Skocz do zawartości
Nerwica.com

Łuki

Użytkownik
  • Postów

    70
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Łuki

  1. Tak tylko że wczesniej brałem 4 miesiące Sertraline, i już mi się cierpliwość powoli kończy.
  2. 14 dzien na Paro i bez szału. Tzn. lęków brak ale coraz mocniej utwierdza mi się coś na wzór własnie fobii społecznej. W sumie to od początku trwania choroby miałem problem z spotkaniami towarzyskimi. Ale np. wczoraj czy dzis to i rodzicom cięzko mi się w oczy patrzyło.
  3. Na mnie paroksetyna działa lepiej niż sertralina. Wcześniej non stop serce waliło mi jak oszalałe, odkąd biorę paro uspokoiło się. Poza tym nie czuje żebym był jakoś specjalnie otępiony czy żeby spadła mi sprawność psychofizyczna. Poza tym i przed chorobą i teraz regularnie chodziłem/chodze na siłownie. Wyjątkiem były początki lęków kiedy nie byłem w stanie. W poniedziałek będę umawiać się na terapie, zobaczymy czy przyniesie jakieś efekty.
  4. To chciałem usłyszeć Mam małe doświadczenie w braniu leków, nerwice lękową mam od 5 miesięcy. Wcześniej przez 4 miesiące brałem Zoloft który był bez rewelacji. Przy zmianie leków (schodzeniu po pół dawki i wchodzeniu na nowy po pół) czułem się lepiej niż teraz w 11dniu na nowym leku, stąd moje przypuszczenia że może bez leku byłoby lepiej. Poczekam jeszcze z te 2 -3 tygodnie, potem mam i tak wizyte u lekarza umówioną.
  5. 11 dzien na paroksetynie. Czuje się nieznacznie gorzej niż w pierwszych 5 dniach przyjmowania leku. I tak się zastanawiam, czy może nie przerwać leczenia lekami. Bo skoro w momencie kiedy schodziłem z jednego leku i wchodziłem na drugi czułem się lepiej niż teraz kiedy to jestem już na pełnej dawce leku, to może nie działają one na mnie tak jak powinny. Bede musiał to przemyslec...
  6. Wczoraj po Hydro przeszła mi ochota na płacz. Dziś jest pierwszy dzień na całej tabletce 20mg. Rano proch, 2 godziny później nie za mocna kawa i teraz mnie czesze dziwnie. Nie wiem czy to efekt samej kawy czy kumulowania się leku. Od czasu choroby ograniczam strasznie kawę, kiedyś piłem 2 mocne dziennie, teraz rzadko 1 słabą. Ta była moją pierwszą od tygodnia. Jutro już chyba sobie daruje. Hydro pod język. A co do ciebie Michuj, to rozumiem w 100% Ciesze się że jestem na własnej działalności i mam brata do pomocy, bo jakieś 4 -4,5 miesiąca temu bałem się nawet zadzwonić do klienta i o zapłacie za fakturę przypomnieć. I pomyśleć że jeszcze 6 miesięcy temu nic nie wskazywało na to że będę mieć jakieś zaburzenia. Przeje... no ale cóż , trzeba sobie jakoś radzić.
  7. Witam ponownie Jestem 6 dzień na połówce Seroxatu (czyli 10mg). Jest coraz lepiej, tylko nie wiem czemu, dziś chce mi się płakać, i mam mokre oczy. jest to po częsci dla mnie nawet śmieszne, tak jakbym miał zaraz płakać i zarazem śmiać się. Dziwne, ale zobaczymy co będzie później. Idę łyknąć Hydro, to może mi przejdzie.
