Skocz do zawartości
Nerwica.com

Buler329

Użytkownik
  • Postów

    32
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Buler329

  1. Swoją wypowiedź głównie kieruję tu do dziewczyn bo wiem że to one najczęściej zadają sobie ból w postaci "cięcia się". Słuchajcie... to jest bez sensu. Jeśli radoche sprawia wam ból fizyczny to zapiszcie się na sztuki walki, może i taniec, ciężko trenujcie, wyzbędziecie się negatywnych emocji które was do tego pchają a zajmiecie myślami trening. Tak trudno zacząć ćwiczyć? Treningiem możecie sobie zająć godzinke albo nawet dwie. Jakby nie patrzeć to jest godzinka albo dwie bólu fizycznego. Rozumiem że jest to jak nałóg, każdy nałóg jest wstrętny lecz ten jest naprawde paskudny... Ja osobiście nic nie widzę w samookalaczaniu (może dlatego że jestem facetem?). Jak rzuci mnie dziewczyna, nie zdam przedmiotu w szkole lub wydarzy mi się coś przez co łapie doła to zamiast ciąć się robie sobie tydzień morderczych treningów żeby w jakiś sposób o tym zapomnieć i zająć się tym co na prawdę lubię. Moim zdaniem dużą pomocą w walce z tym nałogiem (zresztą jak z każdym innym) jest znalezienie sobie pasji. Może i chwilowej, a może na całe życie. Znam jedną osobę która tnie się "z nudów" (... -.-). To już jest chore wg mnie ale niestety nie mam z nią bliższych kontaktów żeby jakoś na to wpłynąć. Dziewczyny radzę wam poszukać jakiegoś zajęcia, zajęcia które lubicie, może to być rysowanie, taniec, czytanie książek, a nawet gry komputerowe. Tylko nie wpadajcie z jednego nałogu w jeszcze gorszy jakim mogą być narkotyki, seks, czy alkohol. Te trzy rzeczy w nadużyciu mogą zniszczyć lub zeszmacić do takiego stopnia człowieka że sama siebie mogłabyś później się nie poznać. Dla przykładu. Moją pasją jest bboying (dla niewtajemniczonych Break Dance ), kocham to robić i mam związane z tym marzenia więc nie mam czasu na umartwianie się i zajmowanie głowy jakimiś niepotrzebnymi myślami. A jeśli już takie wedrą się do głowy to jak myślicie co robię? Idę tańczyć dwie godziny a po takim treningu to już na prawdę nie mam siły na rozmyślanie o pierdołach :)
  2. Divinity, jak już wcześniej bomba napisał życie to nie jest rzecz którą można sobie tak o odebrać. Szczerze mówiąc wiem że takie pieprzenie może naprawdę niewiele zdziałać w twoim przypadku. Pierwszy raz widzę taki arsenał leków.. Ale słuchaj mam pewien pomysł, może da Ci to nadzieje, może nie, nie wiem jaki jesteś i czy w ogóle będziesz chciał poświęcić chwilę czasu na to. Teraz muszę iść do szkoły ale jak wrócę to od razu napiszę temat o pewnym filmie który całkowicie zmienił mój dotychczasowy pogląd na świat. Szczerze mówiąc nie wiem czy w takim stanie zrozumiesz ten film bo ja osobiście musiałem oglądnąć go sześć (a może siedem? ) razy żeby całkowicie to zrozumieć. Myślę że nie tylko tobie ale i wielu innym forumowiczom się to przyda. Miej nadzieje...
  3. Rozmowa z przyjaciółką... :) I znalezienie nowej pasji!
  4. Witam Saika :). Jak widzisz ja też niedawno się tutaj zarejestrowałem ale ja zrobiłem to z chęci niesienia pomocy innym. Lubię mieć te świadomość że w jakimś, czasami niedużym, stopniu przyczyniłem się do rozwiązania czyjegoś problemu. Także jeśli napiszesz już temat o swoich problemach możesz liczyć na moją pomoc :). Pozdrawiam.
  5. Anielica każda przyjaźń jest na swój sposób inna. To już od Ciebie zależy jak to wszystko się potoczy. Mały przyjacielski pocałunek czy coś to nic złego ale wiedz że to może szybko doprowadzić do związku... Rób co uważasz za słuszne, lecz jeśli wydaje Ci się że przez to czego chcesz możesz stracić przyjaciela to nie rób tego. Drugiej takiej osoby nie znajdziesz
