
Schwarzi
Użytkownik-
Postów
414 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Schwarzi
-
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
mark123 Aha,no to jak już tam sobie chcesz : D To powiem Ci w ramach ciekawostki,że ja bardzo często zwierzam się ludziom,których krótko znam. Nie mam takich obaw jak Ty i jeszcze nigdy nie zdażyło mi się,żeby ktoś mnie wyśmiał,a już na pewno lekarz. Wiesz to Twoje życie ale kiedyś i tak będziesz musiał się usamodzielnić. jaa145 Aaa no to w takim razie się nie dziwię,że też głupio się czujesz bez partnera. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
mark123 Skoro martwisz się o dyskrecję to może do innego miasta jedź. Tam lekarze na pewno nie będą znać Twoich rodziców i nikt się nie dowie. Ja sama nawet tak robię,bo u mnie w mieście to nie warto,też nie ufam aż tak lekarzom. Ale boisz się,że Cię wyśmieje,czy raczej obawiasz się lub wstydzisz mówić o problemach ? No ale rodzicami nie możesz się wiecznie przejmować. Jesteś osobną jednostką. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
mark123 Strzelam,że byłeś wtedy niepełnoletni ? Bo teraz to normalnie mógłbyś wszystko lekarzowi powiedzieć i nikt by się nie dowiedział. Ale strach/lęk przed czym dokładnie ? Bo ja też w sumie dziwnie się czuję jak mam iść do psychologa,taka skrępowana jestem.. Ja mówić o nich mogę i w internecie i poza nim ale okazywać to już nie bardzo. Ja czasem tylko głowę spuszczam ale ogólnie to jak zrobię coś wstydliwego to się strasznie wkurzam i zazwyczaj udaję,że śmieję się z siebie. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
buka emocjonalnie.. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
lubudubu Całkiem możliwe.. Na szczęście ludzie tego nie zauważają. Mówią mi,że wyglądam,zachowuję się i mówię w sposób normalny,że nie wydaję się płytka. Po niektórych niestety to widać. Moja siostrzenica też jest płytka i jak coś mówi lub okazuje emocje to od razu widać "sztuczność". Cóż.. niektórym lepiej chyba wychodzi stwarzanie pozorów. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
lubudubu Mimo to nie odważę się.. Może kiedyś XD mark123 No zawroty głowy też mam często. No to lekarzowi powinieneś jak najwięcej mówić,zwłaszcza to,z czego mogą wynikać Twoje dolegliwości. Wiesz.. przy niektórych schorzeniach głowy też dobre wychodzą. No właśnie.. ja też uważam,że powinieneś się sprężyć,iść i otworzyć przed psychologiem. Ja mam ze swoimi emocjami tak,że albo je normalnie czuję i są to zazwyczaj te pierwotne emocje typu złość,albo nie czuję wcale np. miłość. Jednak większość emocji odczuwam dość specyficznie, jakby to ująć hmm.. te emocje nie są "pełne". Nic nie powodują i nie wpływają na moje zachowanie. Są takie "lekkie",nie wiem jak to nazwać O.o No bo zobacz,powiedzmy wstyd. Ludzie jak odczuwają wstyd to zazwyczaj się czerwienią i chcą "zapaść się pod ziemię". Wstyd powoduje reakcje somatyczne, widać po twarzy człowieka,czy się wstydzi i po jego zachowaniu,bo ta emocja skłania go do określonych zachowań. Ja tak nie mam. Akurat wstyd jest emocją,której praktycznie wcale nie odczuwam ale nie mam na jakim przykładzie Ci podać,więc trochę zmyślę ale możesz sobie zamiast wstydu wstawić tam inne emocje np. smutek czy radość. No ale niech będzie przykładowy wstyd. Gdybym go odczuwała to wyglądałoby to mniej więcej tak,że czuję się "leciutko" zawstydzona,ale ta emocja nie powoduje u mnie czerwienienia się, trzęsących rąk i nie skłania mnie do zmiany zachowania. Mogłabym powiedzmy podczas sytuacji wstydliwej robić swoje i nie krępować się tym uczuciem. Tak odczuwam większość emocji. Moja siostra też.. Chociaż sama kiedyś ze mną chodziła to teraz jak ja chcę iść to się sra -____- Nie czaję tego. jaa145 Ja patrzę raczej przez pryzmat wszystkich,z którymi miałam do czynienia na ogół xd No to witaj w klubie :) Jeszcze gorzej jak reszta rodzeństwa np.,którzy są mniej więcej w Twoim wieku kogoś ma -___- Wtedy to rodzinka potrafi się narzucać. Ja nie kłamię ale doskonale Cię rozumiem. Nie wiem ile masz lat ale strzelam,że w Twoim wieku większość już kogoś ma lub miała. No to wtedy trochę głupio się przyznać,że zawsze byłaś sama. Ja nie,więc moje rzekome pragnienie miłości to tylko spełnianie swoich egoistycznych zachcianek. Dobrze,że zdałam sobie z tego sprawę. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
lubudubu Wiesz ja się za bardzo z tym powiedzeniem nie zgodzę. No,chyba,że ktoś jest mega empatyczny i jest dobrym obserwatorem i na podstawie wzroku potrafi ocenić,czy z daną osobą jest coś nie w porządku. No ja z kolei mam dziwnie z samooceną. Mówi się,że jak ktoś ma niską samoocenę to jest niepewny siebie. Dziwne,bo ja mam pozytywny stosunek do siebie,lubię swoją osobę i gdybym miała możliwość zamiany z kimś to nie zgodziłabym się raczej,a mimo to moja pewność siebie leży. Miło by było,gdyby ktoś potrafił mi to racjonalnie wytłumaczyć,bo nie wiem. Albo mam tak jak mówię,dobrą samoocenę,ale w stresujących sytuacjach polegam,bo znam swoje możliwości,albo po prostu, tak naprawdę mam niską samoocenę i sytuacje,kiedy moja pewność siebie spada (np. podczas egzaminów) to jakby odkrywają ,wtedy dopiero widać,czy mam niską,czy wysoką. Nie wiem już nic o tym o.o Oooo nie nie nie XD Wkleiłabym ale jest malutki problemik... Raz przesłałam komuś swoje zdjęcie to stwierdził,że wszystko w porządku ale mam straszny wzrok -________- Nawet na zdjęciu to widać : ((( A najgorsze jest to,że z tą osobą nie rozmawiałam wcale o moim kontakcie wzrokowym,chciał ocenić tylko moją urodę : ( Niewidocznaaaa Ja miłości nie uważam za zło,jest mi obojętna,po prostu jej nie odczuwam. Nie przeszkadza mi to jak na razie,poza tym,że widzę,jak bardzo różnię się od innych. mark123 Ja mam stwierdzone zaburzenia emocji z dzieciństwa. Trochę nieśmiała byłam,nie utrzymywałam kontaktów z rówieśnikami, byłam wycofana i zamknięta w sobie,żyłam w swoim świecie,a poza tym miałam też problemy z zachowaniem bo bywałam agresywna,wdawałam się w bójki i notorycznie kradłam. A brzydkie pismo też mam i na karcie od nauczyciela (z którą szłam potem do lekarza) mam też to zapisane,o słabym kontakcie