  8. Witam Dołączam do grona biorących Seroxat, od 5 miesięcy choruje na nerwice lękową. Wcześniej brałem Zoloft (sertraline) przez 4 miesiące i powiem że średnio mi pomagał. Choć niby juz zaczynało byc lepiej , lęki po 3,5 miesiaca powróciły i zmieniłem lek. W tej chwili biorę 3 dzień po pół tabletki Seroxatu 20mg i powiem że puki co rewelacja. Myślałem że tak jak na początku brania Zoloftu będę mieć straszne lęki i wahania nastroju, a tu nic. Czuje się może nie idealnie, mam lekki "ścisk"w głowie i czasami mnie nerwy dopadają ale nie jest to tak straszne jak choćby 5 czy 6 dni temu kiedy byłem na Zolofcie. Na dzień dzisiejszy jestem pod wrażeniem tego jak lek na mnie działa i mając nadzieje że to nie placebo, czekam na pełen efekt terapeutyczny. Poza tym za tydzień zapisuje się na terapie, bo chciałbym już wypiep*** tą chorobę z siebie, a obawiam się że samymi lekami to mi się nie uda. Jedyne co mi teraz dokucza to lekkie problemy ze snem. Czasami budze sie w nocy. Ale na to zacznę chyba brać Hydroksyzyne (na noc)którą dostałem doraźnie. Pozdrawiam Cierpliwości dla wszystkich i wytrwałości. Czasami będę wpadać i dzielic się spostrzeżeniami.
  9. A h** poczekam, może przejdzie. Za tydzień i tak idę do lekarz. A może i faktycznie to przez chorobę.
  10. Możliwe że i z powodu choroby, choć nigdy wczesniej przy anginie nie miałem lęków czy stanów niepokoju Dzis juz ostatni dzień na antybiotykach więc zobaczymy czy za jakiś czas mi to przejdzie. A poza tym znalazłem w necie taki artykuł/badania: http://www.ehealthme.com/drug-interactions/sertraline-hydrochloride-and-augmentin-125
  11. Witam Od prawie 4 miesięcy biorę Zoloft w dawce 50mg. wszystko ładnie szło, jednak od 2dni czuje pewien niepokój i lekkie lęki. Z kolei od 5 dni przyjmuje antybiotyk "augmentin 125mg" 2xdzienie na angine (miałem strasznie zawalone gardło i skoki temperatury ale juz przechodzi). I stąd moje pytanie: Czy te niepokoje i lęki mogę być wynikiem interakcji tych 2 leków? Może ma ktoś podobne doświadczenia?
  12. Witam Jestem już 2 miesiące i 1 tydzień na zolofcie (50mg) który biore na napady lęku panicznego. Niby jest wszystko ok, nie mam napadów paniki, ale jednak odczuwam nadal lekki strach przed spotykaniem się z innymi ludźmi, zwłaszcza znajomymi. Ostatnio miałem przykładowo taką sytuację. Jestem z dziewczyną na zakupach w jakimś dużym sklepie. Chodzimy sobie po nim, śmiejemy się , czekamy w kolejce za kiełbasą a tu, nagle, podchodzi do nas znajomy. Nagle czuje przypływ gorąca, nerwy narastają i najchętniej bym się zakopał pod ziemię. Stan ten trwał chwile, w tym czasie dziewczyna przytomnie zagadała znajomego, ja doszedłem do siebie i już po dłuższej chwili było właściwie ok, nerwy ustąpiły, oddech się wyrównał chwilę z nim sam pogadałem i rozeszliśmy się. Zazwyczaj przed spotkaniem z kimś znajomym denerwuje się , czasami nawet jak się nie denerwuje przed spotkaniem to zaczynam podczas rozmowy, gdy rozmówca patrzy mi w oczy. Aby móc normalnie pobyć ze znajomymi to muszę się napić procentów. I choć ogólnie czuje jakby ten strach przed spotkaniami słabł to jednak i tak, cały czas, ograniczam kontakty. Czy taki strach przed spotykaniem sie ze znajomymi jest przy stosowaniu tego leku normalny??? Na ulotce jest napisane że pomaga on w leczeniu areofobi a wydaje mi się że ja mam coś na jej wzór, więc chyba nie powinienem się tak zachowywać Czy może lek jeszcze nie do końca się rozkręcił, albo mam za małą dawkę?? Ostatnio (gdzieś od 5 dni) miewam czasami uczucie jakbym był kompletnie zdrowy, czasami przez pół dnia , czasami przez parę godzin. Dziś mam taki sobie dzień , czuje znów ścisk w głowie który towarzyszy mi prawie co dzień od początku nerwicy (czyli trochę ponad3 miesięcy) Ostatnią wizytę u psychiatry miałem niecały miesiąc temu, na kolejną mam iść dopiero za miesiąc. Więc prosiłbym o odpowiedź kogoś kto miał podobnie bo mnie to jakoś trapi. I nie wiem, czy jeszcze zaczekać bo być może ten strach przed spotkaniami minie czy lepiej zgłosić się do psychiatry wcześniej???
