Skocz do zawartości
Nerwica.com

logik

Użytkownik
  • Postów

    525
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez logik

  1. Stonka powiedz mi dlaczego tylu pijanych kierowcow codziennie lapie policja? nie sa chorzy psychicznie. wg ciebie oni potrafia panowac nad swoimi popedami czemu kobiety objadaja sie czekolada kiedy sa na diecie, czemu faceci patrza sie na inne kobiety skoro maja juz swoja? widze, ze nie masz pojecia o czym mowisz. masz jakies wyobrazenie, ale argumentow zero. wg twojej teorii swiat piekny i beztroski. i powiedz mi, ze nie robisz nic jak ci rodzice cos kaza zrobic? utrzymuja mnie rodzice wiec musze robic co mi kaza, ale dzieki temu mam co jesc i mam dach nad glowa, bo widze, ze wg ciebie kazdemu wszystko z gory sie nalezy. bylem dzisiaj u swojej lekarki. dala mi recepte na moklar (moklobemid) 150mg 1-1-0. nie wiem jak sie bede po nim czul. ma ktos z was jakies doswiadczenia z moklobemidem (aurorix, mobemid, moklar, mocloxil)? -- 13 kwi 2012, 20:40 -- Stonka oprocz objawow negatywnych tez mialem objawy depresyjne. i to wlasnie objawy depresyjne powodowaly, ze duzo narzekalem, szukalem winnego. wylecz objawy depresyjne najpierw, a dopiero potem zacznij sie zastanawiac nad diagnoza. co ci da nazwa choroby skoro leki sa zle dobrane? dobierz odpowiednie leki do objawow i powinno sie polepszyc. sprawa nie bedzie prosta, bo kazdy roznie reaguje na ten sam lek. dlatego powiedzialem im ktos wczesniej zacznie testowac leki tym wieksze prawdopodobienstwo, ze szybciej doprowadzi sie do stanu uzywalnosci. -- 14 kwi 2012, 10:31 -- nie wiem dlaczego tak jest, ale dziala. otoz polowa tabletki solianu 200mg 1 raz na dobe dziala dobrze bez zbednych skutkow ubocznych na obnizenie nastroju. -- 14 kwi 2012, 10:33 -- musi byc to koniecznie polowa tabletki 200mg solianu, bo 1 tabletka solianu juz takiego efektu nie daje. testowalem to wiem.
  2. po pierwsze wiara to bzdura, bo opiera sie na przypuszczeniach, ktorych z reguly sie nie weryfikuje. nadzieja jest matka glupich - ale kazdy ma nadzieje, nawet psy gdy leca do michy, a tam pusto. bog ci nie pomoze. jak dlugo zyje, bog nikomu nie pomogl. jestesmy uwarunkowani genetycznie, ktore to geny maja wplyw na enzymy, a enzymy albo beda dobrze funcjonowac majac dobry wplyw na nasze neuroprzekazniki albo zle i beda powodowac, ze neuroprzekazniki beda zle dzialac. Stonka albo od urodzenia mialas zepsuty kod genetyczny dotyczacy enzymow przetwarzajacych neuroprzekazniki albo twoj kod genetyczny dotyczacy enzymow neuroprzekaznikow zostal zmieniony podczas twojego zycia, ze teraz zle sie czujesz. a) koncentracji jako takiej nie mam, bo caly czas jest monotonia. gdzies mam rachunek sumienia (grzechy zmyslam tylko, zeby ksiadz dal sobie luz - tak na marginesie ksiadz nie ma pamieci do wszystkich grzechow wiec wystarczy wymieniac standardowe grzechy a na stowe zapomni) b) nie mam czego zalowac wiec czemu mam zalowac za jakies tzw. grzechy. jedno czego zaluje to to, ze urodzilem sie z defektem w kodzie genetycznym, ktory to ma wplyw na moje obecne nedzne zycie c) samo postanowienie poprawy jest bzdura. wiadomo, ze czlowiek sklada sie z popedow wiec nie bede zalowal np. ze w piatek zjadlem mieso, bo akurat mialem smaka na mieso. i zjadlem mieso w piatek. stalo sie cos co mialoby ujemny wplyw na moje zycie? nie. d) bylem u spowiedzi. wyspowiadalem sie. zmienilo cos to w mojej chorobie=zyciu? nie. wiec sensu nie widze chodzic do spowiedzi, kosciola. chodze, bo rodzice kaza wiec chodze. w kosciele jak za kazdym razem jest w kolko to samo. u nas ksiadz straszy szatanem wiec jak ja mam takiego czlowieka powazac. to jest po prostu zenujace. e) nikogo nie krzywdze wiec czemu mam naprawiac krzywdy. to mnie krzywdza, ale ze ludzie jak juz jada z czlowiekiem to jak z fura pelna gnoju f) zmienic w zyciu nic nie potrafie, bo choroba mi to uniemozliwia. jedyne co potrafie to podtrzymywac sie przy zyciu. nie posiadam wyzszych funkcji psychicznych. wiec jestem sobie jak taki piesek. jedynie co mnie rozni od takiego pieska to to, ze ja jeszcze mam inteligencje, ktorej nie chce mi sie uzywac ze wzgledu na zobojetnienie spowodowane choroba -- 12 kwi 2012, 19:46 -- Stonka nie wiem jak ty, ale ja z perspektywy czasu widze, ze od dziecka bylem i jestem niedo.jebany. mam takie geny po rodzicach, ktorzy to geny maja po swoich rodzicach wiec co ja moge poradzic na gline, z ktorej zostalem ulepiony, jedynie co moge to probowac latac to co sie rozpada.
