Skocz do zawartości
Nerwica.com

ksenka0608

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ksenka0608

  1. ja ostatni pije min 3 razy w tyg a od 2 tyg codziennie - chce nie myslec,chce odejsc od meza,mam dosc wszystkiego... z mezem od 2 tyg prawie nie rozmawiamy,spimy w osobnych pokojach wogole wszystko do dupy.... pije za duzo - musze sie odbic od tego dna tylko jak?-najlepiej byloby sie rozejsc MAM DOSC -- 25 cze 2011, 23:27 -- dol totalny nawet najblizszym nie potrafie tego wytlumaczyc choc lubie zycie,smiech,ludzi,sport,taniec,ale maz mnie blokuje - nie pozwala mi byc soba -- 25 cze 2011, 23:28 -- pije zeby nie myslec wieczorem o tym wszystkim. daleko od polski,bliskich,marzen...
  2. Dziekuje za odpowiedzi :) Macie racje trwanie w takim zwiazku jest bez sensu to juz wiem od dawna trzeba tylko wszystko dobrze przemyslec i poukladac. Ja do tej decyzji juz doroslam teraz tylko trzeba wykonac -- 25 cze 2011, 23:31 -- juz wogole nie rozmawiamy,spimy w osobnych pomieszczeniach,on mnie coraz bardziej drazni zeraz wiedzialabym na czym budowac zwiazek,ale juz troche za pozno teraz trzeba poniesc ofiary
  3. Ja caly czas dorastam do tej mysli o odejsciu i od paru lat wiem ze kiedys nadejdzie ten dzien,ale od miesiaca jest tak zle,mam taki uraz... on probuje podejsc i mnie przytulic poglaskac,a mnie to denerwuje i unikam go jak moge. Odejscie jest tyle trudniejsze,ze sa male dzieci 5 i 2 latka i obawa czy sama dam rade im dac tyle co we 2 , ale z 2 strony jest mysl, ze nie powinny patrzec na taki zwiazek rodzicow i wogole tak sie wychowywac. Ja chcialabym partnera, a dla nich ojca , a on tego nam nie daje Odejscie jest trudne, poniewaz nie wiemy co nas czeka?! jak bedzie dalej? czy nie bedzie gorzej? czy nie lepiej aby dzieci mialy ojca? gdy rozmyslamy temat odejscia mamy swiadomosc,ze wiele sie zmieni,ze bedziemy mieli sporo spraw do zalatwienia (czy sobie z nimi damy rade?!) Ja wiem 1 ten zwiazek mnie zabija,a raczej juz zabil, poniewaz nie moge byc w nim soba i nie mam wsparcia z 2 strony, nie mam partnera. dlugo by opisywac,ale chyba rozumiecie co mam na mysli. Myslcie o sobie, nie liczcie na to,ze sie cos zmieni.Brnijcie do przodu i stopniowo szykujcie sobie nowy grunt. Ja wlasnie tak robie,tylko do zrealizowania moich planow brakuje mi troche, ale juz niewiele :) najgorsza mysl w tym wszystkim - to ze pozbawiam dzieci ojca
  4. Dokladnie to chcialam przedstawic,ale zostalo zle zrozumiane.. a relaks nie byl napisany jako relaks tylko przeciwienstwo. Dlatego na wlasnym przyklazie napisalam,ze to nie pomaga,a wrecz przeciwnie - jeszcze bardziej niszczy
  5. im bardziej sie bedziesz tym przejmowal tym gorzej bedzie ci to wychodzilo,poniewaz nie skupiasz sie na celu lecz na dogodzeniu lub zainponowaniu innym , ale to zawsze mogloby wypasc lepiej. i gdy uczysz sie myslac o innych nie wchodza ci potrzebne informacje. a bledy i porazki popelniaja wszyscy - nie starajmy sie udowodnic wiecej niz potrafimy
  6. moim zdaniem wolasz o pomoc... co do nauki to wez sie w garsc bo jesli nie zdobedziesz zawodu to bardziej sie pograzysz - kiedys dojdziesz do wniosku,ze mogles byc kims lepszym zdobyc lepszy zawod, a wtedy dales dupy jak miales szanse,a bedac doroslym nie wrocisz czasu i ciezko ci bedzie pojsc do szkoly - zrobic cos dalej. zrob to dla lepszej przyszlosci-dla siebie ,dla pokonania tego co teraz cie gnebi aby w przyszlosci nie popasc w gorsze bagno....
