Skocz do zawartości
Nerwica.com

Firletka Poszarpana

Użytkownik
  • Postów

    68
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Firletka Poszarpana

  1. qrulewna właściwie nie czuję różnicy, może poza zwiększonym waleniem serca. 40 mg biorę 4 dzień. w śr jak będę u lekarki to chyba zasugeruję jej przepisanie mi Anafranilu. Bo chyba niektóre TLPD mi jeszcze zostały. Kiedyś ładnie i szybko wyszłam z depresji na Imipraminie, ale już jej nie ma w Pl. Czy ktoś wie co jest bliższe imipraminie z TLPD Anafranil czy Amitryptylina?
  2. A ja dziś dzwoniłam do psychiatry bo w weekend miałam zjazd nie do wytrzymania, teraz niby trochę lepiej, ale już brak mi cierpliwości do siebie w tym stanie, boję się odebrać telefon, boję sie zalogować na pocztę nawet, nie przyjmuję znajomych, nie wychodzę z domu, najchętniej bym leżała. Ale jak leżę to mam potworne poczucie winy, że marnuję każdy dzień i swoje życie. Czuje się chodzącą porażką. Jak więc nie spojrzeć z każdej strony plecy. Dr poleciła zwiększyć na 40mg. Takie miałam nadzieje na ten lek, więc jeszcze tydzień go pobiorę i dam mu szansę. A to już 8 tydzień na fluoksetynie. Do tego na noc biorę Ketrel 75mg i Lamitrin 25 mg od 10 dni.
  3. qrulewna to witaj w kubie fluoksetyno-opornych. Chyba razem będziemy zmieniać lek. Za tydzień mam lekarza i jak się nie wydarzy cud fluoksetynowy, to jednak zmiana na coś inszego. Tylko co?, wszystko co mogłam brać to już przeszłam. No, poza tymi lekami za ponad 150 zł. Ech to moja dr będzie miała zagwozdkę. Walenie serca miewam właśnie po fluo, nawet bez picia kawy. Na to biorę doraźnie Propranolol 10-20mg i pomaga szybko.
  4. Maciej farmaceuta dziękuję za słowa otuchy, to ważne że ktoś odpisał. Właśnie zaliczyłam drugi atak płaczu (wstyd), a nie płakałam kilka lat. Jest naprawdę cienko. Wizytę i tak mam ostatniego maja, ale już nie wiem czy lekarz mi pomoże. Częsci leków nie mogę brać z uwagi na napadowe eeg i nie wiem co dr może jeszcze wymysleć. Ale muszę się zdać na nią, nie mam innego wyjścia. Może jak mam pogorszenie nastroju po zwiększeniu fluo, to znaczy że w końcu zaskoczy. Oby, oby, oby.
  5. Bioxetin biorę 7.5 tygodnia. Od 5 dni w zwiększonej dawce 30mg. Chyba na mnie jednak nie działa pozytywnie. Od 2 dni mam pogorszenie nastroju, porannego lęku i krócej śpię. Ogarnia mnie przygnębienie, bezsens takiej wegetacji, czarnowidzenie, brak nadziei, że z tego kiedykolwiek wyjdę. Depresję mam już 10-ty miesiąc. Od pół roku lekarze nie mogą ustawić mi leczenia. Przy poprzednich depresjach szybciej reagowałam na leki, choć z każdą następną ciut wolniej. Przeszłam przez 80% antydepresantów. Co to będzie za 20 lat, wtedy pewnie już nic nie zadziała. Chyba, że wymyślą coś nowego. Dziś się popłakałam, że tak źle funkcjonuję i mam potworne poczucie winy, czuję się jak wyrzutek społeczny, darmozjad (bo nie pracuję od roku). A dodam, że jestem z tych niepłaczących. Już tyle czasu biorę fluoksetynę, że powinna zadziałać. A tu gorzej. Niech to szlag trafi (depresję).