  3. ja na razie znalazlem ta chorobe ponizej, ktora pasowalaby do mojej obecnej sytuacji chorobwej. Forma prosta (schizophrenia simplex) charakteryzuje się stopniowo narastającym zobojętnieniem, apatią, obniżeniem nastroju. Chory przestaje się interesować losem najbliższych i swoim własnym. Tak radosne, jak smutne wydarzenia spływają po nim bez śladów. Nawet śmierć najbliższej osoby przyjmuje nieraz z zadziwiającą obojętnością. Natomiast drobne przykrości mogą wywoływać gwałtowne wybuchy złego humoru, złości czy przygnębienia. Początkowo chory nie zaniedbuje swoich obowiązków, ale wykonuje je w sposób stereotypowy, bez inicjatywy, jak automat. Wyniki w nauce czy w pracy są coraz gorsze. Nauczyciele i rodzice dziwią się, że taki dobry i zdolny uczeń ma coraz gorsze noty, mimo że godzinami siedzi nad książką. Niekiedy chory spędza czas na bezsensownych zajęciach w rodzaju zapisywania grubych zeszytów słowami bez związku, cyframi, tajemniczymi znakami, planami, rysunkami. Chory stroni od towarzystwa, czasem miesiącami nie wychodzi z domu, by nie stykać się z ludźmi. Zmuszony do kontaktu towarzyskiego, zamyka się w sobie, nie bierze udziału w rozmowie, siedzi ponury w kącie. Zapytany, daje zdawkowe odpowiedzi lub zbywa pytania milczeniem. Nie ma jednak na tyle inicjatywy, by opuścić nużące go towarzystwo, tkwi w nim jak obce ciało, samotny i opuszczony. Wobec najbliższych też staje się coraz bardziej daleki i obcy. Mówi się o nim, iż zmienił się, jest zimny, obojętny, nic go nie obchodzi. Brak inicjatywy, normalnej ruchliwości, posłuszne trzymanie się utartych stereotypów zachowania się są traktowane niekiedy przez otoczenie jako cechy dodatnie. Mówi się o chorym: Jakie to dobre, grzeczne dziecko , choć już dzieckiem dawno być przestał. Czasem tylko to wyrośnięte dziecko przerazi rodziców wybuchem wściekłości, ordynarnego zachowania, wrogości, nie umotywowanego śmiechu, dziwnym grymasem twarzy, próbą ucieczki lub samobójstwa. Ale na ogół jest dobry, posłuszny, wykonuje polecenia bez oporu, nie wyrywa się z domu jak jego rówieśnicy, jest cichy, spokojny. Rodziców, zwłaszcza trochę despotycznych, cieszy takie dobrze ułożone dziecko. Taki cichy typ schizofrenii jest z punktu widzenia lekarskiego najniebezpieczniejszy, gdyż zwykle wiele czasu upływa, nim najbliżsi zorientują się, iż chory wymaga psychiatrycznej opieki. Czasami upór wysuwa się na plan pierwszy. Chory kurczowo trzyma się pewnych stereotypów zachowania, wpada w gniew, gdy próbuje się je naruszyć, jakby z ich obaleniem wszystko w gruzy miało się obrócić. Nie można go nakłonić, by zmienił styl ubierania się, czesania, jedzenia, porządku dnia itd. W innych przypadkach schizofrenii prostej ponurość i drażliwość dominują w obrazie chorobowym. Chory jest stale nadąsany, byle głupstwo wyprowadza go z równowagi, swoją zagniewaną miną jakby broni się przed zetknięciem się z otoczeniem. Dość często własne ciało staje się centralnym tematem zainteresowań chorego. Wypełnia ono pustkę jego życia. Chory koncentruje się na zewnętrznym wyglądzie ciała lub na jego wewnętrznej strukturze. Przegląda się godzinami w lustrze, robiąc przy tym dziwne miny, martwi się jakimś szczegółem swego wyglądu lub rzekomym złym funkcjonowaniem jakiegoś narządu. Snuje fantastyczne koncepcje budowy i pracy swego organizmu i stosuje fantastyczne pomysły lecznicze. Maurycy Bornsztajn wyodrębnił jako osobną formę hipochondryczną postać schizofrenii prostej, określając ją mianem somatopsychicznej. Skargi hipochondryczne w schizofrenii różnią się od tego typu skarg spotykanych w nerwicach tym, że cała koncepcja ciała zostaje w nich zmieniona, jest dziwna i fantastyczna, nie odpowiada poglądom panującym w otoczeniu chorego. Hipochondryczne nastawienie łatwo zmienia się w myśli nadwartościowe lub urojenia. Chory jest np. przekonany, że ma za długi nos lub oczy zbyt wypukłe, wstydzi się z tego powodu wychodzić na ulicę, bo wydaje mu się, że ludzie z niego się śmieją, domaga się operacji plastycznej. Jej wynik jest krótkotrwały, bo znów znajdzie coś rażącego w swej twarzy. Chory może uważać, że jego jelita źle funkcjonują, że skutkiem tego wydaje przykrą woń, ludzie wokół niego pociągają nosem i odsuwają się ze wstrętem. Niekiedy genitalia stają się ośrodkiem hipochondrycznego nastawienia, chory stwierdza u siebie cechy płci przeciwnej (jeden z chorych krakowskiej kliniki twierdził, że w odbycie ma pochwę) lub niezwykły kształt narządów płciowych (inny chory z tejże kliniki nosił obcisłe majteczki, gdyż wstydził się swych rzekomo zbyt wielkich jąder). Czasem schizofrenia prosta przybiera postać "filozoficzną" - chory rozważa nad bezsensem życia, ludzkich zainteresowań i zabiegów, marzy o tym, by zasnąć i więcej się nie zbudzić, prowadzi czasem, gdy czuje się raźniejszy, jałowe dyskusje nad "istotnym", "zasadniczym" sensem tego, co go otacza. Otoczenie odczuwa wokó chorego atmosfer pustki. Najbli si staraj si przez ł ę ż ą ę nią przebić, "rozruszać" chorego, zmusić go do aktywności i żywszej reakcji uczuciowej, a gdy się to nie udaje, sami się od niego odsuwają, traktują go z litością jako "biednego dziwaka". Z czasem dziwactwa się mnożą. Ciszę pustki zakłócają epizody podniecenia lub osłupienia katatonicznego, elementy hebefreniczne czy paranoidalne.
  4. Stonka ma racje. jak ktos nie ma emocji to nic nie czuje, ale dodatkowo mozna czuc jeszcze pustke, a pustka jest gorsza wersja nic nie czucia. do tego mozna jeszcze miec objawy depresyjne, a jak komus malo to mozna jeszcze miec lęki egzystencjalne, ktore polegaja na tym, ze czlowiek boi sie przyszlosci, ze wszyscy umra, a on zostanie bezdomnym. sama depresje ciezko sie leczy, a co dopiero pustke czy brak emocji. podstawa to pozbyc sie mysli samobojczych za pomoca odpowiednich lekow - dobrze by bylo, zeby leki wyciagnely takiego czlowieka z lozka. krotko mowiac osobe z takimi objawami cholernie ciezko i cholernie dlugo sie leczy. jak u was z higiena osobista i z waszymi obowiazkami w domu?