  7. rozumiem,ale gdy teraz jako matka patrze na moje blizy - jest mi wstyd , nie potrafie patrzec na to oszpecone cialo,widze tylko blizny,ktorych chcialabym sie pozbyc blizny na dloniach po gniecionym szkle , rany po cieciach, dolegliwosci po boksowaniu murow,wykrzywione kosci,slady na szyi. chcielibyscie taka zone,matke? wiem to daje na jakis czas ulge , ale to nie wyjscie,rozw problemu.... walczcie z tym
  8. ja w pracy jestem jak motorek... a w domu nie chce mi sie nic
  9. raniac siebie chcemy uporac sie z bolem wewn. bol zewn jest lepszy,poniewaz wtedy tylko myslimy o bolu, ktory sobie zrobilismy,a nie o tym co nas boli, nie robimy wtedy krzywdy innym (niektorzy bija innych,prowokuja,wstrzynaja bijatyki itp., itd.), a my tylko cierpimy dla siebie, a 2 strona medalu wyglada tak , ze poprzez okaleczenia chcemy zwrocic uwage calego swiata - patrzcie mi jest tak zle POMOCY,zwrocie na mnie uwage,ja tu jestem czuje.... ja sobie juz nic nie zrobilam jakies 6-7 lat,ale rozumiem
  10. nie da sie tego zapic bo przez alk jest gorzej - szarpiesz jeszcze bardziej twoje nerwy i wcale problemu nie rozwiazujesz lecz poglebiasz wiem o tym , a jednak czase sie tak "relaksuje" ale zaczynam walke z tym wszystkim
  11. ja jestem juz w 8 letnim zwiazku , malzenstwie i co caly czas zmagania
  12. Ja tez tak mam ale pozniej mysle sobie o ludziach ktorzy maja gorzej i o tym,ze przeciez tak naprawde malymi krokami mozemy cos poprawic i zmienic tylko musimy wziasc nasze tylki w obroty ja juz zaczelam i powiem ze choc jestem na poczatku to i tak widze male poprawy.... co do tych co maja lepiej - to niech maja a tak naprawde to z zewnatrz wszystko wyglada pieknie , a jak jest naprawde to nikt nie wie np. znajomi rodzicow nigdyby nie podejrzewali mojego ojca o to co robil, uwazali go za fantastycznego faceta a jesli ktos ma pieniadze i dobra prace to rowniez nie oznacza,ze jest szczesliwy - znam wiele takich przypadkow Ciesz sie z drobnostek i nie patrz na innych - patrz na siebie , swoje postepy, swoj swiat i polepszaj go, a patrzenie na innych pogarsza sprawe.patrzac na innych z zewnatrz wydaje nam sie ich swiat idealny, lepszy. Patrz na siebie!!! To jest moja rada
  13. Ojej jak to wszystko znajomo brzmi Ja przez niezadowolenie z zycia popadlam w depresje , nic mi sie nie chce gotowac,sprzatac, bawic z dziecmi, a wieczorem zeby to przytlumic pije wino wlasnie nalalam 3 lampke. Wiem,ze duzym problemem jest moje malzenstwo (choc kocham meza), ale ten zwiazek mnie zniszczyl - ta osobe , ktora byla wesola lubila ludzi, smiac sie , zartowac, dalej to robie ale juz nie tak jak kiedys - i umarlam - ja i moja dusza
  14. Kasia_26 A mnie nasowa sie tylko ROZWOD Wiem co pisze bo sama jestem w podobnej sytuacji tylko ze mamy 2 dzieci,mieszkam za granica,a mature robilam w pl wiec mam gorszy dylemat choc wiem ze ten dzien i tak nastapi, choc kocham mojego meza i czesto rowniez jest nam dobrze - znamy sie , rozumiemy czesto bez slowa, ale tak jak napisalas, ze ten zwiazek zniszczyl ciebie - taka jaka sie lubilas - ja tez umarlam, moja dusza umarla , wiec wiem co mowie. Nie chce psuc zwiazku, ale po twoim opisie wiem,ze tak bedzie lepiej , a jak dojda dzieci to bedzie ci ciezej. jesli w zwiazku cos sie nie uklada to nie ma co liczyc, ze sie wiele zmieni... U mnie sie troche pozmienialo na lepsze, wiele wywalczylam np. to ze moj maz 3 razy mnie uderzyl, a teraz wiem ze sie nie odwarzy(jestesmy 8 lat razem,a ostatni raz byl 4 lata temu, to ze mam wiecej wolnosci,poniewaz byl chorobliwie zazdrosny i nie moglam wyjsc nawet na basen