wzrokowym właśnie też jest, powolna też byłam ale z wiekiem i nową rodziną wyrobiłam sobie ruchy,nie podoba mi się to wcale. Ja sama siebie staram nie diagnozować ale jeśli mam pogdbybać to obstawiam jakieś uszkodzenia płatów czołowych,bo nie panuję nad emocjami. Ciul tam,każdemu zdarzy się wybuchnąć,ale ostatnia sytuacja,w której brałam udział rozwiewa moje wątpliwości. Pobiłam jedną dziewczynę,bez powodu. To nie jest normalne. Mogło to być skutkiem nagromadzonych frustracji,bo przeżywałam wtedy trudny okres (klasa się ode mnie odsunęła z niewiadomych przyczyn,jedyne koleżanki w klasie mnie zostawiły i byłam sama w szkole) ale no kurde ... to nie były aż tak silne emocje,że mogłam stracić panowanie nad sobą. Dlatego przeraża mnie to. Po całej akcji byłam zszokowana,nie sądziłam,że mogę być zdolna do czegoś takiego. A tak wgl. to ogólnie raz byłam też u neurologa odnośnie bólów głowy. Głowa zaczęła boleć mnie po kuligu jakieś 4 lata temu i boli nadal,dzień w dzień,ból ani na chwilę nie ustaje. W dodatku mam też poboczne objawy tego bólu ale jak byłam u neurologa to powiedziała mi,że to przez stres i zapisała maści. Nie wierzę,że to są nerwobóle,bo tak długo by to trwało ? Poza tym niektóre objawy typu oczy zachodzące mgłą, albo to,że kończyny same mi się ruszają coraz częściej, czy przeskoki bólu w różne miejsca głowy chyba nie świadczą o czymś takim. Maście też nie pomogły,a smarowałam zgodnie z zaleceniami i aż do ostatniego dnia. Wgl. nic nie dawały. Ja mam różnie. Kilka lat temu zasmakowałam życia towarzyskiego,miałam własną paczkę znajomych,która z czasem się wykruszyła. Teraz trudno mi żyć bez ludzi ale jednak moje samotnictwo zwycięża,bo na duże imprezy się nie garnę, a od ludzi odchodzę po godzinie,dwóch. Ja mam tak pół na pół z przewagą samotnictwa. Szkoda tylko,że tej towarzyskiej połowy nie mam jak zaspokajać,bo też znajomych nie mam. Mam jedną koleżankę,która wychodzi ze mną raz na ruski rok. Ale najgorsze jest to,że nie jestem jakaś strachliwa,normalnie zagaduję do ludzi,jestem bardzo śmiała,mam ogromne poczucie humoru,niektórzy mówią,że mam jakąś tam charyzmę ale mimo to większość mnie raczej unika. Zapewne przez tę niedojrzałość -______- Nie no w to akurat nie uwierzę. 83 to niezbyt wysoki wynik ale mogło to wynikać z tego,że mało się przy tym teście skupiałeś. Po rozmowie z Tobą już widać,ze masz dobre IQ ,masz zainteresowania i wiedzę psychologiczną. Człowiek z niskim IQ nie umiałby tak dyskutować. Niezdrowo jest dusić w sobie uczucia. Zwłaszcza uczucie złości,to okropne. Ja np. niektóre też blokuję ale na pewno nie są to uczucia eksplozywne (tak nazywam wszystkie prowadzące do agresji). Tzn. to nie tak,że często ją okazuję albo zostawiam na później ale przenoszę złość na obiekt bardziej dozwolony. Ale nie odczuwać złości ? To dziwne.. Ja mam koleżankę,która zazdrości rzekomo nie czuje. No takiej decyzji to matka za Ciebie na pewno nie podejmie. Ale wiem co czujesz. Ja też się jakoś lepiej czuję,jak ktoś z rodziny wie,że chodzę np. do psychologa. Wgl. sama muszę sobie specjalistę załatwić bo ze mną coraz gorzej się robi,postanowiłam,że zrobię to zaraz po wyjeździe na studia. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
lubudubu Hahahaa xDD Moje chyba niestety tak wyglądają XD Pamiętam,że jak tak się gapiłam to rozmówca się peszył i nikt po jakimś czasie nie chciał ze mną w klasie gadać. W końcu spytałam się koleżanki,która jako jedyna chciała mi to wytłumaczyć no i się dowiedziałam,że tych ludzi to rzekomo przeraża bo nie wiedzą co mi "po głowie chodzi". O.O -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
lubudubu Ja akurat np. mam gdzieś jak ktoś na mnie patrzy ale bądź co bądź intensywny kontakt wzrokowy czasami jest pożyteczny. Osoba sprawia wrażenie pewnej siebie,to się przydaje zazwyczaj podczas kłótni z kimś. mark123 Uu..to nie fajnie.. A nie myślałeś,żeby teraz się udać na jakieś leczenie czy coś ? A to uszkodzenie to miało wpływać na Twoją nieśmiałość i wstydliwość czy na coś innego? Ja też mam w papierach,że jestem "zamknięta w sobie" i "wycofana",od dziecka taka byłam ale u mnie to wynikało raczej z tego,że jestem samotnikiem. Ludzi się nie boję ale po prostu nie lubię z nimi przebywać. Właśnie.. zdaną maturę. Nie każdy jest w stanie ją zdać,a osoby,którym się to udaje na pewno nie mają niskiego ilorazu inteligencji. O to akurat bym się na Twoim miejscu nie martwiła. Ja internetowy też robiłam. Wszyło mi 115 ale tak jak napisałeś-nie warto się tym sugerować. Takie testy mogą tylko trochę nakierować człowieka ale nic poza tym. Ja np. miałam tak,że strasznie przejmowałam się za dzieciaka różnymi złymi wiadomościami na faktach. Jak w gazecie było o kobiecie skatowanej przez męża,albo o dzieciach w beczkach to ja potrafiłam tak się tym przejmować,że przez tygodnie o tym myślałam. To pewnie skutek tego wychowywania w cieplarnianych warunkach. A przegrywać też nie lubiłam. Zawsze się złościłam,krzyczałam i niszczyłam wszystko jak przegrałam XD Dr House wszystko wie XD No rodzinnych to też się boję. Teraz mieszkam z siostrą i szwagrem,który jest naprawdę agresywny. Już nie wspomnę ile okien wybił i jak bił moją siostrę. Na szczęście te najgorsze czasy minęły bo ogarnął się z piciem. Ja się wdaję. Ale to raczej nie przez to,że lubię tylko przez to,że mnie wszystko irytuje. Z mojego liceum miałam zostać wywalona przez bójki. Od jakiś 2 lat mam tak,że dosłownie wszystko mnie wkurza,np. jak ktoś na szkolnym korytarzu mnie niechcący popchnie to nie ręczę za siebie. Nie wiem skąd mi się to wzięło. Sądzę,że to wynik nagromadzonych frustracji,bo przez cały okres gimnazjum tłumiłam swój gniew. Ja taka byłam tylko do dorosłych. Od zawsze mam problemy z dogadaniem się z rówieśnikami i dość wrogo ich postrzegam. Ja też ale to skutek tego,że nie mam więzi z tymi ludźmi. Z żadnymi zresztą,ludzie są mi obojętni,są to są,nie ma to nie ma,mam to gdzieś. Rodzina nie ma u mnie żadnych przywilejów,zresztą nawet zdarza się,że bardziej ich nie lubię niż obcych ludzi. A siebie to toleruję. Ale wiesz,że to mogłoby Ci pomóc ? U mnie praktycznie tylko z naciskiem na dzieci i nastolatków. Z dorosłymi to jakoś starałam się utrzymywać ten kontakt ale z rówieśnikami to już nie dało rady. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