  5. solian w tabletkach po 200mg jest ok. na nim jedynie mam zaparcia, ktore skutecznie lecze bisacodylem i ginekomatie, do ktorej sie przyzwyczailem. na psychike tez dobrze dziala, pozwala mi usnac. solian w tabletkach po 100mg to istny koszmar. dolegliwosci zoladkowo-jelitowe, ktore objawiaja sie silnym bolem zoladka (niezaleznym od tego co jesz, pijesz), kreceniem w jelitach, gazobojczymi wiatrami i obfitymi biegunkami. solian w tabletkach po 400mg to tez koszmar. lęki, niepokoj ruchowy, bardzo silne negatywne pobudzenie. niby wszystko solian, a tu sie okazuje, ze co inne tabletki solianu, ktore podobno roznia sie tylko dawkowaniem tego samego leku, wywoluja calkowicie inne skutki uboczne. jak wzialem 2 tabletki solianu w tabletkach 200mg czyli razem 400mg to nie mialem lękow i niepokoju ruchowego. jak wzialem 1 tabletke solianu w tabletkach 400mg to byly lęki, niepokoj ruchowy. jak widac firmy farmaceutyczne produkujace leki lubia pacjentom umilac zycie w postaci roznych skutkow ubocznych w obrebie nawet jednego leku. to wola o pomste do nieba. -- 08 kwi 2012, 18:28 -- a moze po prostu mam grype zoladkowa, no bo bez przesady, zeby mnie tak trzymalo. -- 14 kwi 2012, 12:25 -- na polowie tabletki solianu 200mg czuje sie najlepiej. nie mam obnizonego nastroju i tak nie dokuczaja mi zaparcia. -- 28 kwi 2012, 12:33 -- z solianem musze sie pozegnac. na dluzsza mete na solianie zero checi, inicjatywy, brak motywacji, zamulenie. to nie jest lek na dlugotrwala aktywizacje.
  6. Stonka w jakich dawkach, w ilu dawkach i o jakich godzinach bralas moklobemid?
  7. dla mnie priorytetowe znaczenie ma znalezienie skutecznego leku. wiem, ze stalem sie cholernym egosita, ludzie sie ode mnie odsuwaja i nie lubia przebywac w moim towarzystwie, ale jak ja sie nie zajme soba to nikt sie mna nie zajmie - mam tu na mysli zajecie sie swoim cialem, bo psychiki juz nie mam od 6 lat. Wykazano niski potencjał przyłączania się dopaminy do receptorów D2 u osób cierpiących na fobię społeczną. Uczeni spekulują na temat prawdopodobnej patologicznie niższej aktywności układu dopaminergicznego wobec aktywności układu współczulnego u socjofobików W reakcji stresowej biorą udział dwa systemy biologiczne – współczulny układ nerwowy, który aktywuje się jako pierwszy oraz system podwzgórze-przysadka-nadnercza (oś HPA), który zaczyna działać po pewnym czasie. Współczulny układ nerwowy (część autonomicznego układu nerwowego), który unerwia narządy wewnętrzne, jest odpowiedzialny za tzw. reakcję walki lub ucieczki. W pierwszych chwilach po zadziałaniu stresora pobudza on nadnercza do wydzielania adrenaliny i noradrenaliny. Wywołuje takie skutki, jak przyspieszenie tętna i oddechu, szybszą i bardziej efektywną pracę serca (z każdym skurczem pompowana jest większa ilość krwi), rozszerzenie oskrzeli oraz źrenic. Powoduje też rozłożenie tłuszczu na kwasy tłuszczowe i glicerol, rozkład glikogenu zmagazynowanego w wątrobie do glukozy, odpłynięcie krwi z kończyn w kierunku mięśni, serca i mózgu oraz ustanie procesów trawiennych. System podwzgórze-przysadka-nadnercza aktywuje się dopiero po minutach lub godzinach od zadziałania stresora. Podwzgórze pobudza przysadkę, wydzielając kortykoliberynę (CRH – corticotrophin-releasing hormone). Przedni płat przysadki pod wpływem CRH wydziela inny hormon – kortykotropinę (hormon adrenokortykotropowy, w skrócie ACTH). Kortykotropina zostaje przetransportowana do kory nadnerczy, która wydziela glukokortykoidy (m.in. kortyzol). Kortyzol zwiększa stężenie glukozy we krwi i przyspiesza rozkład kwasów tłuszczowych do ciał ketonowych. Powoduje również zmianę przetwarzania informacji docierających do narządów zmysłów. Zmniejsza wrażliwość zmysłów, czyli zdolność odbioru najsłabszych bodźców, ale zwiększa zdolność rozróżniania odrębnych bodźców. Pod wpływem wysokiego poziomu kortyzolu można nie usłyszeć bardzo cichego dźwięku, ale być w stanie bez problemu rozróżnić dwa różne dźwięki. Glukokortykoidy odpowiadają też za hamowanie aktywności przysadki i podwzgórza, dzięki czemu regulują aktywność reakcji stresowej. Stres ma wpływ na układ odpornościowy. Kortyzol i inne hormony glikokortykoidowe, wydzielane przez korę nadnerczy działają na niego negatywnie. Zmniejszają reaktywność limfocytów, blokują ich produkcję w grasicy, a czasami również aktywują proces ich umierania. Ponieważ jednak podczas reakcji stresowej najpierw działa współczulny układ nerwowy, a dopiero potem oś podwzgórze-przysadka-nadnercza, krótkotrwały stres u większości ludzi nie wywołuje zwiększonego stężenia kortyzolu (szybkość i łatwość reagowania sytemu podwzgórze-przysadka-nadnercza jest indywidualnie zmienna i u niektórych nawet krótko działające stresory zwiększają stężenie kortyzolu). Krótkotrwały stres nie zmniejsza odporności, a wiele badań wskazuje nawet na jego korzystne działanie na układ odpornościowy. Wykazały to m.in. badania osób wykonujących pierwsze skoki ze spadochronem. Wydarzenie to spowodowało u nich przejściowy wzrost stężenia komórek NK (natural killers), które odpowiadają za niszczenie komórek zarażonych wirusami oraz komórek nowotworowych. Badania nad inną grupą osób mających wykonać pierwsze w życiu skoki spadochronowe wykazały również inne pozytywne działanie aktywności układu współczulnego. Najbardziej udane skoki wykonały te