jak on byl w pracy,ale i tak jest zazdrosny i mi nie ufa choc nie ma podstaw. Nie zmienilam i nie zmienie wielu rzeczy i stosunkow wiec dlaczego sie meczyc..... liczyc na lepsze jutro??? ze sie zwiazek zmieni??? Znajoma mi kiedys powiedziala madra rzecz i tym sie czesto kieruje Mlode drzewo mozna pokierowac , zmienic kat rosniecia itp. ale sprobuj stare dzewo wygiac w innym kierunku tak samo jest z ludzmi - ja sama nie lubie w sobie pewnych cech, zachowan i nie potrafie tego zmienic, a dlaczego caly czas oczekujemy tego od innych??? pozdrawiam
  15. michał27 Chyba wiekszosc ludzi tutaj zarejestrowanych pochodzi z rodzin patologicznych... Wiesz troche znam i rozumiem twoj problem chociaz ja bardzo lubie ludzi i towarzystwo , ja wlasnie cierpie z powodu braku kontaktow,poniewaz zawsze otaczali mnie ludzie i lubilam byc w punkcie zainteresowania , choc pare lat temu cos sie ze mna stalo, gdy jestem w towarzystwie lub na wiekszych imprezach ciagle sie krytykuje , mysle o innych ze sa lepsi (maja lepszy gust,lepszych partnerow,lepsze zycie,sa lepszymi matkami itd...) I od pewnego czasu tylko alkohol pomaga mi byc dawna soba,otwarta,lubiana,wesola... Choc w pracy jestem rowniez lubiana i uwazana za wesola i otwarta to wszystko sie nie trzyma kupy. Jedno musze z przykroscia stwierdzic - moj maz tez mnie czesto za moja otwartosc krytykowal wiec musialam to przytlumic w sobie i nie moge byc juz taka szalona jak kiedys - choc taka mnie pokochal. Trudny przypadek... zastanawiam sie czesto nad rozstaniem,ale dreczy mnie tez taka mysl czy po rozstaniu bedzie inaczej czy znajdzie sie inny powod do niezadowolenia... W Twoim przypadku staralabym sie malymi kroczkami nawiazywac kontakty oraz pomalutku wychodzic do ludzi - zaczac od malych skupisk... Kontakty z ludzmi to wspaniala sprawa (ale wiem co czujesz, poniewaz moj maz tez stroni od ludzi i trudno mu sie przelamac,choc ostatnio zaczyna mowic,ze chcialby wkoncu kogos znalezc aby sie spotykac - stworzyc grono) Uwierz mi towarzystwo jest wazne - rodzice mojego meza tez nie maja znajomych i siedza w domu, nekaja wlasne dzieci,a tesciowa pije... nie maja zycia wogole. 2 pomysl to taki abys znalazl jakas pasje,hobby - ja mam wiele zainteresowan,ale przy 2 malych dzieci sa nie do zrealizowania, a z dziecmi tez by sie dalo jakies wycieczki w gory, czy sporty uprawiac,ale moj maz nie jest zwolennikiem Ale sie rozpisalam... Hobby i male kroki - to moja rada co do psychiatryka to dowiedz sie lepiej , poniewaz wiem ze moglbys pracowac,a po pracy jechac do kliniki - to moze byloby rozwiazanie!? pozdrawiam i zycze wszystkiego dobrego Polecam rowniez ksiazke - potega podswiadomosci (po przeczytaniu bylo mi dlugo dobrze) ale ta ksiazke trzeba co jakis czas czytac by sie wbijala do glowy
  16. Ja sie zaliczam napewno do tej kategorii... choc jeszcze nie bylam w zadnej poradni,ale dostalam skierowanie i niedlugo pojade do sanatorium gdzie bedzie fachowa opieka.. chcialabym tyle napisac,ale tak naprawde nie mam nawet sily i ochoty stukac w te klawisze.... ostatnio brak mi sil i checi na wszystko.... najgorsze jest to ze mam 2 dzieciakow i wiele spraw do zalatwienia, a checi zero wszystko mnie dobija najchetniej bym przelezala w lozku cale dnie.... dobrze,ze sa dzieciaki - bo dla nich staram sie motywowac do dzialania.... ale i tak moglabym dla nich wiecej zrobic,byc lepsza matka,mniej krzyczec i sie zloscic... jesli chcecie cos wiecej sie dowiedziec przeczytajcie moj 1 post. dziekuje
  17. ksenka0608

