Skocz do zawartości
Nerwica.com

elwe07

Użytkownik
  • Postów

    93
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez elwe07

  1. Buka pisze,że rano lub wieczorem..ale ja od 5 lat biorę wieczorem to chyba nie mogę sobie tak hop siup zmienić...
  2. Jednak jeszcze działa ta sertralina...w końcu lęki ucichły...ale po całym dniu "młynu" wcale mnie to nie cieszy...czasami wolałabym, żeby dzień zamienił się z nocą...a może powinnam brać tą tabletkę rano zamiast na noc?
  3. Noopii no właśnie ten mój pesymizm dodatkowo mnie dobija...jak się tego cholerstwa pozbyć...;/
  4. Sertralina po 5 latach przestała spełniać swoją rolę...cholernie się boje psychoterapii i nowych leków których nie znam,ale ostatnio tak źle było ze mną kilka lat temu...cały czas lęk,lęk,lęk,natręctwa,lęk od rana do wieczora,na szczęście ze spaniem nie mam problemu...ale od rana znowu jazda...najgorsze jest to,że nic po mnie nie widać,po prostu żyje sobie a w środku jazda bez trzymanki...
  5. Tyle,że ja u psychiatry bylam pierwszy i ostatni raz 5 lat temu,jak mi wypisywał leki,później już mi je lekarz domowy wypisywał...miałam wtedy stwierdzoną nerwicę lękowo-depresyjną,ale byłam tam może z 5 minut i dzisiaj twierdze,że o wiele za krótko żeby odgadnąć resztę moich zaburzeń...nawet ja dopiero teraz zdaję sobie z nich sprawę... catena ja zachowawczo jestem uważana za dorosłą poza domem,ale w domu potrafię położyć się na podłodze i bawić z psem...czasami mam wrażenie,że jestem strasznie infantylna i głupio mi,że ludzie to mogą widzieć...często w sytuacjach stresowych wchodzę w rolę dziecka żeby ktoś się nade mną "ulitował" i zrobił daną rzecz...ale nie chcę opowiadać o tym na forum..generalnie ciągle jestem rozdarta pomiędzy dorosłym a dzieckiem,które się boi życia...a dorosły nie może dać sobie prawa do słabości..w moim rozumieniu...pogmatwane to wszystko....
  6. Witam ponownie!Zastanawiam się jaki rodzaj terapii byłby najlepszy w leczeniu niedojrzałości emocjonalnej...jestem silnie uzależniona od pewnych osób i każda próba zerwania z tym kończyła się napadem lęku..chciałabym zacząć powoli...możliwe,że przepracować całe dzieciństwo..jak to zrobić,żeby nie narobić sobie większej szkody niż pożytku?Dodam,że mam jeszcze parę innych zaburzeń...mam wrażenie,że tyle tego jest że jak to ruszę to coś we mnie eksploduje i będzie po mnie...
  7. Czapla powinnaś zostać psychologiem mówię Ci :) Dokładnie odgadłaś jak to jest u mnie jestem cholerną perfekcjonistką,pesymistką i jeszcze nie wiem czym...pracę już dawno napisałam,ale nie podoba mi się ona i sądzę,że nawet nie zdążę się jej nauczyć...Może wynika to z tego,że całe życie miałam nauczanie indywidualne w domu i tak naprawdę nikt mi poprzeczki nie podnosił tylko wszyscy wmawiali mi,że jestem doskonała.Więc sądziłam,że nie muszę się starać.A z drugiej strony boję się porażki...ale przecież nigdy nie jest tak,że wszystkim się podoba to co robimy...Wiesz,mam wrażenie,że tym razem się przełamię choć się boje,tylko potem może być coraz trudniej...ale chyba trzeba żyć dniem dzisiejszym i nie martwić się co będzie dalej...ja wszędzie widzę tylko trudności...
  8. 2Proof wiesz ja często resztkami sił zdaje sobie sprawę,że to tylko wytwór mojej "wyobraźni"...moja przypadłość nazywa się nerwica lękowo-depresyjna i powiem Ci,że u mnie w tym roku było kilka rzeczy które mną nadszarpnęły i dlatego teraz bardziej mam objawy depresyjne niż nerwicowe.Boję się iść na terapię,bo ja mam bardzo silne mechanizmy obronne i ich że tak powiem 'rozładowanie' może być dla mnie zgubne...nie wiem mam straszny mętlik w głowie,dobrze chociaż,że wieczorami się to wycisza...w końcu łykam tą moją sertralinke od 5 lat :/
  9. Kurcze,najbardziej zastanawiające jest to,że ludzie mają mnie za super inteligentną osobę,mądrą życiowo,ale z co z tego skoro nie potrafię sobie poradzić z moimi własnymi lękami.Z lękami które generuje mój własny umysł...Z drugiej strony jak się chce,ma nastawienie to da się poradzić z lękiem przykładowo chciałam sobie zrobić tatuaż,bałam się strasznie,ale bardzo chciałam i zrobiłam...kurcze..ale to jest chyba kwestia wzięcia odpowiedzialności za sprawy większej rangi.Nie wiem coraz bardziej gubię się w tym wszystkim...A tak na marginesie,myślicie,że w nerwicy lękowej można codziennie jeść magnez?
