
Amator
Użytkownik-
Postów
82 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Amator
-
Chmm...dla wielu pewnie trudne to pytanie. Nie mam nastroju,więc napiszę krótko. Choroba nauczyła mnie marzeń.Dzięki niej doceniam cierpienie innych ludzi i kilka razy mogłem im pomagać. Nie mogę pisać,mimo wielu lat cierpienia,że choroba zniszczyła mnie i moje życie...ja nie wiem jak wygląda życie bez choroby,dlatego w pewnym sensie pogodziłem się z sytuacją,na tyle,na ile to możliwe...
-
Jak nie brałem leków i moje objawy były bardzo nasilone, to faktycznie siedziałem tylko w domu.Lęk był taki silny,że w obecności rodziny czułem się nieswojo,a każdy hałas przyprawiał mnie o dreszcze.Najchętniej to bym wtedy spał. Z czasem nauczyłem się ścielić łużko i wychodzić z psem wieczorami.Nawet sąsiadów się "bałem".Nikomu tego nie życzę.
-
A ja trochę z innej beczki. Jak jestem przeziębiony,to czasem mi to pomaga zapomnieć,w pewnym stopniu,o części swoich lęków.Skupiam się na innych moich dolegliwościach... Tak apropo-ja mam od dwóch lat silną alergię i nie tak dawno dowiedziałem się,że to choroba przewlekła i może prowadzić do astmy...eeech...ide znowu do lekarza-coś tam się wymyśli pewnie [ Dodano: Wto Mar 07, 2006 1:04 pm ] A najbardziej to się obawiam,w moim przypadku,tej pielgrzymki po gabinetach...ale mnie to ostatnio męczy 20h na dobę. A co do "zwykłego" przeziębienia-to tak szybko mija i samemu można sobie poradzić-tej myśli bym się trzymał.
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Amator odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Może chwila przerwy i relaksu...chciałbym pomóc,ale każdy atak jest inny.Wiem,że to cholernie trudne.Wiesz-ja w podobnych chwilach często myśle że: miałem gorsze dni i sobie poradziłem,wkońcu mi to przejdzie,to normalne zjawisko w mojej chorobie,wszystko jest kwestią czasu-czasami to troszkę pomagało... -
Popieram-warto szukać żródła każdej choroby,szczególnie psychicznej. Przy okazji przypomniała mi się pewna kwestja,o której pewnie też myślicie czasami-Wiem,że jak zaczynała się moja nerwica i nie brałem żadnych leków(10 lat temu),to bym pewnie na to forum nigdy nie zaglądał-pod warunkiem,że miałbym tę wiedzę co dzisiaj.Chodzi mi o to,że lecząc chorobę w fazie początkowej, szybko bym się z nią uporał.Ale to dotyczy wielu chorób przewlekłych-tak mi się wydaje.Lecz w fazie początkowej możemy tylko polegać na specjalistach,bo bez własnej wiedzy mało zdziałamy-to się niestety często nienajlepiej kończy. Ja poznałem przyczyny mojej nerwicy po kilku latach i pomogło mi to w pewnym sensie-wiem, nad czym musze teraz pracować i co stawiać na pierwszym miejscu.