    Ukłony

    Tak napewno mam syndrom DDA, ale kiedys sobie z tym radzilam i bylam szczesliwa, a teraz jestem nieszczesliwa i mam nerwice, nie daje sobie rady sama ze soba, sama nie wiem co robic,myslec jak sie leczyc itp. itd dziekuje za zainteresowanie
  18. ksenka0608

    Ukłony

    Witam wszystkich! Wlasnie do was dolaczylam... Mam nadzieje,ze w ten sposob uporam sie jakos ze swoim swiatem.. Nie wiem co o sobie napisac , od czego zaczac,ale postaram sie zrobic to w skrocie. Wychowalam sie w rodzinie gdzie byla przemoc i alkohol,cale dziecinstwo patrzylam jak ojciec bije mame,a gdy doszlam do wniosku,ze nie pozwole wiecej na to obrywalam ja - cala jego agresje wzielam na siebie... majac 17 lat wkoncu dobrnelam do tego,ze trafil do wiezienia i od tamtej pory uwolnilam mame i mlodsza o 8 lat siostre - ktora wychowalam (zreszta caly dom byl na mojej glowie odkad skonczylam 12 lat)wczesniej tez musialam byc samodzielna i dawac rade. majac 18 lat wyjechalam za granice gdzie wcale sobie zycia nie polepszylam (szybko wyszlam za maz i poczatki tez nie byly latwe) jestem juzprawie 8 lat w domu i to mnie dobija , mam 2 dzieciakow 2 i 5 lat , ale mimo tego ostatnio popadlam w totalna przepasc... Moje nerwy niestety maja zly wplyw na dzieci. Nie spelnilam jeszcze zadnych swoich mazen ani planow, mam malo znajomych i to tez mnie dobija,poniewaz w pl mialam ich mnostwo,a teraz siedze w 4 scianach. Z mezem tez czuje,ze nie jest tak jak bym chciala - roznimy sie pod wieloma wzgledami, a dodatkowy minus to taki ze on tez jest nerwowy, wiec jestesmy jak dwie bomby.. w zwiazku brakuje mi wiele,ale jakos dalej to trzymam, zreszta czasem sie zastanawiam czy ze mna poprostu jest cos nie tak?! (a to napewno) Ostatnio nie mam sily na nic,nie chce mi sie sprzatac,bawic z dziecmi,wychodzic,gotowac - nic zupelnie nic, do tego te nerwy,ciagle mysli i niezadowolenie - przepasc. Ide niedlugo na psychoterapie i jade do sanatorium mam nadzieje ze to cos zmieni. koncze zeby nie zanudzac. pozdrawiam
×