osoby, których poziom adrenaliny i noradrenaliny był przed skokiem największy. Jednocześnie najgorsze wyniki osiągnęli ci, którzy mieli najwyższe stężenie kortyzolu. Adrenalina, noradrenalina i kortyzol to główne, ale nie jedyne hormony biorące udział w reakcji stresowej. Biorą w niej udział również endorfiny i enkefaliny, które zmniejszają percepcję bólu, tyroksyna przyspieszająca uruchamianie energii nagromadzonej w tłuszczu, aldosteron podnoszący ciśnienie tętnicze krwi, a także melanotropina, tyreotropina, wazopresyna, renina, hormon wzrostu, glukagon, prolaktyna, parathormon, kalcytonina, gastryna i wiele innych. Inhibitor (łac. inhibeo – zatrzymuję) – związek chemiczny powodujący zahamowanie bądź spowolnienie reakcji chemicznej. Proces ten nazywa się inhibicją. Inhibitorem można nazwać zarówno substancję powodującą spowolnienie lub zatrzymanie reakcji niekatalizowanej jak i substancję obniżającą aktywność katalizatora w reakcji katalizowanej. Ponieważ w przeciwieństwie do katalizatorów, inhibitory mogą ulegać zużyciu w trakcie reakcji, nazywanie ich ujemnymi katalizatorami jest niezalecane[1]. Inhibitory uwalniania norepinefryny Substancja[9] Receptor[9] acetylocholina - receptor muskarynowy norepinefryna/epinefryna - receptor α2 5-HT - receptor 5-HT adenozyna - receptor P1 PGE - receptor EP histamina - receptor H2 enkefaliny - receptor δ dopamina - receptor D2 ATP - receptor P2 Stonka masz ktorys z objawow ponizej? wg tego co tu pisza jesli dopaminy nie ma to uklad wspolczulny szaleje, a dokladniej wysoki poziom noradrenaliny i kortyzolu we krwi. dlatego jestes caly czas pobudzona i nie mozesz zasnac. Układ współczulny, układ sympatyczny (łac. systema sympathica) - część autonomicznego układu nerwowego, odpowiadająca za przygotowanie organizmu do walki bądź ucieczki. Jest on aktywny w czasie stresu i powoduje następujące reakcje organizmu: - wydzielanie małej ilości gęstej śliny[1], - szybsza praca serca, - zwiększenie dostawy glukozy do mięśni i mózgu przez rozkład glikogenu w wątrobie, - rozszerzenie źrenic, - rozkurcz mięśnia rzęskowego oka (zwolnienie akomodacji), - stroszenie włosów, - wydzielanie potu na dłoniach, - reakcja "walcz albo uciekaj", - rozkurcz mięśnia wypieracza moczu i jednoczesny skurcz mięśnia zwieracza cewki moczowej (trzymanie moczu), - pobudzenie nadnerczy do produkcji adrenaliny (hormonu walki), - wzmaga skurcz mięśni gładkich, - zwiększa agregację płytek krwi (trombocytów), - zahamowanie perystaltyki jelit, - podwyższenie ciśnienia tętniczego krwi poprzez zwężenie naczyń krwionośnych mięśni szkieletowych, - rozkurcz mięśni gładkich naczyń skórnych (skóra ciepła i czerwona), - skurcz mięśni gładkich naczyń mięśni szkieletowych (szybsze zaopatrywani mięśni w tlen), - zwiększenie oporu obwodowego w naczyniach tętniczych, - wydzielanie łez, - rozszerzenie mięśni oskrzeli w płucach, - zwiększenie wydzielania reniny, Po zniknięciu zagrożenia, układ ten wyłącza się, a efekty jego pobudzenia są likwidowane przez układ przywspółczulny. Neurotransmiterem układu we włóknach przedzwojowych jest acetylocholina, która działa na receptory nikotynowe. W odpowiedzi włókna zazwojowe wydzielają noradrenalinę, a przy długotrwałym działaniu także adrenalinę, które z kolei działają na receptor adrenergiczny.
  8. uzytkownik a powiedzialbys w swoim otoczeniu, ze masz schizofrenie? ja mam schizofrenie prosta. i co powiedzialbys? czlowieku pracowalem sobie, pracownica, ktora ze mna pracowala kiedys opowiadala o jej dawnej kolezance, ze zachorowala na schizofrenie. wypowiedzi na temat tej jej kolezanki byly mowiac lagodnie niepochlebne. nerwice i depresje to moze ludzie rozumieja, bo czesto sie z tym spotykaja, ale schizofrenie ogolnie kojarzy sie z agresja wiec sie nawet nie wychylam. w tv byla akcja z tym gosciem w skandynawii co zabil 7x osob, mial schizofrenie. i co? mnie porownywac do niego? czlowieku ja sie od 6 lat nie ruszam z domu, bo nie mam emocji, checi, motywacji, bez tabletek nie usne, mam objawy negatywne, ktore sie gorzej leczy niz depresyjne, bo na to jest BARDZO malo skutecznych lekow. uzytkownik prosze cie nie porownuj jednej choroby psychicznej do drugiej choroby psychicznej, bo to nie ma sensu.
  9. jak zaczniesz teraz testowac (brac) leki to moze za kilka lat dobierzesz wlasciwa mieszanke lekow. moze to byc kilka lekow, moze to byc jeden lek. wszystko to jest zalezne od tego jak twoj organizm bedzie reagowal na dany(e) lek(i) w danej dawce. jeden lek jest dobrze miec na motywacje (ogolnie na pobudzenie), a drugi w razie czego na hamowanie, spanie, bo lek, ktory pobudza moze tak pobudzic mocno, ze nie usniesz. czyli trzeba brac leki na podniesienie dopaminy - w układzie rąbkowym (limbicznym) jest odpowiedzialna za procesy emocjonalne, wyższe czynności psychiczne oraz w znacznie mniejszym stopniu procesy ruchowe; jest wellbutrin xr (bupropion) i mobemid, moklar, aurorix (moklobemid). wellbutrin jest dobry, ale tylko na kilka miesiecy, bo po jakims czasie dzialanie leku slabnie az calkowicie przestaje dzialac nawet w maksymalnej dawce 450mg. poza tym 150mg ok 70zl, 300mg ok 115zl. wiec leczenie miesieczne maksymalna dawka wellbutrinu ok 185zl. jak pracujesz nawet za najnizsza krajowa da sie zniesc. jak jestes bezrobotna to trzeba sobie podarowac chyba, ze masz wsparcie finansowe.
