
KrzysioPysio
Użytkownik-
Postów
40 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez KrzysioPysio
-
No i tak chojraczyłem i dzisiaj mnie dopadło . Pojechałem do znajomego, w sumie zebrała się tam duża paczka czyli 4-5 osób . Zamówili pizze, której nawet zjadłem kawałek- oczywiście wcześniej myjąc dwa razy ręce . Później zjadłem jeszcze chipsy i po jakiś 30 min. czuję już ręce z waty, coś mnie zaczyna już łapać. Boję się wyprostować bo .... więc zacząłem coś robić, udawać rozmowę. Trochę zeszło ze mnie po 20 minutach ale i tak czułem na sobie te ciśnienie jeszcze przez dobrą godzinę. Ehhh...
-
Jak sobie samemu poradzić z lękami fobiami??Ksiazki/Kursy
KrzysioPysio odpowiedział(a) na KrzysioPysio temat w Nerwica lękowa
Pasman, a może kojarzysz gdzie można to znaleźć ?? bo w internecie to wyskakuje to forum i Twoja odpowiedź pod tym hasłem -- 19 lut 2012, 23:37 -- a może ktoś z Was już coś podobnego stosował i przyniosło to jakieś skutki- oczywiście pozytywne;) -- 19 lut 2012, 23:38 -- a może ktoś z Was już coś podobnego stosował i przyniosło to jakieś skutki- oczywiście pozytywne;) -
Jak sobie samemu poradzić z lękami fobiami??Ksiazki/Kursy
KrzysioPysio opublikował(a) temat w Nerwica lękowa
Chciałem się Was zapytać czy znacie jakieś dobre poradniki, książki, kursy ...coś do samodzielnego kształcenia co pomaga w wyjściu z nerwic, lęków i fobii ?? Wiadomo, że najlepszym wyjściem jest terapia, ale jak ktoś nie może to może polecicie coś co w zaciszu domowym można sobie czytać i na sobie zastosować ...ewentualnie słuchać lub oglądać -
ann_bijoch, u mnie też się patrzyli spode łba, szczególnie jak więcej jest osób i już są po kilku głębszych- wtedy nie potrafią zrozumieć, jak taka młoda osoba, zdrowa, postawna nie pije ?? u mnie to te wymioty polegają na tym, że ja po prostu chcę być bezpieczny i w samotności cierpieć, a zazwyczaj jest wokół pełno ludzi co nie mogą mi pomóc a tylko swoimi pytaniami przeszkadzają. W końcu oni i tak stawiają na swoim i ja w tym stanie muszę spełniać ich oczekiwania. Następna sprawa z tymi "jazdami" to taka, że już nie umiem odróżnić nerwicy od prawdziwych zatruć. Wiadomo przy zatruciach jeszcze dochodzi rozwolnienie ....ale objawy bardzo podobne. Miałem tak ostatnio- 3 miesiące temu. Miałem CHYBA żołądkową albo faktyczne zatrucie. Telepało mną już od rana. Niestety zero zrozumienia ze strony otoczenia - i mnie na siłę wystawili z łóżka. No to później się zaczęło- w autobusie o mało nie zwymiotowałe- a był zatłoczony i jeszcze linia ekspresowa - czyli przystanki co 5-10 minut. Później 3 razy do toalety "na mieście" i w szkole. Więc to chyba była żołądkowa. OCzywiście wszystko utrzymałem w sobie i nie zwymiotowałem. Czasem tak analizując to wszystko sam nie wiem - dlaczegeo się boję tak bardzo tych wymiotów. To chyba też wynik tego, że jest to od nas niezależne. I najgorsza rzecz, że nie jestem tak zrobiony, że mogę zwymiotować na zawołanie i mieć po kłopocie !! Ile razy ja siedziałem na kilbu i z głową w umowalce - i nic. Raz to na wyjeździe przestałem tak chyba ze 5 godzin nad kiblem.