mark123 Wiesz.. z niedojrzałością emocjonalną jest tak,że zazwyczaj jest ona składnikiem innych zaburzeń albo osobowościowych,emocjonalnych itp. To coś jak narcyzm,który występuje samodzielnie (jako osobna jednostka diagnostyczna) ale może też wchodzić w skład innych zaburzeń np. borderline. Ja miałam diagnozowaną samą niedojrzałość,zresztą trudno o szerszą diagnozę w tak młodym wieku. Jeżeli się leczysz u psychologa czy terapeuty to możesz spytać o niedojrzałość i czy przejawiasz takie cechy. A uczucie niskiego IQ to akurat nic dziwnego. Osoba,która nie potrafi sobie poradzić z życiem może czuć się "tępa". Ja np. tak się bardzo często czuję,zazwyczaj w taki stan wprowadza mnie fakt,że podczas poważnych rozmów w jakiś biurach (z racji tego,że jestem z rodziny zastępczej to czasami musiałam załatwiać różne sprawy w opiece społecznej) ,czy czytania "dojrzałych" tekstów zawierających naukowe słownictwo nie czaję zupełnie nic. Dosłownie,jakby ktoś po chińsku mówił do mnie. Ja muszę np. dostawać jasne i zrozumiałe polecenia,a ta cecha często występuje w upośledzeniu. Ale ja akurat tym się nie przejmuję i na Twoim miejscu też bym się nie przejmowała. Uczucie ociężałości umysłowej występuje u wielu ludzi,którzy chorują psychicznie. A tak niskiego IQ na pewno nie masz skoro dostałeś się na studia. Miałam kiedyś robione testy na inteligencję,jak byłam mała i ponoć wynik miałam dobry,a i tak w tych obrazeczkach pod koniec strzelałam bo nie wiedziałam nawet po co to robię O.o Witaj w klubie ! Jesteś 3 osobą łącznie ze mną,która tego nie czai (spośród ludzi,z którymi o tym rozmawiałam oczywiście) XD No rozumiem Cię jakby nie patrzeć. Mi się często zdaje,że każdy umiałby coś uruchomić,więc jak ja tego nie uruchomię,to będą uważać mnie za "dziwaka". Heh,a ostatnio mam coś fazę na psucie wszystkiego czego się dotknę. Ja wiem od rodziny tylko :) Strasznie wrażliwy jesteś widzę o.o To strzelam,że filmów wywołujących silne emocje np, dramaty nie oglądasz za bardzo ? Ja nie odczuwam żadnych dolegliwości somatycznych podczas oglądania filmów,chyba,że jak oglądam wyjątkowo mocne gore to rzygać mi się chce. Zresztą,przy takich filmach to zazwyczaj po kilku minutach wyłączam,bo nie mogę tego znieść. Hmm..to dziwne. A nie zastanawiałeś się nad przyczyną takiego zachowania ? Ciekawi mnie Twój przypadek. Bardzo niespotykany "fetysz". Zastanawiające jest źródło jego powstania. Ja też nie lubię awantur chociaż mam trudny temperament. Jak mam się z kimś kłócić,awanturować,bić czy coś to zawsze staram się,żeby to byli obcy ludzie z mojego otoczenia np. szkoła. Tam to se mogę robić problemy,bo nie jestem na tych ludzi skazana. Natomiast w domu staram się zachowywać stoicki spokój i raczej się podporządkowuję tylko po to,żeby nikogo nie denerwować. Atmosfera kłótni bardzo mi pomaga ale tylko na krótką metę. Pobudza mnie do działania,zresztą jak ja nie zacznę z kimś awantury to to nie będę ja xd Jednak są miejsca,w których wolałabym spokój. W domu jestem skazana na rodzinę i w pewnym sensie od niej zależna więc nie chcę podpaść i cwaniakować. Na szczęście tego nie zrobił o.o Chociaż po alkoholu ludzie gadają różne głupoty,szkoda tylko,że równie często je realizują. Ja kar,oprócz tych dwóch fizycznych to też nigdy nie dostawałam. Było mi wszystko wolno i moja matka nie potępiała zazwyczaj mojego zachowania. Dopóki byłam grzeczna w stosunku do dorosłych,mówiłam dzień dobry i wierzyłam w Boga (matka była katoliczką) to mogłam robić co tylko chciałam xd Aż tak źle u Ciebie z tą miłością ? To przecież widać, jak Cię przytulają,spędzają z Tobą czas,są wyrozumiali,pomagają Ci,to wszystko to są właśnie objawy miłości. Poznajesz to po gestach XD Wyparłeś może te trudne sytuacje. No moja siostra się drze jak się ją o cokolwiek spytam. To też dla mnie katorga. Zastanawia mnie ogólnie takie zachowanie biorąc pod uwagę kwestię wieku naszych rodziców. Kiedyś złe traktowanie zwierząt nie było aż tak potępiane. Ludzie hodowali kury,kaczki, różne zwierzęta na ubój,nikt nie krzyczał o okrucieństwie,a jak pies nie był posłuszny to nie jeden dziadek sprzedał mu przysłowiowego kopa, albo słyszałam akcję o truciu psów sąsiadów,które za głośno szczekały. Ciężko jest oceniać takie zachowanie według dzisiejszej miary,bo dla naszych pokoleń to szczyt okrucieństwa, ale nie zawsze tak było. Zaburzenia rozwoju wgl. ciężko zdiagnozować u dorosłych. Czemu nie chciałbyś się wybrać na badanie pod kątem tego zaburzenia skoro je u siebie podejrzewasz ? Ja mam zaburzony kontakt wzrokowy. Kiedyś wgl. nie utrzymywałam wzroku przy rozmowie,a teraz patrzę się zbyt intensywnie przy ludziach,których znam np. ludzie z klasy mówili,że ich to przeraża,a z drugiej strony unikam tego kontaktu kiedy mam do czynienia z kimś obcym. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
mark123 Ja we wczesnym dzieciństwie też chociaż sama byłam agresywna. To taka sprzeczność trochę. Heh,ja od zawsze dopinguję czarnym charakterom. Chyba,że taka postać jest zła do szpiku kości i nie da się jej lubić,czasami są w filmach takie kreacje,które nie wzbudzają w człowieku ŻADNYCH pozytywnych uczuć. Przykładem może być jakiś tam koleś co znęca się nad rodziną i podwładnymi ,a do wyższych rangą się przymila i trzęsie portkami jak widzi kogoś wyżej postawionego,w międzyczasie lubi wydawać swoich wspólników,zrzucać na nich odpowiedzialność w celu ratowania własnej skóry. Taka postać negatywna i bez jakiegokolwiek honoru i zasad. Jak takie coś widzę,to mam nadzieję,że w filmie czy książce szybko zdechnie. A ten żal jest silny ? Czujesz jeszcze coś poza żalem i podnieceniem ? Jakieś negatywne emocje,które powodują,że cała ta sytuacja to taki miszmasz emocjonalny ? Bo jak tak,to możesz mieć właśnie podobnie do mnie. A te dłonie kojarzą Ci się z czymś ? Nie wiem,z biedą,bezdomnością,samotnością,chorobą,czymś czego można współczuć? Może to ma jakiś związek z dzieciństwem..Wiesz,nie znam się za bardzo ale może podświadomie pomoc osobom