DDA,DDD a może jedno i drugie?
Nie wiedziałam gdzie mogłabym się z tym przykleić,więc założyłam nowy temat.
Ostatnio zastanawiam się,czy jeżeli nie mieszkałam z moim ojcem alkoholikiem(matka uciekła od niego kiedy miałam 2 lata)to mogę być DDA.Ze starym nie miałam wiele kontaktu oprócz incydentu mojej wielkiej fascynacji nim między 12 a 15 r.ż.Właściwie to w tym okresie wpadał w cug tylko 3,może 4 razy.Oprócz tego grał na tych głupich automatach,stojących w podrzędnych spelunach(do których oczywiście nie omieszkał mnie ze sobą zabierać)przegrywając pieniądze na jedzenie.A ja i tak wagarowałam,uciekałam z domu i wyrywałam się do niego w każdej wolnej chwili.Okłamywałam matkę,kradłam pieniądze jej i jej mężowi wszystko po to,aby spotkać się z moim "kochanym tatusiem".Wiem,to głupie.Latałam za nim jak za jakąś pie*doloną wyrocznią.Kradłam dla niego,kłamałam a on tylko obiecywał,że kupi mi telefon,komputer,że wyjedziemy stąd i będziemy żyli długo i szczęśliwie...
O naiwności moja jaka ja byłam głupia.Dopiero teraz kiedy to piszę widzę jak naprawdę idiotyczne to było.
Oprócz ojca jest jeszcze matka,która co prawda nie piła ale...
Cholera dlaczego zawsze musi być jakieś ale...
Matka wyszła za mąż kiedy miałam 5 lat.Na początku żyło nam się cudownie.Problemy zaczęły się kiedy ja zaczęłam rozumieć pewne sprawy.Zrozumiałam,że moja matka po prostu mnie nie kocha.Nigdy mnie nie przytulała.Kiedy wracałam z jakimś problemem ze szkoły i zaczynałam jej o nim opowiadać słuchała mnie.Nigdy nie miałam jednak szansy żeby dokończyć i posłuchać jakiejś rady z jej strony,bo zawsze pojawiał się jej ukochany małżonek,który akurat miał jej coś ważniejszego do powiedzenia(np.że usłyszał jakąś ciekawą audycję w radiu).Od lat tłumię w sobie wiele emocji i z biegiem czasu zaczynam uświadamiać sobie jak bardzo to wszystko mnie niszczy obecnie,a jakich nieodwracalnych uszkodzeń już dokonało.
Trochę to chaotyczne i w telegraficznym skrócie(zapewne zapomniałam o kilku istotnych szczegółach)ale przynajmniej to z siebie wyrzuciłam