-
Witanko! No ja tutaj dzisiaj wpadłem i przy okazji podziękuję.Najbardziej to by się przydało te pare tysiaków A tak na serio to uśmiechu od rana-oj tak. Pozdrawiam i życzę jak najwięcej takich dni
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Amator odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
W zasadzie jedyne moje wsparcie to bliska rodzina-wszystko. Myślę,że psycholog będzie wskazany.Nigdy nie wspominałem lekarzom,że w takim stopniu odstawiłem leki.Myslę,że nie trafiłem na dobrego psychiatrę.Troche tak, jakbym teraz sam sobie odpowiedział. Chciałbym wiedzieć co inni na tym forum o tym sądzą,ale mimo wszystko chyba postawie znowu ten krok i umówie się na wizytę. -
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Amator odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Słuchajcie: Tak sobie od przedwczoraj czytam Wasze wypowiedzi i dochodze do pewnych, istotnych wniosków i chciałbym porady.Jaka jest moja sytuacja to napisałem,ale jeszcze dodam: - lecze się praktycznie sam - nie biore żadnych leków do długiego stosowania - nie mam w chwili obecnej nawet psychologa - ostatni raz fachową poradę otrzymałem jakieś 2 lata temu - mój stan fizyczny oceniam na dobry a psychiczny to klapa - przez odstawianie benzodiazepiny mam wiele przykrych skutków ubocznych(fizycznych i psychicznych) - obiawy nerwicowe są podobne do tych sprzed dziesięciu lat - chce wreszcie cos zmienić w moim "leczeniu" - brakuje mi czasem fachowego wsparcia,bo na psychologach itp. to się trochę zawiodłem Co mogę,albo co powinienem zrobić w pierwszej kolejności? Napiszcie, co uważacie za najbardziej stosowne w tej sytuacji. Dzięki i pozdrawiam -
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
Amator odpowiedział(a) na cicha woda temat w Nerwica lękowa
Dana-ale może w takiej terapii chodzi też o to, żeby potem funkcjonować bez leków...no nie wiem...ale faktycznie chyba trzeba mieć do tego dobrego psychoterapeutę. Bardzo mnie zaciekawił ten temat,bo ja praktycznie niewiele pracuje nad zmianą swojego stanu,nawet teraz nie mam swojego terapeuty. Wiecie co...daliście mi teraz do myślenia.Nigdy mi psycholog wiele czasu nie poświęcił,a ja mam lęki przed otoczeniem głównie.Terapeuta będzie chodził ze mną na spacerki po mieście -
Atrucha-no więc muszę jeszcze troche poszperać na tym forum...dzięki za przypomnienie.
-
Reirei-u mnie właśnie w szkole wystąpiły pierwsze objawy.Teraz mi przypomniałeś jak to było...brrr...nie chce do tego wracać nawet. Kiedyś na lekcji spadła mi kreda na ziemię w czasie egzaminu pisennego,poprawkowego.Tak się zdenerwowałem,że ogarnęła mnie wewnętrzna blokada i dosłownie ruszyś się nie mogłem-wiecie o co chodzi..Trochę nawet teraz chcę mi się śmiać,bo za nic nie wiedziałem co się ze mną dzieje.Nauczycielka to widziała i kazała mi usiąść,lecz wstawiła mi taką ocene na jaką miałem zdać.To był mój największy sygnał żeby się leczyć...eeech...i tak się wyleczyłem...hehe...dziesięć lat minęło.
-
Dana-dokładnie tak mam i pewnie wielu innych. Myśle,że poruszyłaś jeszcze jedną,bardzo istotną kwestię: czasem warto zapomnieć o swojej chorobie poprzez np.zapracowany dzień albo wysiłek fizyczny.Ja wiem,że nie zawsze Was i mnie na to stać,bo samo bycie to często ogromna praca.Ale ja często lubię się tak naprawdę zmęczyć-tak,że często oddechu nie mogę złapać. Jak miałem 16 lat zaczynałem uprawiać wyczynowe kolarstwo i stwierdziłem,że wysiłek to świetne lekarstwo.Wiem to i dziś.Jeśli mam lepszy dzień,albo jeśli chce żeby dany dzień był lepszy,to wsiadam na rower.Na szczęście serce mam zdrowe.W czasie takiego solidnego treningu,wiele myśli odchodzi w dal-liczy się tylko oddech,ja i rower.To naprawdę pomaga!Jak wracam do domu,to nie mam już siły myśleć,ze ogarniały mnie jakieś lęki,a jak odpocznę, to czuję duże odprężenie.Oczywiście taki "lepszy" stan nie trwa cały dzień,ale wysiłek mi pomaga i z satysfakcją już planuje sobie wakacje.