  13. Faktycznie - Fantastyczne efekty jakich oczekuje się po nowoczesnym "leku przeciwdepresyjnym" Takie efekty można uzyskać po kilku dniach ciągu amfetaminowego. Nie trzeba przez 50 dni wrzucać psychotropu ....... Że co? Że amfa to syf i narkotyk?Że uzależnia? Pogadamy o tym w momencie odstawiania "leku" SSRI. To jeśli masz napady lękowe to proponuje Ci zacząć leczyć się amfetaminą. Zobaczymy kto lepiej na tym wyjdzie. Poza tym myślę że lek jeszcze nie osiągnął pełnego efektu. A 5 tygodni to nie 50 a 40 dni Nie, nic z powyższych. Tylko - Że głupota!!!
  14. Biorę Zoloft już 1,5miesiąca na lęki w dawce 50mg na dzień. Podzielę się doświadczeniami, może komuś się przydadzą. 1 Tydzień - Wzmożone lęki, ciągle czułem duży niepokój, budziłem się z nim po czym rósł on w ciągu dnia i (zazwyczaj ale nie zawsze) powoli odpuszczał na noc. Nie byłem w stanie nigdzie wyjść. Nawet rodziny się "bałem". Szczękościsk. Nie byłem w stanie pracować. 2 Tydzień - Niepokój i lęki odpuściły, ale miałem straszny spadek nastroju, cały czas dół i uczucie beznadziejności. Za to byłem już w stanie w miarę normalnie pójść sam do sklepu na zakupy, czy wejść na stację benzynową. Spotkania ze znajomymi nadal wzbudzały we mnie przerażenie. 3 Tydzień - Dół przeszedł. Cały tydzień byłem w pracy, pracuje jako kierowca na trasach międzynarodowych i jeżdżę autem sam, więc ogólnie nie miałem się czego bać, od czasu do czasu nachodziły mnie tylko lekkie stany lękowe. Na koniec tego tygodnia wypadała wigilia i myślę że byłoby ok, gdyby nie przypadkowe, 3 minutowe, spotkanie z znajomym które strasznie mnie rozstroił (nie był to żaden wróg tylko zwyczajny znajomy który chciał mi coś opowiedzieć). Spotkanie to wywołało u mnie duży lęk. Po powrocie do domu zacząłem obawiać się momentu dzielenia z rodziną opłatkiem. Cały chodziłem z nerwów i w konsekwencji wypiłem 150ml wódki (po trochu w ciągu 2godzin) - pomogło. W 1 dzień świąt musiałem rano odwiedzić rodzinę a wieczorem inna rodzina przyjeżdżała do mnie. Ten dzień również pomogła mi przetrwać wóda. 3 Tydzień - Ogólna poprawa samopoczucia. Duży pozytyw, byłem pogodny i uśmiechnięty . Czułem się dobrze. Nie odczuwałem niepokoju ani lęków. I choć nadal nie mogłem odważyć się na spotkanie z kimś znajomym to czułem że wszystko idzie w dobrym kierunku. Przed samym sylwestrem zacząłem się denerwować, w ten dzień nie brałem tabletki i przed wyjściem na imprezę napiłem się w domu. Niestety na imprezie popłynąłem, wypiłem za dużo alkoholu i choć się wybawiłem to kolejny tydzień miałem straszny. 4 Tydzień - Tak jak napisałem wyżej. Alkohol zrobił swoje. 2 dni po sylwestrze nie wychodziłem z domu. 3go dnia byłem w pracy, jechałem w trasę, towarzyszyły temu lęki, bałem się wejść na stację czy zrobić zakupy w sklepie. Odczuwałem straszny ścisk w głowie (tuż za czołem). Dokuczała mi bezsenność. Czułem się tak jakbym zrobił krok wstecz. 5 Tydzień - Duża poprawa. Nie odczuwam już lęków, nie odczuwam już niepokoju, nie odczuwam już radości, ani szczęścia, rzadko się uśmiecham. Czuje się taki wyjałowiony, bez uczuć i bez emocji. W tym tygodniu odważyłem się odwiedzić sam babcie, na spotkaniu było miło z lekkim stresem ale ogólnie bardzo pozytywnie, chwila radości z sukcesu i znów jak robot bez emocji. Dziś spotkałem się natomiast z dobrym kolegą, tak na 5-10minut, denerwowałem się ale dawałem radę i nie uciekłem. Mogę tylko potwierdzić to co pisze tu większość - NA EFEKTY TRZEBA TROCHĘ POCZEKAĆ i uzbroić się w cierpliwość.
