Skocz do zawartości
Nerwica.com

zmoriartyz

Użytkownik
  • Postów

    105
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zmoriartyz

  1. Moim zdaniem tutaj nie chodzi o "łatwość", a raczej o sposób bycia, poglądy Amerykanów. Tak seks bez zobowiązań to normalka od wielu wielu lat, a w Polsce jak samotna dziewczyna się prześpi z przypadkowo poznanym facetem, to od razu jest uznawana za puszczalską. Teraz to się powoli zmienia i mamy coraz więcej wyzwolonych kobiet, ale w dalszym ciągu wiele kobiet sobie tego odmawia albo korzystają do woli jak są w jakihś delegacjach, wakacjach zagranicznych itp., żeby nikt znajomy się przypadkiem nie dowiedział. Każdy ma prawo oceniać. Jeżeli facet ma powiedzmy 160 cm wzrostu, to nie może powiedzieć o innym, który ma 170 cm, że jest kurduplem, skoro to prawda? Czyli ktoś kto ma 190 cm ma prawo wytknąc temtemu wzrost, a ten niższy nie? Ich zachowanie było złe i obojętnie kto by tak się zachowywał, to by było nieodpowiednie. To prawda. Zapewne dlatego tak jest, że w tych krajach ludzie są różni. W Anglii można spotkań ludzi różnego koloru skóry, więc tam na to nikt uwagi nie zwraca, a w Polsce ciemnoskórzy od razu zwracają uwagę innych. No cóż, natura... Czasem wyjątkowo nieatrakcyjne osoby mają ogromne wymagania, a czasem te atrakcyjne są bardzo mało wymagające.
  2. Już Ci kiedyś pisałem, że to nie jest taka prosta sprawa jak się niektórym wydaje. Od myśli do czynów czasem jest bardzo daleka droga. W moim stanie psychicznym za granicę? Dla mnie wyzwaniem by była samotna wycieczka do sąsiedniego miasta, a co dopiero za granicę... Jak się stanie cud i jakoś mi się psychika "zregeneruje", to dopiero wtedy będę mógł o tym myśleć.
  3. Ja wiem, że jest wiele rodzajów miłości, ale dla mnie prawdziwa miłość kobiety i faceta to taka, gdzie uczucie jednak idzie w parze z pociągiem seksualnym, natomiast kochanie jednej osoby, a sypianie z drugą(bo ta pierwsza się zapuściła) raczej nie jest oznaką prawdziwej miłości do tej pierwszej . Takie coś to według mnie co najwyżej można nazwać "nowoczesną miłością" . Dla mnie prawdziwa miłość(zdarza się może w kilku % par) to taka, w której powiedzmy mąż ulega wypadkowi, zostaje inwalidą do końca życia, a żona jest szczęśliwa, że mąż przeżył i zostaje z nim z miłości, a nie z litości... Albo w drugą stronę- żona ulega np. ciężkiemu poparzeniu, jej całe ciało jest poparzone, wygląda jak potwór, a mąż dalej ją kocha i dalej jej porząda. To jest dla mnie PRAWDZIWA miłość, a nie taka "miłość" która występuje w większości związkach.
  4. Ale tak czy siak naprawdę kochający facet powinien mieć ochotę na kobietę nawet jak ta jest w tym rozciągniętym dresie, tłustawa i z kiepską fryzurą. Jeśli kobieta straci urodę i nagle przestaje się podobać facetowi, to chyba o prawdziwej miłości nie było mowy. Ja bym nie chciał takiej żony, która by mnie od łóżka odstawiła jakbym przestał chodzić na siłownię...