-
Oby Twój stan utrzymał się na zawsze Fajnie,że się z tym podzieliłaś,bo tym samym dajesz ogromną wiarę innym. Jezu!Oby się Tobie udało! W tym co piszesz jest wiele racji: traktować lęki jako normalne zjawisko i po pewnym czasie samoistnie się o nich zapomina. To wygląda tak pięknie,ale trzeba wiele wytrwałości i nauki takiej techniki. Bardzo fajnie przedstawia takie sytuacje książka "OSWOIĆ LĘK" autorstwa Judith Bemis i Amr Barrada.Naprawdę świetna książka...moja najlepsza,bo przedstawia technikę,o której wcześniej nie pomyślałem,a która w pewnym stopniu mi pomaga. Polecam książkę,a Tobie Melissaa-życzę wiecznego odpoczynku od lęków!
-
Dana-myślę,że zdolność do marzeń to domena głównie ludzi chorych. Oczywiście w okropnym cierpieniu nikt nie zdobedzie się na piękne wspomnienia czy marzenia. Pewnie wiesz ilu ludzi po przebytej,strasznej chorobie zmieniło swoje życie na lepsze. Może problem tkwi w tym,że ludzie mają zbyt wygórowane marzenia,które nigdy się nie spełniają. Ja pomimo choroby i cierpienia spełniłem wiele swoich marzeń.Napisze więcej-to dzięki chorobie poznałem świat z innej strony,widze żeczy i chwile,które inni nie są w stanie spostrzec. Moje największe marzenie: otwierając oczy o poranku,bez bólu i napięć,wstać,przeciągnąć się,najeść się,wypiś kawę i bez leków i lęków rozpocząć dzień jak inni. Ale żadko o tym myśle,bo to zbyt dalekie,jednak wiem,że realne! Marzenie na codzień to np: wsiąść na rower o świcie słońca i dojechać na moją ulubioną polankę-już niedługo!
-
Miałem od kilku dni zaplanowaną rozmowę.Jak zwykle nastawiałem się pesymistycznie i na samą myśl o tej wizycie ogarniał mnie lęk-jak to zwykle bywa. Dzisiaj,całkiem przypadkiem,przechodziłem obok miejsca spotkania,które miało odbyć się za dwa dni. Wszedłem,pogadałem,załatwiłem-wyszedłem spocony ale zadowolony. Ot-taki mały/wielki sukcesik. Usłyszałem kiedyś od lekarki fajne zdanie: JEŻELI BYŚMY CZEKALI NA UKĄSZENIE KOMARA, TO Z PEWNOŚCIĄ BY ZABOLAŁO BARDZIEJ NIŻ NIEOCZEKIWANE,KTÓREGO WCALE SIĘ NIE OBAWIAMY. Oj-wiele w tym prawdy.Jak ciężko zapanować nad umysłem...dla mnie jest to o tyle zagatkowe,że czuje się często kimś wyjątkowym,kimś wybranym-może kiedys czeka mnie RAJ
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Amator odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Hehe...dziękuje za odpowiedzi,nie spodziewałem się tak wielu. Nie lubie cytować odpowiedzi,bo każdy powinien mieć swoje zdanie. Ale kilka sprostowań: Nie jestem na samym dnie,choć wiele razy miałem takie wrażenie. Jakoś sobie z tym wszystkim radzę dzięki bliskim mi osobom i staram się nie tracić wiary. Wiem,że jest wiele osób cierpiących bardziej. Ważna rzecz: mam świetne hobby i wiele marzeń z nim związanych. Aha-nie stoje w miejscu,tz.walcze z chorobą odstawiając benzodiazepinę i dzięki temu, przemijający czas nie wydaje mi się stracony. Co do psychoterapii to narazie nie mam za bardzo motywacji...wiecie o co chodzi. Jeszcze raz Wam dziękuję! -