  6. He, he dobry patent z tym Furosemidem. Zapamiętam a nuż kiedyś się przyda. Choć przy moim ciśnieniu 85/55, to chyba ryzykowna opcja. Zolafrenu juz nie biorę na sen tylko Ketrel. Opuszczam więc ten miły wątek, wszystkim życzę powodzenia z Zolafrenem i jak najmniej uboczniaków.
  7. Jestem po wizycie lekarskiej. Dr rozważała zmianę fluoksetyny na paroksetynę, ale ja jakoś nie pałam chęcią do tego leku. Koniec końców stanęło na podwyższeniu bioxetinu na 30mg rano (1,5 tabletki) i dodaniu lamotryginy (lamitrin) 25 mg na wieczór plus kontynuacja Ketrelu na sen 75 mg. Jako że to moje 10-14 dniowe napędzenie po bioxetinie było faktem, ale nieprzyjemnym raczej i z rozedrganiem, rozdrażnieniem (wg niej dziwne to było) to dlatego ten lamitrin, a bioxetinu wzrost, ale tylko na 30mg.. Lamo jeszcze nie brałam, wiem że stabilizuje i działa też antydepresyjnie. Na razie 25 mg, bo to wg niej powinno powoli się wprowadzać. Za 2 tygodnie kolejna wizyta. Ciekawe ja zareaguję na zwiększenie fluo. Oby bez skutków ubocznych tą razą. Idę poczytac wątek o lamotryginie. Ulotki na wszelki wypadek nie czytałam, może wątku też nie powinnam. Ale co tam, idę.
  8. Dzięki Macieju. Piłam herbatkę z brzozy i jeszcze jakąś moczopędną mieszankę ziołową. Smarowałam się olejem z olejkiem z jałowca i z kopru włoskiego. Piłam też kawę, ale opuchnięcia się utrzymywały do późnego popołudnia. Notabene miałam tak też po Mirzatenie i Trittico, ale wtedy prócz twarzy i rąk puchły mi też strasznie nogi. Jestem szczupła a wtedy kozaków nie mogłam dopiąć. Przez te obrzęki lekarz odstawiła Mirzaten i Trittico (to chyba kwestia nadmiaru wazopresyny), a szkoda. Zolafren działał dobrze na sen i następnego dnia nie byłam tak senna jak po Ketrelu i wrócił mi po Zolafrenie apetyt i smak, co było na plus bo przy depresji bardzo schudłam.
  9. Parę tygodni temu dostałam Zolafren 5 mg na sen. Bo wiele leków nasennych na mnie ostatnio nie działa. Brałam go przez kilka dni i nadal 2-3h nie mogłam zasnąć. Zadzwoniłam do lekarz i ona powiedziała żebym go brała ok. g.20 zamiast g.23 i rzeczywiście ta zmiana pomogła. Tak piszę jakby ktoś miał podobny problem. Niestety zmieniłam Zolafren na 75mg Ketrelu bo strasznie puchłam po Zolafrenie, a po Ketrelu już nie. Ciekawe dlaczego ta opuchlizna twarzy i rąk się robiła? Ktoś tak miał?
  10. Dzięki "chopy". Zobaczymy co dokrorka powie jak mnie zobaczy. Mam do niej zaufanie, chodzę do niej od 1,5mieś. Ponoć jedna z najlepszych lekarzy od depresji w Polsce. Uboki przy wprowadzaniu bioxetinu były potworne, mega zjazd i wszystko czarność nad czarnościami i lęk, lęk, lęk. Nie chciałabym powtórki z wątpliwej rozrywki. Może jak organizm zna substancję czynną, to nie będzie tak protestował. I może warto poprosić o jakieś benzo, chociaż ja mam benzofobię :) tak się boję uzależnień. Jak już mi przepiszą to zwykle nie biorę albo najwyżej 1 tabletkę, a reszta się przeterminowuje.