  6. No cóż... po powyższym poście już mogę tylko powiedzieć nic dodać nic ująć lecz podam jeszcze swój przykład żeby autorka tematu nie miała żadnych wątpliwości co do tego że owa przyjaźń damsko męska ISTNIEJE. Znam się ze swoją przyjaciółką od blisko 2.. może trzech lat, nie wiem nie liczę. Jednak głęboko czuję się tak jakbyśmy znali się od zawsze. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie bez niej życia. Już nie chodzi o to że nie miałbym się komu wypłakać albo z kim się spotkać. Mam mnóstwo kolegów, nauczyłem się tłumić uczucia (ze względu na nią lecz o tym za chwile) i pewnie jakoś bym sobie poradził ale to nie byłoby to samo... Widzę w niej oparcie, lub kogoś z kim chcę być już do końca życia. Bez zastanowienia mogę powiedzieć że ją kocham, nie raz sobie to wyznawaliśmy, nie raz po prostu w naszej rozmowie występowało podziękowanie "za to że jesteś". Jak z nią rozmawiam na poważnie czuję się jakbym wpadał w trans. Nic poza naszą rozmową się nie liczy, nikt nie ma prawa przeszkodzić. Wiem że miejscami piszę jakbym te przyjaźń traktował jak coś więcej. Szczerze mówiąc nie chce tak myśleć. Boję się że gdybym zaczął kierować się takim rozumowaniem prędzej czy później zakochałbym się w Niej, nie jako w przyjaciółce ale już głęboko bym pragnął związku z Nią. Jednakże muszę tutaj podkreślić jedną rzecz. Przyjaźń jest jak narkotyk, kiedy już jej zasmakujesz, ciężko się od niej uwolnić :). Tutaj chciałbym zaprzeczyć co do jednego punktu pani psycholog. Przyjaźń miejscami ma swoje chwile... agresji? Nie, to złe słowo. Słabości? Już lepiej. W każdym razie kłótnia z przyjaciółką uświadamia mi jak cholernie mi na niej zależy, i jak bardzo jest dla mnie ważna. Najgorszy moment jaki pamiętam to kłótnia o jej chłopaka. Mówiłem jej tysiące razy, zmarnujesz sobie z nim życie, nie ma po co tego dalej ciągnąć, i w sumie on był głównym źródłem naszych kłótni. Niektórzy mówią że prawdziwy przyjaciel nie powinien kwestionować wyborów tego drugiego. GÓ*NO PRAWDA. (Przepraszam za owe słownictwo lecz myślę że z nutką wulgaryzmu bardziej przemówie niektórym osobom do rozsądku ). Prawdziwy przyjaciel widząc jak jego "druga połówka" marnuje sobie życie czy to przez partnera, czy przez nałóg zwraca mu uwagę. Wręcz nalega żeby to skończył i nie ustaje w tym przekonaniu chociażby Stalin wstał z grobu i nakazał mu zaakceptować to co twój przyjaciel/przyjaciółka wybrała. Owszem, dużo rzeczy potrafie zaakceptować, ale potrafie sie postawić. Istnieje też jeszcze jedna teza na temat przyjaźni damsko męskiej. Tylko osoby o podobnych charakterach mogą się przyjaźnić. Cóż.. najlepiej właśnie to stwierdzić bo przecież facet i dziewczyna o innych charakterach nie mają prawa się przyjaźnić prawda? Tak.. z tym również się nie zgodzę. Najlepiej chyba będzie jak podam przykład z własnego doświadczenia. JA - Słucham ciężkiej muzyki, najlepiej hard rocka. Pasjonuje mnie taniec (bboying dokładniej), jestem zagorzałym agnostykiem i przeciwnikiem kościoła. Lubie przedmioty ścisłe, mimo to bardziej czuję się w humanistycznych. Jestem realistą. I mam dość "dorosłe" spojrzenie na świat jak na mój wiek (15 lat ). W tej ostatniej cesze jednak jesteśmy tacy sami ale chciałem ją tu zmieścić. Moja NAJlepsza przyjaciółka :) - Słucha reggae, czasami skusi się na smęty. Przez całe życie wypiła niecałe pół piwa ( ma 17 lat ), w porównaniu do mnie to jest naprawde nic. W wieku 11 lat spałem za*ebany pod domem razem z moim bratem.. potem było już tylko gorzej. Od blisko roku przestałem z alkoholem bo wiedziałem że do niczego nie jest mi to potrzebne. Jest naprawde mocno wierzącą osobą.. chciałbym ją z tego wyciągnąc, uwolnić ale boje się że może to wywołać kłótnie. (I tak byśmy sie pogodzili ale nienawidze się z nią kłócić :|) Owszem, w wielu aspektach jeteśmy do siebie bardzo podobni ale proszę was... Nie myślcie nigdy więcej że tylko ludzie o podobnych zainteresowaniach, mogą sie przyjaźnić. Nie podałem tutaj wszystkich naszych odmiennych cech, jest ich więcej ale nie ma to tak naprawdę wiekszego znaczenia. Ona jest dla mnie jak siostra, jak osobą za którą bym skoczył w ogień. Aha i jeszcze jedno, nie pisałbym wam tego wszystkiego gdybym nie był pewien co do jej uczuć do mnie, i co do moich do niej. Wyczerpująca odpowiedź ale mam nadzieje że znajdziecie w niej potrzebne informacje :).
×