  15. Ja już doszedłem że to mogły być doły po stosowaniu tego leku, w tej chwili jest ok i nie mam juz tych wątpliwości . Choć dalej mam lęki. Mam nadzieje że jakoś niedługo ten lek zacznie działać. -- 24 gru 2011, 13:38 -- Dziekuje za odpowiedz a temat to można do kosza usunąć
  16. to-Nie-zomo, dziękuje za odpowiedź ale nie wiem gdzie widziałeś jakieś "obajwy" Poza tym bardziej chodziło mi o drugą część moich objaw: "Obecnie mam wahania nastroju, raz czuje się zdołowany, potem na chwile przychodzi poprawa , nadal unikam znajomych , choć pracuję i do sklepów chodzę w miarę normalnie. Łatwiej mi się jednak rozmawia z kimś kto mnie nie zna. Poza tym bywam rozdrażniony." Czy te objawy po stosowaniu Zoloftu są normalne??
  17. Witam, od 14 dni biore zoloft na napady lęku panicznego które pojawiły się u mnie po raz pierwszy jakies 3,5tygodnia temu. Psychiatra stwierdził że to przez mój styl życia (w którym się nie oszczędzałem). W pierwszych 8 dniach czułem się po leku strasznie, lek nasilał stany lękowe i niechęc do spotykania się z znajomymi, ba , nawet wyjscie do sklepu było wyczynem. Potem przyszła poprawa, zacząłem znowu normalnie pracować jako kierowca (u mnie prowadzenie auto po tych 8 dniach przychodzi normalnie a trasy mam długie bo międzynarodowe). 9dnia wyjechałem w trase - 11 wróciłem , czułem się dobrze,zakupy w sklepach, na stacjach benzynowych nie sprawiały mi problemu dlatego postanowiłem się z kimś spotkać aby się spróbować. I niestety poległem po krótkiej rozmowie, zdenerwowałem się (właściwie to zdenerwowałem się samą świadomością tego że mogę się zdenerwować przy znajomym i będzie to po mnie widać), wymyśliłem wymówkę i uciekłem, po czym czując się do niczego złapałem doła, który trwa już z 3 dni, choć ustępuje. Obecnie mam wahania nastroju, raz czuje się zdołowany, potem na chwile przychodzi poprawa , nadal unikam znajomych , choć pracuję i do sklepów chodzę w miarę normalnie. Łatwiej mi się jednak rozmawia z kimś kto mnie nie zna. Poza tym bywam rozdrażniony. Czy te objawy są normalne na początku stosowania leku?? Ps. Na początku przez 4 dni brałem 25mg , teraz biorę 50mg, i jest to jedyny lek jaki biorę.
  18. Witam, od 14 dni biore zoloft na napady lęku panicznego które pojawiły się u mnie po raz pierwszy jakies 3,5tygodnia temu. Psychiatra stwierdził że to przez mój styl życia (w którym się nie oszczędzałem). W pierwszych 8 dniach czułem się po leku strasznie, lek nasilał stany lękowe i niechęc do spotykania się z znajomymi, ba , nawet wyjscie do sklepu było wyczynem. Potem przyszła poprawa, zacząłem znowu normalnie pracować jako kierowca (u mnie prowadzenie auto po tych 8 dniach przychodzi normalnie a trasy mam długie bo międzynarodowe). 9dnia wyjechałem w trase - 11 wróciłem , czułem się dobrze,zakupy w sklepach, na stacjach benzynowych nie sprawiały mi problemu dlatego postanowiłem się z kimś spotkać aby się spróbować. I niestety poległem po krótkiej rozmowie, zdenerwowałem się (właściwie to zdenerwowałem się samą świadomością tego że mogę się zdenerwować przy znajomym i będzie to po mnie widać), wymyśliłem wymówkę i uciekłem, po czym czując się do niczego złapałem doła, który trwa już z 3 dni, choć ustępuje. Obecnie mam wahania nastroju, raz czuje się zdołowany, potem na chwile przychodzi poprawa , nadal unikam znajomych , choć pracuję i do sklepów chodzę w miarę normalnie. Łatwiej mi się jednak rozmawia z kimś kto mnie nie zna. Poza tym bywam rozdrażniony. Czy te objawy są normalne na początku stosowania leku?? Ps. Na początku przez 4 dni brałem 25mg , teraz biorę 50mg, i jest to jedyny lek jaki biorę.
