Skocz do zawartości
Nerwica.com

mieciu

Użytkownik
  • Postów

    244
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mieciu

  1. Witajcie Widzę, że sobie jakoś radzicie - miło to "słyszeć". U mnie jest różnie, bywa, że niby jest ok - nakręcam się, cieszę się życiem, mógłbym góry przestawiać i wtedy chcę zrobić jak najwięcej jak najszybciej. Ale niestety pojawiają się myśli - "jest fajnie ale pewnie zaraz znowu się schrzani". I co się dzieje? Oczywiście wszystko się chrzani w głowie. Czasem wydaje mi się, że każdy kolejny dołek jest głębszy od poprzedniego, też tak macie? Ale ja wierzę, że to zwalczę - w poniedziałek zaczynam terapię:). Trzymajcie się i miłego dnia. Sebastian
  2. witam serdecznie. Ja mam dokładnie tak samo jak wy, co do joty! Eh, czy to nie dziwne, że mózgi reagują identycznie? Niby jesteśmy tak inni a tak podobni, nawet bardziej niż nam się zdaje. Nie jesteście same, trzymajcie się a będzie dobrze. Pozdrowionka
  3. To jest ta tęsknota za tymi pierwszymi uczuciami błogiej lekkości i motylków:). Niestety to już nigdy nie będzie tak jak na początku co nie znaczy, że będzie gorzej. Musimy to zaakceptować - w przeciwnym razie należałoby zmieniać partnera aż do śmierci. Ale czy to by było fajniejsze? Non stop motylki, bez wspomnień, przywiązania, oddania...?
  4. Mózg zawsze rejestruje to o czym myślimy i to czego sie boimy i "wywala" to w snach. Najlepiej nie myśleć o niczym;). Powiedzcie mi jak u psychologa/psychiatry? Czy pomógł znaleźć odpiwiedzi na wasze (nasze) pytania? Czy coś pomagają? Pozdrawiam i trzymam za was ( i za siebie) kciuki:)
  5. Ten Pitak to tak średnio na temat odpowiedział:). Chyba nie bardzo wiedział co napisać i jakieś bzdury powypisywał.
  6. Trzymajcie się. Ja się trzymam i nie daje:). Czas naszego pełnego szczęścia nadejdzie. Był ktoś w końcu u tego psychologa?
  7. Tak dobrze to opisujemy, znamy mechanizmy, wiemy co będzie dalej, potrafimy nazywać wszystko lepiej niż niejeden lekarz... ale jednak nie potrafimy się tego pozbyć na dobre... To tak jakby lokomotywa ruszyła i teraz próbujemy ją zatrzymać nie używając hamulca a te myśli dodają paliwa do kotła i ona czasem hamuje czasem przyspiesza. Ale w końcu stanie, bez paliwa ogień zgaśnie i zatriumfujemy. Co do Twojego pytania to ja staram się nie walczyć z tymi myślami bo im bardziej walczę tym gorzej. Po 2 tygodniach brania leków lęk minął, ten najgorszy bynajmniej i odczułem poprawę, tak jakby coś się odblokowało w mózgu ale znalazłem się w lekkim chaosie i w tym momencie najbardziej potrzebna jest pomoc psychologa. Ja idę już niedługo:). Pozdrawiam [ Dodano: Pon Sty 15, 2007 10:30 am ] Ale ogromna ilość ludzików tu zagląda:) coś w tym jest:). Piszczcie ludziska jeśli tez macie takie problemy, piszczcie jak najwięcej.
  8. Witam wszystkich. Co do zmuszania sie do płaczu to tak jak w pozostałych przypadkach próby zmuszenia się do czegokolwiek wychodzi coś zupełnie odwrotnego. Nie będziesz płakał, gdy myślisz o tym.Tak mi się wydaje przynajmniej:). A Wy dziouchy trzymac się tam i nie dawać!! Jak wam wyszły te plusy i minusy, zapewne tak jak mi czyli na korzyść. Ja bardzo fajie spędziłem weekendzik z moją Lubą, nie mówię, że myśli mnie nie prześladowały czasem ale i tak nie przeszkodziły mi miło spędzić czas. Pozdrówka
  9. Pewnie jest. Choć nie wiem czy to dobra wiadomość. A nie miałaś nigdy dziwnych niewyjaśnionych stanów lękowych, w młodości? Nie było to poprzedzone trudnymi dla Ciebie zdarzeniami, śmierci kogoś, rozstania z kimś lub coś w tym stylu?
  10. Przez ponad 3 lata uważałem, że nie minie. Pogodziłem się z tym. Ale teraz wiem, że minie, że to tylko choroba psuje nam szyki. W końcu to Ty masz być z Łukaszem a nie Nerwica (jej sie nie podoba to, że Ty jesteś szczęśliwa) walczy z Tobą. A tak w ogóle to od kiedy masz tą chorobę? I czy od razu Ci ją zdiagnozowano? Mnie leczono na astmę, serce a jak sobie to przypomnę to wszystko lęki, lęki i jeszcze raz lęki - przez 20lat. Myślałem, że moje dziwne zachowanie nigdy nie znajdzie wyjaśnienia. A teraz wiem, że to była moja psychika. Cholerna psychika...:) Pozdrowionka
  11. Cofając się do tego przykładu, który wcześniej przytoczyłem o kobiecie, którą dręczy natrętna myśl żeby zabić własne dziecko. Wyobraź sobie, że pytasz ją wtedy czy kiedykolwiek przeszło jej przez myśl, czy kiedykolwiek miała ochotę zabić własne dziecko... i co powinna odpowiedzieć żeby nie skłamać? Nie poczujesz tego ciepła póki będziesz o tym myśleć, że chcesz poczuć, że chcesz tęsknić, że chcesz to lub tamto z nim związane. A nie przestaniesz myśleć póki nie wyzdrowiejesz. Na tym polega nasza nieszczęsna choroba.