  10. Łazarz daj znac kiedy przejdzie ci ten pomysl
  11. Korat ja bylem na oddziale dziennym w 2006 roku. tzw psychoterapia polegala na wyzalaniu sie. bylem tam ja, koles ok 50, drugi ok 60 i 7-8 kobiet po 40, 50. ja wtedy 22 lata. tyle tylko, ze wtedy mialem objawy depresyjne i negatywne. byla okazja to lezalem na tapczanie. nic sie odzywalem, bo ludzi nie znalem, a poza tym to mogliby moimi rodzicami. ja sie dziwilem i nadal sie dziwie, ze z takimi pierdolami mozna chodzic do psychiatry. gosciowi zona zmarla. i co przez to ma brac tablety? qrwa. minie jakies 2-3 lata zanim mu przejdzie i juz. ogolnie ludzie z samymi problemami zyciowymi. problem zyciowy to jest pikuś przy objawach negatywnych. 6 lat to lecze i lecze. sam wiesz jaki to jest gnój. jak ludzie sa po 50 i choruja to pikuś, bo na rente pracownicza sie jeszcze zalapia i maja z czego zyc. a ja? qrwa. niecaly rok przepracowalem i to ja mam zwala. najlepsze jest to, ze je.bany jestem w domu, ze nic nie robie. a na logike jakby pomyslec to ja mam przesrane, a nie moja babcia, ktora ma 80 lat. ona na lekach od ponad 30 lat, caly czas narzeka na zdrowie, ale ona 80-tke ma. przy tych objawach i braku perspektyw finansowych nie mam szans dozyc 80 lat. ja sie tam nie zale wszystkim. mowie tylko matce jak sie czuje. nie bede robil z siebie kozla ofiarnego, bo nie lubie jak sie ktos nade mna uzala. ale nie lubie byc jebany od nierobow albo ze mi sie nie chce. qrwa, zeby ci ludzie wiedzieli co to za sqrwysynstwo ta choroba to moze by sie tak nie madrzyli. kazdy madry w czyjejs chorobie, ale sami sobie w swoich dolegliwosciach nie sa w stanie pomoc. bylem w supermarkecie na zakupach z plecakiem na plecach. zaplacilem za zakupy, zakupy i paragon do plecaka. nagle pojawia sie ochroniarz i mnie na tyly bierze. przeszukanko zrobil, porownal paragon z zakupami i po akcji. QRWA lęk jak cholera. to bylo po 10 rano. uspokoilem sie dopiero po 18. tak qrwa mnie lęk, napiecie trzymalo. wlasnie ze wzgledu na brak motywacji i taki dlugo trzymajacy lęk nie pcham sie do pracy. to calkowicie dezorganizuje mi efektywnosc pracy.
  12. Stonka po twoich postach mozna wysnuc, ze masz duzo energii psychicznej, fizycznej jak mowisz nie masz, ale gadane masz jak cholera. moze ty masz objawy depresyjne i negatywne z przewaga depresyjnych. z kolei ja mam tylko negatywne. mowisz, ze zolpidem daje ci wyzszy nastroj, lepsze samopoczucie. to jest benzo, a benzo to syf. mnie obecnie nic satysfakcji psychicznej nie daje. satysfakcje mam tylko fizyczna (cielesna, fizjologiczna) i to tylko kilka minut - samogwalt, jak sie najem, jak oddam dlugo trzymany mocz, jak sie wyproznie, jak sie wyspie, jak sie umyje czyli jak zostanie zaspokojona fizjologia na jakis czas. wystarczy popatrzec po ilosci postow, po dlugosci postow, po jakosci jezyka postow. Stonka ja ci mowie, ze masz duzo energii psychicznej, zeby tak czesto i tak intensywnie narzekac. ja juz nie mam sily, checi, niczego nie mam, zeby narzekac. caly czas jade na jalowym biegu i nawet nie mam sily odpyskowac. wiele razy myslalem, ze to nie schizofrenia prosta. ale jak sobie wczoraj przeczytalem (juz ktorys raz z kolei podczas choroby) opis schizofrenii prostej Kępińskiego no to caly ja. trzeba tylko lekow, zeby ruszyc z miejsca. psychoterapia jest dla ludzi z emocjami. w nic sie nie angazuje, bo nie czuje pewnosci siebie, nie mam sily, zeby walczyc z przeciwnosciami. siedze calymi dniami w swoim pokoju, bo po pierwsze nie czuje motywacji, zeby gdzies wyjsc, nie czuje satysfakcji z wyjscia z domu, po drugie wiem, ze nie dam rady poza domem. bezpiecznie czuje sie, gdy spie czyli gdy nie mam swiadomosci, ze istnieje. biore solian 100mg 19:00, na tej dawce nie mam zaparc, zasypiam, w miare spie. moglbym brac 200mg albo 300mg, ale jak mam sie meczyc z zaparciami no to podziekuje. noradrenalinowego pobudzenia nie potrzebuje, bo po noradrenalinie jestem spiety i ma lęki na kazdym kroku. jedynie potrzebuje podniesc dopamine, a jak wiecie jest BARDZO cienko z lekami na dopamine: w układzie rąbkowym (limbicznym) jest odpowiedzialna za procesy emocjonalne, wyższe czynności psychiczne oraz w znacznie mniejszym stopniu procesy ruchowe. i o taka dopamine mi chodzi. ktos gdzies pisal, ze receptory dopaminergiczne D2 odpowiedzialne sa za emocje. bzdura. receptory dopaminergiczne D2 odpowiedzialne sa za pobudzenie (wystarczy wziac abilify, zeby sie o tym przekonac - oka nie idzie zmruzyc, czlowiek jest tak pobudzony, ze nie wie co z soba zrobic). podobno za poped seksulany i za emocje odpowiedzialne sa receptory dopaminergiczne D3. ile ja juz sie nasluchalem od mojej psychiatry, ze podnoszac dopamine wywolam w ten sposob glosy, halucynacje. bzdura. ona sie nie przejmuje tym, ze wegetuje, tylko tym, zebym nie dostal schizofrenii paranoidalnej. co za bzdura. według niektórych teorii nadmierny poziom dopaminy jest jedną z przyczyn schizofrenii. Może to mieć jednak związek także z nieprawidłową budową receptora D2 u chorych z tej grupy. nigdy nie mialem glosow ani halucynacji wiec niech mi lekarka nie wpiera choroby, ktorej nie mam. Wykazano niski potencjał przyłączania się dopaminy do receptorów D2 u osób cierpiących na fobię społeczną. Uczeni spekulują na temat prawdopodobnej patologicznie niższej aktywności układu dopaminergicznego wobec aktywności układu współczulnego u socjofobików. z fobia spoleczna tez mam problem, ale raczej z ludzmi, ktorych znam - unikam ich jak ognia. cholernie nie lubie patrzec sie ludziom prosty w oczy - nawet matce, ojcu nie patrze w oczy gdy mowie do nich. uczucie jest takie jakby cie ktos przylapal na goracym uczynku - mnie w takim momencie zamraza, odcina mowe, stres mnie lapie. wiec jak z kims rozmawiam to kategorycznie nie patrze mu w oczy, bo jak sie patrze komus w oczy to sie zle czuje.
