Skocz do zawartości
Nerwica.com

zagubiona13

Użytkownik
  • Postów

    98
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zagubiona13

  1. zagubiona13

    Syndrom DDA

    dokładnie tak jak napisała Monika. Ta nasza lojalność nie bierze się znikąd.Ma na celu zaspokojenie potrzeb innych kosztem nas samych. Coś w stylu udobrucham nawalonego ojca to może dziś nie dostane w ryj, że za głośno chodzę.I faktycznie byłaby to świetna cecha gdybyśmy nie zatracali naszego ja.Nie chce kategoryzować, ja przynajmniej mam takie tendencje.Wszystko jest ważniejsze, ja na końcu.Nie mówię, że jest mi z tym źle.Chyba przesiąkłam tym tak na dobre.Ale jest dobrze, jeżeli ludzie odwdzięczają się tym samym.A zazwyczaj tak nie jest. I ta nasza lojalność nie jest taka spontaniczna.To troszkę takie zabieganie, by nie zostać odrzuconym.Nie mówię, że jak komuś pomogę to po to żeby mnie wychwalał i wynosił na ołtarze.Ale lubię czuć się potrzebna.Lubię gdy inni mnie chwalą - ale bez przesady.Nie robię tego na zasadzie: pomogę rozwiązać Ci problem, to mi się odwdzięczysz.Nie.ale czasem niestety...jestem zbyt pomocna, ofiarna, lojalna i szlachetna wobec osób, które na to nie zasługują.Do tych ciągnie mnie najbardziej...
  2. Dziń dybry wszstkim :*:*:*:* U mnie...no powiem Wam...LEPIEJ nie zapeszając.Wróciliśmy ze wspólnego wyjazdu ehhhh i gdy tylko wróciłam do domu wszystko powróciło. Ale.Dokładnie tak jak Ty piszesz apsik moje mysli i emocje próbują mnie złamać.Ale cholera rzeczywistość jest inna iiii nie dam się.Myśli to jedno,a to co robimy, nasze zachowanie pokazują zupełnie co innego.I tego się trzymamy tak?Co u Was kochane, jak żyjecie? cyc454 Nikt tu nie będzie próbował Tobie pomóc, ani Cię wyleczyć.Możemy wesprzeć.A fachową pomocą zajmie się specjalista.No i oczywiście zależy jakiej natury jest Twój problem?Przypuszczam, że jeżeli piszesz w tym dziale, to związany tym tematem, ale może zechcesz nam wszystkim coś więcej powiedzieć?
  3. inka87, Nie, nie nigdy się nie rozstaliśmy ani na chwilkę.zawsze byliśmy jednością,tym bardziej jest mi ciężko. wszystko robiliśmy razem, od zawsze codziennie się spotykaliśmy, a gdy np.nie mogliśmy bo coś tam np szkoła to rozpaczałam.:) ja to pisałam tak hipotetycznie.:) A inka87 takie pytanie do Ciebie...czy Ty ze swoją terapeutką rozmawiacie o obecnym stanie co Cię dręczy czy wałkujecie przeszłość?Ja bogu dzięki przerabiam obecne emocje.I czasem wtrącam coś w związku z rodziną.Ale generalnie póki co nie było spotkania, w którym tylko byśmy się cofały. A jak jest u Ciebie?
