Skocz do zawartości
Nerwica.com

Stella.

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Stella.

  1. Stella.

    test SCL-90

    Somatyzacje 2.4. Jest to wynik bardzo wysoki. Natręctwa 3.5. Jest to wynik bardzo wysoki Nadwrażliwość interpersonalna 3.7. Jest to wynik bardzo wysoki. Depresja 3.6. Jest to wynik bardzo wysoki. Lęk 3.1. Jest to wynik bardzo wysoki. Wrogość 3.2. Jest to wynik bardzo wysoki. Fobie 2.9. Jest to wynik bardzo wysoki. Myślenie paranoidalne 3.2. Jest to wynik bardzo wysoki. Psychotyczność 2.8. Jest to wynik bardzo wysoki. ?...
  2. Stella.

    bążur.

    Stella., Witaj. Diagnozę to Ty sama sobie postawiłaś i to obszerną. Dziwi mnie skąd ta pewność o jej słuszności? Czemu nie zaufać specjalistom? - no a ta Twoja diagnoza? postaram ci się to wytłumaczyć jak najlepiej potrafię.. wykazuję prawie wszystkie objawy tych chorób. i jeśli chodzi o te pierwsze trzy to jestem ich pewna.. zresztą one wszystkie się ze sobą łączą i od siebie zależą.. wykazuję też objawy innych, ale wiem, że czasami w internecie niektóre rzeczy wyglądają "barwniej" niż powinny. kiedy to wszystko mnie opanuje jest naprawdę źle i bardzo cierpię. wtedy mówię sobie, że muszę coś z tym zrobić, muszę iść do kogoś, poprosić o pomoc. ale po jakimś czasie objawy mijają i wszystko jest mniej więcej dobrze. wtedy wmawiam sobie, że może mam jakieś lekkie problemy, ale dam sobie z nimi radę i nie potrzebuję pomocy. a potem to wszystko wraca. nie wiem co robić. naprawdę nie potrafię się zebrać w sobie i do kogoś iść. mam silny lęk przed tym, że ktoś mi powie, że przesadzam i to wszystko dzieję się w mojej głowie. od pewnego czasu mam wrażenie, że moje życie to sen i że się nie długo obudzę.. do tego boję się iść gdziekolwiek.. boję się samego słowa psychiatra. boję się opinii środowiska. boję się tego co powiedzą moi przyjaciele i moja rodzina. boję się odrzucenia przez ludzi. nie wiem już..
  3. Stella.

    bążur.