-
Ja zawsze miałem mega kaca . Raz wymiotowałem po wódzie- wzięło mnie z zaskoczenia;) . Było spoko spoko- wypiłem 0,25 i wróciłem do domu już z samego rana, po imprezie. Rano zjadłem śniadanie i nagle "łomot" łomot" pobiegłem do łazienki i w zlew "sieknąłem Aha to było jakieś 8 lat temu !! W zasadzie każde picie - a jeszcze gorzej na czczo powoduje olbrzymiego kaca !! Tylko z czym jest problem, że piłem dość często na czczo. Impreza to wydarzenie - więc już mnie muli- więc automatycznie nie jem:(. Pojawia się alkohol. To piję - najpierw powolutku ...oczywiście napięcie przechodzi i rozpoczyna się zabawa! Więc mówię sobie a co ...i dalej i dalej - i już wiem, że będę cierpiał . Ale zazwyczaj mnie jeszcze nie łapie !! Dopiero ranek albo pobudka albo helikopter przed zaśnięciem powoduje u mnie "zastanawianie się " czy mam już lecieć czy nie - nogi drętwieją i robią się zimne, ręce zimne i spocone i czuję ból głowy, uderzenie krwi ...no i nie wiem czy rzygać czy nie. Ostatni raz miałem takiego kaca 3 lata temu - trwał on 3 dni !!! Pierwszego umierałem, drugi też był straszny, trzeciego dnia mnie muliło. Najgorsze jest to, że wszelkie alkohole sobie obrzydziłem po po każdym miałem straszne "akcje" -wódka, -whisky, -wino, ...pozostaje piwo w małych ilościach . W zasadzie w ogóle nie piję . Inni na sylwestra, urodziny piją a ja nie (( Od pewnego czasu też powoli zaczynam widzieć co tak naprawdę mnie martwiło w wymiotach!! To było nastawienie rodziny. Oni zawsze pajacowali, chcieli wiedzieć wszystko, straszyli mnie lekarzami. Albo w obrzydliwy sposób bagatelizowali objawy !! W takich momentach człowiek chce być sam a ja mam wrażenie, że ja za każdym razem muszę się tłumaczyć, bronić lub coś udowadniać !! Do tego doszedłem dzisiaj. -- 19 lut 2012, 01:04 -- Oczywiście to wygląda jakbym pijał dość dużo ale to nie tak ja przez ostatnie 3 -4 lata może wypiłem 5-6 ...no może 8 piw . A byłem może na 12-15 imprezach
-
od dwóch dni nic !!! ZERO !!! :))) To jednak chyba podświadomie mój organizm reagował na sytuację rodzinną, która się wyjaśniła i jest już super :). A teraz tak sobie spokojnie siedząc i analizując swoje jazdy ...w ten piękny sobotni wieczór - kiedy inni kręcą się ze szklanką w ręku czy szaleją na mieście ...chciałem się więc zapytać jak reagujecie na alkohol ?? Już zdążyłem zauważyć, że większość z Was raczej go unika- tak jak ja ...a jak u Was z kacem ?? jak sobie z nim radzicie ??oczywiście jak pijecie
-
Thazek, ale w końcu jakie zioła ??? shadow_no, ann_bijoch, ale wiecie jedzenie na mieście i unikanie jedzenia przy ludziach lub w miejscach publicznych to może też być wynik fobii społecznej ..ale już nie chcę Was nakręcać. Pamiętam, że jak u mnie diagnozowano (testem Liebowitza) to też się wypytywano o to. No a jedzenia na mieście w sensie jego przydatności też się boję. Ostatnio jadłem w nocy kebaba- niestety jak mną zaczęło telepać to pół wyrzuciłem. Pizzę jak kiedyś zamówiłem, to nawet rozpocząć nie mogłem. A czego się boję np. kebab - że to stare albo gołąb, że się zatruję i będę miał torsje i wymioty. Lody, że salmonella , kur#$ wszystkiego się boję - zatrucie, salmonella. Nie muszę opowiadać, że nawet kajzerki albo pieczywo to wybieram dość długo- przebijam się przez pierwszy poziom pieczywa żeby brać "nieobmacane" , żeby nie było rotawirusów, do toalety publicznej to wchodzę niby przez przypadek w rękawiczkach a otwieram drzwi nogą - oczywiście wody już nie spuszczam a kran otwieram łokciem. Ale i tak mimo takich ostrożności mam wątpliwości czy aby mi nic nie będzie
-
Michał 1972, wiesz u mnie siłownia pomagała na początku, później jak dostałem kilka "jazd" nie wiem czy z przemęczenia faktycznie organizm zaprotestował czy to była nerwica to już mi przeszła ochota. Później od listopada nawet i tam rzadko się pojawiałem bo stracę przytomność coś mnie jeszcze przygniecie, ludzie będą się patrzeć albo zwymiotuję . No i mi przeszło ...tj. ochota na chodzenie na siłownię. Teraz pomimo pogody urządzam sobie szybkie marsze dookoła osiedla :)