cierpiącym kojarzy Ci się z czymś niezwykle przyjemnym,a brudne,czy chore dłonie wywołują skojarzenie tej biedy.. Ogólnie dość dziwny fetysz,nie powiem,nie spotkałam się jeszcze z czymś takim,ale najważniejsze,żeby Tobie to nie przeszkadzało :) No ja za życia mojego ojca to w sumie pamiętam tylko 2 takie napady furii,dotknęło to oczywiście mojej matki. Raz podczas kłótni rzucał ją talerzami,byłam wtedy bardzo mała. Inna sytuacja była jak przyjechał do nas na wakacje mój siostrzeniec,z którym teraz mieszkam. Taki łobuz z niego był i za dzieciaka się dużo awanturował i też były z nim problemy. Pamiętam co mój ojciec chciał go usadzić i nauczyć szacunku. Poszedł po pasek i chciał mu spuścić lanie ale wtedy do akcji wkroczyła moja matka i chciała obronić wnuczka. Niestety,wtedy to jej się dostało. Najgorsze jest to jak oberwała. Nie wiem co działo się w tym pokoju,bo szybko się ulotniłam ale jak moja matka wyszła to była cała we krwi,na podłodze w pokoju też było pełno krwi,nie mam pojęcia co tam się działo i nawet nie chcę wiedzieć. Od ojca też oczywiście dostałam parę razy na dupę. Mocno xd Pisałam wprawdzie,że przestał być agresywny,no bo naprawdę to nie zdarzało się często,ale jak już miało miejsce to jego ataki były dość intensywne. Nie chcę pisać,że byłam z patologii bo to byłoby kłamstwo i oszczerstwo. Moi rodzice dawali mi naprawdę dużo miłości i nigdy nie karali mnie bez powodu. Wcześniej np. mój ojciec potrafił się uchlać,iść do baru i dzień w dzień wdawał się w awantury,z podbitym okiem chodził i raz mu nawet nos złamali. Słyszałam to wszystko oczywiście od siostry,która no..musiała zanosić go do domu. U mnie też ale sądzę,że to efekt starzenia się. Moi rodzice byli w podeszłym wieku jak ja się urodziłam. Oczywiście ojciec nie stracił bojowego ducha ale ujawniał to w mniej intensywny sposób. Ja też,a szkoda,bo niektórych mi żal. Teraz,z biegiem czasu strasznie chciałabym pamiętać,zwłaszcza te najgorsze chwile. Sądzę,że pomogły mi one dojść do źródła moich zachowań,to dla mnie ważne,dlatego zawsze,kiedy jest taka okazja to wypytuję się ludzi,którzy mięli ze mną kontakt w dzieciństwie o swoje zachowanie,jaka byłam,za jaką mnie postrzegali. Mój zaczął znowu ,kiedy mama umarła. To przykre,bo miałam wtedy 9-10 lat i znikał z domu na całe dnie, w chacie też syf, brud,cud,że jeszcze mi gotował obiady ale byłam potem strasznie zaniedbana. Na mnie też się to odbiło. Był taki okres,że podkradałam mu spirytus. Raz,w wakacje pamiętam,jak miałam 12 lat i ojciec zachorował (leżał w szpitalu,chwilę potem zmarł) to potrafiłam normalnie żłopać wódkę z butelek,które miał w domu xd Ogólnie to moja siostra powiedziała,że gdyby to dalej się ciągnęło,w sensie jego alkoholizm i rozpacz to zapewne byłabym mu zabrana,bo on ledwo wyrabiał wychowawczo. Za moich czasów to mój ojciec bił wszystkie psy,które mieliśmy. Raz pobił jednego bo kury gonił. Tak pobił tego psa,że ten kulał i uciekł ze strachu. Więcej już go nie widziałam. Ale.. skoro moja siostra sama twierdzi,że był agresywny w stosunku do zwierząt to wolę nie wiedzieć jak to wyglądało przed moimi narodzinami kiedy był najbardziej agresywny. No to witaj w klubie :)) Chociaż decyzje umiem podejmować w miarę,to już coś. Problemów za nic nie ruszę. Studia,szkołę,różne obozy,wyjazdy to wszystko mi siora łatwi w większości bo sama mam z tym problem. W Polsce wgl. się takie coś diagnozuje ? Mi z tego zespołu Aspergera też prawie wszystko pasuje. Zwłaszcza jak patrzę na swoje dzieciństwo to praktycznie każdy objaw się zgadza O.o Najbardziej dobijają mnie wszystkie zaburzenia,których jednym z kryteriów jest słaby kontakt wzrokowy lub problemy z takim kontaktem. Jak widzę takie kryterium to od razu wiem,że reszta objawów zacznie się zgadzać O.O No powiedzmy,że jak ja na coś patrzę rozumowo to już nie muszę mieć żadnych odczuć odnośnie tej kwestii ; D Wiesz.. To akurat o niczym nie świadczy. Ja byłam świadkiem śmierci mojej mamy i też mnie to nawet nie ruszyło chociaż miałam z nią rewelacyjny kontakt. Rok później zmarł ojciec i zamiast się tym przejmować i rozpaczać to myślałam nad tym co teraz ze mną będzie. Ja miałam fajną babcię. Ale krótko ją znałam i stale chorowała. Chciałabym mieć babcię i dziadka. Póki co mam tylko przyszywaną babcię,która mieszka bardzo daleko od mojej miejscowości i piszę z nią tylko czasami na nk. A odwiedzić, to nie odwiedzę,bo z jej prawdziwą wnuczką (dzięki której zresztą ją poznałam) zakończyłam znajomość i nie odzywamy się do siebie od ładnych paru lat. -- 09 cze 2013, 21:31 -- Bonus To się ciesz naprawdę,bo na dłuższą metę taka samotność (nawet z wyboru) może okazać się męcząca. Człowiek czuje pustkę i nie umie jej zapełnić,dąży do miłości ale samo uczucie się nie pojawia. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
znudzona-ona Zależy jaką niedojrzałość masz na myśli. Każdy dojrzewa w swoim tempie,jedni szybciej drudzy wolniej ale mój problem ma charakter zaburzenia. W wieku 13 lat psychiatra stwierdził u mnie niedojrzałość emocjonalną,byłam wtedy na wizycie z siostrą ,bo miałam problemy adaptacyjne w szkole. Pani psychiatra powiedziała mojej siostrze,że jest duże prawdopodobieństwo,że nigdy nie "dogonię" swoich rówieśników. Bo wiesz.. zdarza się,że ktoś wolniej dojrzewa ale to norma,to nie ma nic wspólnego z tym co ja mam stwierdzone,bo moja niedojrzałość polega na tym,że na skutek traumy czy złego wychowania (w moim przypadku wyręczania mnie we wszystkich obowiązkach) rozwój psychiczny osoby zatrzymuje się na pewnym etapie. Niestety mało jest informacji w internecie na ten temat ,niedojrzałość to raczej taka predyspozycja do zachorowań na różne choroby psychiczne,czy zaburzenia. To coś jak w przypadku lęków,które same są uciążliwe ale odczuwane silnie otwierają osobie drogę do różnych,nieprzyjemnych chorób. Niedojrzałość emocjonalna polega na tym,że człowiek,którego to dotyczy jest niesamodzielny,często ma trudności z podejmowaniem decyzji, jest nieodpowiedzialny,nie radzi sobie ze stresem i frustracją, łatwo reaguje agresją,nie panuje nad emocjami,jest egocentryczny, nie posiada empatii i ma słabo rozwinięte uczucia