  5. Ja by powiedział inaczej- jeśli do tej pory nie poznali, to mają małe szanse, że poznają. Nie można jednak do końca odbierać szans. Może akurat po latach charakter im się zmieni? Nie są to takie rzadkie przypadki, że np. spokojny, stateczny facet, który był wierny przez całe małżeństwo nagle porzuca rodzinę i zaczyna szaleć za młodymi "dupeczkami" lub w drugą stronę- maczo nagle się żeni i jest wiernym, kochającym mężem. Ja sam mam cichutką nadzieję, że może i mnie taka przemiana spotka, że nagle nabiorę odwagi do walki... Czy najlepsze to różnie mówią, w każdym wieku życie na swój sposób może być ciekawe. Nawet jeśli rzeczywiście by te najlepsze lata stracili, to jeśli ktoś potrafi, to powinien powalczyć, by następne lata stracone nie były. W końcu się pogodzisz z sytuacją, uwierz mi. Oczywiście w dalszym ciągu jakiś tam smutek będziesz czuł, że innym się udało, a Tobie nie, ale już nie będziesz tak tym załamany. Tak w ogóle to zauważyłem, że wielu ludzi w okolicach 30-stki jakby godzi się z losem, ze mną jest podobnie. Kiedyś też ciągle rozpaczałem, jaki to ze mnie nieudacznik, że innym się powodzi, tzn. są samodzielni, mają rodziny, dobrą pracę, a ja nie, a w pewnym momencie jakby dotarło do mnie, że tak ma być, wymagania co do poziomu życia drastycznie zmalały... Dziwne to wszystko.
  6. Ogólnie to podoba mi się Twoje podejście do tych spraw, takie życiowe jest i nie owijasz w bawełnę, ale tutaj się nie zgodzę do końca. Na początku związku to ok, może tak jest, ale jeśli po np. 20 latach małżeństwa kobieta przestaje się podobać facetowi, bo dla przykładu jej przybyło parę kilogramów(labo w drugą stronę- facetowi wywala wielkie brzuszysko), to co taki związek jest warty? Związek oparty na tym, że "ona to niezła dupa, a on fajne ciacho"? Po wielu latach bycia razem więź powinna być "trochę" głębsza.
  7. Czyli byś to zrobił z kobietą, która Cię nie pociąga fizycznie? Ja bym nie umiał, po prostu by mi nie stanął . W życiu nierzadko jest tak, że jak czegoś bardzo chcemy, to jak na złość to się nie udaje, więc jak jedziesz z nastawieniem, by wyrywać panny to nie zdziw się jak wrócisz z gołą d..ą . Jedź z nastawieniem, że fajnie spędzisz czas, poznasz nowe osoby, wtedy Twoje szanse wzrosną. -- 29 maja 2012, 01:25 -- Oczywiście miałem na myśli w sensie, że wrócisz z niczym
  8. Teoretycznie, w praktyce to różnie może być. Osobiście wątpię, by było tak różowo w przyszłości z tą pracą. Jeszcze co do tematu prawiczków, dziewic itd. to tym co się czują na siłach polecam pojechać na zlot forumowy. Atrakcyjnych samotnych pań na forum zapewne nie brakuje, z facetami jest podobnie, więc może akurat coś komuś się uda? Pamiętajcie, że jest jeden OGROMNY plus tej sytuacji- na forum wyrobiliście sobie taką jakby "bazę" pod dalszą ewentualną znajomość i szansa na to, że zrobicie złe pierwsze wrażenie jest dużo mniejsza. Powiedzmy, że forumowicz poznaje w realu forumowiczkę, wiele razy ze sobą dyskutowali na forum. W realu jednak facetowi rozmowa nie wychodzi. W takiej sytuacji ktoś taki ma spore szanse, że nie zostanie od razu skreślony i że nie zostanie mu przypięta łatka "debila", co w przypadku nieznajmomych by było bardzo prawdopodobne. Forumowiczka wtedy nie weźmie go od razu za kretyna, bo przecież dyskutowała z nim na necie więc wie, że coś w tej głowie ma .
  9. zmoriartyz