  13. monk.2000 zeby moc dozyc smierci naturalnej trzeba miec kase na zycie. tak sie sklada, ze emocji nie mam, nigdzie mnie nie ciagnie, zero motywacji, nic mi sie nie chce wiec pracy nie mam - kasy nie mam. ale plan jest taki, zeby sprobowac moklobemidu. co dalej? nie wiem, okaze sie jak bede na moklobemidzie. zobaczymy jakie beda efekty leczenia i skutki uboczne.
  14. ja doznajac tej choroby juz sie nie dziwie jak mozna zostac bezdomnym. jesli mialbym zostac bezdomnym to wolalbym sie powiesic. mialem juz za soba jedna probe samobojcza - stryczek. wg mnie jest to jedna z bardziej humanitarnych metod odejscia z tego swiata. jak sie powiesisz to nie ma odwrotu, bo jestes zawieszony miedzy punktem zaczepienia, a podlozem. przewracasz rozchustujac podparcie pod nogami, zawisasz, 4-5 minut, jestes po drugiej stronie zycia. nieudane proby - lykanie lekow konczy sie plukaniem zoladka i zrytym beretem, ciecie konczy sie bliznami i prawdopodobienstwem skrzepu, zatoru, pociag kalectwo, skok z wysokosci paralizem czyli wozek albo gorsza wersja czyli lozko (czytaj roslinka). nie mam mysli samobojczych. w poniedzialek nikogo w domu z rana nie bylo. jeden szalik przywiazany do punktu zaczepienia, drugi zawiazany na mojej szyji. stoje na podparciu, szaliki zwiazane razem, wystarczy rozbujac podparcie i mnie nie ma. ale jest jedno ale. wezly na obu szalikach byly slabo zawiazane i bylem glodny, bo z rana nie jadlem. ciagne za szalik przywiazany do punktu zaczepienia i qrwa chooj rozciaga sie na 10cm albo lepiej. no to sie wqrwilem szaliki 10 minut rozwiazywalem, bo byly guzly i tyle po moich przygotowaniach. tak, wqrwilo mnie to, ze szaliki byly za slabo zwiazane i ze bylem glodny. brewka ani drgnela, serce chodzilo sobie spokojnie. wiec jest to taka choojowa choroba, ze nie rusza cie nawet twoje byc albo nie byc. umrze ci na rekach twoja matka, a ty tylko - aha umarla mi matka. co dalej?
  15. Korat jakie leki bierzesz i jakie efekty leczenia tymi lekami? jakie ty masz w koncu objawy? depresyjne czy negatywne?
  16. tez bralem wellbutrin xr. 150mg, 300mg, 450mg i na tym koniec. zeby utrzymac motywacje i odczuwanie satysfakcji z tego co robie za kazdym razem musialem brac wiecej wellbutrinu. skonczylo sie tym, ze przestal na mnie dzialac, bo wellbutrin 4 silniej dziala na noradrenaline niz na dopamine. na sen bralem solian 300mg. skonczylo sie bardzo ciezkimi zaparciami, stolec byl czarny i suchy wiec nie mial jak sie formowac w jelitach, po prostu skala. przyznaje racje wellbutrin jest ok, ale tylko na jakis czas, bo po pierwsze na mnie przestal dzialac, po drugie mialem bardzo ciezkie zaparcia, po trzecie 185zl miesiecznie droga nie chodzi... ...dlatego chce sprobowac z moklobemidem. moklobemid jest selektywnym odwracalnym IMAO dlatego tez prawie wcale nie ma problemu z interakcja z jedzeniem z tyramina tzn. sery zolte, ryba wedzona. mozna jesc rzeczy zawierajace tyramine podczas kuracji moklobemidem, ale nie za duzo. moklobemid dziala na dopamine, serotonine i noradrenaline. z tego co czytalem z relacji innych uzytkownikow forum i innych serwisow warto jest miec cos dodatkowo na spanie. podobno tez po kilku dniach sen zaczyna sie normowac na tym leku. ale jak wiadomo wszem i wobec na kazdego dany lek moze dzialac roznie. mobemid koszt za 30 tabletek ok 6zl. z tego co czytalem to dobrze byloby to brac minimum 2 razy dziennie po 1 tabletce czyli 150mg rano i 150mg po poludniu. nie wiem czy dobrze byloby to brac na wieczor wiec sie nie wypowiadam. ja planuje mobemid 150mg 1-1-0. do tego 100mg solian 0-0-1. na 100mg solianu nie mam zaparc i w miare moge zasnac. zobaczymy czy mobemid polepszy moj sen, bo na razie jest srednio z jakoscia snu, ale ciesze sie, ze w ogole moge spac bez skutkow ubocznych solianu. moklobemidu nie wolno laczyc z SSRI, bo moze wystapic zespol serotoninowy, a to konczy sie zejsciem z tego swiata.