    Witam was jeszcze raz.. Napisałam na razie tylko o nerwicy natręctw: co-jest-ze-mn-co-robi-jak-leczy-t37309.html Zajęło mi to tyle, że nie mam sił pisać o reszcie. Może ktoś mi pomoże..
  4. Napiszę tutaj historię mojej nerwicy.. Chyba nerwicy, bo nawet nie jestem pewna dokładnie co mi dolega. Nie wiem.. Może ktoś mi pomoże.. Powie co mam z tym robić.. Do kogo iść. Jak się z tego wyleczyć. Nie mam bladego pojęcia od czego zacząć. Mam tyle dziwnych objawów, że pewnie pogubię kilka po drodze. Mam nadzieję, że się odnajdziecie w tym wszystkim i pomożecie sklasyfikować co mi dolega. To się zaczęło jeszcze w dzieciństwie i trwa do dziś. Bardzo trudno mi z tym żyć, bo 'to' wszystko psuje. Gdy byłam jeszcze dzieckiem miałam dziwne schizy. Np. idąc drogą omijałam płytki chodnikowe, które były pęknięte. To nic wielkiego, ale potem było jeszcze gorzej. Idąc pomiędzy dwoma obiektami, musiałam równocześnie dotykać je ręką z odpowiednim naciskiem. Dla przykładu szłam mostkiem i dotykałam dłońmi poręczy z obu stron. Gdy już przeszłam uznawałam, że jedną poręczę dotykałam mocniej od drugiej. Musiałam wrócić i to poprawić. Gdy uderzyłam się w jedną rękę, musiałam uderzyć się też w drugą, żeby było sprawiedliwie. Czasami za drugim razem uderzałam zbyt mocno i musiałam wyrównywać pierwszą ręką. To było straszne! Czasami spędzałam po kilka minut "wyrównując" ból w dłoniach czy w nogach. Nie mogłam przestać. Musiałam to zrobić i tyle. Miałam też natręctwo myśli. Kiedyś gdy byłam młodsza pokłóciłam się z mamą i ona wyszła do sklepu sama, chociaż miałyśmy iść razem. Miałam wtedy kilka lat, no nie wiem może 8, czy 9 i nagle uderzyła mnie myśl, że ja muszę iść razem z nią. Po prostu muszę. Nie wiedziałam jak to powstrzymać. Stałam i płakałam, w końcu wiedziona jakimś impulsem wybiegłam z domu tak jak stałam w piżamie, cała zapłakana. Robiłam też inne rzeczy, których już nie pamiętam. Idąc drogą, albo klatką schodową wyczyniałam jakieś dziwne rytuały z dotykaniem rzeczy, skakaniem, omijaniem, mruganiem, itp. Do teraz mam te objawy. Czasami są bardzo silne. Np. włożę telefon do torebki i wiem, że tam jest, ale co kilka kroków muszę sprawdzać czy nie wypadł. Wiem, że tam jest, czuję go, ale i tak sprawdzam. Gdy włożę jakieś rzeczy do torebki, także co kilka kroków sprawdzam czy tam są. Wiem że tam są, ale muszę to sprawdzić, po prostu muszę. Gdy wyłączam żelazko z kontaktu i wychodzę z pokoju, po chwili muszę wrócić i sprawdzić czy jest wyłączone, tak kilka razy. Ostatnim razem zazwyczaj wpatruję się w kontakt i mrugam kilka razy, żeby zachować 'ten obraz' w pamięci. Tak samo mam jak zamykam drzwi. Wchodzę do pokoju i zamykam za sobą drzwi. Po chwili wracam i popycham je, żeby zobaczyć czy się nie otworzą. Oczywiście się nie otwierają. Bo są zamknięte. Ale ja i tak wracam i sprawdzam to, bo 10-15 razy. Mam też tak jak zamykam drzwi na klucz. Przekręcam klucz, a po chwili szarpię się z drzwiami, żeby zobaczyć czy są zamknięte. Wiem że są zamknięte, ale i tak przez kilka minut szarpię za klamkę. Takich sytuacji jest naprawdę dużo. Gdy słucham muzyki, po kilkanaście razy pogłaśniam dźwięk, chociaż wiem, że jest pogłośniony na maksa i więcej się nie da. Ostatnio w nocy obudziłam się z dziwnym przeczuciem, że w kuchence gaz jest odkręcony. Nie ruszałam kuchenki, ale czułam, że gaz jest odkręcony i wszyscy przeze mnie umrą. W środku nocy schodziłam na dół, żeby to sprawdzić. Oczywiście wszystko było w porządku. Mam też tak z kranami. Ciągle wydaję mi się, że są odkręcone. Gdy dotknę czegoś jedną ręką muszę to dotknąć coś drugą. Czuję w palcach, te dotknięte rzeczy. One tak wibrują.. Wszystko musi być po równo. Muszę czuć te wibrację, po obu stronach ciała. Nie wiem, czy mnie rozumiecie.. Gdy ktoś coś mówi, a ja tego nie usłyszę, proszę ich, żeby mi wszystko wytłumaczyli, po prostu muszę to wiedzieć. Czasami muszę się kogoś o coś spytać. Te myśli mnie dręczą. Muszę coś wiedzieć i tyle. Jeśli nie, robi mi się niedobrze, zaczynam płakać, itp. W czasach gdy spałam z moją młodszą siostrą w jednym pokoju, budziłam się z przekonaniem, że ona umarła. To przekonanie, było tak silne, że musiałam po kilka razy sprawdzać czy ona oddycha. Gdy siadam do komputera, jego brzegi muszą być równo ustawione do blatu biurka. Mam też dziwne 'schizy' jeśli chodzi o mruganie. Żeby zachować jakiś obraz w pamięci mrugam każdym okiem, po kilka razy, każdym po tyle samo, żeby 'odczucia' były takie same. Przekrzywiam też głowę na boki, tak, żeby czuć ból po równo, z każdej strony. Takie 'rytuały' trwają czasami po kilka minut, zanim wszystko się wyrówna. Nie wiem jak z tym walczyć. Nie wiem wogóle czy to się leczy. To tyle na temat nerwic. Pewnie ominęłam mnóstwo 'objawów', ale i tak dużo mi to zajęło. O reszcie napiszę później, bo teraz już nie mam siły.
  5. Stella.