    FREAKZLOT 2012 - POGAWĘDKA

    I tak powinno być, bo to między innymi jest taka terapia. Tutaj chodzi o miłe spędzenie czasu, a przy okazji z oswojeniem się(tych co mają z tym problemy) z ludźmi. Kiedyś może też się zdecyduję, jak trochę bardziej będę się czuł na siłach.
  10. zmoriartyz

    FREAKZLOT 2012 - POGAWĘDKA

    A tak swoją drogą to byłaś już na jakimś zjeździe forumowym czy to będzie Twój pierwszy raz ?
  11. zmoriartyz

    FREAKZLOT 2012 - POGAWĘDKA

    E tam, pewnie będziesz tam duszą towarzystwa .
  12. zmoriartyz

    FREAKZLOT 2012 - POGAWĘDKA

    Niewiele by ze mnie pożytku było. Na necie można ze mną pogadać praktycznie o wszystkim, w życiu realnym zapewne bym walnął jakąś gafę, ktoś by się obraził i na tym by się skończyło.
  13. zmoriartyz

    FREAKZLOT 2012 - POGAWĘDKA

    Fajny pomysł z tym zlotem. Pewnie "wśród swoich", tzn. wśród ludzi z problemami bym się czuł lepiej, mniej zestresowany, ale tak czy siak bym był dla Was "kulą u nogi", więc nic z tego. Może kiedyś... Życzę udanego zlotu i miłych wspomnień .
  14. Dokładnie, m.in. właśnie przez to jest wielki kryzys i ludziom żyje się trudniej. Kiya napisała prawdę, więc nie wiem skąd te oburzenie kilku osób. Mnie się podoba ludzka szczerość, nie owijanie w bawełnę, byle tylko się komuś przypodobać. Ja jestem zdania, że dzieci powinny mieć te osoby, które się do tego nadają, które mogą zapewnić temu dziecku godny byt, szansę na dobre życie. Ja się do tego nie nadaję, więc już dawno powiedziałem "pas". Racja, ale jak to jest, że rzekomo tak mało jest młodych ludzi, a nawet dla nich nie ma pracy(może jedynie wyzysk za 1000 zł miesięcznie, ale to nie praca) ? Co by było, gdyby było więcej młodych o kilka milionów? Katastrofa by była. No cóż, tutaj każdy sam musi sobie odpowiedzieć na to pytanie. A może akurat Ty nie będzie zdradzony? W życiu nie ma reguł, jedynie można określić prawdopodobieństwo. Masz dwa wyjścia: 1. Poddać się, tzn. nie próbować wchodzić w żaden związek. 2. Naiwnie wierzyć, że druga osoba jest Ci wierna, a jeśli już zdradzi, to starać się wybaczyć i jeszcze bardziej naiwnie wierzyć, że drugi raz tego nie zrobi . Oficjalnie nic o tym nie wiem, ale prawdopodobieństwo tego, że moi rodzice albo Twoi mieli skoki w bok jest ogromne szczególnie, jeśli są atrakcyjnymi ludźmi, a mój ojciec był i nadal jest bardzo przystojny, powodzenie zawsze miał ogromne.
  15. Wbrew pozorom czasem słuchanie rad tak doświadczonych osób ma sens... Być może babcia wie,że miłość prędzej czy później przejdzie, a pieniądze zostaną... Moim zdaniem ktoś kto się decyduje na związek musi być na zdradę przygotowany oraz powinien być zdolny do wybaczenia tej zdrady. Prawda jest taka, że mało kto jest wierny w związku z kilkudziesięcioletnim stażem, jakieś skoki w bok były w prawie każdym związku, a w dzisiejszych czasach to szczególnie, bo bardzo łatwo przez neta można kogoś poznać. Najlepszy sposób? Naiwnie wierzyć całym sercem, że ta druga osoba jest wierna... Ja niestety nie jestem zdolny do czegoś takiego i zdrady bym na pewno nie wybaczył. To jest właśnie jeden z powodów, dla których zdecydowałem się na samotność. Przypatrz się kobietom z naszego forum. One są PRZEKONANE, że ich faceci są im wierni(choć statystycznie 60% facetów zdradza) i tak ma być.
  16. 100% racji, ale problem w tym, że takich głupków jest dużo więcej niż takich jak my. Ludzie, a w szczególności kobiety ulegają presji społecznej. Uważasz, że masowe śluby kobiet w wieku ok. 30 lat to efekt tego, że wszystkie nagle znalazły swoją wielką miłość czy raczej tego, że za plecami ludzie obgadują, rodzina domaga się wnuków itd.? Moim zdaniem raczej to drugie w większości przypadków. Wiele kobiet w pewnym wieku jest tak zdesperowanych przez presję społeczną, że bierze ślub z pierwszym lepszym facetem. Nic dziwnego, że potem "bóle głowy" męczą zdecydowaną większość Polek, skoro ich faceci są dalecy od ich ideałów. Pisałeś o sobie, że: - jesteś przystojny; - z kasą nie masz problemów, tzn. radzisz sobie; - jesteś inteligentnym facetem, przynajmniej