  17. Korat ty juz od kilku miesiecy wybierasz sie do pracy i sie wybrac nie mozesz wiec moze zajmij sie na razie dobieraniem lekow, a nie praca. Co z tego, ze nie masz objawow depresyjnych jak nadal masz objawy negatywne? Objawy depresyjne niszcza cie psychicznie, a objawy negatywne niszcza sfere wokolo ciebie, bo nic ci sie nie chce. Stonka ty mialas robic doktorat? Jak ktos sie pcha w benzodiazepiny pomimo tego, ze wiele osob mowi, ze syf, ze uzalezniaja, to znaczy, ze ma swoje zdrowie w glebokim powazaniu. Z lekami trzeba ostroznie. widze, ze jestescie podatni na autorytet, a nie to co sie z wami dzieje. sluchajcie nadal obcych ludzi (lekarzy, ktorzy wszystko lepiej wiedza), a nie swojego organizmu to doprowadzicie sie do agonii jak Stonka. chcecie sie pozbyc objawow depresyjnych przestancie brac SSRI i SNRI. moja lekarka sama nie wie co mi dolega, bo zadaje pytania w ogole z ksiezyca. ja jej mowie, ze nic mi sie nie chce, a ta sie pyta czy mam obnizony nastroj czy jestem obojetny. czyli na logice nie uwazala. jakbym byl obojetny to bym jej glowy nie suszyl, nie dzwonilbym do niej, nie szukal na necie, nie pisalbym na tym forum. i tu nie chodzi o to, ze sie zle czuje i ide po lekarstwa. ja z nia dyskutuje, wymieniam argumenty za, przeciw na temat danego leku, a tej jakby bylo obojetne i wciska mi paroksetyne gdzie wiekszosc ludzi mowi, ze syf. wiec sami widzicie. ja morda w kubel zdanie swoje mam, a liczy sie tylko zeby przepisywala mi to co na mnie dobrze dziala czyli na razie solian na sen i zobaczymy jak bedzie z tym moklobemidem. wiem, ze na pewno bede bral 2 razy dziennie czyli 150mg rano, 150mg po obiedzie. na noc jeszcze nie wiem. niektorym podobno pomaga ne sen, innym nie. podobno nie ma interakcji moklobemidu z solianem. neuroleptyki wg mnie dobre na sen i jak ktos jest zbytnio pobudzony, bo wiadomo, ze neuroleptyki to zamulacze. na pale (tzn to co ona uwazala, ze mi pomoze) leki od swojej lekarki to bralem pierwsze 2 lata, bo sie nie chcialem wtracac, bo myslalem, ze wie co robi. bzdura. nie wie co robi, bo nie ma zielonego pojecia jak sie czuje. mowie jej jak sie czuje. a ta jakby nie kontaktowala albo ma mnie w du.pie. dlatego w 2009 przejalem stery i to ja zaczalem szukac, wymyslac co chcialbym sprobowac. na objawy negatywne jak na razie skutecznym lekiem jest wellbutrin xr, ALE przez kilka miesiecy, bo ten lek 4 razy silniej dziala na noradrenaline niz na dopamine. na poczatku jest super, bo motywacja, chce sie robic, rzeczy sprawiaja przyjemnosc, jest satyskacja. 150mg wellbutrinu jest dobre jakies 2-3 miesiace, bo potem dzialanie slabnie i trzeba zarzucic 300mg wellbutrinu. i tu zonk, bo ja na 300mg wellbutrinu dostalem ciezkich zaparc. minal jakis czas, a dzialanie leku slabnie. wiec 450mg co jest maksymalna dawka, a lek przy 450mg kosztuje ok 190zl, bo 150mg ok 70zl, 300mg ok 115zl wiec kuracja droga. jak pracujesz to pikus, bo zdrowie wazniejsze. jak nie pracujesz to odpada. ale suma sumarum, na 450mg mialem tak ciezkie zaparcia, ze ispagul, laktuloza i ziolowe leki nic nie pomagaly. jedynie chyba tylko pomagaly czopki glicerynowe i bisacodyl, ale to juz nie o to chodzi. dobroczynny wplyw wellbutrinu na dopamine przestal dzialac, a za to weszlo silne napiecie, irytacja i wkurwienie, bo ten lek 4 razy silniej dziala na noradrenaline niz na dopamine. wynik taki, ze wellbutrin jest nieskuteczny i nie oplacalny. bawilem sie w selegiline, ropinirol i chyba pramipeksol. selegilina oprocz na parkinsona jeszcze jest na depresje, ale ropinirol i pramipeksol sa tylko na parkinsona. leki syf i tyle, bo albo sennosc albo zawroty glowy albo zamulenie. trzeba dokladnie wiedziec czy ma sie objawy depresyjne typu obnizenie nastroju, nihilizm egzystencjalny, placzliwosc, mysli samobojcze czy objawy negatywne typu brak motywacji, brak checi, brak pociagu do kontaktow spolecznych, wycofanie socjalne. bo objawy depresyjne to podobno SSRI, SNRI, TLPD, a objawy negatywne to NDRI, DRI, moklobemid, niektore neuroleptyki atypowe. roznica jest jak miedzy niebem a ziemia, bo jak mnie leczyli to pomimo tego, ze nie czulem emocji (czyli objawy negatywne, ktore u mnie sa wynikiem choroby) to od lekow mialem objawy depresyjne, bo tak wielkie mozgi (lekarze) mnie leczyli. wiec jak uwazacie nadal, ze lekarze maja racje i ze oni lepiej wiedza jak wy sie czujecie i ze wy nie wiecie jak wy sie czujecie i wy sie musicie pytac lekarzy jak wy sie czujecie no to gdzies tu jest problem. wy do nich z otwartym sercem na dloni, a oni do was z obojetnoscia. tego sie nigdy nie da pogodzic. lekarz swoje zarobi, bo za wypisanie recepty dostanie kase, ale wy bedac leczonym na je.bal pies macie saldo ujemne w tym rownaniu, a powinno byc tak, ze lek powinien wam pomagac, a nie powodowac, ze sie czujecie gorzej niz choroba daje wam popalic.
  18. jestem teraz na solianie 100mg. zero checi, wyjeb.ane na wszystko. totalnie nic nie robie. nic. jak czegos nie moge zrobic albo ktos mnie pogania to wkur.wiam sie. mam pomysl, zeby zaczac brac moklobemid. jest to selektywny odwracalny inhibitor MAO dlatego nie ma praktycznie interakcji z tyramina. podnosi serotonine, noradrenaline i dopamine. tego jeszcze nie bralem wiec sprobuje. Korat co ty czlowieku za bzdury pleciesz na temat kwetiapiny? to jest syf, zamulacz. wszystkie neuroleptyki bez wyjatku to zamulacze. celem kazdego leku neuroleptycznego jest zablokowac receptory dopaminergiczne czyli spowolnic, zamulic czlowieka. chwalilem solian, ale juz nie chwale, bo albo zamul albo lęki.