  4. inka87, Dziękuję Ci za te słowa.Dodały mi otuchy :*:*:) Tak kochana mam tak samo.Ale czasem patrze na zupełnie obce laski - zwłaszcza jedną często widuję na przystanku i od razu myśl.Ta podobałby się mojemu X.I widze jacy sa szczęśliwi zaraz potem łzy w oczach...a gdybym zobaczyła u jego boku jakąś...gdybyśmy nie byli razem...no cóż...chyba byłabym w stanie rzucić się na nią.Ale z drugiej strony gdyby był szczęśliwy...No cóż zdecydowanie gorzej by było gdyby jakaś go skrzywdziła, nie ręczyłabym za siebie znam się doskonale i wiem że mogłaby co najmniej pluć zębami. Bolą te myśli, bolą... Jedyne czego pragnę w życiu to szczęścia mojego X.:*:*:*<3 my też jesteśmy kupę lat ze sobą.grubo ponad 6. hahahaha a taka fajna anegdota z mojej wczorajszej terapii: -ja- no i widzi Pani, tu jest pewna stałość emocjonalna złośc agresja, żal, lęk, smutek, rozpacz to się non stop pojawia - Terapeuta- ale przewijają się też pewne pozytywy, są chwilowe, ale to już coś tak to działa u ciebie. - ja - czyli we mnie nie ma żadnej stałości emocjonalnej? - terapeuta- =) jest.Masz taką jedną fajną stałość. To brak stałości - ja- O.o
  5. Hej Dziewczynki!! Ja po kolejnej terapii.W ogóle sqnik jeszcze raz Ci dziękuję za wczoraj :*:*:*nawet nie wiesz jak bardzo mi pomogłaś.Po wizycie u terapeuty wyszłam tak lekka...potem chwilowe załamanie ale generalnie wczorajszy dzień zaliczam do lepszych :) A dzisiaj?Eh...jakiś czas temu napisałam maila do wróżki.Z prośbą o wróżbę na nas.Niby ok, poza tym, że tracę faceta przez własną głupotę, że on ma jakiś żal do mnie i się oddala.a JEŻELI GO KOCHAM TO MAM KOCHAĆ CAŁYM SERCEM.No i chyba nie muszę mówić co się rozpętało...A jeżeli nie kocham?Nie umiem?nie czuję tych pozytywnych emocji, które zawsze mi towarzyszyły.Ja już nic nie kumam.Wiem, że kocham, ale nie czuję tego emocjonalnie to takie głupie. Wy mnie pewnie rozumiecie. Wczorajsza terapia też nie była łatwa.Zapytała mnie no ale wiesz miłość to też emocje, skąd wiesz, że kochasz.Po prostu gdzieś w środku to wiem.Czytałam jej mój dziennik uczuć pytała co czuję gdy jest obok mnie X a kiedy go nie ma.Co mnie u niego drażni...jest coraz ciężej na terapii.Ale będę walczyć o nas.Musi się udać. A co u Was moje drogie?
  6. izaak17 Si, banalne :) Hej Kochane. Nooooo u mnie ostatnio nie za dobrze, już nawet nie myśli nie zwracam na nie uwagi, ale niemoc jakaś mnie ogarnęła.Straaasznie buszują we mnie emocje, rozbijam się ze skrajności w skrajność, ale na szczęście dziś wizyta - bogu dzięki, nie mogę się doczekać...Jednak im dłużej to trwa tym bardziej się uświadamiam KOCHAM :*:*:*:*:*:*
  7. nie odkryłeś Ameryki...Kobiety mają tendencję to przeżuwania kilkakrotnie kwestii, które teoretycznie sa już rozwiązane.Ogólnie, na tego rodzaju schorzenia, nerwice, depresja, ZDECYDOWANIE częściej popadają kobiety.Tak samo jest z chwiejnością emocjonalną itp...
  8. sqnik, ... jak, rozmawiałyśmy prywatnie, miałam Ciebie zapytać o rodziców...to może mieć zajebiście duży wpływ...Popatrz nawet czytając nasze wypowiedzi widzisz, że połowa z nas wyniosła swoje obecne stany z domu...mykaj do lekarza(wiesz o czym mówię)powiedz, że potrzebujesz skierowania do psychologa.I działaj!!Moim zdaniem boisz się, że spotka Ciebie to samo, co Twoją Mamę.Iii szukasz ideału...?
  9. inka87, NOOOO kochana jestem z Ciebie dumna i bardzo się cieszę, że jest lepiej.U mnie różnie.Ale dopiero zaczynam terapię.nie mniej jednak już widzę poprawę. heheh kolejna rzecz, która nas łączy, ja też pragnę ideału. Bez wad. I moja terapeutka też powiedziała, że to nie NN. Tylko osobowość chwiejna emocjonalnie.Największy problem mam właśnie z emocjami.Ale o tym już pisałam. No i jest jeszcze coś. Lęk przed bliskością, który odreagowuję agresją i odrzuceniem w kierunku tego kto próbuje się do mnie zbliżyć...Prawdopodobnie niedługo czeka to moją terapeutkę, ale jakby jest na to gotowa Inka87 czy na terapię chodzisz prywatnie?czy na NFZ? Piękne jest to, że oprócz tych po***nych mysli wiem, że kocham :D a że bujam się ze skrajności w skrajność...no taka jestem i już.Byleby mój kochany to wytrzymał :( walczę o nas dla nas.O jego szczęście.bo moim szczęściem jest jego.:) Inka czy rozmawiałaś z terapeutką na temat borderline? Czy ona widzi jakieś cechy? Inka jeszcze jedno pytanie...Bo widzisz my odkryłyśmy we mnie kapryśną małą zagubioną, która żąda, żeby było tak jak ona chce a nie jak ja...małe dziecko...najgorsze jest to, że ja je na prawdę czuję wiesz o czym mówię?ja mam jeszcze nad tym pracować,żeby uspokoić tą małą dziewczynkę z kucysiami :) ale wszystko po kolei.