  19. Łuki

    Lęki - czy to przez ślub

    Witam Jestem tu nowy, od niedawna mam ataki lęku. W moim przypadku rekcja była szybka. Jak tylko wystąpiły pierwsze objawy (napady które trwały 5 dni) od razu zacząłem szukać pomocy. Bez problemu zdiagnozowałem u siebie co mi jest gdyż wyraźnie podczas ataków czułem lęk, stąd wiedziałem gdzie z tym sie udać. I tak najpierw trafiłem do psychologa - napisze najważniejsze z tego spotkania. Jestem osobą mało wylewną, nie lubię mówić o swoich uczuciach i raczej dusze w sobie emocje. Podczas wizyty byłem bardzo zdenerwowany i ogólnie mało rozmowny. Do p.psycholog umówiła mnie moja nażeczona. Dlatego też pierwsze pytania były w jej temacie. Ale tak po krótce. Zapytała się czy Ją kocham - odpowiedziałem że nie wiem; to dlaczego chce z nią być - wydukałem że jest nam dobrze ze sobą i myśle że będzie dobrą żoną i matką. Zapytała dlaczego uważam że jest nam dobrze ze sobą- nie wiedziałem co powiedzieć, zapytała się o to jaka ona jest- nie potrafiłem odpowiedzieć. Poczułem wtedy że p.psycholog zmierza do tego żeby mi uświadomić że nie kocham narzeczonej i że to przez tą świadomość ślubu z kimś z kim nie chce te lęki - i tak też wtedy sam poczułem, Przypomniały mi się wszystkie złe chwile i wszystkie wątpliwości jakie wcześniej się pojawiały w związku z ślubem. Dodała nawet że może jestem z nią z braku laku - na co ja "może", zapytała co czułem jak to powiedziała - na co ja "nic" - miałem pustkę w głowie i czułem się strasznie. Wróciłem do domu już bez lęków ale z wielkim dołem. Ja nie chciałem i nie chce się rozstawać, zacząłem przypominać sobie wspólnie spędzane miłe chwile, to jak się przytulamy i wygłupiamy, czułem się jak świnia przez to co mówiłem u psychologa i bałem się ze p.psycholog będzie mi wmawiała żeby się z nią rozstać. Bałem się ze te lęki faktycznie mogą być przez ten ślub, choć z drugiej strony ja tak bardzo nie chciałem się rozstawać. Powiedziałem o tym narzeczonej, jakoś to przełkneła :-) wspiera mnie w tym trudnym okresie. Dół potrwał 2 dni , do momntu kiedy sam uświadomiłem sobie że nikt nie bedzie mi kazać się z nią rozstać jeśli sam tego nie będę chciał. Jako że wcześniej umówiłem się też do psychiatry , postanowiłem pójść i na tą wizytę. Tu lekarz potwierdził moją osobistą diagnozę - napady lęku panicznego, spowodowane złym stylem życia. Przepisano mi Zoloft 25mg przez pierwsze 4 dni i potem po 50mg. Pierwszych 7 dni było straszne. Lek jakby nasilał objawy. Towarzyszyło mi cały czas uczucie napięcia, z którym budziłem się rano i które rosło do wieczora i w nocy, na szczęście, zazwyczaj odpuszczało, także mogłem spokojnie spać. Poza tym odczuwałem strach przed spotykaniem się ze znajomymi, strach przed tym że się przy nich zdenerwuje, spanikuje itd. Nawet wyjście do sklepu było dla mnie wyzwaniem. Nie miałem w tym czasie ataków paniki jak podczas tych 5 pierwszych w/w dni (unikałem sytuacji w których lęk mógł się nasilić),a za to cały czas stopniowo narastające napięcie"bez wybuchu". W ogóle zauważyłem że te napięcia nasilają się u mnie przy dłuższych rozmowach z kimś, wtedy kiedy ktoś próbuje mnie wciągnąć w dłuższą dyskusję lub chce żebym coś opowiedział. Na początku nawet ze swoją narzeczoną nie mogłem spokojnie porozmawiać, jest ona jedyna osobą która wie o mojej dolegliwości . Zazwyczaj w pierwszych chwilach naszych spotkań(nie mieszkamy razem) to napięcie we mnie narastało , prosiłem wtedy o chwile spokoju na ogarniecie się (z 30min) i potem napięcie mijało. Dodam jeszcze że między pierwszymi 5-dniowymi atakami a rozpoczęciem kuracji farmakologicznej, miałem i dni normalne, w których odczuwałem wielką chęć spotykania się z ludźmi. W 8 dniu było już lepiej, napięcie towarzyszyło mi już tylko rankiem. Poczułem się w miarę dobrze. 