-
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
KrzysioPysio odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Wiadomo, że tonący brzytwy się chwyta. Podobno najlepsze są benzodiazepiny ale benzo dla mnie odpadają. Wiem, że pewnie mi by pomogły ale uzależniają jak cholera . A i chęć coraz częstszego używania jest również duża - bo dają efekty nie wspominając już o tym przyzwyczajeniu organizmu do dawek, przez co trzeba je zwiększać. Kiedyś zastanawiałem się czy nie mieć takiej "pomocnej dłoni" ale jak poczytałem opienie osób, które z tego próbowały wyjść to mi już przeszła ochota na branie bo obawiam się, że już bym wyszedł z tego ale nogami do przodu Ja mam cały czas wątpliwości w stosunku do terapii a miałem ich 2. Czy poprawa to wynik faktycznie terapii czy po prostu charakterystyki nerwicy i innych zaburzeń psychicznych i zbiegu okoliczności już typowo życiowych. Po tylu "przejściach" i rozmowach mam wątpliwości -
*Monika*, Tzn. terapi pod kątem nudności to nie miałem ale indywidualną pod kątem fobii społecz. - i to dość długą bo około 2 lat a i wcześniej w liceum miałem taką ogólną 1,5 roku. Ponieważ to były ośrodki państowowe to namawiali mnie na terapię grupową behaw-pozn. ale ponieważ to wymagało dość dużego poświęcenia - terapia w godzinach pracy /nauki to nie decydowałem się na to. Szczególnie, że rodzice słysząc, że będę chciał coś rzucić dla jakiś psychicznych fanaberii reagowali ostrym i stanowczym sprzeciwem. A płatnej się boję bo mam wrażenie, że im zależy jedynie na kasie i już po kilku znajomych widzę (oczywiście nie leczą się pod kątem tym co ja -chyba ) że jakiekolwiek kontrakty, ustalenia później i tak się zmieniają apsycholog staje się: spowiednikiem, głosem rozsądku i sumieniem, ustala reguły postępowania, gani lub nagradza. -- 16 lut 2012, 10:58 -- Thazek, ooo a jakie ziółka ?? Bo ja dzień kończę na 2 melisach - coś tam pomaga ale...bez ochów i achów Z mojej perspektywy - a wypróbowałem już różne sposoby trochę pomaga: -przy małym lęku- zdiagnozowanie skąd pochodzi lęk. Zaczynam go szukać a on ucieka- często z brzucha ucieka do gardła, później uważam, że jakies dziwny napięcie mam w głowie a później w nogach i nóg się nie boję tak jak wymiotów więc niech sobie tam skur#$% siedzi. Niby pomaga ale to przy małych lękach - jak po prostu "czuję". -przy dużym trochę pomaga oddech - wdech nosem i wydech długi i spokojny ustami - oraz praca przeponą przy oddychaniu. Na chwile pozwala "złapać normalny oddech" ale tylko na chwilę, kilka- kilkansaście sekund. -Pomaga też aczkolwiek jest to ciężkie "przełamanie się" przy mocnym ataku i już eleganckim "nakręceniu się spirali" - ja to nazywam że gwałcę się, czyli przymuszam do czegoś gdzie ciało i organizm mówi NIE. - zazwyczaj idę po tablet i słucham muzyki albo zaczynam oglądać fragment filmu który znam i budzi jakiekolwiek emocje, albo zaczynam robić jakieś pracę na kompie- w tym przeglądanie tego forum .....wtedy po jakiś 5-10 minutach "odpływam" od lęku - więc powiedzmy, że przez takie odwrócenie uwagi - trochę pomaga ale jak zacznie się znowu analizować czy przeszło czy nie, to "jeszcze się czuje". Pomijam już moje jazdy, gdzie lęk jeden łączy się z lękiem z fobii społ. wtedy to się robi z tego wodospad niagara i już ciężko płynąć pod prąd i spier#$%^ - czyli nie idę na imprezy, na urodziny, unikam spotkań w terenie, w ogóle nie chce wychodzić z domu a nawet pokoju Z mojej perspekyty najlepsze jest ignorowanie skur@#$% po pewnym czasie jak się czymś zaabsorbujemy to mija - ale musimy się fakytcznie czymś zająć- a np. w autobusie jest ciężko bo czytanie powoduje wiadomo co słuchanie muzyki- już też . AAA i jeszcze te najgorsze lęki czy nudności mam na kacu. Cholera jasna czy Wy też tak macie ?? Aha kac to u mnie jest już po 2-3 piwach !! więc nie wiem czy to kac czy nie. Jak kiedyś wypiłem 0,3-0,5 litra wiadomo czego i jeszcze na czczo to miałem kaca dwa dni- i to takiego, że już chciałem sobe kwatere na cmentarzu kupować !