    bążur.

    Cześć, mam na imię Stella. Zarejestrowałam się na tym forum, ponieważ mam dość poważne problemy ze sobą samą.. Nie wiem kim jestem, nie wiem co mam robić, nie wiem jak żyć, albo jak nie żyć. Nie mam już sił na nic. Kompletnie na nic. Najchętniej zasnęłabym i już się nie obudziła. Nikt nie potrafi mi pomóc, ani przyjaciele, ani rodzina. Nie wiem już co mam robić. Nie chce mi się żyć. Nikt nie stawiał mi diagnozy, ale jestem pewna, że mam depresję, nerwicę natręctw i głęboką dysmorfofobię. Podejrzewam też chorobę afektywną dwubiegunową, zaburzenia osobowości i zaburzenia odżywiania. O schizofrenii na razie nie myślę. Odrzucam ją. Jestem tutaj, bo mam nadzieję, że ktoś mi pomoże. Chociaż nie wiem jak. Opisałabym moją historię, ale nie wiem, w którym temacie. Zresztą nie potrafię o sobie mówić. Kiedyś napisałam wszystko co mi dolega i wysłałam na jakieś forum, a po kilku sekundach usunęłam cały wpis, wmawiając sobie, że jak zwykle przesadzam i to wszystko głupoty. Mam stany całkowitego umierania wewnętrznego. Ale one mijają i po jakimś czasie znowu czuję się dobrze. I nie chce nigdzie z tym iść. Wmawiam sobie, że od tego momentu wszystko się ułoży. Ale po chwili wszystko wraca. Nie potrafię już żyć. To by było chyba tyle. Wyślę szybko ten wpis zanim się rozmyślę i wszystko skasuję. Nie potrafię sobie powiedzieć w twarz, że potrzebuje pomocy. Witam Was.
  6. zmienić swój wygląd dostać się do Akademii Teatralnej skończyć ją wyjechać za granicę grać i występować chodzić na koncerty podróżować poznać kogoś kto mnie zaakceptuje żyć i być szczęśliwą najgorsze jest to, że przez dysmorfofobię mam znikome szanse na zostanie aktorką to tak bardzo utrudnia sprawę i cholernie boli nie mogę spełnić swojego marzenia sama sobie stoję na przeszkodzie
  7. Kiedy ostatnio wyznałam mojej przyjaciółce, że mam problemy i, że chyba będę musiała iść do psychiatry, ona odpowiedziała mi, że to nie prawda, że na pewno nie mam żadnych problemów, tylko po prostu jestem zagubiona w wierze i wystarczy, że pójdę porozmawiać z księdzem, albo wyspowiadam się z całego życia, bo to wszystko zależy tylko od naszej wiary w Boga i wszystko jest z Bogiem związane, i, że po prostu muszę uwierzyć mocniej i wzmocnić swoją wiarę, a wtedy wszystkie moje problemy znikną, bo nie ma czegoś takiego jak chroba psychiczna. jest tylko brak wiary. naprawdę nie wiedziałam co jej na to powiedzieć. jestem wierząca. to znaczy wiem, że bóg gdzieś tam jest. a to, że jest niesprawiedliwy, i że jak rozdawał urodę, szczęście, inteligencje itp. to wyrządził krzywdę wielu ludziom to już jest inna sprawa. ale nie mieszam boga do wszystkiego.. chyba bym zwariowała wtedy. nie rozumiem zresztą tego całego cholernego świata. bóg uczynił mnie taką jaką jestem, a więc jestem taka jaka jestem. więc jak mam być do cholery szczęśliwa, modlić się, śpiewać i cieszyć z tego, że żyje? a jak popełnię samobójstwo to co? pójdę do piekła? przecież bóg mnie taką stworzył. psychiczną samobójczynię. więc skoro chciał, żebym taka była, to w czym problem? chciał i jestem. więc skoro mnie taką stworzył to czemu chce mnie za to karać? aa.. i jeszcze usłyszałam, żebym nie szła do psychiatry, bo on mi nie pomoże, tylko nafaszeruje mnie tabletkami i będzie jeszcze gorzej. w co ja kurwa wierzę
  8. Czy ktoś czytał "Abarat" Clive'a Barkera? Świetna książka. Bardzo mi się podobała. Można się przy niej oderwać od codziennych smutków i przenieść do innego świata. Polecam, jeśli ktoś lubi fantastykę.
  9. Stella.