9 dnia, jako że pracuje jako kierowca , pojechałem bez większego oporu w 3dniową trasę zagraniczną(a jeszcze 5 dni wcześniej bałem się że nie dam rady). Czułem się super. Myślałem że lek zaczyna już działać. Wracając do Polski myślałem o tym aby spróbować się z kimś spotkać, z jakimś znajomym, by się sprawdzić. Wróciłem do dom(mieszkam jeszcze z rodzicami), okazało się że po południu ma nas odwiedzić ciotka z córką (siostrą cioteczną którą bardzo lubię i z którą zawsze miałem dobry kontakt). I jednak trochę się przestraszyłem jak usłyszałem o tej wizycie. Po trasie (jeszcze rankiem)położyłem się spać. Wstałem po południu. Słyszałem że goście są już w domu. I ogarnął mnie lekki lęk. Pół godziny zastanawiałem się czy wyjść z pokoju, aż wreszcie zebrałem się i ruszyłem. Przywitałem się nadal czując zdenerwowanie. Siostra zaczęła pytać o przygotowania do ślubu, poczułem pierwszego kopniaka lęku, potem o sylwestra - drugi kopniak, starałem się rozmawiać dalej, jednak w coraz bardziej narastającym napięciu, uciekłem , mówiąc że muszę się na jeszcze trochę położyć. Poszedłem do pokoju i znów złapałem doła, tak bardzo chciałem już normalnie z kimś pogadać, napisałem do swojej narzeczonej (mimo iż zazwyczaj dusze emocje)że czuję się do niczego , chciało mi się płakać. Przyjechała, przytuliła, poczułem się lepiej, ale zacząłem na nią patrzeć z na nowo rodzącymi się wątpliwościami a propos ślubu. Rano pojechała do pracy, przed wyjazdem dała mi buziaka, a ja jeszcze na wpół senny powiedziałem że ją kocham. Później obudziłem się w domu sam i doła ciąg dalszy. Zaczeły mnie znów nachodzić myśli że może to przez ślub, znów pojawiły się wątpliwości, zastanawiałem się czy ja ją napewno kocham, mam straszny mętlik w głowie. Jesteśmy ze sobą 6 lat. Jeszcze rok temu mówiłem że jakbyśmy wpadli to bym się cieszył, że ślub i dzieci to już u nas tylko formalność. Nadal chciałbym mieć z nią dzieci, ale zaczęła mnie przerażać wizja ślubu. Z jednej strony boje się o to że jej nie kocham z drugiej zaś chciałbym żeby teraz była koło mnie i mnie przytuliła. Jakoś ogólnie przez te ost. 3 tygodnie stał się bardziej emocjonalny. Jakbym dawał upust wszystkiemu co się we mnie zbierało. Czasami (ale to juz od jakiegoś dłuższego czasu)mam tak że jak jesteśmy razem to nie mogę na nią patrzeć, jakby mnie drażnił jej widok, po czym po chwili spoglądam na nią raz jeszcze i widzę kobietę którą kocham i chce się przytulić , mam jakieś straszne wahania nastrojów. Nie wiem, może miał ktoś podobnie, może ktoś się wypowie, czy te leki to przez ślub. Czy te wątpliwości to normalne przed ślubem, a może to wynik spotkania z psychologiem i obecnego doła po nie udanym spotkaniu z siostrą. Ja sam doszukuje się przyczyn tych lęków we wszystkim, teraz padło na ślub Fajnie było wylać to z siebie , pozdrawiam PS. czy jak Zoloft zacznie działać w pełni to czy znów najdzie mnie ochota na spotkania ze znajomymi. Bo ostatnio to nawet żadko się uśmiecham.