  10. Pomysł ze spotkaniem jest dobry. Teraz tak uważam, ale zaraz wynajdę 100000000000 powodów dla których nie powinno mnie na nim być. Inka87 uszka do góry słońce. Każda z nas buja się na tej samej huśtawce. Sama wiesz, że teraz jest kapa a jutro będzie ok.A jeżeli tego nie wiesz to wiedz, że ja wiem :D Mam dla Was pewną propozycję-jak można sobie ulżyć.Mnie zaleciła to terapeutka ale stosowałam to już wcześniej - zanim się do niej udałam. A mianowicie zapiski.Taki dziennik uczuć. Jaka sytuacja wywołała u nas dany stan, jaki to jest stan co czujemy itp.Pomaga.Otwieram się sama przed sobą i widzę o jakich bzdurach myślę.Można się zdystansować do samej siebie, zrozumieć swoje emocje i to na prawdę przynosi ulgę. Przynajmniej mnie.
  11. Hej wszystkim. jestem po drugiej wizycie.Ehh...przynajmniej kobitka nie czaruje i nie obiecuje cudów - bo jak sama mi powiedziała takie rzeczy tylko w erze, a co może zrobić ze mną.Wyjaśniła mi, że to co się ze mną dzieje będzie mi towarzyszyć zawsze. Może mnie wyciszyć ale mój wewnętrzny chaos jest nie do ogarnięcia bo ona nie jest bogiem.Pomoże mi zrozumieć siebie i panować nad tym chaosem. Potwierdziła mi swoją pierwsza diagnozę. Osobowość chwiejna emocjonalnie typ borderline.Jedyne co mnie pocieszyło to to, że stwierdziła, że pięknie,że jestem świadoma. że dociera do mnie co się dzieje.Ale jakiś chachar we mnie nie pozwala mi żyć normalnie. I przy tej okazji wyszła kolejna rzecz we mnie: ROZKAPRYSZONY BACHOR.ma byc jak on chce i KONIEC.Powiedziała mi, że czeka nas dłuuuuuuuuuga praca, że wie, że odsunę terapię i żebym nie traktowała tego jako porażkę.Mam olbrzymi problem z bliskością.Ilekroć będę się zbliżać zrobię 7 kroków w tył.I tu jest jedna z kwestii,którą postaramy się te wygasić.Ale na pewno tego nie wyeliminujemy...A jeżeli chodzi o moje obecne samopoczucie?Czuję się spokojna...pewnie to zaraz się zmieni ale dobre parę chwil...Wiem, że kocham.I to moje paliwo.ale jutro nagle mogę przestać.Przy czym to tez pewnie minie.I tak do usranej śmierci. Matilda Moja psychoterapeutka powiedziała mi,że ja też podświadomie czekam na załamanie.Jeżeli ono nie nadchodzi dążę żeby to spieprzyć.Bo nie może być za dobrze.Bo ja inaczej nie umiem. A co do tego o czym pisałaś o swoich rodzicach...no cóż u mnie było podobnie.Dowiedziałam się, że nie mam zasobów pod tym kątem.Nie dostałam nic od rodziców i mam problem z dawaniem.I stąd moje poczucie, że nie kocham, że nie umiem itp.
