Kasiu, wiem jak to jest bo tak miałem na początku... nie wychodziłem z domu,z łóżka...
miałem L4 przez 3 miesiące... co chwilę coś ściemniałem żeby nie iść do pracy. Aż w końcu poszedłem na początku było fajnie a później
zaczęły się koszmarne lęki i somatia. Co chwilę chorowałem ciągle coś,ciągle coś... tylko patrzyłem na zegar w robocie aż w końcu minie 8h
i jak wracałem do domu to od razu do łóżka,rolety na dół i komputer albo telewizor. Zero wyjść,zero spotkań, nawet z dziewczyną nie chciałem się spotykać.
Pomogła mi terapia i moja terapeutka ,która mi pomogła w miarę wyjść z tego gówna. Z tego bagna...
Nie mówię,że jest idealnie ale jest dużo lepiej...
Zobaczysz Kasiu u Ciebie też będzie dobrze,tylko się nie załamuj... nie poddawaj się. Masz w życiu jakieś cele? Coś do czego będziesz dążyć?
nie mówię tu o jakimś ozdrowieniu ale coś co będzie Cię cieszyć w życiu?