-
*Monika*, Nie, nie diagnozowałem. Mój lekarz, hehe pytanie już który a) pierwszego kontaktu - nic nie powiedziała - tzn. o tej gastro wspominała a jeszcze lepiej coś napoknęła o kolono , ale dodała, że objawy raczej nie dają podstaw do takich badań chyba, że na własne życzenie. b) psychiatra- no cóż podejrzewam, że ma spaczone podejście moją fobią społeczną - pod kątem której mnie leczył i nawet mam osiągnięcia i czasem czuję się wyleczony i po prostu wrzuca to w "lęk" i zwiększa dawkę . Trochę stosowałem oddech - pozostałość po treningu shulza z terapii czy jak mu tam było na imię czasem pomaga. Ostatnio doszły "jazdy" z zastanawianiem się cy to grypa czy nie. Akurat grypę - żołądkową- no bo jaką inną przechodziłem w grudniu. Bez wymiotów ale już byłem bliski- w autobusie. Wtedy też wysiadłem i szedłem pieszo, drżąc niby z zimna - ale byłem oblany zimnym potem. Od tamtej pory jak usłuszę, że ktoś ma żołądkową to zaraz urywam kontakt, myję ręce spirytusem i usta oraz twarz, nie żegnam się ręką i - kwarantanna 14 dni. Ehhh
-
Wreszcie znalazłem temat z ludźmi i o ludziach mających podobne problemy co ja Moją nerwicę można by rozkładać na czynniki pierwsze i pewnie można obdzielić wszystkie rejony ciała, które się "ujawniają".Jednak najbardziej od samego dziecka byłem przerważliwiony na punkcie wymiotów i całego przewodu pokarmowego. Jak tylko coś się działo, lub miało dziać - obojętne czy dobre, czy złe od razu mnie "muliło", miałem nudności a w skrajnych przypadkach uderzenie gorąca do głowy, torsje i odruch.... Już jako 3-4 latek trafiłem kilka razy z tymi problemami do lekarzy. Raz myślano, że to wyrostek innym razem, że zatrucie. Stanęło coś pomiędzy nerwicą a zespołem jelita drażliwego. No i co od dziecka na to cierpię z mniejszym lub większym nasileniem. Już na serio nie wiem co robić. Z kilku wycieczek statkiem zrezygnowałem, z kilku imprez też, bo mnie brało na żyganie . Przed lotem samolotem tak się trząsłem że znajoma oddała mi swoją kurtkę bo myślała, że mi jest zimno. A ja nawet nie mogłem wydobyć głosu z siebie bo bałem się, że wszystko "runie" na posadzkę. A ile razy "mi się zdarzyło" ?? Przez ostatnie 15 lat dokładnie 2 razy. Raz zatrucie alkoholem innym razem grypa . Najgorsza rzecz, że kac u mnie jest gigant !! Oczywiście objawia się "oczekiwaniem czy będę czy nie" i to już sam nie wiem czy to zatrucie alkoholem czy ta cholerna nerwica. W końcu przestałem pić !! A teraz widzę, że od niewyspania też mnie muli ...a i cierpię dość często na bezseność więc mocne "akcje" mam dość często. Nie mam pojęcia jak sobie z tym radzić !! Najgorsze jest dla mnie to, że mam wątpliwości czy to "nerwy" czy faktycznie zatrucie. Oczywiście umysł mi podpowiadał najbardziej hard-corowe choroby układu pokarmowego. Ostatnio krew mi badali - wyszła super. Teraz znów mnie straszą gastroskopią (nawet ostatnio) i chodzę znowu załamany, bo wiem że by się przydała, choćby dla świętego spokoju, ale chyba nie muszę mówić co lęk powoduje. NAwet "uśpienia" się boję bo skutkiem ubocznym mogą być.... a i pewnie po takim agresywnym przelocie rurą po przewodzie pokarm. też będzie mnie mulić. Ostatnio już jestem kompletnie zdruzgotany i załamany. Jadę autobusem muli. Były momenty, że jeździłem liniami zwykłymi a nie pośpiesznymi lub ekspresami z wiadomych względów. Jednym słowem : Pomocy !!! co robić ? ?? Jak żyć ...??
