Skocz do zawartości
Nerwica.com

siwy100

Użytkownik
  • Postów

    28
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia siwy100

  1. Hej ludzie! Minęło już prawie pół roku od mojego smętnego postu i trochę się u mnie zmieniło o czym chciałbym wam powiedzieć na zakończenie tematu. Otóż sprawa jest krótka: dziewczyna o której pisałem jest MOJĄ DZIEWCZYNĄ!!! I jesteśmy szczęśliwi :) (30-ego poznam jej mamę ) Chociaż przyznaję nie było lekko ale z pewnością było warto się pomęczyć. Z perspektywy czasu wszystko co napisałem teraz zdaje mi się żałosne ale co zrobić? Człowiek robi różne rzeczy gdy jest przybity do samego dołu. Wtedy trochę mi pomogło wygadanie się. Jednak mimo że doceniam Wasz odzew i to że chcieliście mi poradzić jak najlepiej to jednak muszę powiedzieć że Wasze rady okazały się błędne. Zrobiłem po swojemu i dobrze na tym wyszedłem :) I jeszcze jedno dla osób które przeżywają coś podobnego: Nie łamcie się! Kropla drąży skałę. Jeśli jesteście pewni swojego to musicie być cierpliwi i drobnymi kroczkami przeć do celu. Ale uprzedzam że to nie łatwe i dostaje się spazmów, głupich myśli nie można się skupić i nawet piwo nie smakuje. Ale gdy nadejdzie TEN dzień to będzie to coś niesamowitego zobaczycie. Bo jak śpiewał Jerzy Stuhr: "Nie ma takiej rury na świeci,e której nie można odetkać" hehe Pozdrawiam wszystkich udzielających się w tym temacie
  2. Niestety "miłość" czy "kochanie" to tylko słowa abstrakcyjne które nie mają fizycznej reprezentacji w świecie. Kiedyś wierzyłem że jeśli to COŚ mnie spotka to będzie wszystko ok i ogólnie życie będzie lepsze. Teraz przestaję w to wierzyć bo chociaż mnie to spotkało to nic dobrego z tego nie wynikło. Ona nie chce i tyle a ja tracę kontakt z ulubioną koleżanką tylko dlatego że jej powiedziałem że czuję do niej coś szczególnego. No i jak tu wierzyć w miłość??? Dlatego też skłaniam się do przyznania racji człowiekowi nerwicy: Dodał bym jeszcze że "miłość" to swego rodzaju interes. Jeśli masz w sobie jakąś szczególną cechę to możesz się nią "wymienić" z kimś. Same słowa "kocham cię" bez takiej "wymiany" niczego nie znaczą.
  3. siwy100

    cześć i czołem

    heh znowu ten pleonazm :) fajne są też oksymorony
  4. Mi nic nie dało. Słuchałem na słuchawkach w nocy jak była cisza i nic. Tak jakbym przesłuchał jakieś opowiadanie.
  5. siwy100

    Samotność

    To nie stalker tylko samotny wędrowiec z krypty 101 (mowa o Fallout 3). Dlaczego taki chyba nie trzeba tłumaczyć.
  6. No ludzie! Ten wątek nie jest na temat tematu dużymi literami tyko o autohipnozie. I nie obrażajcie się też o tego "lenia" co był w temacie bo na pewno nikomu autor ubliżyć nie chciał. Może lepiej ktoś by powiedział czy to działa bo jak na razie to tylko autorowi pomogło.
  7. Coś nie bardzo działa. Może mam kwadratowy łeb czy coś ale nic szczególnego nie odczuwam. Może dlatego że nie wszystko rozumiem co mówi. Niektóre momenty jego wypowiedzi są niewyraźne albo za bardzo zniekształcone. Nie ma też tego nagrania o którym pisałeś a przynajmniej nie mogę znaleźć.
  8. siwy100

    Samotność

    Samotność jest do d..py nie ma co do tego wątpliwości. Też się z tym męczę i choć niby mam kolegów i koleżanki (ale duuuuuuuużo mniej) to w gruncie rzeczy i tak nikt nie podziela moich zainteresowań i gustów. I jest to frustrujące bo jak mi się coś spodoba (piosenka, film itp) to nawet nie ma z kim pogadać na ten temat. Dodatkowo mam też taką przypadłość że wraz z końcem szkół kończą się znajomości nawet te najlepsze. Nie wiem czy to moja wina czy ludzi których spotykam ale fakt pozostaje faktem i nie umiem tego zmienić. Mówicie o tym że los leży w naszych rękach... no to ja raz spróbowałem go zmienić i powiedziałem ulubionej koleżance że mi się podoba i co się stało? Już prawie ze mną nie rozmawia (opis tego odrębnego tematu jest w moim poście powitalnym ale z uwagi na żałosny jego charakter możecie sobie podarować). Jednym ze sposobów radzenia sobie z tym dziadostwem okazała się u mnie twórczość literacka. Piszę w zasadzie dla siebie chociaż zdarzyło mi się kilka prac w necie umieścić jednak stronka padła niestety. W większości są to smętne klimaty bo po prostu to co kołacze mi się po łbie przelewam na papier. Dzięki temu w małym stopniu (jednak w małym...) mogę jakby spuścić pary. _someone_ może ty też masz w sobie coś takiego? Nie koniecznie pisanie ale coś na co te udręki możesz przelać. Jednak sposobu ostateczne na pokonanie samotności nie znam niestety ale na koniec powiem wam coś co może was ucieszy. Zauważcie że osoby które są samotne nie mają się do kogo odezwać a dzięki temu tematowi rozmawiamy ze sobą. Łapiecie? Ten temat (mówiąc brzydko) zebrał nas w kupę więc o tyle mniej jesteśmy samotni. A jakbyście zaryzykowai spotkanie samotnych? Wypaliło by?
  9. siwy100