hmm...no to widze,że ze mną to chyba nie jest tak żle. Słuchajcie-moje objawy chorobowe są nad wyraz okropne...ale marzenia ma każdy Trochę Was nie rozumiem w tym momencie...moim głównym marzeniem jest nie poddawać się i żyć jak inni...jak bym nie wierzył,że to możliwe, to pewnie by mnie tutaj już nie było na tym świecie. hmm...cały czas czytam Wasze wypowiedzi i nie rozumiem jak nie można marzyć!Owszem-są dni kiedy nic wesołego nie znajduje,oj są takie dni.Jest jednak kilka osób w moim życiu,które mi pomagają i tutaj pojawia się następne marzenie-niech takich ludzi będzie więcej A takie mniejsze marzenie,bardzo cenne,moje hobby-marzę, aby nic i nikt nie odebrał mi nadziei na lepsze jutro,na powrót do zdrowia,na moje codzienne zainteresowania-czego i Wam życzę. CHORUJE JUŻ 10 LAT,CHOROBA ZMIENIŁA MOJE ŻYCIE.CZĘSTO CZUJĘ SIĘ JAK ZA ZASŁONĄ,JAKBY MOJA EGZYSTENCJA BYŁA JAKAŚ SZTUCZNA. ALE JEDNO WIEM NA PEWNO-CHOROBA WIELE MNIE NAUCZYŁA,STAŁEM SIĘ INNYM CZŁOWIEKIEM,JESTEM,W PEWNYM SENSIE,LEPSZY I BOGATSZY OD INNYCH,WIEM CO ZNACZY PRAWDZIWE CIERPIENIE,NAUCZYŁEM SIĘ LEPIEJ SŁUCHAĆ INNYCH,DOSTRZEGAM ŻECZY MAŁE LECZ PIĘKNE,CIESZĄ MNIE DROBIAZGI(KSIĘŻYC NA NIEBIE,TRAWA NA ZIEMI). MACIE MARZENIA JAK WSZYSCY INNI,TYLKO TRUDNIEJ JEST JE WAM WYDOBYĆ I NIE ZAWSZE O NICH WIECIE... [ Dodano: Wto Lut 28, 2006 2:04 am ] Acha-ja wiem,że marzenia się spełniają,a to bardzo istotne
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Amator odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Miewam podobne lęki prawie codziennie.A jak nie wezme psychotropów to od rana do wieczora moge leżeć plackiem.Wiem,że to dla innych żadne pocieszenie,ale faktycznie jeszcze nigdy nie umarłem i cieszę się,że nie jestem sam z moimi problemami. -
A ja znalazłem to forum Aha-dzisiaj w pracy marzyłem o letnich wakacjach-pięknie jest wierzyć,że się spełnią
-
Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta
Amator odpowiedział(a) na temat w Nerwica lękowa
Nie wiem do końca czy to odpowiedni temat,ale chcę napisać na wstępie tyrochę o swoich dolegliwościach.Napiszę bardzo treściwie co mnie trapi i jak to się zaczęło. W wieku 17 lat pojawiły sie u mnie ostre stany lękowe spowodowane ciągłym napięciem i stresem.Lata szkolne stały się dla mnie udręką,a nawet papierosów nie paliłem.Nie brałem żadnych leków.Miałem przynajmniej połowę typowych objawów nerwicy lękowej: pocenie,drżenie kończyn,sztywność karku,napięcie itd. CDN... [ Dodano: Wto Lut 28, 2006 12:34 am ] ...przepraszam-sprawdzałem,czy nie napisałem na darmo. Do rzeczy. Nie miałem pojęcia co mi jest!Udałem się do lekarza pierwszego kontaktu.On też niewiele wiedział Nie wiedziałem,że ten moment będzie miał kluczowe znaczenie dla mojej dalszej egzystencji. Ów doktor przypisał mi benzodiazepiny(oxazepam),przy pierwszej wizycie!Ja nawet nie wiedziałem co to za lek...przekonałem się po kilku latach. Eeeech...jak sobie teraz przypominam ile można było zdziałać pozytywnego...ale stało się. Lek mi oczywiście pomagał, lecz na krótko.Brałem coraz więcej,nosiłem do szkoły.Dzięki niemu(co za ironia)skończyłem szkołę...nie było łatwo. Wojsko mnie ominęło,ale agonia dopiero się zaczynała. Przed rodzicami to ukrywałem(teraz wiem,że to błąd). Nagle znalazłem się po innej stronie świata...dosłownie-bez leków nie mogę normalnie żyć do dnia dzisiejszego Od tamtego