do głowy.. ale serce też mam zepsute.. i jak te dwa debilstwa walczą we mnie ze sobą a później z całym światem.. mam ochotę wyjść z siebie stanąć obok i obserwować.. często czuję sie obserwatorką ... jeśli gdzieś jest ten co pociąga za sznurki przywiązane do moich rąk to niech wyjdzie a skopie mu tyłek.. A później obojętność ... nie chęć .. wstręt do wszystkiego i wszystkich.. najchętniej przespałabym ten okres... to zagubienie rozpacz... bezradność.. bezsilność.. rozdarcie wewnętrzne.. między resztkami godności, ruinami życiowych - jak zwykle chwilowych- planów a poczuciem bezsensu i absurdu istnienia...życia.....po co się starać.. po co się angażować.... po co się podnosić.. gdy znów się spadnie jeszcze niżej od pozycji wyjściowej.. z hukiem.. z większym bólem i cierpieniem.. i jeszcze większą obojętnością.. .. Czasem mam ochotę zniknąć jak bańka mydlana..i tylko moje literki po mnie zostaną jeśli i ich ktoś nie " przekreśli "......
  5. straszny ból człowieka , bezskutecznie walczącego z pustką....która go trawi...
  6. Amaretto

    Cześć

    hmm..opisze wszystko co jest i co mi się wydaje bo do końca nie wiem co się dzieje i dlaczego.. pomoooooooooooooooocyyyyyyyyyyy-t36202.html
  7. Amaretto

    Cześć

    Dziś przebrała się miarka... i uznałam że muszę poszukać pomocy albo chociaż zrozumienia.... Stąd moje zarejestrowanie się na tej stronie...ale chciałabym też mieć jakieś pojęcie o sobie swoim stanie zdrowia psychicznego i oczywiście postępowaniu .... Muszę przyznać że nie wiem od czego zacząć i czy zanudzać tu kogoś nudnym elaboratem na mój temat. Może powiem tak, mam 19 lat ( dokładnie w grudniu )... Zajmuje się czasem pisaniem- amatorsko - wierszy , prozy , etc. I na razie krótko mówiąc mam ze sobą problem. Czuję że sama sobie już dłużej nie dam rady... Nie wiem jak mam sobie pomóc gdy nie wiem co mi dolega.. gdy znam tylko objawy.... które ostatnio się nasilają.... Nie wiem czy przechodzę potężną depresję.. czy nerwice....czy załamanie nerwowe... nie mam pojęcia...czytając tu wątki wiele objawów pokrywa się z moimi... Jest ktoś w stanie mi pomóc ....?
×