  11. Maciej farmaceuta i pawelpabianice dziękuję Wam. Po waszych postach upewniłam się, że na dniach zasugeruje mojej doktorce podwyższenie dawki. Wenlafaksynę kiedyś już brałam, nie podziałała na mnie. Kiedyś, kiedyś dawno temu wyleczono mnie Imipraminą dość szybko, ale już jej nie produkują A innych TPLD lekarka nie chce mi zapodać bo mam złe (padaczkowe) eeg. Z nowych objawów dodam, że od paru dni ustąpiły palpitacje serca, które miałam na fluoksetynie. Może organizm się przyzwyczaił.
  12. Agasaya dziękuję. Też myslę o zwiększeniu dawki. Mam depresję endogenną, jednobiegunową. Kilka terapii przeszłam. Ostatnio - zimą 3 miesiące poznawczo-behawioralnej na Oddziale Dziennym, niestety raczej mi nie pomogła, mimo że ciężko pracowałam. Może nie poskutkowała bo poszłam tam w dość ciężkim stanie, inni już mieli ustawione leczenie i byli w lekkiej depresji/nerwicy. Lekarze mówili, że u mnie depresja ma podłoże biologiczne i dlatego ciężej dobrać leki i nie działają. To juz któraś moja depresja i niestety z każdą kolejną trudniej dobrać leki. Kiedyś świetnie i szybko zareagowałam na Lexapro, potem w następnej słabiej i wolniej, a w kolejnej depresji mimo jego zażywania "udepresyjniłam się". Obawiam się że jak wejdę na dużą dawkę bioxetinu to przy następnym rzucie nie będzie na co wchodzić, bo się uodpornię. Mam nadzieję że się mylę. Niby nie ma co myśleć na zapas, ale u mnie długo trwa ustawienie leków i nie chcę znów tyle czasu przez to przechodzić. Teraz od grudnia, czyli już pół roku lekarze mi nie mogą dobrać leku. Najpierw był Mirtor, potem Wellbutrin, potem Trittico no i teraz Bioxetin. Miałam nadzieję że to będzie ostatni lek, bo jednak po 4 tygodniach lepiej lub gorzej ale zadziałał jakoś.
  13. 43 dzień na bioxetinie czyli minęło 6 tygodni. Po napędzeniu które miałam 2 tyg temu nie ma śladu. Nie było przyjemne, ale lepsze to niż bezczynność i zmuszanie się do wstania, mycia itd. Leżenie pół dnia i czarna d..a. Plus fluoksetyny taki, że zmniejszenie myśli "s", teraz "tylko" myślenie, że nie warto żyć i nie ma po co, przedtem konkretne plany jak to zrobić. Dalej lęk przed wyjściem z domu, działaniem, anhedonia. Proste czynności znowu trudne. Mam chwile zwątpienia co do bioxetinu. Czy przestał działać? Czy trzeba zwiększyć dawkę?(a nie zdzierżę ponownej "przygody" z działaniami niepożądanymi). A może trzeba zmienieć na cóś inszego? Za parę dni jadę do lekarza, zobaczę co mi powie. A może coś jej zasugerować? ale co? Jest dosyć otwarta na moje propozycje.
  14. Cieszę się że wziełam się za porządkowanie mieszkania, zmywanie itd. Ale też czuję że te naktęcenie jest sztuczne, mówiłam to mojej lekarz tydzień temu, ale ona wydawała się nie bardzo rozumieć istotę tego, bo się mnie dopytywała o szczegóły tego napędzenia. Powiem tak to nakręcenie fizyczne nie jest przyjemne. Kilka lat temu jak Lexapro na mnie zadziałało 9bo teraz już nie działa za 3 razem), to czułam chęć do działania, wzięcia się za porządki ale to było przyjemne, radosne nawet. Teraz czułam przymus działania ale jakby z niepokojem, rozedrganiem wewnętrznym. Aha, z kolejnych działań ubocznych to mam czasem szum w głowie (uszach?), rzadko ale bardzo silne bóle głowy (Apap może się schować) i czasem zawroty głowy. Ale to do zniesienia, w imię zadziałania leku i wyjścia z depresji.