  12. Szukasia Monika ma 100%. rację. Koniecznie musisz coś z tym zrobić.Można być wrażliwym na zło świata, ale nie do tego stopnia.Ja nie chce absolutnie Ciebie straszyć, ale uświadomić, że takie zachowanie może Cię wpędzić w poważną chorobę.Lepiej zapobiegać niż leczyć.I w związku z tym APELUJĘ do Ciebie o udanie się do lekarza.Raczej niezwłocznie :) Po co sie męczyć?Pamiętaj,że Ciebie to zło nie dotyczy.To się dzieje gdzieś obok, pamiętaj, że Ty i Twoja rodzina jesteście na pewno bezpieczni.Popracuj nad sobą terapeuta Ci pomoże.Ale tak jak napisała Monika.To wymaga pracy.Czasem dłuższej.Psychoterapeuta przerobi z Tobą Twoje lęki i emocje i sama zobaczysz że to absurd. Pozdrawiam Ciebie serdecznie 3mam kciuki i życzę powodzenia!
  13. Matilda czy Ty chodzisz na jakąś terapię?bo widzisz mnie terapeutka zapytała czy ja kiedys dostałam coś od mamy, czy pamiętam jakieś wspólne zabawy itp.Nie, absolutnie nie pamiętam.Nie było tego.Rodzice NIGDY nie powiedzieli mi, że mnie kochają.Zawsze to ja im to mówiłam.No i mam teraz problem z dawaniem tej miłości.Nie mam zasobów - dokładnie doszukuje się wad bo mam wyidealizowany obraz związku.Szukam czegoś co nie istnieje.Najgorsze jest to,że ja o tym wiem a mimo to nie umiem się powstrzymać od tych myśli.Nie umiem docenić tego co mam bo ciągle to mało wrażeń. Nie obwiniam taty o to co z nami zrobił.Jak nas traktował...Dlaczego? Bo tatuś dostarczał mi źródła napięcia, emocji, którego potrzebuje.Coś się działo i to była jazdeczka, której ja potrzebuję...ja to wszystko wiem...ale nie umiem sobie z tym poradzić.zachowuje sie jak rozkapryszona gówniara, która powróciła.Nie było jej jakiś czas i nie tęskniłam za nią...ale szmata wróciła...
  14. dokładnie...czasem mam wrażenie, że kie ma mnie tu i teraz jestem gdzies ponad tym.Nie możemy się jakby zjednać
  15. Sqnik mycho lęk przed lękiem - nie mogłabym tego trafniej ująć =) z tymi dziećmi...no cóż ja generalnie dzieci nie lubię...Tzn tak myślę.Ja w ogóle mam problem z określeniem co lubię. Ale super spędza mi się czas z moją małą chrześnicą.Co do myśli na tle seksualnym - też się sprawdzam i pilnuję...A jeśli chodzi o słowo kocham Cię...czuję to. ale jak mówię to czuję aż jakieś drgawki-trzepawki nerwowe w środku i jakby mnie tam nie było jestem gdzieś na górze. Tak dziwnie...
  16. EEEEJ dziewczęta, a powiedzcie mi, czyyy Wyyy macie jeszcze jakieś inne natrętne myśli oprócz tych, że nie kochacie?generalnie oprócz tych dotyczących Waszych związków? Bo jak ja powiedziałam mojej Asiuni, że nie, to posłuchała co więcej mam jej do powiedzenia a ona do mnie, że no to nie jest ZOK bo sprawa dotyczy konkretnej sfery - emocjonalnej.a nn to np. jak nie umyję rąk to umrę. tak to kumam Nie chcę siać paniki także SPOKOJNIE naszło mnie an rozkminę...