  10. Mam problem z tym,że kiedy występuje u mnie jakiś problem,to w mojej głowie urasta on do wymiarów końca świata.Ostatnio zaczęłam szkołę i za tydzień mam wygłosić referat no i zawsze w takich sytuacjach poddawałam się i rezygnowałam.Zawsze kiedy przychodzi jakiś stres to ja z nim nie walczę tylko odpuszczam temat.Tym razem chcę żeby było inaczej bo zależy mi na tej szkole.Chce coś w życiu osiągnąć.Ale od razu pojawiają się myśli,że moja praca jest zła,że zrobię z siebie głupka,że mnie zje stres.Pewnie wynika to w dużej mierze z braku pewności siebie,ale nerwica lękowa,też mi nie pomaga.Nie wiem co z tym fantem zrobić,bo przecież w ciągu tygodnia nie przejdę żadnej terapii,a czas leci.Boje się,że znowu się poddam a potem to już wpadnę w totalną depresję z nieróbstwa....
  11. Tak czytam Was dziewczyny i muszę się odezwać w temacie...Ja mam nerwicę lękowo-depresyjną,elementy nerwicy natręctw a oprócz tego jestem niepełnosprawna ruchowo...od kilku lat myślę na temat ciąży...u mnie ciąża to zagrożenie dla zdrowia,może nawet i życia,ale fizyczny aspekt to i tak mały pikuś bo jakbym np zaliczyła wpadkę to gorsze byłyby dla mnie lęki..może nawet rozwinięcie jakieś psychozy..nie wiem...w każdym bądź razie przez skrzywioną miednicę i kręgosłup musiałabym miec tylko i wyłącznie cesarkę pod narkozą...spokoju mi nie daje myśl,że ktoś by mi tej cesarki nie chciał zrobić i bla bla bla..zastanawiam się czy nie mam tokofobii(strach przed ciążą i porodem) czy to tylko wytwór mojej nerwicy...nie wiem,ale bardzo mnie to obciąża psychicznie i chciałabym wreszcie wiedzieć na czym stoję...w sumie nigdy nie rozmawiałam o tym z ginekologiem bo się boje,że postawi na mnie kreskę...wiem,że to co piszę nie ma ładu ani składu...ale w sumie w nerwicy to chyba normalne...powiem tyle,że nawet nie dopuszczam do siebie płci przeciwnej bo boje się ew.wpadki bo czuję że to dla mnie byłby koniec...nie wiem co z tym zrobić.Jakieś pomysły?
  12. Noopi wiem,że to zabrzmi teraz śmiesznie,ale to wcale nie jest takie proste..ja jestem osobą niepełnosprawną,tzn jestem samodzielna ale od dziecka wmawiano mi,że sobie nie poradzę bez osób trzecich..co z tego,że fizycznie sobie radze,jak emocjonalnie leże.Kiedyś jak byłam na terapii (z innego powodu) zahaczyliśmy z psychologiem o ten temat i jego główną radą było,żebym się wyprowadziła z domu...dla mnie to totalna abstrakcja...wtedy właśnie zrezygnowałam z terapii...nigdy nie byłam na to gotowa,bo chyba o to chodzi żeby nauczyć się pływać a nie od razu skakać na główkę bo można sobie krzywdę zrobić..niedojrzałość emocjonalna to nie wszystko na co cierpię..lęki i jakiś rodzaj depresji coraz mocniej dają mi się we znaki...jak próbuje coś ugryźć z jednej strony to znajduje problem z drugiej...nie mam siły na to...boję się,że terapia bardziej rozpieprzy mi psychikę bo ja wszystko biorę na bardzo poważnie z dużą dozą lęków... PS. I jeszcze jedna ważna sprawa.Podobno skuteczność leczenia zaburzeń osobowości to 40-60%..obawiam się,że u mnie to nie wystarczy.Zresztą ja się wszystkiego obawiam.
  13. Monika1974 ale chodzi o to,że przez ostatnie 5 lat jakoś żyłam na tych lekach,ale ostatnio zaczęłam szkołę i podejrzewam,że dlatego moje lęki się wzmogły.Psychoterapia mnie przeraża bo boje się,że totalnie rozwali mi psychikę i pozostanę sama sobie.Mam 28 lat i już moje zaburzenie pewnie tak się utrwaliło,że z niego nie "zrezygnuje"...nie wiem co będzie jutro,wieczorem moje lęki się wyciszają a od rana ta sama kołomyja.A ja mam do napisania pracę semestralną i nie mam czasu na walkę z wiatrakami jakimi są zawirowania mojej psychiki.Weźcie mnie jakoś pocieszcie...
  14. Osobowość niedojrzała...pomocy Mam 28 lat i okazuje sie chyba,że mam osobowość niedojrzałą...tzn zawsze to u siebie podejrzewałam,bo żyłam pod tzw.kloszem,podejmowano za mnie decyzje itd.Teraz od kilku tygodni mam straszne lęki,przez cały dzień jedynie wieczorem jest lepiej ale dlatego że zażywam sertraline.Czy to można jakoś leczyć??Pomóżcie
  15. elwe07