wyższe przy dobrym ilorazie inteligencji. W moim przypadku skutkuje to tym,że w szkole radziłam sobie dobrze z nauką ale kwestia relacji z innymi uczniami oraz moje zachowanie były mocno zaburzone. To jest uciążliwe,bo osoba niedojrzała ma jakby podwójną robotę do ogarnięcia. Nie dość,że musi radzić sobie ze stresem i trudnościami życiowymi tak jak reszta,to na dodatek musi podwójnie się sprężyć ,bo te trudności przekraczają jej "emocjonalne normy rozwojowe". Ja np. mogę znaleźć pracę,mogę mieć dużą wiedzę na dany temat,mogę tą wiedzą przewyższać wszystkich ale i tak będę miała trudności z adaptacją bo nie poradzę sobie ze stresem jaki niesie życie,nie będę umiała dogadać się z innymi pracownikami,w głowie będę miała żarty zamiast poważnego podejścia do problemu itp. Już nie wspomnę o swoich brakach. Ja dosłownie NIC nie umiem sama zrobić. Decyzję podejmuję,bo akurat nie lubię jak ktoś się wtrąca w moje życie ale leżę w sytuacjach typowo życiowych,gdzie trzeba np.samemu gotować, prać, mam strasznie małą wiedzę o otaczającym mnie świecie. Przykładem może być np. to jak w licem na lekcjach przedsiębiorczości CAŁA KLASA dyskutowała z nauczycielką na temat jakiś pitów,vatów,podatków,ubezpieczeń,a ja siedziałam jak słup modląc się,żeby mnie nie spytała. Nie znam się WGL. na przyziemnych sprawach. Idę teraz na studia ,a nie wiem nic. Najgorsze jest to,że totalnie nie umiem się takich rzeczy nauczyć. To mnie wgl. nie interesuje,toteż wiedza niczym z matmy po paru dniach ulatnia mi się z głowy. Oczywiście to też kwestia niedojrzałości,bo zamiast poważnie myśleć o przyszłości,to wolę zastanawiać się co by tu śmiesznego odwalić ze znajomymi w weekend. Inny przykład na moje nieuctwo to "próba" uruchomienia kasy samoobsługowej w tesco. Z racji tego,że mieszkam w małym mieście i nie mamy takich supermarketów to nie miałam się gdzie tego nauczyć,ale chodziłam do szkoły,do większego miasta i tam było tesco z kasą samoobsługową,którą w ramach "samodzielnego kroku" próbowałam uruchomić. Pierwszy raz się nie udało,poprosiłam o pomoc ekspedientkę,potem postanowiłam,że przy każdym zakupie w tesco będę płaciła przez tę kasę,żeby się nauczyć. Drugi raz też nic nie dało,znowu pomoc,trzeci to samo,czwarty też, potem przyszłam z koleżanką i ona też nie umiała tego obsługiwać to kazałam jej 10 zł wrzucić tam gdzie drobne i oczywiście ekspedientka na mnie z ryjem ,zaczęła się drzeć,bo musiała całą kasę rozkręcić żeby wyjąć tę dychę. Myślałam,ze mam nauczkę ,a tu dupa.. Po tej akcji znowu nie potrafiłam obsłużyć tej kasy i znowu te same błędy popełniałam. Wiem,że to śmieszne ale taka jest właśnie moja rzeczywistość. Czy piorę,czy gotuję,czy obsługuję jakąś maszynę,ZAWSZE muszę to robić z instrukcją,bo nie mam takiego nawyku,wszystko za mnie było robione i teraz nic nie czaję. No np. mam jechać do pracy za granicę to nie boję się wcale o język jak większość,wiem,że dam radę się dogadać,nie boję się też o samą pracę,bo jakoś to będzie ale w panikę wpadam,gdy pomyślę o tych wszystkich dziwnych urządzeniach typu toalety na czujnik, samoobsługowe wydawanie biletów,różne sprzęty automatyczne ,których w Polsce nie ma to szału dostaję. To jest właśnie moja niedojrzałość,która coraz bardziej utrudnia mi życie. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
mark123 Ja miałam w dzieciństwie tak,że jak oglądałam jakąkolwiek przemoc to czułam podniecenie. Musiałam sobie wtedy ulżyć. Ale nie nazwałabym tego sadyzmem czy masochizmem,bo oprócz podniecenia czułam też wiele innych,nieprzyjemnych uczuć i sądzę,że reakcję w postaci podniecenia seksualnego mogłam mieć dlatego,że po prostu byłam przewrażliwiona na punkcie takich scen i jak np. ktoś kogoś bił to czułam i złość i lęk i obrzydzenie no i ten popęd. To było dziwne zresztą. Możliwe,że w Twoim przypadku też coś takiego jest. Bo ja zauważyłam u siebie,że sytuacje,które wywołują u mnie silne emocje (zazwyczaj te powiązane ze stresem) powodują podniecenie seksualne. niewidoczny Właśnie nie. Dobrze mi z tym jak na razie. Dlatego ten post nie ma postaci "wyżalenia się" tylko wymiany poglądów,bo widzę,że w tym bardzo różnię się od innych ludzi. Właśnie nie wiem. Niby zostałam wychowana w normalnej rodzinie,w sensie miałam okazywane uczucia,nie było przemocy,alkoholizmu. Rodzice bardzo mnie kochali,chyba nawet aż za bardzo bo byłam raczej rozpieszczana (stąd moja niesamodzielność xd). Być może ma to swoją przyczynę w moim charakterze. Mój ojciec był bardzo agresywny,rodzinę szanował ale poza nią to dość problemów z ludźmi miał. Zanim się urodziłam był alkoholikiem,takim typowym,moja siostra mówiła,że często musieli go z ulicy zbierać z bratem, wtedy też wykazywał agresję w stosunku do innych domowników (mnie jeszcze wtedy nie było). Jak byłam dzieckiem to pamiętam tylko tyle,że ojciec był z rodzaju tych co nadmiernie "nie dają sobie w kaszę dmuchać" ,był okrutny także w stosunku do zwierząt. Sądzę,że niechęć do uczuć mogłam po nim odziedziczyć,bo bądź co bądź mam po ojcu prawie wszystkie cechy :wygląd fizyczny,zachowanie,chód,gestykulację,a i agresywna jestem od zawsze i chociaż wychowano mnie w warunkach pełnych miłości to czasami przekraczałam pewien poziom agresji "dozwolony" dla ludzi z dobrych domów. A ojciec miał towarzystwo,ale nawet wśród kolegów się nie patyczkował i jakoś nie był za bardzo wylewny. Co w rodzinie to nie zginie jak to mówią. anonus Myślałam nad tym i jak na razie to wszystko na to wskazuje. Nie chcę jednak w tym wieku określać swoich orientacji,czy raczej ich braku. Tak też mam. W sumie to mam identycznie ale u mnie wynika to raczej z tego ,że mam pretensje do kogoś,że mnie nie chce ale jak jest mną zainteresowany to się odsuwam dlatego,że tak naprawdę to go nie potrzebuję. Może to zabrzmi dość egoistycznie ale idealnie dla mnie by było gdyby każdy mnie kochał i tyle. Po prostu powodzenie chciałabym mieć,ale nie chciałabym się z nikim wiązać. znudzona-ona Niby masz rację,wielu starszych mi to mówi ale uwierz-nawet jeśli poczuję "coś" do kogoś to i tak związek ze mną nie ma racji bytu. Już olać to podniecenie,bo może kiedyś zacznę je odczuwać ale są też inne