    Wiersze Stelli.

    uniesienie zamknąć oczy oznacza otworzyć drzwi drzwi ciosane z morskiego drewna które pali się w kolorze nieba za tą bramą ukryte w cieniu stoją marzenia gdy tylko lekko uchylisz wrota wyciągają blade twarze ku słońcu chwytają się za drżące dłonie i w piekielnym korowodzie tańczą wciągają cię coraz głębiej kiwają w twoją stronę a ty idziesz z zamkniętymi oczami z uniesieniem dotykasz miękkich kolorów idziesz za melodyjnym głosem fletu wychwytujesz pojedyncze nuty kosmyki włosów podrygują w rytmie uśmiechu próbujesz dogonić marzenia lecz one ze światłem na ustach umykają między zapomnienie staczasz się ze wzgórza jak kulawe dziecko z baśni której nie pamiętasz otwierasz oczy z krzykiem powrotu i wyciągasz swe serce z korowodu znów stoisz przed wejściem niedbale dotykasz chłodnego metalu klamki i tak dalej w schizofrenii marzeń lubię pisać wiersze. wyrzucam wtedy wszystkie swoje emocje na papier. czasami to pomaga, czasami nie, ale po wszystkim czuje się dziwnie pusta w środku i lekka. nie daje ich nikomu do czytania, bo po co? nikt z mojego otoczenia nie zrozumie tego co ja czuje i tego co ja przeżywam. ale tutaj na pewno znajdą się ludzie podobni do mnie. a tak apropo to jestem nowa. dzień dobry.
  10. jest coraz gorzej dzisiaj wybiegłam ze szkoły z płaczem już dłużej nie potrafię udawać, że wszystko jest w porządku że jestem normalna nie rozumiem co się dzieje przez jakiś czas czuję się dobrze i wydaje mi się, że to już koniec cierpienia że wszystko się ułoży a potem nagle jakby zapadam się w sobie zaczynam trząść się, płakać i widzieć jakieś dziwne obrazy chce krzyczeć, ale tylko wbijam paznokcie w skórę ten ból mnie rozrywa nie mogę go z siebie wyrzucić nie potrafię tak żyć jestem pusta w środku nie wiem już co mam robić nie wiem do kogo się zwrócić nikt nie zauważa, że coś jest nie tak a ja już dłużej tego nie wytrzymam.
×