  15. Witam wszystkich :) Na fluoksetynie jestem od 5,5 tygodnia. Dawka 20 mg rano (Bioxetin). Czytam od początku cały wątek o fluo, już parę tygodni (jestem już na 152 stronie). Przyszedł czas się wypowiedzieć. Pierwsze dni - znaczna senność i zmęczenie. Potem koszmar: pogłębienie się depresji, znaczne nasilenie myśli "s" (łącznie z robieniem dokładnych scenariuszy, krok po kroku co i jak zrobię), lęki potworne. Bałam się wyjść na dwór. Wszystko razem nie do zniesienia. Byłam krok od popełnienia "s". Wszystko było czarne, brak nadziei, że nigdy lepiej się nie poczuję, nie chciałam żyć w takim cierpieniu, czułam się jak totalne zero, że nie mam prawa oddychać i tlen pobierać. Leżałam do g. 14 czasem dłużej. Do tego pogłębienie istniejącej bezsenności, usypianie 2-3 rano i pobudka ok. g. 5 z przeokrutnym lękiem, drżeniem, zagrożeniem. Estazolam który dostałam od dr na sen nie pomagał, nawet w podwójnej dawce. Po 2 tyg. zostałam zawieziona do mojej dr bez zapisu. Przyjęła mnie i chciała wziąć na oddział całodobowy, ale się nie zgodziłam. zmieniła Estazolam na Pramolan na noc 50mg, który też nie pomagał, nawet 100mg. Nasilił tylko walenie serca w dzień. Najpierw myślałm ze to po Pramolanie, ale jak go odstawiłam to palpitacje miałam dalej, tętno 80-90/min. Teraz uważam że to było po fluoksetynie, ale nie od początku brania, a gdzieś po 2 tyg. Zresztą palpitacje mam do dziś, dr przepisała mi na to Propranolol i pomaga to zminimalizować. Po kolejnym tygodniu z bezsennością dr zamieniła Pramolan na Zolafren. Też nie pomógł a nast dnia do g.12 byłamm baardzo sennai zmulona. W końcu przepisano mi Ketrel. Małe dawki 25-50mg na noc nie pomagały. Wreszcie po 75mg śpię. Ufff. Jeszcze przewd Fluo próby z Dipherganem na sen też lipa a nast. dnia zombi na 100%. Co do działanie fluoksetyny. Czekałam długo, miałam wiele chwil zwątpienia, że nie pomaga. Ale gdzieś w 4-5 tyg. chyba zaskoczyła (odpukać). Zmniejszyły się mysli "s", prawie ustąpiły. W drugiej połowie dnia poczułam nakręcenie fizyczne, przymus ruchu, robienia czegoś ale i większe drżenie przy tym, rozdrażnienie. Wreszcie trochę posprzątałam mieszkanie i zrobiłam obiad (przedtem nie do wykonania). Raz nawet miałam dobry humor i włączyłam radio. A przez prawie rok depresji w ogóle nie słuchałam muzyki. Nałożyło się to z super pogodą przez pierwsze dni maja. Nie wiem więc czy to od wybuchu lata i słońca czy od Bioxetinu. Ale myślę, że raczej to drugie. Po ok. 10 dniach lepszych wczoraj i dziś gorzej, leżenie i nicnierobienie, pesymizm. Mam nadzieję jednak że to tylko taki przestój, ze fluo w czasie rozkręcania się raz działa a raz nie, by w końcu docelowo stale działać. Aha, z objawów ubocznych jeszcze: chudnięcie (wstręt do jedzenia, minął po Zolafrenie/Ketrelu a może fluo zaczęła działać, bo to się zadziało po 1 mieś.), pogorszenie wzroku, zanik libido (zresztą w czasie samej depresji też było prawie zerowe), wysuszenie skóry (nieznaczne), wypadanie włosów i rzęs (tego nie jestem pewna czy od leku, bo czasem wypadają mi na wiosnę same z siebie). Och oby ta fluo wypaliła, bo mam już serdecznie dość tej depresji, bezrobocia, poczucia winy, braku motywacji i przygnębienia. Już dość życia mi zabrała ta cholerna przypadłość. Trzymam kciuki za innych. Początki na bioxetinie są bardzo trudne. Żałuję, że lekarz mi nie przepisała jakiegoś Afobamu żeby lepiej to znieść. Ale ja tak się boję uzależnienia, że chyba wzięła to pod uwagę i nie dała, a Estazolam nie pomógł. Pozdrawiam ciepło "fluoksetynowców".