ja tak uważam na podstawie tego co piszesz. Wniosek? Jeśli to wszystko jest prawdą, to powodzenie powinieneś mieć spore, a spore powodzenie to mnóstwo szans. Problem jest więc w Twojej psychice i podejrzewam, że nawet gdyby obok Ciebie stanęło 10 najseksowniejszych kobiet, napalonych na Ciebie, to i tak nic by z tego nie wyszło- wycofałbyś się, tak uważam. Ty po prostu musisz zaliczyć ten swój pierwszy raz, ale masz przed tym jakieś ogromne obawy, bo jesteś prawiczkiem i koło się zamyka. Może alkohol lub jakieś inne środki dodające odwagi by były rozwiązaniem? Na trzeźwo będzie bardzo ciężko w Twojej sytuacji... -- 28 maja 2012, 00:38 -- I jeszcze jedno- za dużo rozpamiętujesz przeszłość. Piszesz, że straciłeś kilka lat życia, jednak co stoi na przeszkodzie, by następne lata nie mogły być lepsze? Ja straciłem tych lat dużo więcej od Ciebie, ale gdyby ktoś mi zagwarantował, że będę szczęśliwy choćby po 50-tce, to bym przewegetował te następne ponad dwadzieścia lat. Miałem w życiu swoje "5 minut" i chciałbym jeszcze chociaż raz czuć się tak jak wtedy.
  17. Kilka lat temu miałem w życiu swoje "5 minut". Chciałbym choć raz jeszcze się tak poczuć jak wtedy, czyli po prostu kimś. -- 20 cze 2012, 04:36 -- Mam teraz taki mały cel jakim jest nauczenie się języka angielskiego. Pamiętam, że nie raz miałem spore problemy przez brak znajomości tego języka. Nie raz zbłaźniłem się w szkole, na studiach, czy też na kursie. Jakoś nie mam talentu do nauki języków obcych, tym bardziej się zawziąłem. Nie muszę mówić biegle po angielsku, ale chciałbym to opanować choćby na poziomie średniozaawansowanym. Chciałbym kiedyś obejrzeć po angielsku jakiś film i rozumieć co mówią. W dalekiej przyszłości może jakoś uda mi się przełamać i zdecydować się na wyjazd za granicę... Mam nadzieję, że tak mniej więcej do wiosny 2013 roku uda mi się jako tako opanować ten język. Czy coś mi to da? A chociażby satysfakcję.
  18. Bardzo ciekawa teoria. Tylko jak to jest, że są małżeństwa, które żyją w wielkiej miłości, wierności przez wiele lat, a potem nagle zdrada i rozwód? Uczucia często przemijają, jedne szybciej, drugie wolniej. To, że dzisiaj jest wielka miłość nie znaczy, że za 10 lat też będzie. Jestem zdania, że ktoś kto chce być w stałym związku musi być przygotowanym na zdradę ze strony partnerki/partnera. Po prostu trzeba wierzyć(czasem naiwnie), że druga osoba jest nam wierna, ale trzeba też być przygotowanym na to, że jednak swoje grzeszki na sumieniu ma... Człowiek nie jest istotą monogamiczną, a szczególnie faceci.
  19. Co chwilę tutaj się pojawia pytanie, czy bycie prawiczkiem danego faceta jest dla kobiety problemem. Kobiety ciągle odpowiadają, że to żaden problem, a nawet zaleta, natomiast faceci nie chcą w to wierzyć. Spróbujmy to przeanalizować. Odwróćmy sytuację, czyli facet spotyka piękną, inteligentną kobietę, która niesamowicie mu się podoba i ta mu mówi, że jeszcze nigdy nie uprawiała seksu i że on jest jej pierwszym partnerem seksualnym. Nie wiem jak wy, ale ja bym był dumny, że to właśnie ja będę pierwszym kochankiem tak atrakcyjnej kobiety. Podejrzewam, że w drugą stronę też to działa. Jakoś wątpię, by kobieta chciała takiego "ruchacza", co przeleciał kilkadziesiąt panienek. Ja np. bym się brzydził kobiety, która miała dwucyfrową liczbę kochanków, gdybym o tym wiedział. Nie mówię, że taka kobieta jest gorsza czy coś, ale po prostu mnie by to odrzucało. A co do doświadczenia i ewentualnych umiejętności... Nawet najlepszy kochanek kiedyś musiał być prawiczkiem... . Ja to widzę tak: - facet atrakcyjny(ogólnie, czyli wygląd, charakter itd.) - bycie prawiczkiem w większości przypadków to tylko dodatkowy plus w oczach kobiety, która będzie dumna, że jest jego pierwszą; - facet nieatrakcyjny - jak jest prawiczkiem, to ma dodatkowego minusa, bo kobieta uzna, że żadna go nie chce dlatego, że jest beznadziejny.
