Popłakuję sobie. Połowicznie ze szczęścia, połowicznie ze smutku.
Gdybym się do kogoś odzywa to napisałabym, że tęsknię, ale że się nie odzywam to nie napiszę.
Dziś zrobiłam sobie eksperyment.
Pojechałam sama do miejscowości oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od mojej. Całkiem sama. Przy niesprzyjającej dla mnie pogodzie. I dałam radę i to bardzo dobrze sobie dałam radę Ehh... Chociaż miałam motywację, więc to może dlatego. Jeszcze kilka miesięcy temu to by nie było do pomyślenia.
Nie gniewam się. Owszem, chciałam trochę się odciąć od tamtego konta, bo miałam już wrażenie, że za dużo o sobie ujawniłam, ale podejrzewam, że nawet jak się już całkowicie wyleczę to tutaj będę czasem zaglądać.