powody,dla których nie założę szczęśliwej rodzinki i związku. Jednym z nich jest żal do mężczyzn,można rzec,że jestem przykładem takiej stereotypowej "feministki",która nienawidzi mężczyzn,gardzi nimi z powodu doznanych krzywd. Dalej-nie mam żadnych męskich przyjaciół,ŻADNYCH,nie znam się wgl. na facetach,nie umiałabym z nimi gadać bo nigdy tego nie robiłam (pomijam tu oczywiście sytuacje,gdy w klasie jakiś chłopak zagadał do mnie bo chciał coś pożyczyć),a to dość dziwne i niespotykane jak na 19 latkę. Inna sprawa to to,że jestem straszną egoistką i nie dbam o związki. W przyjaźni to pół biedy,da się jakoś dogadać i moja przyjaciółka np. rozumie i toleruje mój charakter,bo nie jest na mnie skazana. A w związku? Pewnie facet chciałby być tym jednym,najważniejszym dla mnie,a ja jak mam dla kogoś coś zrobić to chora jestem. Jestem też niedojrzała. Tak jak facet w moim wieku już kończy dojrzewać i staje się poważniejszy,tak ja zachowuję się właśnie jak chłopczyk z gimnazjum. Który facet chciałby niedojrzałą laskę ? eliza_w3 Haha xd Tylko nie zapominaj o asertywności : ) To nie znaczy,że na takiego trafisz. Jesteś bardzo wrażliwa w takim razie. To akurat nic dziwnego,jestem w stanie to zrozumieć. Jak dla mnie to naturalny odruch,świadczy o wierności do partnera i o tym,że szanujesz siebie i nie jesteś rozwiązła. Powodzenia życzę :) Hans No Ty masz akurat takie myślenie przez postawy rodziców ,co jest akurat zrozumiałe. Współczuję Ci,bo to musi być naprawdę okropne,gdy najbliższe osoby nie pozwalają dziecku być sobą i każą tłumić emocje. mark123 Ciekawe ,ciekawe... Masz dużo racji według mnie. Jakby nie patrzeć litowanie się nad kimś może w oczach tej osoby oznaczać własną bezradność,nieporadność,brak rozwiązywania problemów. Hmm... a pozwól,że spytam. Ty większość swoich problemów rozwiązujesz teraz samodzielnie,czy raczej starasz się poszukać wsparcia u innych ? Masz zespół Aspergera ? Ja też byłam beksą. Jeden kuzyn zawsze nabijał się ze mnie i nazywał mnie "miągwą". Ale płaczu akurat nie uważam za słabość. Dla mnie słabością nie są moje własne uczucia,nawet strach czy stres nie jest słabością dla mnie. Dla mnie słabość to tylko okazywanie uczuć innym np. w przypadku płaczu to,gdybym miała się popłakać bo coś mi nie wyszło (do dzisiaj mi się tak zdarza w skrajnych sytuacjach) to nie czuję się słaba,natomiast czułabym się tak,gdybym miała się popłakać,bo ktoś mnie zostawił,skrytykował itp. Ja po prostu jestem takim egocentrykiem,że to już wkracza nawet w sferę uczuć. Najchętniej to niczym bym się nie dzieliła z innymi,nawet własnym powietrzem xd Ja widziałam tylko raz jak mój ojciec płakał. Po śmierci mamy to było,więc nie sądzę,że mimo agresji był jakimś tam złym człowiekiem. O rodzinę dbał,zwłaszcza po moich narodzinach ale ogólnie to jestem strasznie podobna do niego pod względem charakteru tyle,że o innych się nie troszczę i to nas różni. Ja nienawidzę,jak ktoś do mnie mówi zdrobniale. Taka osoba wtedy może mnie w pewnym sensie "pozyskać". Zdrobniałe słówka kojarzą mi się z moją matką,którą kochałam i jak np. wdam się w kłótnię z nauczycielem i ten do mnie powie znienacka "Monisiu" to automatycznie odpuszczam i się uspokajam. Czułe słówka to mój słaby punkt,kojarzą mi się z matką,która mówiła do mnie w ten sposób,chcąc mnie uspokoić bądź okazać swoje uczucia. Mi się nie zdarzyło,żeby rodzice czy opiekunowie zachowywali się tak sprzecznie o.o Dziwne to.. -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
mark123 To już swoją drogą,ale wiele uczuć prostu mylę. Dość ciekawe .. Ja w dzieciństwie miałam dziwaczne popędy seksualne,które też można podpiąć pod parafilię ale już na szczęście mi to minęło. Ja wgl. nie lubię o tym myśleć,ani tego praktykować o.o -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
buka Czemu pierdolimy ? ; D Normalna rozmowa XD -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi odpowiedział(a) na Schwarzi temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Hans Hahaha mocne XD Dość pesymistyczne nastawienie do miłości masz w takim bądź razie,ale to się często zdarza. Na pewno częściej niż odczuwanie "obrzydzenia" i "przesłodzenia". mark123 No to mogę powiedzieć,że masz właśnie dość podobnie do mnie. Też nie umiem kochać. Efekt braku empatii zapewne oraz egocentryzmu. Pisałam,że "kochałam" chłopaka ale to z miłością nie miało nic wspólnego,nawet z podnieceniem. To było coś w stylu "wdzięczności". Wiem,jak można pomylić wdzięczność z miłością ? Otóż można. W tamtym okresie znalazłam osobę (nierealną zresztą),która pomogła mi na duuużą odległość uporać się z pewną traumą. Potrzebowałam tego,a on wynagrodził mi brak wsparcia od rodziny,brak przyjaciół,odrzucenie społeczne i problemy szkolne. Był moim idolem,piosenkarzem,wiem śmieszne. Zaczęłam coś tam czuć do niego i choć w głębi duszy wiedziałam,że to nie miłość to jednak nie chciałam dopuścić tego do świadomości. Nie żałuję tego uczucia,ponieważ wiele się przez nie nauczyłam i było dla mnie ogromną podporą w trudnym okresie. Tylko śmieszne jest to,że nie potrafię odróżniać swoich uczyć i skrajnie je mylę O.o Rozumiem,pomylić miłość z pożądaniem ale z wdzięcznością ? -______- No cóż.. Szczere z głębi serca to ja też. Chciałam z kimś być tylko dlatego,że czułam się gorsza. Koleżanki były już w związkach,koledzy też, rozmowy coraz częściej schodziły na te tematy,a poza tym z wiekiem przyjaźnie się kruszą i ludzie zaczynają spędzać więcej czasu z rodziną i swoimi partnerami niż z przyjaciółmi. I tego się właśnie obawiam. Hhahaa xd Rozśmieszyło mnie to xd Wyobraziłam sobie osobę mega przerażoną podczas przypadkowego zobaczenia stosunku XDDD Ja też. Bez jaj,nawet masturbacja mnie już nie rusza O.o Ja głównie złość. Dokładnie. A poza tym kojarzy mi się to jeszcze z posiadaniem. Nie wiem czemu ale mam takie denerwujące wyobrażenia jak słyszę o przytulaniu. Kojarzy mi się to z widokiem faceta,który obejmuje kobietę od tyłu i szepcząc do ucha proponuje jej stosunek lub mówi jak bardzo ją kocha,a w głębi duszy myśli sobie,że ona jest "JEGO dziewczyną,żoną,kochanką". O.O -
Trochę o moich dziwnych poglądach na miłość.