-
jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty
KrzysioPysio odpowiedział(a) na temat w Psychoterapia
Ale to chyba jest zakazane. Mnie kilka razy mówiono, że specjalista nie podejmuje się takich spraw. Nawet nie powinien przyjmować osób z bliskiego lub nawet dalszego otoczenia. -
iMAO, a konretnie Moklar u mnie nie dawało, żadnych skutków uborznych w tej sferze. Citalopram to i owszem. Ale lekarz ostrzegał. Mnie akurat na tym nie zależało, a zależało na zaleczeniu choróbska więc pozostałem przy tym leku. Zapomniałem dodać, że o seksie nie było mowy z oczywistych względów
-
Witam, chciałem się przywitać gorąco...ehhh chciałbym napisać, że będę tu jak najkrócej. Boję się jednak, że dłużej tu miejsca zagrzeję Powiem wprost, kłopoty psychiczne to chyba moja specjalność !! Jestem już wkurzony, zdenerwowany, i chciałbym krzyczeć- kiedy mam siłę. Jak ktoś chce w skócie przeczytać moją historię to zapraszam dalej do moich wypocin. Chcę to w końcu wyrzucić z siebie. A teraz po kolei. Będąc dzieckiem cierpiałem na - bóle brzucha, niewiadomego pochodzenia, i te cholerne nudności. Kilka razy byłem w szpitalu, na długich badaniach, z podejrzeniem wyrostka . Oczywiście nic nie stwierdzono - powiedziano, że to nerwica ew. zespół jelita drażliwego. I od tego się zaczęło. Później nerwica już dopadała mnie co pewien czas. Raz ...kilka razy dziennie. W wieku młodzieńczym -tj. liceum trochę się to uspokoiło - ale zaczęła się fobia społeczna . Wtedy też zacząłem chodzić do psychologa. Później studia- na III roku objawy się nasiliły- sam już poszedłem do psychologa i psychiatry. Nie miałem sił. Pierwszy psychiatra- był fatalny. Ale drugi był/jest super. No i teraz- objawy fobii już zaleczyłem- 3 lata SSRI wcześniej 7 miesiecy iMAO. Oczywiście długa prawie dwu letnia terapia indywidualna. Wszystko było fajnie ale ostatnio oprócz typowych "jazd" pojawiły się znowu te nerwicowe ataki. Nie wiem z czego to wynika, może z wielu przeżyć jakie spotkały mnie w ostatnim roku. : Zostałem oszukany przez wspólników, straciłem też pracę, mama zachorowała - nawet nie chcę już mówić głośno na co:((bo wszystko jest na dobrej drodze). Postanowiłem ukończyć studia, które rozpocząłem, więc były zajęcia, pisanie pracy, "zabawy z promotorem". W końcu się udało. Ale ciągle mam te lęki - tzn. te same objawy jak w dzieciństwie. Nudności uczucie pełności w brzuchu, zmine i spocone ręce, uderzenie gorąca do głowy. To są chyba lęki bo już robiłem dwa razy badania krwi byłem u lekarzy i wszystko wychodzi, że jest okej. Straszą mnie gastroskopią, kolonoskopią ale mówią, że to nie jest konieczne. Mimo to nadal sie czuję momentami fatalnie. Czuję się, że zaraz zwymiotuję, albo będę miał torsje jak przy wymiotach(tych się strasznie bałem od dziecka). Już sam nie wiem co robić. Chodzę do psychiatry - w sumie jest ok. ale z drugiej strony tylko szprycuje mnie lekami -i leczy pod kątem fobii. Terapie też miałem i niby dawały jakąś poprawę wszystko pod kaem fobii ... ale też ciężko jednoznacznie to ustalić i ocenić co jest poprawą a co nie. Jak ostatnio znów podusmowałem życie (większość osób cierpiących na schorzenia psych. to robi - jak sądzę) Czasem mam ochotę krzyknąć: Zniszczyłaś mi głupia nerwico życie... i jestem bliski płaczu Szczególnie ostatnio byłem wkurzony jak się zastanawiałem jak bym chciał aby wyglądało moje życie. I ono było ograniczone pozbawione i otoczenia, i ludzi ale i pracy, zadań. Jednym słowem taki młody emeryt i 100% wegetacji. I na koniec zobaczyłem, że nadal bym nie był szczęśliwy bo bym czekał na "atak" ...i jedynym wybawieniem jest - już sam nie chcę kończyć. Oczywiście to są moje przemyślenia- ja nie jestem skłonny do jakichkolwiek kroków - ale do takich wniosków doszedłem. ...tak chciałem to wyrz....ucić z siebie