  17. inka87 Z tymi uczuciami to jest jazda na maxa.Bo wiem że go kocham. To jest oczywiste. Ale moje emocje swoją drogą a rozum swoją. Ja nie jestem w stanie powiedzieć czego chcę od życia. Bo nawet jeśli próbuje, to wpadam w panikę. To co się dzieje we mnie jest cholernie trudne do opisania. Nawet terapeutka powiedziała, że w ja mam wszystko pięknie poukładane.Ale w głowie =) a moje emocje to jest jeden wielki chaos.ROLLERCOASTER EMOCJONALNY jedynie takie słowa przychodzą mi na myśl o tym co się we mnie dzieje.Raz jestem szczęśliwa a raz nienawidzę świata i w ciągu dnia tak ze sto razy. Kocham B.Wiem o tym.Ale to jakie emocje mi towarzyszą przy Tym to jest jazda no totalny bunt emocjonalny. Widzę zależność.Boję się. Wpadam w panikę.Nie umiem racjonalnie myśleć. Myślę emocjami nie pięknymi, wyższymi uczuciami tylko chaosem.I mnie to wkurza! I czuję, że ta terapia będzie boleć.Ale jeśli potrafię kochać to chce kochać tylko Jego.koniec.Kropka
  18. inka87 Powiedziała mi otwarcie, że będzie ciężko. Wszystko zależy ode mnie.Potem nawiązałyśmy luźną rozmowę - wyczuła mnie i wiedziała, że nie zrobi mi krzywdy słowami. I wspólnie stwierdziłyśmy że mogę się w każdej chwili zawinąć z terapii bo mi się znudzi i wrócić po pół roku bo tak.uśmiałyśmy się przy tym bo z jednej strony to zabawne :) jestem totalnym chaosem emocjonalnym i złapała mnie jak kilka razy to powiedziałam. I nad tym przede wszystkim będziemy pracować. Powiedziałam jej o mojej sytuacji rodzinnej. zapytałam czy moja osobowość ukształtowała się na podwalinach alkoholizmu rodziców.Od DDA się odchodzi. Tu się zgodzę, no bo gdyby nie nasze wzorce i osobowość mogłybyśmy sobie poradzić z życiem. Także dda ddd borderline i inne dziwne rzeczy to poniekąd jeden worek. nie martw się słońce. Ja jestem agresywna i zazwyczaj kieruję to na innych.Obwiniam innych o swoje niepowodzenia.Pamięć? hahaha a o czym ja mówiłam?Kompletnie nie mam pamięci twarzowej, nazwisk, imion, mam b. wybiórczą pamięć. jestem chaotyczna w wypowiedziach przerzucam się z tematu na temat mówię szybciej niż myślę itp. A najcharakterystyczniejszym objawem jest wyczuwanie słabości u innych.Jak podłapię, że ktoś jest słabszy niszczę.Czułość dla mnie jest oznaką słabości. oczywiści wszystko to lęk, bezradność a to taka moja maseczka.Bezpieczniej mi w pancerzu. poza tym pamiętaj że osobowość borderline to osobowość na pograniczu psychozy i nerwicy więc nic dziwnego, że każda z nas coś w tym dla siebie znajdzie.Moim zdaniem nie masz się czym martwić. Ja się tylko przestraszyłam gdy opowiedziałam babce o pewnym incydencie, który miał miejsce jakieś 3 miesiące wstecz. Kiedy myślałam, że się potnę -kąpałam się i nagły impuls. nie zrobiłam tego. Ona do mnie - ale mogła pani to zrobić jest pani typem impulsywnym. Pani nie planuje pani działa chwilą. No to troszkę mnie przeraziło ale poza tym ok. Co do Twojego pytania. Myślę, że gdyby u Ciebie to stwierdzili powiedzieliby Ci. Po co prowadzić terapię,jeżeli nie uświadomią Ci problemu?To przede wszystkim praca Twoja nad samą sobą. A ja się ostatnio nie czuje - czyli dobrze :) nie nękają mnie myśli. Jestem taka wyjałowiona z uczuć.
