
carlosbueno
Użytkownik-
Postów
20 959 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez carlosbueno
-
No aż tyle to nie jadam, ale oprócz średnio dziennie 0,5 kg słodyczy, kiedyś też codziennie 2-3 l coli, dziś tygodniowo bardziej to jem też duże obiady z mięsem, sporo chleba z serem i parę razy w tygodniu chipsy. Wiem że odżywiam się niezdrowo ale brak nadwagi powoduje że nie chcę mi się zmieniać diety, mimo że na pewno źle wpływa na moje zdrowie.
-
Ja jem ogromne ilości słodyczy od dzieciństwa ale otyłości u mnie nie powodują, tylko wysoki poziom cukru we krwi i cholesterolu.
-
Co zrobiłem że tak schudłeś i co robiłeś że tyle ważyłeś. Ja w dorosłym życiu ważyłem od 85kg( życie studenckie gdzie picie było ważniejsze jedzenia) do 108kg( ale tyle tylko na angielskim żarciu i fast foodach) a tak zwykle w przedziale 90-100 kg. Wiem że na tyle co jem to i tak chudy jestem, mam dobre geny bez zbytnich tendencji do tycia.
-
Tak se myślałem ,że pewnie jakiś słodki napój Ci tą przyjemność sprawił. A to nie wpływa na Twoje problemy z żołądkiem, czy pijesz tylko poznawczo- hobbystycznie.
-
Szansa jest zawsze, tylko trzeba o nią zawalczyć. Wielu facetów to może pociągać łącznie ze mną, choć współczesna psychologia mówi; najpierw zatroszczmy się o siebie, bo tylko wtedy będziemy potrafili pomóc innym. A z tym troszczeniem bywa tak że kobiety wręcz poświęcają dla niego swe życie ( np opiekując się mężem alkoholikiem) a o sobie zapominają.
-
Owszem można być małomównym radosnym , ale osobowość unikająca sam w sobie implikuje małomówność bo jest egzemplifikacją nieśmiałości i niskiego poczucia wartości. Ja zwykle bywam małomówny ale pod wpływem alko się rozgaduje, czyli może naturalnie nie jestem małomówny tylko zablokowany.
-
horror, nic nie może być straszniejsze od mojego życia. Mam nadzieję że ostro się tam przestraszysz, chodzi mi o kino rzecz jasna.
-
No dobra mam dom nad morzem i zarabiam ponad średnią krajową. No ale jest to prawda połowiczna bo jestem tylko współwłaścicielem domu i nie nad morzem tylko zatoką, a ta ponad średnia krajowa to nie w każdy miesiąc i oczywiście nieopodatkowana.
-
Statystyk nie prowadziłem, trochę osób z tego forum znam i wg mnie wcale oni częściej nie pochodzą z przemocowych rodzin niż tzw normalsi.
-
To zabrzmiało jak byś zgłaszała się na ochotniczkę.
-
Studia które ukończyłem w życiu mi się nie przydały, to raczej mało życiowy kierunek był tym bardziej dla osób z moją osobowością. Do UK wyjechałem bo w Polsce żadnej pracy znaleźć nie mogłem( to był rok 2006) i mieszkałem tam w polskim geccie, nie integrując się zbytnio i nie odkładając wiele pieniędzy.
-
W małych miastach też jest sporo pracy obecnie. Bez Ukraińców nawet prowincja by se nie poradziła. Co do przegranego życia to ja lubię popisywać się swoja beznadziejnością czasami z przesadą, no ale obiektywnie też nie wygląda to różowo. Nie mam większości "rzeczy" które ludzie w moim wieku mają zaczynając od rodziny czy chociaż kobiety, kończąc na prawo jazdy, czy własnym albo chociaż opłacanym przez siebie lokum. Pracę też mam wyjątkowo mało prestiżową choć wliczając to co dostaje pod stołem wcale nie tak źle płatną choć oficjalnie zarabiam minimum.
-
Smutek i małomowność to elementy osobowości unikającej, bo jak się cieszyć z takiego życia i jak tu się publicznie wypowiadać skoro inni są mądrzejsi.
-
Definicją przegranego życia jestem ja, boję się pokazać rodzinie czy starym znajomym tak je przegrałem. A autor wątku ma co najwyżej chwilowe kłopoty z których pewnie wyjdzie.
-
Wiem, że to nie do mnie, ale mi np bardziej opłaca się pracować i mieszkać w małym miasteczku, bo mam lokum za darmo u rodziny( wiem to żadna samodzielność). W dużym mieście żeby nie gnieździć się w ciasnocie czy złych warunkach to musiałbym minimum 1000 zł miesięcznie wydać, a zarobić nie koniecznie bym dużo więcej zarobił niż teraz i pewnie bym ledwo wiązał koniec z końcem. No ale coś za coś.
-
To i tak więcej niż ja. Prawka nie mam, uprawnień na wózek nie mam choć trochę nim jeżdżę , angielski na żadnym poziomie mimo paru lat spędzonych w Anglii. A pochodzę z tak zwanego dobrego domu, rodzice utrzymywali mnie i łożyli na studia jak i późniejsze życie. Także w porównaniu do mnie to masz spore osiągnięcia. Twoje przegrane życie ( a jestem 10 lat starszy)jest dalekie od mojego choć to dla Ciebie pewnie żadne pocieszenie.