  20. Moja rada jest taka- po prostu to olej. Kompletnie się tym nie przejmuj choćbyś widział Hitlera, Stalina itp. Ich tam nie ma! Działy się u Ciebie dziwne rzeczy... Ale przeżyłeś? Przeżyłeś, więc tym razem też nic Ci nie będzie. Tak to już jest, że im bardziej się czegoś obawiasz tym większa szansa, że to nastąpi. Ja czasem też miewałem dziwne lęki po obejrzeniu np. jakiegoś horroru, ale tłumaczyłem sobie, że to niemożliwe i pomogło.
  21. O co wy się kłócicie... Nawet jeśli te feromony działają(różne są opinie), to tylko odrobinkę moźna podnieść swoją atrakcyjność. Jak się kobiecie podobasz z feromonami, to bez żadnych feromonów też tak będzie, a jak się nie podobasz, to choćbyś nie wiem jak się "wypachniał", to nic nie zdziałasz.
  22. Pod warunkiem, że jako tako wygląda i nie robi z siebie pośmiewiska na parkiecie. Na dyskotece liczy się pierwsze wrażenie- albo nam się ktoś podoba albo tą osobę od razu spławiamy. Jeśli facet kiepsko wygląda i tańczy jak sztywniak, to jego szanse na seks z atrakcyjną kobietą są bardzo niewielkie. Pewność siebie też jest ważna, bo się zestresuje, nie będzie umiał z siebie słowa wydusić, to zostanie uznany za imbecyla i z seksu nici. Pierwsze wrażenie na dyskotece się liczy.
  23. A próbowałeś może poszukać sobie że tak to nazwę "kochanki internetowej"? Ja swego czasu taką miałem, mieszkała dośc niedaleko mojego miasta i przyjemnie spędziłem mnóstwo godzin. Poznałem ją przypadkiem podczas pewnej dyskusji, potem zagadała do mnie prywatnie. Bardzo fajna kobieta, przed 30-stką, atrakcyjna(widziałem jej zdjęcia, ona moich nie), super się z nią gadało. Trwało to w sumie około dwóch lat z mniejszą lub większą "intensywnością"(bywało, że gadaliśmy kilka dni z rzędu, a bywało wiele tygodni przerwy). Rozmawialiśmy na różne tematy, sporo flirtowaliśmy(a była w tym naprawdę dobra, nieźle na mnie działała ). Potem coraz bardziej nalegała na spotkanie(choć mówiłem jej wielokrotnie, że nie jestem atrakcyjny jako facet), ale ja niestety choć bardzo chciałem, to bałem się tego spotkania. Bałem się, że mnie odrzuci, co by tylko pogłębiło moje ówczesne kompleksy, a było ich sporo. Taki "romans internetowy" to dobra sprawa, bo zawsze można się potem spotkać i stres pewnie by był dużo mniejszy niż randka z nowo poznaną kobietą. Jeśli nie chcesz się z nią spotkać, to zawsze możesz zakończyć znajomość. Ja w każdym razie miło to wspominam i myślę, czy by teraz jeszcze raz w coś takiego nie wejść. Jest wiele ładnych, fajnych kobiet, które też są nieśmiałe lub wolą podryw przez internet.
  24. Ja mam podobnie. Jak jeszcze utrzymywałem kontakt ze znajomymi, to np. na piwo zawsze wolałem iść z jednym, max. dwoma kumplami, niż w większej grupie. Jest to dość dziwne, bo wszyscy moi znajomi zawsze woleli się spotykać w jak największej grupie. Ja zawsze lepiej się czułem w towarzystwie jednej osoby, niż w grupie. Co do tego odsapnięcia, to ja uwielbiam przebywać w samotności. Oczywiście mam potrzebę pogadania z kimś od czasu do czasu(teraz tylko z rodziną najbliższą), ale większość czasu lubię spędzać w pokoju będąc zamknięty. Ogólnie to preferuję samotność, jednak czasami potrzeba pogadania z kimś jest.
  25. Tak zasuwacie z postami w tym temacie, że nie sposób wszystko przeczytać... Odniosę się jednak do sprawności seksualnej "starszych" facetów. Uważam, że to, iż "starsi" mają z tym większe problemy to nie tylko wina hormonów, ale też jakby dużo większych wymagań co do partnerki. Kiedyś wystarczyło mi zobaczyć zgrabną dziewczynę w mini i już byłem "w pełnej gotowości". Teraz poza zgrabną figurą często potrzebuję też innych bodźców typu flirt itd. Sprawność seksualną mam niewiele mniejszą niż w wieku kilkunastu lat, tylko potrzebuję większej ilości bodźców niż kiedyś. Kobiety narzekają, że ich podstarzali mężowie kompletnie nie mają już ochoty na seks a prawda jest taka, że nie mają ochoty na seks z nimi... Podsuńcie im jakąś młódkę, to zobaczymy. Przecież jest mnóstwo przykładów na to, że dziadki zbliżające się do 100 lat jeszcze mogą. Popatrzcie na takiego Berlusconiego jaki z niego ogier. Wątpię, by miał taką ochotę na seks gdyby miał żonę w swoim wieku... Podsumowując to prawie każdy facet długo może, tylko musi mieć do tego odpowiednią kobietę.
×