  20. Witam Jestem tu nowy, od niedawna mam ataki lęku. W moim przypadku rekcja była szybka. Jak tylko wystąpiły pierwsze objawy (napady które trwały 5 dni) od razu zacząłem szukać pomocy. Bez problemu zdiagnozowałem u siebie co mi jest gdyż wyraźnie podczas ataków czułem lęk, stąd wiedziałem gdzie z tym sie udać. I tak najpierw trafiłem do psychologa - napisze najważniejsze z tego spotkania. Jestem osobą mało wylewną, nie lubię mówić o swoich uczuciach i raczej dusze w sobie emocje. Podczas wizyty byłem bardzo zdenerwowany i ogólnie mało rozmowny. Do p.psycholog umówiła mnie moja nażeczona. Dlatego też pierwsze pytania były w jej temacie. Ale tak po krótce. Zapytała się czy Ją kocham - odpowiedziałem że nie wiem; to dlaczego chce z nią być - wydukałem że jest nam dobrze ze sobą i myśle że będzie dobrą żoną i matką. Zapytała dlaczego uważam że jest nam dobrze ze sobą- nie wiedziałem co powiedzieć, zapytała się o to jaka ona jest- nie potrafiłem odpowiedzieć. Poczułem wtedy że p.psycholog zmierza do tego żeby mi uświadomić że nie kocham narzeczonej i że to przez tą świadomość ślubu z kimś z kim nie chce te lęki - i tak też wtedy sam poczułem, Przypomniały mi się wszystkie złe chwile i wszystkie wątpliwości jakie wcześniej się pojawiały w związku z ślubem. Dodała nawet że może jestem z nią z braku laku - na co ja "może", zapytała co czułem jak to powiedziała - na co ja "nic" - miałem pustkę w głowie i czułem się strasznie. Wróciłem do domu już bez lęków ale z wielkim dołem. Ja nie chciałem i nie chce się rozstawać, zacząłem przypominać sobie wspólnie spędzane miłe chwile, to jak się przytulamy i wygłupiamy, czułem się jak świnia przez to co mówiłem u psychologa i bałem się ze p.psycholog będzie mi wmawiała żeby się z nią rozstać. Bałem się ze te lęki faktycznie mogą być przez ten ślub, choć z drugiej strony ja tak bardzo nie chciałem się rozstawać. Powiedziałem o tym narzeczonej, jakoś to przełkneła :-) wspiera mnie w tym trudnym okresie. Dół potrwał 2 dni , do momntu kiedy sam uświadomiłem sobie że nikt nie bedzie mi kazać się z nią rozstać jeśli sam tego nie będę chciał. Jako że wcześniej umówiłem się też do psychiatry , postanowiłem pójść i na tą wizytę. Tu lekarz potwierdził moją osobistą diagnozę - napady lęku panicznego, spowodowane złym stylem życia. Przepisano mi Zoloft 25mg przez pierwsze 4 dni i potem po 50mg. Pierwszych 7 dni było straszne. Lek jakby nasilał objawy. Towarzyszyło mi cały czas uczucie napięcia, z którym budziłem się rano i które rosło do wieczora i w nocy, na szczęście, zazwyczaj odpuszczało, także mogłem spokojnie spać. Poza tym odczuwałem strach przed spotykaniem się ze znajomymi, strach przed tym że się przy nich zdenerwuje, spanikuje itd. Nawet wyjście do sklepu było dla mnie wyzwaniem. Nie miałem w tym czasie ataków paniki jak podczas tych 5 pierwszych w/w dni (unikałem sytuacji w których lęk mógł się nasilić),a za to cały czas stopniowo narastające napięcie"bez wybuchu". W ogóle zauważyłem że te napięcia nasilają się u mnie przy dłuższych rozmowach z kimś, wtedy kiedy ktoś próbuje mnie wciągnąć w dłuższą dyskusję lub chce żebym coś opowiedział. Na początku nawet ze swoją narzeczoną nie mogłem spokojnie porozmawiać, jest ona jedyna osobą która wie o mojej dolegliwości . Zazwyczaj w pierwszych chwilach naszych spotkań(nie mieszkamy razem) to napięcie we mnie narastało , prosiłem wtedy o chwile spokoju na ogarniecie się (z 30min) i potem napięcie mijało. Dodam jeszcze że między pierwszymi 5-dniowymi atakami a rozpoczęciem kuracji farmakologicznej, miałem i dni normalne, w których odczuwałem wielką chęć spotykania się z ludźmi. W 8 dniu było już lepiej, napięcie towarzyszyło mi już tylko rankiem. Poczułem się w miarę dobrze. 