  16. Witam, to już 2 mieś. jak odstawiłam Depralin (Lexapro). Pierwszy miesiąc to był koszmar, nie wiem jakim cudem przez to przebrnęłam, zwłaszcza że, nie mogłam się dostać do mojego psychiatry (mam wizytę jutro, wreszcie). Drugi miesiąc było już lepiej, tzn. bez agresji, bez myśli o bezsensie życia, megadołów z płaczem, niechęci do wstawania i wychodzenia z domu. Nadal mam silne bóle głowy i zachwiane hormony (robiłam badania), niechęć do wychodzenia z domu (walczę z tym), ale idzie ku lepszemu. Myślę, że odstawianie powinno trwać co najmniej 3 mieś. Moje 7-8 tygodni schodzenia z dawki, nie pomogło i za to byłam zła na lekarza (on zalecił 6 tyg.). Może tak mój organizm reaguje, bo antydepr. brałam ostatnio przez prawie 5 lat. Zobaczymy co będzie dalej, zwłaszcza, że jesień już czuję w powietrzu, a to zawsze był dla mnie zły okres (skojarzenia ze szkołą, której się bałam). Pozdrawiam wszystkich odstawiaczy :)
  17. Witam, do tej pory tylko podczytywałam to forum i to pod innym nickiem, potem miałam przerwę i zapomniałam jaki miałam nick, o haśle nie wspominając :) To będzie mój pierwszy post. 3 tyg. temu za namową lekarza odstawiłam leki (antydepresant Lexapro i zamienniki ostatnio Depralin) - stopniowo. Zmniejszanie dawek trwało 7-8 tyg, wg rozpiski lekarza. No i masakra. Psychika i fizyka mi strasznie siadła. Objawy psychiczne: płaczliwość, drażliwość, lęki zwłaszcza nad ranem, zaburzenia snu, poczucie beznadzieii, smutek, czarnowidztwo Objawy fizyczne: zawroty głowy, napady mega zmęczenia, zatrzymanie wody w org. - poranna opuchlizna i ciągły ból piersi, zaburzenia okresu (2 tyg. temu miałam takie bóle, że myślałam że zejdę z tego padołu, w życiu czegoś takiego nie miałam), jak pomyślę że za tydzień mam przejść przez to samo tzn. 3 dni na kolanach wijąc się z bólu, przy zażywaniu mocnych śr.p/bólowych, to chcę zajść w ciążę aby tego uniknąć ha! ha! Do tego jakieś zaburzenia żołądkowe (ból brzucha, brak lub nadmiar apetytu). Masakra normalnie, lekarz mnie nie ostrzegł przed taką jazdą. Powiedział, że jak powoli odstawię to będzie ok. W dodatku poszedł sobie na urlop do września. Wrrr. I nie wiem czy to normalne i jak długo potrwa ten zespół odstawienny? Czy to nawrót depresji? Cholerny świat. -- 15 lip 2011, 22:38 -- Dodam jeszcze, że sądząc po objawach, to ciężko się zastanawiałam czy nie jestem w ciąży. Nawet zapachy mi przeszkadzają, nie tylko ogólne ale i ludzi, perfum. Po przeczytaniu któregoś postu z początku wątku, jednak stwierdziłam, że to chyba ta cholerna odstawka. Ale objawy są b. podobne, przynajmniej u kobiet. Leki generalnie biorę od 19 r. ż, z kilkoma dłuższymi przerwami po których depresja wracała. No i teraz się b. boję żeby mnie znowu nie dopadła.
×