  19. inka87 no generalnie to po tym co jej opowiedziałam miała prawo wysnuć takie wnioski. Ja sama się nad tym zastanawiałam, ale nie chciałam tego dopuścić. To nie jest typowa diagnoza i ona to powiedziała.Ale mam pewne cechy i ja to wiem. te myśli to jedna strona medalu a to jak reaguje na ludzi, impulsywność o której jej mówiłam autoagresja no i to jak traktuje innych ii wiele, wiele innych o których jej mówiłam mogło jej dać do myślenia. Ale generalnie chodzi o system obronny tak reaguję.a to dość typowe dla tej osobowości. Nie dostałam w dzieciństwie miłości i mam problem z jej dawaniem. Bo nie mam zasobów. To tak pokrótce. Generalnie bardziej skłaniam się ku jej tezie, niż tezie jej poprzedniczki, która usilnie szukała problemu w rodzinie. W sumie ciężko było mi się dziś otworzyć bo jestem od wczoraj wieczora w dobrej formie.Ale spokojnie przyjdzie załamanie.I licze, że wtedy będzie mogła zobaczyć o jakie emocje mi chodzi.Pokaże jej też to co pisałam w formie pseudo pamiętnika gdy nie umiałąm sobie z sobą poradzić.tam pisałam o tym co w tym momencie przeżywałam.Następna wizyta we wtorek.Boli fakt, że to prywatnie a częstotliwość spotkań 1 q tygodniu, ale czego się nie robi z miłości :)
  20. K*****wa nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać...terapeutka rewelacyjna - na prawdę super kobitka dynamiczna - a takiej szukałam :) ale tekst po 30 minutach? "noo generalnie to ja już panią czuję, mam pewien zarys ale jeszcze to sprawdzimy.To na pewno nie jest nn... tu chodzi o pani osobowośc ale nie chce pani na razie straszyć. No, a że należę do osób dociekliwych zaczęłam strzelać: jakaś schizoidalna? - nie, psychopatyczna? :) nie... tu chodzi o emocje... Nie błagam niech mi pani nie mówi że to borderline? takie mam podejrzenia." Także...nie jest dobrze.bo osobowości nie zmienię, nie? taka już jestem... Ona sama powiedziała, że spróbujemy, ale to bardzo żmudna praca bo ja taka jestem i już.Mam napisać czego od niej oczekuje.I co chcę zmienić. BUUUUUUU=(=(
  21. Hej sqnik :*:* pewnie urwiesz mi cycki że się nie odzywałam, ale żadko bywam w domu :) inka87 wiesz co wybrałam psychoterapeutkę pracującą integralną metodą.Tzn nie ukierunkowuje się w swojej pracy na konkrety tylko podczas spotkania ustala najlepszą technikę a często też je łączy.Wydaje mi się to najlepszym rozwiązaniem w moim przypadku. zobaczymy ma w czym wybierać. Ma dobre opinie.Tzn pojawiały się negatywne ale wiadomo ile ludzi tyle zdań.Ktoś tam stwierdził, że jak z nią gadał to babka sobie oglądała czubki butów, no ale gdyby mi ktoś walił fleki przez np 3 h...tez mogłabym mieć dość=)to w końcu tylko człowiek. Specjalizuje się min w leczeniu nerwic. 3majcie dziewczynki kciuki za mnie...ja to się boję,że bd mieć powtórkę z rozrywki znaczy wejdę do niej i zacznę wyć.
  22. Unlucky_girl Współczuje, u mnie ostatnio tez fatalnie. Oddalam się coraz bardziej. Płaczę. Już nie mam siły sobie udowadniać że jest inaczej. Nie chce się poddać.Ale natłok myśli mnie niszczy. Jutro idę do kolejnego nowego psychoterapeuty - zobaczymy co mi powie.odezwę się.
  23. inka87 troszkę się popsztykaliśmy. Chodziło o kino. Miał ochotę iść ja nie bardzo i poszło...miałam okropne myśli i straszne emocje temu towarzyszyły. Leje na nie z góry na dół poniekąd bo gdybym się nimi przejmowała dawno bym już wisiała. Nie pozwolę sobie zostawić narzeczonego. Bo nawet jak mam takie myśli to analizuje z kim bym była i łapę się na tym, że musiałby być taki jak on. To jest ten jedyny i ja to wiem. Bez względu na to jak nas życie pokieruje. Nie pozwole sobie na pokochanie kogoś. nie wyobrażam sobie tego.I NIE CHCE.Albo on albo nikt inny. Jeżeli w ogóle potrafię kochać...to chce kochać właśnie Jego.