  19. jak ja mam diagnoze schizofrenia prosta czyli F20.6, a na konsultacji dla lekarza rodzinnego od tak sobie napisala F20.0 czyli schizofrenia paranoidalna. chlopie diagnoze sie stawia dlugopisem, a nie jakimis tam badaniami. -- 21 mar 2012, 08:45 -- powiem jedno. solian + jakikolwiek alkohol w jakichkolwiek ilosciach = depresja, dół. w niedziele pilem szampana bardzo malo i przez 2 dni bylo znaczne obnizenie nastroju. w lipcu 2011 pilem ostro na weseleu siostry (oczywiscie bralem solian) i skonczylo sie to miesieczna depresja. wiec tylko wam mowie jak sie konczy picie wódy, szampana, wina, piwa z solianem. po prostu jest to nieciekawe doswiadczenie. -- 22 mar 2012, 21:31 -- po tygodniu brania solianu 100mg schodze na 75mg. nie wiem jak kiedys moglem brac 400mg na jedna dawke. po prostu na 100mg za duzo spania i zero checi. dopiero checi mi wracaja po 23-24 godzinach czyli jak biore o 20:00 dzisiaj te 100mg solianu to jutro o 20:00 wracaja mi checi, bo solian sie wchlania po godzinie. -- 24 mar 2012, 10:30 -- w tym roku tzn 2012 nie bedzie rodzicow w domu ani nikogo innego, bedzie ciemno, 2 szaliki zwiazane razem, jakis stolik czy krzeslo i dawaj na tamten swiat. pieniedzy nie mam, rodzice nie chca dac mi spokoju, czepiaja sie, ze mam isc do pracy, a choroba jak nie odpuszczala tak nie odpuszcza. lekow na skuteczne i dlugotrwale podniesienie dopaminy nie ma. Stonki nie slucham, bo widac co z nia nadzieja robi, sama na wlasne zyczenie wkopala sie benzodiazepiny. jak nie wiadomo o co chodzi w ratowaniu zycia, (bo choroba psychiczna to nie jest ratowanie zdrowia tylko podtrzymywanie podstawowych funkcji zyciowych), to chodzi o kase. rodzina wydaje na nas, sami wydajemy na siebie kupe kasy, poprawy nie ma, ale szeroki strumien kasy leci na leczenie. skoro tego nie widzicie to nie myslicie. co mi da rok, dwa, trzy wiecej zycia? rozczarowanie, frustracje i nic poza tym. a tak to dadza mi spokoj, zapomna o mnie i tyle, a ja uwolnie sie od tego mozgu. moj mozg jest zryty przez chorobe i przez leki. wierzycie, ze wyzdrowiejecie i macie nadzieje na trwala poprawe? moja babcia leczy sie (nie na chorobe psychiczna) od 30 lat. codziennie je w cholere tabletek. i co lepiej cos jest? nic. jak bylo 30 lat temu zle, tak zle jest teraz. wiec. jedyne co mi przeszkadza zyc dalej to brak kasy. nie ma kasy, nie ma jedzenia, nie ma dachu nad glowa, nie ma ubran, nie ma tabletek, nie ma zycia. prawodobny termin mojego zawisniecia maj 2012 lub wrzesien 2012. dziekuje, zycze dobrego odbioru.
  20. i co z tego, ze biore tylko solian 100mg o 20:00. przez 2 dni bylo dobrze. wczoraj byly lęki. dzisiaj nie mam na nic sily i odwagi. nie pisze wiecej, bo nie mam sily, motywacji, nic mi sie nie chce. co z tego, ze nie mam zaparc i ze jakos zasypiam jak motywacji zero, odzywa sie fobia spoleczna, zmeczony jestem. jak rodzice mowia, zebym skladal cv to mowie, ze czulem sie max 2 dni dobrze, a teraz lipa. nie ma takich lekow w obrocie farmaceutycznym, ktore podnosilyby wystarczajaco wysoko dopamine, zeby miec motywacje na stale, zeby nie byc zmeczonym, zeby moc normalnie zasypiac, zeby nie bylo lękow. nie daje rady. wiem, ze tylko przy zyciu trzyma mnie nadzieja na wyzdrowienie i lęk przed bólem, bo boje sie lęku przed bolem przy wieszaniu. a wiadomo, ze jak czlowiek jest zdrowy to moze pojsc do pracy, troche zarobic i miec troche tej kasy dla siebie. ale jesli nie ma jakiegokolwiek zadowolenia z czegokolwiek to nawet kasa nic nie da. pomysly mi sie skonczyly na leczenie lekami psychiatrycznymi, ktore moglyby podniesc dopamine. co z tego, ze jestem uparty, ze utwierdzam sie w przekonaniu, ze jest sens kontynuowac leczenie skoro rezultatow zero od 6 lat. pytania nieustanne dlaczego nie pracuje, dlaczego nie szukam pracy. jak mowie rodzicom, ze nie daje rady to ci to zlewaja. mnie od 8 marca 2007 nie powinno byc na tym swiecie, ale ze mnie odratowali ze stryczka to sie mecze az do dzisiaj. dziwne jest, ze ludziom z zespolem downa nie mowia, zeby sie wzieli za siebie. a ja to codziennie slysze. to tak jakby wam mowili, ze to wasza wina, ze jestescie chorzy nieuleczalnie, ze to wasza wina, ze jestescie zyciowym zerem, ze nic nie robicie zeby to zmienic. urodzilem sie zje.bany ze zje.banych genow, a wszyscy oczekuja, ze jak chrystus powstane z umarlych, wyzdrowieje i ze bedzie jak gdyby nigdy nic. wiezi z tym swiatem, a co dopiero z rodzina czy rodzicami nie czuje od 2006 roku. i nie wiem po co ciagaja mnie za soba rodzice po rodzinie skoro zadne spotkanie nie wywoluje we mnie zadnych pozytywnych doznan poza frustracja. ja nie czuje nic albo frustracje wiec lepiej, zebym nie czul nic. po prostu chce skonczyc z frustracja, bo tak mozna nazwac moje zycie.
  21. wczoraj wzialem 1 tabletke korzenia arktycznego firmy alter medica i dzisiaj mnie tez trzyma napiecie pomimo tego, ze tego w ogole dzisiaj nie bralem. nie wiem dlaczego moja mama to bierze, ale juz jej mowilem, ze ten specyfik na mnie zle dziala. ona sie tlumaczy klimakterium, ze musi cos na to brac. ale widzicie sami, ze ziola tez moga szkodzic.
  22. mam nowy pomysl. 100mg solianu na spanie, bo jest sennosc. a z rana albo 50mg solianu albo 25mg solianu albo nic. i zobacze co bedzie, bo mnie juz szlag trafia. wiem, ze solian daje dopamine, ale jest cholernie ciezko ustalic w jakich dawkach i kiedy ja podnosi.
  23. logik

    Guarana

    guarana to to samo co kofeina. kiedy kofeina dziala srednio 4 godziny, to guarana dziala 6 godzin. zero skutkow ubocznych, tylko trzeba wiedziec jaka dawke wziac, zeby nie przesadzic. wiadomo jak ze wszystkim, co za duzo to niezdrowo. zwykla kawa ma 80mg kofeiny.
  24. Pasman ma racje. wlasnie tak przy solianie mialem 3 dni temu. czulem sie wrecz swietnie. minelo kilka dni i lipa z dobrego samopoczucia.
  25. nic juz nie rozumiem. jak bylem na 100mg wieczor to bylo w miare. jak zarzucilem jeszcze 100mg z rana to tylko bym spal i spal - taka jest sennosc. a juz sie cieszylem, ze wreszcie cos zaskoczylo.
×