-
Ja na zachodzie trafiałem na bardziej nieciekawe towarzystwo( alkohol, narkotyki, złodzieje) niż w Polsce gdzie raczej w spokojnym towarzystwie się obracałem, obracam, ale w sumie dobrze mieć jakieś doświadczenie z nizinami społecznymi. No ale jak się ma silne samozaparcie to żadne towarzystwo nie przeszkodzi.
-
To na pewno, multum polskiego kryminału siedzi na zachodzie Europy czego sam nie raz doświadczyłem. Do tego niż demograficzny zrobił swoje, bo jednak to młodzi przodują w pobiciach, wandalizmie a skoro ich mniej to i przestępstw też. No i ogólnie wzrost zamożności polskiego społeczeństwa też ma na to wpływ, nawet prosty niewykształcony człowiek może się dorobić, jak się postara a 10-20 lat temu to jednak było trudniejsze w dobie wysokiego bezrobocia i niższych płac. Policja się chwali że to jej zasługa ale ktoś kto ma jakieś pojecie o prawidłach społecznych wie że to bzdura. Zmienili się też sami przestępcy, przemocowych osiłków zastąpili przestępcy gospodarczy w garniturach i krawatach, albo specjaliści od komputerów, internetu ich nie widać a potrafią ukraść dużo więcej.
-
Różnie to bywa, czasem zbytnie rozpieszczanie przez rodziców bywa gorsze od twardej rzeczywistości która wzmacnia charakter. Ja mam 2 ciocie co miały mężów alkoholików i w jednym przypadku ich synowie powielili zachowania ojca a w drugim gdzie dodatkowo była ogromna bieda całej 6-ce dzieci bardzo dobrze się powodzi. Na pewno ogranicza cię trochę ten kredyt, praca na zachodzie owszem lepiej płatna, ale też pracując np za tamtejsze minimum gdy opłacisz koszty życia zarobisz niewiele więcej niż w Polsce.
-
I tak dużo zrobiłeś, że wyrwałeś się poniekąd z tej patologii. 29 lat to nie aż tak późno, jeszcze jest czas na zmiany tylko ja Ci nie poradzę bo sam nie wiem jak ich dokonać mimo że pochodzę z tzw dobrej rodziny. Genetyka, genetyką ale aż tak wszystkiego nie dziedziczymy, to że pochodzisz z takiej a nie innej rodziny nie znaczy że musisz zostać "nieudacznikiem". Znam przypadki że ludzie z patologii zostali naprawdę kimś, maja dobrą pracę i udane życie rodzinne, ale i odwrotnie np ja.
-
Jean Claude Juncker zsikał się na konferencji prasowej
carlosbueno odpowiedział(a) na temat w Socjologia
To już wolę tego pijaka on Angeli Makreli, która powinna być postawiona pod trybunał stanu za wpuszczenie milionów " uchodźców" bez konsultacji i nie zgodnie z prawem. Jak widzę tych błazeńskich polityków zachodnich to aż wydaję mi się że u nas jest "normalniej" , a zachodni dobrobyt został wypracowany lata temu i teraz tylko odcinają kupony. -
On gdzieś 1/3 życia spędził na graniu a łącznie z oglądaniem filmów, youtube to pewnie z połowa życia mu na tym upłynęła. Jedyny plus że bardzo dobrze nauczył się angielskiego i zna się na komputerze lepiej niż siostra informatyczka, no ale grosza za to nie zarobił bo dla niego to rozrywka i spędzanie czasu. Kiedyś jak miał 16-17 lat i już był mocno uzależniony, typu nie chodził prawie w ogóle do szkoły to rodzice zabrali mu kompa, ale on wtedy wylądował w szpitalu w stanie krytycznym bo nie mógł bez tego żyć.
-
Mój brat gra już ze 20 lat tak od 5 do 15 godzin dziennie, ostatnio chyba bliżej 5-ciu, ale ogląda za to dużo filmów. Nigdy nie pracował a ma 34 lata utrzymuje go rodzina plus dostaję kasę z unii bo ma ziemię.
-
"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!
carlosbueno odpowiedział(a) na magdasz temat w Depresja i CHAD
Ja też nie wiem po co edukowałem się w sumie 18 lat aby zawsze wykonywać pracę do której wystarczyłoby parę klas podstawówki. Dobrze że chociaż nie byłem kujonem i nie miałem trudnych studiów, ale i tak nie wiem po co tyle czasu a zwłaszcza nerwów na tą edukację traciłem. Dlatego jestem wielkim wrogiem szkoły o czym nie raz na forum pisałem, gdybym miał własne dziecko w ogóle bym od niego żadnych dobrych stopni nie wymagał. Część zwłaszcza młodych pewnie goni aby się przypodobać kobietom, inni aby zaimponować kolegom, znajomym a jeszcze inni aby realizować swoje pasję czy tylko czuć się bezpiecznie z ilomaś zerami na koncie. Bogaci raczej na brak powodzenia nie narzekają ale z tą miłością to często to jest tylko miłość do kasy partnerek i może właśnie taki biedny czy średniak ma większa szansę na prawdziwą miłość, choć może tylko się łudzę. -
Ja zwalam na swoją psychikę i po części wybredność,. A to że jestem przystojny słyszę co najwyżej od matki( ale ona połowę facetów i kobiet uważa za przystojnych i ładne) albo jakiś starszych pań, ale tak naprawdę to jestem ledwo przeciętny.