Schwarzi opublikował(a) temat w Problemy w związkach i w rodzinie
Witam. Chciałabym podzielić się z wami moimi dziwnymi zmianami poglądów dotyczących miłości. Ciekawa jestem też,czy są osoby,które mają podobnie do mnie. Z góry zaznaczam,że nie byłam nigdy w żadnym związku, raz tylko byłam "zakochana" bez wzajemności w chłopaku (trwało to dość długo,parę ładnych lat) ,poza nim nikt już mi się nie spodobał,nawet wizualnie mężczyźni mnie nie obchodzą. Tak wgl to mam pewien żal do facetów z przyczyn osobistych (nie chce mi się teraz o tym pisać ale sądzę,że większość by to zrozumiała). Mimo to zawsze chciałam się "zakochać". Dodam,że mam 19 lat i jak wiadomo większość osób w moim wieku ma lub miała już kogoś. Pamiętam,że po przyjściu do liceum (w okresie wchodzenia w poważniejsze związki) popadłam w coś w stylu depresji (dokładniej to zdiagnozowano mi CHAD,ale wtedy miałam fazę depresyjną) i założę się,że na 100% się załamałam przez to,że wszyscy kogoś mają,a mnie nikt nie chce. To było zresztą moją główną udręką. Strasznie zazdrościłam zakochanym parom i chodzenie do szkoły było dla mnie czystą męką. Chciałam mieć wtedy kogoś jak sądzę "na pokaz". Przyznaję,że czułam się gorsza i inna,mniej atrakcyjna blablabla bo nikogo nie miałam. Z upływem czasu to widzę. Poza tym ja nie umiem kochać, jestem egoistką i wszystkie moje "przyjaźnie" rozlatują się max. po roku trwania,a co dopiero związek. No ale do rzeczy. Kiedyś to chciałam mieć chłopaka i zrobiłabym wszystko,żeby mieć kogoś dla samego faktu bycia z kimś,a teraz ? Teraz mam dziwnie,bo bez względu na to czy mam manię ,czy deprechę to chęć zakochania się całkowicie minęła. Niby powinnam się z tego cieszyć no i tak jest,cieszę się ale wszystko się niepokojąco zmieniło,włącznie z moim patrzeniem na sprawy miłosne. Wiadomo,że ludzie boją się związków z różnych przyczyn. Jedni boją się obdarzyć kogoś zaufaniem,drudzy nie wierzą,że są kogoś warci, jeszcze inni nie umieją budować trwałych relacji chociaż się starają itp. Powodów jest mnóstwo. Mnie natomiast zastanawia czy jest ktoś kto ma podobnie do mnie w kwestii miłości. Ja nie tyle boję się miłości i związków,co po prostu nie chcę już wgl. się z nikim wiązać. A wynika to z tego,ze miłość najzwyczajniej w świecie mnie brzydzi. Tak,dobrze czytacie. Dla mnie bycie z kimś,robienie coś dla kogoś, pieszczoty (zwłaszcza pieszczoty blee),seks,pocałunki, bezgraniczny szacunek do drugiej osoby wydają mi się okropnie pedalskie. Myśląc o miłości czuję się jakbym zeżarła całą paczkę różowych landrynek siedząc w różowym pokoju pełnym pluszaków hello kitty i plakatów z Hanną Montaną (sorry nie wiem jak to odmienić xd) i oglądając przy tym kolejny epizod słodkich ,tęczowych kucyków pony. Nie wiem,może to wynika z tego,że ogólnie traktuję ludzi raczej chłodno i nie pozwalam sobie na okazywanie im uczuć (chociażby przyjacielskich). No ale przecież nawet takie "nieczułe" osoby wchodzą w związki O.o Moje zachowanie przypomina reakcje małego dziecka,które zniesmaczone odwraca głowę jak rodzice dają sobie buzi. Ciężko mi jest też zrozumieć,dlaczego ta cała miłość jest tak pożądana wśród ludzi,zwłaszcza wśród młodzieży. Zauważyłam,że nawet ci najagresywniejsi i najbardziej chamscy też ciągną do miłości,szukania partnerów i łączenia się w pary. Dodam,że nie jest mi z tym jakoś źle. Nie powiedziałabym,że podświadomie pragnę miłości,a takie postrzeganie jej to mechanizm obronny,bo ja jej już wgl. nie pragnę,w tym problem. Nie czuję pociągu seksualnego do nikogo (nie,nie jestem innej orientacji),czuję się zażenowania i skrępowana jak temat rozmów schodzi na związki,bo ja tego po prostu nie rozumiem,nie rozumiem tego całego zachwytu nad miłością i chociaż sama kiedyś chciałam kogoś mieć,to jednak uważam,że to było ślepe brnięcie w problemy,wgl. nie myślałam przy tym tylko chciałam z kimś być ,bo tak. Nie lubię też dotyku. Jestem cholernie uczulona na dotyk,przytulanie mnie zarówno przez rodzinę,przyjaciół jak i obce osoby. Potrafię z łapami się rzucić jak ktoś chce mnie przytulić. Dla mnie to słabość okazywanie sobie uczuć,zwłaszcza fizyczne. Ogólnie nie jest mi z tym wszystkim jakoś źle,nie chciałabym tego zmieniać za bardzo,bo lepsze to niż,gdy mam się męczyć,bo "nikt mnie nie chce" ale zastanawia mnie skąd mogło się wziąć u mnie tego typu myślenie. Ciekawa też jestem,czy ktoś z Was ma podobnie do mnie. Wgl. chciałabym poznać Wasze poglądy na temat miłości,może one dadzą mi coś do zrozumienia i rozwiania moich wątpliwości na temat popularności związków. Znowu się rozpisałam -______- Trudno, cierpliwi dotrwają do końca : DD -
Mamre No acting out to mechanizm obronny charakterystyczny właśnie dla psychopatów. Ta osoba w sumie z zewnątrz to czasem zachowuję się trochę jak psychopata... Potrafi zniszczyć człowieka,ale podczas tej rozmowy to wyznał mi,że właśnie nie czuje się z tym do końca dobrze,poczucie winy pojawia się już w trakcie tych czynów ale ten głos sumienia jest za cichy i nie ma żadnych szans z impulsywnym zachowaniem. Nie,to chyba zupełnie co innego,niż problem tej dziewczyny z forum,bo ten chłopak się nie obwinia,czuje coś tam ale nie na tyle mocno (albo po prostu nie jest świadomy tych uczuć),żeby się jakoś tam obwiniać.