  12. A jak to jest czuć miłość? Wg mnie tak, czuję. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Nie wyobrażam sobie, że ktoś inny mógłby ją całować, przytulać. Są momenty, jak zaczynam myśleć i analizować to nie wiem czy czuję czy nie. I to jest najgorsze bo od tego zaczyna się potok najgorszych myśli - że marnuje sobie i jej życie i cała ta kontrola swoich zachowań w stosunku do niej - im większa tym gorzej. Ale to jest moja mała Myszka. To Ją wybrałem. I w kółko to samo. Bywało, że w jednym momencie byłem pewny miłości a w innym pewnym jej braku. [ Dodano: Pią Sty 12, 2007 2:00 pm ] Znowu troche to chaotyczne ale generalnie chodzi mi o to, że bez niej nie chcę żyć. To najlepsze co mogło mi się przydarzyć w życiu.
  13. Ja też mam mętlik w głowie. Miałem go wtedy, tamtego wieczoru ponad 3 lata temu, potem zawziąłem się i schowałem go głęboko ale nie wypleniłem całkowicie. Teraz niedawno wrócił, tak jakby wszystko ze mnie wyszło na wierzch. Staram się teraz to zrozumieć i uformować na nowo a nie zaklepywać na siłę bo to nic nie da. Cały czas będzie siedziało i się czaiło i my to będziemy czuli i wtedy wszystko co będziemy robili normalnym tokiem nie bardzo będzie miało sensu. Te obawy uderzają w to co mamy najcenniejsze - to czego boimy się stracić - tak jak matki czasem boją się, że zabiją swoje nowonarodzone dzieci. One tego nie zrobią ale my, żeby zaspokoić nasze chore myśli możemy się po prostu rozstać z kimś. Pomyślcie więc co analogicznie musiałaby zrobić matka chora na NN. Ja się nie zamierzam poddawać, to ja wybieram co chcę. Ale myśli są i wątpliwości także - przez całe życie będą, u każdego tylko my się tak bardzo tego boimy. Tak bardzo, że nasz organizm zaczyna wariować. Męczymy się, oskarżamy i ganimy za każdy przejaw (jak to się nam wydaje) nie kochania tej osoby. Np ja wyzywałem siebie w myślach za to, że spojrzałem na jakąś dziewczynę i uznałem iż jest ładna a wg mnie nie powinienem i znowu natłok myśli i grzanie mózgu. Przynajmniej ja tak to widzę. Przepraszam za chaos mojej wypowiedzi ale jakoś tak piszę co mi przyjdzie do głowy... Trzymajcie się!!
  14. Dojdziesz, dojdziesz:). Musi być lepiej. Piszmy jak najwięcej o tym co czujemy, czego sie boimy, jakie czynimy postępy - to bardzo pomaga, i piszącemu i czytającemu.
  15. Witajcie:) Ja jestem ze swoja narzeczoną już 3,5 roku i zamierzam byc jeszcze 50;). powiem wam, że to mnie dopadło po dwóch miesiącach bycia razem i potem tylko to przyćmiłem ale ciągle jakby żerowało we mnie. Niby wszystko było w porządku ale jednak czułem ten niepokój jakiś dziwny. Wtedy przyszła derealizacja ( zacząłem być na siebie bardzo zły, że mam wątpliwości ) i nie odeszła już. Ciągle czułem blokadę, jakby mnie ktoś chciał od mojej girl odciągnać na siłę a ja nie chciałem się na to zgodzić. Teraz po lekach i po tym co tu przeczytałem ( identyczne "objawy" jak wasze ) blokada puściła. Nie jest jeszcze idealnie ale jest dużo dużo lepiej. Ale jest taki strach ( to wróci, co będzie jak jutro będzie to samo albo gorzej?) który nie pozwala mi jeszcze wyjść z tego całkowicie. Bo teraz poczułem, że można!! Musimy tylko zrozumieć czego chcemy naprawdę i że chcemy tego ponad wszystko. Pozdrawiam cieplutko
  16. Biorę lerivon i bioxetin ale dopiero od dwóch tygodni. A mam to już prawie 4 lata. Dopiero teraz zrozumiałem, że tego można sie pozbyć. Lęki ustępują. Tylko, że ta choroba tak już ma. Jest chwilowa poprawa, zaczynasz się cieszyć i niby jest ok ale po jakimś czasie znów się łapiesz na myśleniu i analizowaniu aż się mózg gotuje. Chcę się zapisać na psychoterapię bo podobno bardziej pomaga niż leki. Wiem, że zwyciężę. Pozdrawiam cieplutko.
  17. Mam dokładnie to samo co Wy. Te natrętne myśli i to tak nagle z godziny na godzinę, z minuty na minutę. wszystko było ok dopóki nie zacząłęm muśleć, analizować. I to w najpiękniejszym momencie życia, kiedy byłem zakochany i to tak, że już wiedziałem - to TA. A tu bęc, czy ja ją kocham czy nie? Sprawdzanie się jak na mnie działa. Sprawdzanie czy mam ochote do niej zadzwonić czy nie? Myślę o niej czy nie? O jejku nie myślę, boję się, że stanie mi się obca. I non stop myśli i myśli. Już myślałem, że to tak mi zostanie na zawsze, nie wiedziałem, że to może być nerwica aż do momentu kiedy obudziłem się rano i stwierdziłem, że mam guza mózgu. Od razu do internetu i po przeczytaniu objawów wszystkie u mnie wystąpiły... i do tego jeszcze mam derealizacje. Ale zacząłęm się leczyć i widzę już znaczną poprawę. Wiem, że będzie ok i u mnie i u was.
×