    Natręctwa myśli...

    Witam ponownie! Ja zauważyłam,że mam natręctwa,które mają wywołać we mnie poczucie winy.Kiedyś pamiętam,że jak byłam małą dziewczynką (gdzieś tak 12-13 lat) to miałam natręctwo,że jak czegoś nie zrobię to komuś coś się stanie i to będzie moja wina,albo,że jak się nie pomodlę za kogoś to też będzie moja wina,teraz mam już grubo po dwudziestce i niestety oskarżam się o coraz gorsze rzeczy,a jeszcze niedawno mogłam powiedzieć,że mam "tylko" nerwicę lękową,ale coś,jakieś wydarzenie pewnie spowodowało,że zaczęłam się oskarżać...to mnie wykańcza...biorę asentre 50 mg na wieczór i wtedy tylko to myślenie mi się wyłącza..a wcześniej przez cały dzień jeden lęk goni drugi,jedna myśl drugą tzn na zasadzie jedna myśl oskarżająca a jedna broniąca mnie...już miałam tak przynajmniej kilka razy w życiu,ale ciągle się daję na to nabierać...nie wyrabiam...
  16. elwe07

    Natręctwa myśli...

    Codziennie myślę,ale odwagi brak.Boję się,że ona nic nie pomoże i wtedy nawet nie będę mieć żadnego koła ratunkowego.
  17. elwe07

    Natręctwa myśli...