  24. Faktycznie cicho tu... u mnie też nieciekawie, wczorajszy dzień był fatalny, noc kompletnie nieprzespana, natłok myśli, silne, męczące negatywne emocje...no mózg staje. Dzisiaj trochę lepiej. Ale sama nie jestem już siebie pewna, jestem zdolna do wszystkiego.POddaje się tym myślom. W głębi ducha wiem, co czuję nie dopuszczam do siebie żadnego rozstania, bo byłoby to bez sensu.Ale te pierwsze powierzchowne myśli doprowadzają mnie do skrajnej rozpaczy,Nie mam siły na entuzjazm,na dawanie szczęścia mojemu X. Dobija mnie myśl, że go ranię. Już zaczynam buczeć - znaczy płakać. jestem wyjałowiona z emocji nie mam w sobie żadnej pozytywnej, agresja wylewa się ze mnie litrami- wobec wszystkich.Mam ochotę kogoś zatłuc, za to co mnie spotkało. Nienawidzę za to życia i siebie. Oprócz tego ciągły ból w klatce piersiowej no i generalnie wkurza mnie bicie własnego serca gdy tylko jest cicho a ja leże.wali za mocno. Mam dość
  25. hej, hej Wybaczcie moje milczenie urlopowałam siem:) chętnie odpowiem na pytania 1.Nie mam postawionej typowej diagnozy przez specjalistę - próbował, ale ja uciekłam przed nią.Skończyłam resocjalizację - z uzależnieniami i współuzależnieniami jestem za pan brat.Wiem, że mam cechy typowe dla dda. 2.Oboje rodzice pili.Jednak "przebywałam" w większej części z alkoholizmem mamy (rodzice nie są po rozwodzie mieszkamy i mieszkaliśmy wszyscy razem - jednak tata jakby nie uczestniczył w moim życiu - wychowywał mnie w weekendy po piciu...) 3-4.podobnie jak matilda.Ja jestem przyzwyczajona do ojca tyrana, furiata - pijącego mój X jest zupełnie inny.NIE PIJE ale jest furiatem.ja zreszta też patologia...;)nerwusy z nas i to jedyne co łączy naszą trójkę.Mam fatalne wzorce jeżeli chodzi o zachowanie faceta, czasem wściekam się gdy mój X jest dla mnie za miły - bo to świadczy o słabości i takie myślenie też mnie boli... 5.Jesteśmy zaręczeni.Wcześniej planowałam ślub cała w skowronkach - jednak im to bardziej realistyczne - to nie pozostaje tylko w sferze marzeń tym większa panika.Ale też i większa pewność: jeżeli się pobierzemy mimo tego co mnie męczy - to tylko utwierdzi mnie w przekonaniu, że go kocham nad życie...kto w naszej sytuacji wziąłby ślub?odkąd mam te jazdy a to już boooże niebawem rok - dzień w dzień to samo nie myślę o slubie - choćby dlatego,że moje myśli skupione są wokół lęków i cholernych natręctw... 6.Mój Skarb też nie wie o nękających mnie myslach.nieby cos tam kiedyś próbowałam mu przemycać ale bardzo delikatnie.Jednak uważam że nie wolno siać w związku paniki - bo gdyby on nie miał sił, ja tym bardziej bym ich nie miała. Jakoś sobie radzę sama.Nie chcę go straszyć, nie zasługuje na to. 8.Tak. Jako dziecko cierpiałam na nerwicę żołądkową miała podłoże lękowe.chodziło o tatę.Wyjechał jak byłam dzieckiem - byłam strasznie zżyta.A potem nerwica lękowa w czystej postaci.w sumie tak sięgając wstecz pamiętam jak jako mała dziewczynka budziałm się rano z myślą co bd jak rodzice umrą.Pamiętam, że trochę to trwało i pamiętam to napięcie jakie temu towarzyszyło.Depresja? miałam raczej stany depresyjne - chwilowe.jednak gdy zaczęło się moje piekło tak na dobre - nic mnie od tamtej pory nie cieszy.Przez jakieś 4 mc nie umiałam rozmawiać z ludźmi męczyli mnie - najchętniej nie wychodziłabym z łóżka.nie płakałam...nie miałam siły.Teraz? Uśmiecham się ale się nie śmieje.Życie przestało byc kolorowe. 9,10.Nienawidzę użalania się nad sobą.Wiem, że nasz stan jest ciężki, trudny.Nie każdy ma obowiązek mieć siłę do podnoszenia mnie.ja nie dałabym rady. Rozmiawiam z X wiem, że moge na niego liczyć, ale nie chcę go sobą obiążać nie chcę być dla nikogo ciężąrem. Nie chcę pomocy najbliższych w tym rodziny,mogliby nie zrozumieć.próbowałam z siostrą.nie czułam innej ulgi oprócz tej która towarzyszy mi gdy spojrzę na swoje problemy z dystansem. ufff :)a co u mnie?dalej na emocjonalnym rollercoasterze...sekundy gdzie jest pięknie a potem piekło.I tak w kółko
×