czasu brałem różne leki na depresję,choć takowej nie miałem,ale ja nawet nie wiedziałem co to depresja...widocznie psychiatra był innego zdania.Odwiedziłem wielu "specjalistów" i wydałem kupe kasy na leki,byłem w szpitalu na obserwacji. Dzisiaj wiem,że jestem chory,wiem jak bardzo.Literatura,internet i moje samopoczucie sprawiło,że dowiedziałem się na co cierpię...wszystko toczyło się powoli. Nie biore już żadnych antydepresantów.Biore Clonazepanum,teraz staram się odstawić,po 10 latach. Już nigdy nie zaufam lekarzom-dla siebie samego ja nim jestem,a czy skutecznie...czas udowodni. Jestem silnie uzależniony od benzodiazepin.Miewam typowe objawy nerwicy lękowej i fobii społecznej.Zszedłem z dziennej dawki ok.4-5mg/24h na 1.75mg/24h w przeciągu ok. dziesięciu miesięcy(biore tylko Clonazepamum).Odstawiam wolno, bo mam do tego warunki.Czuję się fatalnie,ale moge żyć Co przegapiłem?Jak moge sobie pomóc? Powinienem teraz krzyczeć-pomocy-ale to robiłem wiele razy bezskutecznie.Rozumie mnie kilka osób,więc jak na ten stan chorobowy nie jest tak żle. Pozdrawiam [ Dodano: Wto Lut 28, 2006 1:23 am ] Właśnie przeczytałem kilka Waszych wypowiedzi. Z całą pewnością mogę teraz stwierdzić,że jest tutaj mnóstwo podobnych ludzi.Wszyscy wiedzą jakie to cierpienie. Ja wiem jakie były powody mojego dzisiejszego stanu,a to daje mi troche siły żeby z tym walczyć,bo wiem,że kiedyś było normalnie!!! Główny mój problem jest taki,że nie mogę odróżnić moich lęków od uzależnienia lekowego.To znaczy mam typowe obiawy nerwicy lękowej od ok.10 lat,ale teraz, na dodatek, odstawiam benzodiazepinę. Mój niedawny,ostry napad lęku: Byłem w pracy,jak co dzień od rana.Wiedziałem,że przyjedzie do mnie rodzina z daleka,więc psychicznie już byłem poddenerwowany.Jak na złość miałem w tym dniu sporo ludzi w pracy.Byłem na szczęście z pomocnikiem.W jednakowym czasie wszystko się skumulowało-ludzie,pytania,kolejka,rodzina...nie wytrzymałem.Mój atak lęku zwykle zaczyna się od silnego napięcia karku.Potem nogi mam jak z waty.Moje myśli skupiają się na jednym-wszyscy na mnie patrzą!Cały się pocę,robi mi się słabo i dosłownie najlepiej zapadłbym się pod ziemię.Kończy się na tym,że nie jestem w stanie ani wydobyć z siebie słowa,ani zrobić kroku.Zaczynam się trząść,jakieś mimowolne drgawki.W takim momencie jak mam siły to "uciekam".Po około godzinie,jak się uspokoje,to w pewnym stopniu mi przechodzi. Mniej więcej tak to wygląda u mnie. Ja z moimi lękami próbuje sobie radzić na kilka sposobów.Jeśli jakiś jest skuteczny to go praktykuje.Lubie sport i jeśli mam ochotę to go uprawiam,daje mi to świetne ukojenie i działa lepiej jak nie jeden lek. Żeby zapomnieć o przykrościach,słucham głośno muzyki albo gram w gry komputerowe-odcinam się wtedy od rzeczywistości-choć na chwilę.Oczywiście,przyznam że,miewam długie chwile słabości-wtedy jestem bezradny-czy to noc,czy dzień. -
Witam wszystkich Trochę czasu musiało minąć,zanim znalazłem to forum. Dzięki Wam za to Oczywiście jak chcę coś napisać,to przychodzi mi tak wiele na myśl,że zaraz zapomne co jest takie ważne. Aha: na wstępie napiszę,że mam dysortografię i z góry przepraszam za błędy. Pozdrawiam