    Między młotem a kowadłem w myśleniu....ratunku! Witam! Choruję na nerwicę lękową którą jakoś tam opanowałam...ale raz na jakiś czas pojawia się u mnie nerwica natręctw w postaci moim większych lub mniejszych problemów w życiu,gdzie jedna myśl np rozwiązanie problemu generuje drugą myśl,dlaczego to rozwiązanie jest złe.I zawsze wychodzi na to,że nie ma rozwiązania na ten problem i zaczynam wpadać w czarną rozpacz,że będę się tak męczyć już zawsze.Często są to rzeczy bardzo dla mnie ważne i po prostu nie umiem myśleć o czym innym,a niestety mój umysł "wytwarza" tylko same czarne myśli i nawet jeśli przychodzi ulga to jest ona krótkotrwała...trwa to jakiś czas... mam powiedzmy kilka miesięcy spokoju a potem to wraca...ma też tak ktoś?
  18. Nie wiem czy to jest kpina,czy tylko pytanie.Lecz dla mnie to nic śmiesznego i podejrzewam,że autorka akurat nie znajduje sobie takiego sposobu na podniesienie adrenaliny.Takie lęki to częsta przypadłość w nerwicy lękowej.Więc proszę nie snuć domysłów...
  19. Agnieszka może jak Ci opowiem czego ja się bałam w przeszłości,to stwierdzisz,że naprawdę nie ma się czego bać,że to generuje nasz umysł.Otóż bałam się : -że pójdę do piekła -że mnie szatan opęta -że mnie ktoś zakopie żywcem pod ziemią (to było hardcorowe-nie umiałam przestać o tym myśleć) -a ostatni z lęków dotyczył wyjazdu za granice,gdzie przyłapią mnie z lekami na nerwice i wsadzą do więzienia(tu chodziło o serbskie więzienie )za przemyt Te lęki mi w miarę poprzechodziły,ale kiedy czuję jakieś zagrożenie,odczuwam większe stresy w moim życiu to te lęki wracają i nawet leki przeciwlękowe na to nie pomagają.Po prostu jak mija stres to mijają lęki.Tak jak ktoś napisał,najlepsza będzie dla Ciebie psychoterapia.Pozdrawiam
  20. Hmm powiedzmy,że zajmuję tę pustkę,którą mam w życiu np.brak pracy i frustracje z tym związane.Więc może nawet lepiej że mam te uzależnienia...
  21. Co do książek to też pochłaniam je "w całości",ale tego już nie uważam za uzależnienie.Gazety kupuje jak jest mi źle,jestem zła albo smutna.Najgorsze jest to,że jednej nie przeczytam całej a za 1-2 dni kupuję następną..i ten błogi stan kiedy już kupie.Takie rozluźnienie...
  22. ...może nie takie jak narkotyki,czy alkohol.Ale coraz bardziej przeraża mnie to,że nie mogę wytrzymać bez : -komputera(siedzę po kilka,kilkanaście godzin dziennie) -kupowania babskich gazet (potrafię kupić kilka w ciągu tygodnia i przeczytać w godzine) -słodyczy(które jem w ilościach hurtowych)-ten nałóg mnie najbardziej niepokoi bo odbija się na moim zdrowiu,wadze i kieszeni ;/ Wiem o tym,że moje nałogi mają za zadanie redukować lęk,w przypadku 2 pierwszych może nie jest to takie złe,ale trzecie jest dla mnie ciężkie i zawsze mam wyrzuty,że zjadłam znowu za dużo.... Co zrobić? p.s tylko błagam nie piszcie,że mam ograniczać bo się nie da,albo da się na chwilę...:/
  23. Noopii to nie jest kwestia w niepowodzenie.To jest kwestia wzięcia odpowiedzialności za własne życie,decyzje,wybory.A za mnie zawsze wybierano,decydowano to gdzie miałam się tego nauczyć?Jestem bardzo podatna na sugestie,niestety w większości negatywne.A poza tym mam słomiany zapał bo mam niskie poczucie własnej wartości.Nie wiem,mam 30 tke na karku i trudno będzie mi się pozbyć schematów myślowych których nabierałam przez całe dotychczasowe życie.Zawsze jest coś jakaś wymówka żeby czegoś nie zrobić.Pojawia się strach,jakieś dziwne lęki-a o co chodzi-o odpowiedzialność za siebie.I koło się zamyka.Tylko jak z niego wyjść?Próbowałam "na siłę",ale skończyło się silnymi lękami które trwały miesiąc...Wiem,że przez to wszystko rujnuje sobie życie....
  24. A ja 27 lat byłam sama...spotkałam kogoś...zaufałam...zakochałam się...i po kilku miesiącach została porzucona jak pies w lesie...odechciało mi się wszystkiego....
  25. No tak marzenia i zamierzenia ja mam wielkie a jak przychodzi co do czego to spieprzam aż się za mną kurzy...i wmawiam sobie,że tak mi dobrze jak jest.A nie jest!I właśnie te wyrzuty sumienia,że znowu coś spieprzyłam,znowu czegoś nie zrobiłam.... A co do zwykłych spraw to nie mam z tym problemu...żyje sobie bez "fajerwerków"...tylko czy to można nazwać życiem?Czy może egzystencją?
×