    Ostatnia litera

    munśtuk (mogłem normalne słowo ale po co? tak jest ciekawiej)
  10. salos, masz absolutną rację. Jednak dodam swoje 3 gr. Radził bym w momentach odbierania komplementu (ale nie tylko wtedy) przestać myśleć negatywnie. W ogóle nie analizuj sytuacji. Niech podświadomość sama wygeneruje odpowiedź i reakcję. Wiem że to brzmi to trochę naiwnie ale nie wiem jak to określić. Wszystkim zdołowanym polecam film "Yes man" (polski tyt. "Jestem na tak") z Jimem Carey'em. Naprawdę można się podbudować tym filmem. Dziewczyny wiem że może to niewiele wam pomoże ale na pewno fajne z was babki tylko musicie zmienić myślenie o sobie no i pozwolić się polubieć. Na poprawę humoru proponuję ten wykład, szczególną uwagę zwróćcie na fragment o komplementach. [videoyoutube=Erln0VyoFhA]Mumio w dawnych czasach[/videoyoutube]
  11. Amii13 tego nie wiesz na 100%. Moim zdaniem było by zbyt proste żeby samobójstwo rozwiązywało problem. Jestem pewny że muszą być tego jakieś konsekwencje "po drugiej stronie" bo to egoistyczne podejście do sprawy. Rozumiem że to może być choroba i nie można się opędzić od tych myśli ale pomyśl o tych którzy przyszli by na pogrzeb. Chciałabyś swoją depresję przerzucić na kogoś z nich? A co do reinkarnacji: Nie jestem religioznawcą ale wiem że to jakie będzie nowe życie zależne jest od tego jak ktoś postępował w starym. Więc jeśli samobójstwo to egoistyczna ucieczka przed samym sobą to czy w nowym życiu zasłużysz na nagrodę? Nie wydaje mi się. Dlatego trzeba odpierać jakoś te wszystkie smuty.
  12. helax wszystko co powiedziałeś jest ok i rozumiem ale myślałem do tej pory że ta jedyna jest jedyna na cały świat. Jeżeli jest tak jak mówisz że "tych jedynych" jest kilkaset to jaki sens jest wiązać się z jedną kobietą? Jestem bliski przekonania że tak naprawdę "miłość" sama w sobie nie może istnieć i cokolwiek znaczyć. Trudno jest się pogodzić z taką stratą tym bardziej że muszę patrzeć kilka razy w tygodniu jak się oddala chociaż stoi obok... ech. Jeszcze 1,5 roku - mam nadzieję że będę się jeszcze nadawać do czegoś po tym czasie. W dzień staram się uporać z tymi myślami ale najgorzej jest wieczorem i nad ranem kiedy mam świadomy sen (tzn. taki że śpię ale wszystko słyszę na około). Samo napływa chociaż nie chcę.
  13. Sam też miałem i mam myśli samobójcze. Wiem nawet jak bym to zrobił gdyby naprawdę (ale tak naprawdę !!!zaj...biście!!!) mnie przypiliło ale wiecie co? Przemyślałem kilkakrotnie sprawę i na 99% (1% na ludzką nierozwagę) wiem że tego nie zrobię. Dlaczego? Wyobraź sobie taką sytuację że się zdecydowałeś/aś - dnia tego i tego o godzinie tej i tej będę się zabijał. Jesteś tego pewny/na. Nachodzi moment trach i po krzyku - 100% success. Tu, ku Twojemu zdziwieniu, pojawia się dalszy ciąg bo w przyrodzie nic nie ginie więc świadomość nasza też gdzieś musi się podziać. Nie masz już ciała - jesteś myślami które były w Twojej głowie przez całe życie. Jesteś jak zawartość bez opakowania. I wyobraź sobie że jakiś wyższy Byt (np. Bóg) który tu spotykasz mówi Ci że Twoje życie w dniu jutrzejszym miało się zmienić na lepsze. Dodatkowo pokazuje Ci co by było gdyby. Teraz pytam się Ciebie: Wytrzymasz całą wieczność wiedząc co straciłeś/aś z własnej woli??? Ja bym nie mógł. Drugi raz zabić się też bym nie mógł bo przecież nie żyję. Kiedyś mądra osoba powiedziała mi "Nie zawsze tak będzie" i tego się trzymam. Samobójcom też tak radzę. W końcu musi się coś zmienić choć trudno w to wierzyć. A nawet jeśli beznadzieja miała by pozostać do końca życia to chyba lepiej tak niż doświadczyć tego co opisałem. Wtedy nie masz już naprawdę nadziei ani ucieczki. Co do pytania to powiem że samobójstwo to głupota i egoizm. Pomyśl o ludziach których spotykasz na co dzień - będą się zastanawiać czy mogli Ci pomóc. Niewykluczone też że ktoś z tego powodu wpadnie, tak jak Ty, w depresję i zrobi to samo bo zadręczy go ta myśl. Tak to wszystko widzę.
×