Kiya Twoja sytuacja przypomniała mi moją sprzed paru lat
Umówiłam się z chłopakiem, który był zagorzałym kibicem pewnej drużyny piłkarskiej i non stop o niej mówił. Jak tylko coś wtrącałam, to wysłuchał, krótko skomentował i dalej swoje. Nawet nie chce wiedzieć jakbym wtrąciła ni z gruchy ni z pietruchy o czymś innym... I tak po 2h słuchania o jego ulubionej drużynie, siedzenia na ławce przy ulicy (taki był szarmancki, a jak ) i głupiego próbowania przystawiania się do mnie zwiałam pod pretekstem zrobienia czegoś tam. Wiem jedno - tej 'randki' nie zapomnę do końca życia