-
mark123 Ale nie mieliście jakiś określonych kryteriów według,których przyjmowano ? Bo u nas od średniej to zależało albo od wyników testów gimnazjalnych... No dlatego nie każdy mógł się dostać...
-
zmienny Nie nie,nie ja tylko pewna bliska mi osoba tak się zachowuje. Wczoraj podczas długiej i poważnej rozmowy wypytałam ją (a właściwie go) o wszystko i powiedział mi dokładnie. Mam nawet te zapiski na kartce bo sama chciałam się bliżej temu przyjrzeć.
-
mark123 Rozumiem. Tylko,że u Ciebie wyrzuty sumienia jednak zwyciężały,a mi chodzi o osoby,które je odczuwają ale one nie są w stanie powstrzymać takiej osoby od agresji i mimo ich występowania taki człowiek je totalnie ignoruje i robi swoje. Być może to coś podobnego do tego,co opisałam. Mi chodzi bardziej o zachowanie,które ma jakiś motyw,jest czymś sprowokowane ale potem staje się bezcelowe i totalnie nic nie pomaga jego zahamować. No np. ktoś Cię obrazi,Ty zaczniesz się mścić na tej osobie ale w pewnym momencie czujesz,że już "dosyć" ,że już się zemściłeś i następują wyrzuty sumienia. Jednak mimo tego,że dopiąłeś swego i mimo pojawienia się wyrzutów sumienia to dalej się mścisz ,zaczynasz stosować coraz bardziej brutalne metody,cała ta sytuacja po pewnym czasie jest bezsensu, przeradza się to w agresję,która w pewnym sensie wymyka się z pod kontroli,tzn. czujesz negatywne emocje z tym związane ale one zamiast Cię powstrzymać to tylko nasilają takie zachowania. I powiedzmy,że nie masz żadnego zysku z dalszego demonstrowania tego typu zachowań,bo złość do ofiary już Ci dawno przeszła. Może dam Ci porównanie do czegoś. To coś takiego jak zachowanie dziecka,które po otrzymaniu kary za złe zachowanie zaczyna się buntować i pomimo otrzymywania kolejnych kar (powodujących negatywne emocje) dalej się buntuje jeszcze bardziej. Wiadomo,że dziecko w tym przykładzie ma inne motywy,pewnie nie godzi się na stosowane kary ,niemniej jednak jakby przełożyć tę sytuację na agresję lub zachowania negatywne i poczucie winy to dość podobnie wygląda. Człowiek (dziecko) robiący złe rzeczy (złe zachowanie) zaczyna odczuwać wyrzuty sumienia (kara) w trakcie popełniania tych czynów,mimo to zamiast zaprzestać tych działań,gdyż powodują one negatywne emocje dalej w nie brnie (bunt) i robi się przy tym coraz bardziej bezczelny i pewnym siebie. Nie wiem czego to jest wynikiem,mi się zdaje,że może to być spowodowane albo przez jakieś masochistyczne zapędy jednostki (wyładowanie agresji daje ulgę,czyli pozytywne emocje,a poczucie winy z kolei negatywne,w konsekwencji mamy taki miszmasz emocjonalny,który dla większości osób byłby nieznośny), albo przez słabe odczuwanie wyrzutów sumienia i poczucia winy,niewykształcone sumienie (może odczuwać ale słabo) albo przez nieznajomość własnych emocji w konsekwencji wszystkie negatywne emocje odczuwane przez jednostkę powodują frustrację (brak zrozumienia) i końcu agresję, albo jakieś defekty w mózgu w wyniku,których jednostka nie jest w stanie panować nad pierwotnymi impulsami i mają one znacznie silniejszy wyraz emocjonalny niż poczucie winy. Można się domyślić właśnie co powoduje takie zachowanie. Mnie natomiast bardziej ciekawią fakty i chciałabym wiedzieć czy w psychologii takie coś istnieje i czy ma jakąś konkretną nazwę.
-
Witam. Orientuje się ktoś może jak nazwać i z czym może być związane takie zachowanie się jednostki,która robi złe rzeczy,np. jest agresywna,kradnie,łamie prawo,obraża innych ludzi itp. jednocześnie czując przy tym pewne poczucie winy,które zamiast zatrzymać takie zachowania jeszcze bardziej je "prowokuje" ? Przykład: jest sobie jakaś tam osoba. Ta osoba postanawia z czystej złośliwości,nudy lub jakiegoś innego powodu sprowokować kogoś do kłótni. Znajduje więc takiego człowieka i się zaczyna. Najpierw lekko mu dokucza ,przy czym po każdym dokuczaniu i zaczepce czuje się w pewnym sensie źle. Jednak zamiast zaprzestać tych działań to wręcz przeciwnie-robi się coraz bardziej okrutna w stosunku do tej prowokowanej osoby,zaczyna coraz bardziej się rozzuchwalać i tak jak zaczęła od lekkich zaczepek tak coraz bardziej zaczyna używać wulgaryzmów ,gróźb, a każde poczucie winy lub po prostu negatywne emocje,które w tym momencie odczuwa jeszcze bardziej prowokują ją do agresji. To coś w stylu,że ktoś po dokonaniu złych rzeczy,uderzających w drugą osobę (w obojętnie jaki sposób) czuje się z tym źle ale to uczucie nie jest na tyle silne,żeby zahamować agresywne impulsy,wręcz czasem je tylko pogłębia i wyzwala. Mam nadzieję,że rozumiecie mniej więcej o co mi chodzi.
-
mark123 No kara kara ale poza tym nigdy nic nie dostawałam. Tzn ?
-
mark123 Faktycznie,możesz mieć sporo racji.. U mnie w domu jakby nie patrzeć rodzice wprawdzie nie dawali mi kar,ale jak zrobiłam coś bardzo złego to dostawałam nawet lanie od ojca. Więc faktycznie jest różnica. No,to z dwojga złego to chyba lepsza jest na nadopiekuńczość,powoduje problemy emocjonalne,których łatwiej się pozbyć. Marcin20.04 Niestety,masz rację. Szkoda tylko,że wielu ludzi myśli w sposób,że tak to nazwę "pozbawiony honoru". Już nie zmuszam nikogo,żeby wstawiał się za prześladowanymi ale poparcie dla takich czynów i zezwolenie na nie to już jest dno moralne.
-
mark123 No to logiczne,że w takiej sytuacji musiałbyś włożyć naprawdę sporo pracy,żeby coś osiągnąć,ale wszystko przed Tobą. To Twoje życie i Twoje decyzje i tylko od Ciebie zależy jak ono będzie wyglądać. Swoją drogą zastanawia mnie skąd tyle agresji u niektórych rozpieszczonych dzieci. Sama byłam wychowywana "pod kloszem",ale to w moim przypadku spowodowało raczej niską samodzielność,a agresywna jestem tylko,kiedy mnie ktoś prowokuje.