9 dnia, jako że pracuje jako kierowca , pojechałem bez większego oporu w 3dniową trasę zagraniczną(a jeszcze 5 dni wcześniej bałem się że nie dam rady). Czułem się super. Myślałem że lek zaczyna już działać. Wracając do Polski myślałem o tym aby spróbować się z kimś spotkać, z jakimś znajomym, by się sprawdzić. Wróciłem do dom(mieszkam jeszcze z rodzicami), okazało się że po południu ma nas odwiedzić ciotka z córką (siostrą cioteczną którą bardzo lubię i z którą zawsze miałem dobry kontakt). I jednak trochę się przestraszyłem jak usłyszałem o tej wizycie. Po trasie (jeszcze rankiem)położyłem się spać. Wstałem po południu. Słyszałem że goście są już w domu. I ogarnął mnie lekki lęk. Pół godziny zastanawiałem się czy wyjść z pokoju, aż wreszcie zebrałem się i ruszyłem. Przywitałem się nadal czując zdenerwowanie. Siostra zaczęła pytać o przygotowania do ślubu, poczułem pierwszego kopniaka lęku, potem o sylwestra - drugi kopniak, starałem się rozmawiać dalej, jednak w coraz bardziej narastającym napięciu, uciekłem , mówiąc że muszę się na jeszcze trochę położyć. Poszedłem do pokoju i znów złapałem doła, tak bardzo chciałem już normalnie z kimś pogadać, napisałem do swojej narzeczonej (mimo iż zazwyczaj dusze emocje)że czuję się do niczego , chciało mi się płakać. Przyjechała, przytuliła, poczułem się lepiej, ale zacząłem na nią patrzeć z na nowo rodzącymi się wątpliwościami a propos ślubu. Rano pojechała do pracy, przed wyjazdem dała mi buziaka, a ja jeszcze na wpół senny powiedziałem że ją kocham. Później obudziłem się w domu sam i doła ciąg dalszy. Zaczeły mnie znów nachodzić myśli że może to przez ślub, znów pojawiły się wątpliwości, zastanawiałem się czy ja ją napewno kocham, mam straszny mętlik w głowie. Jesteśmy ze sobą 6 lat. Jeszcze rok temu mówiłem że jakbyśmy wpadli to bym się cieszył, że ślub i dzieci to już u nas tylko formalność. Nadal chciałbym mieć z nią dzieci, ale zaczęła mnie przerażać wizja ślubu. Z jednej strony boje się o to że jej nie kocham z drugiej zaś chciałbym żeby teraz była koło mnie i mnie przytuliła. Jakoś ogólnie przez te ost. 3 tygodnie stał się bardziej emocjonalny. Jakbym dawał upust wszystkiemu co się we mnie zbierało. Czasami (ale to juz od jakiegoś dłuższego czasu)mam tak że jak jesteśmy razem to nie mogę na nią patrzeć, jakby mnie drażnił jej widok, po czym po chwili spoglądam na nią raz jeszcze i widzę kobietę którą kocham i chce się przytulić , mam jakieś straszne wahania nastrojów. Nie wiem, może miał ktoś podobnie, może ktoś się wypowie, czy te leki to przez ślub. Czy te wątpliwości to normalne przed ślubem, a może to wynik spotkania z psychologiem i obecnego doła po nie udanym spotkaniu z siostrą. Ja sam doszukuje się przyczyn tych lęków we wszystkim, teraz padło na ślub Fajnie było wylać to z siebie , pozdrawiam PS. czy jak Zoloft zacznie działać w pełni to czy znów najdzie mnie ochota na spotkania ze znajomymi. Bo ostatnio to nawet żadko się uśmiecham.
×