Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tlen

Użytkownik
  • Postów

    134
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Tlen

  1. czasami zastanawiam się, czy dla własnego dobra nie przestać czytać to forum, bo jak tak czytam o okaleczaniu się to mi wraca chęć, żeby to zrobić ( a w przeszłości się ciąłem ), ale z drugiej strony, całe życie unikałem sytuacji stresowych, więc muszę zostać i poradzić sobie siłą woli, a nie ucieczką... czy ktoś z was też tak ma?
  2. LitrMaślanki, ale czym szybciej przyznamy się przynajmniej przed sobą, że mamy problem i spróbujemy poszukać pomocy, tym lepiej... ja bardzo żałuję, że nie próbowałem nic zrobić ze sobą, gdy był to początek... teraz mnie tak zablokowało, że nie skończyłem studiów, choć miałem stypendia naukowe, opinię osoby, która nie denerwuje się przed egzaminami itd.... tak długo tłumiłem w sobie negatywne emocje, że skończyło się tak jak się skończyło... wiem, że to nie koniec świata, trochę się ogarnę i dokończę to co zacząłem...
  3. Tlen

    Wkurza mnie:

    Przed chwilą ojciec "odkurzył" mi tabletkę benzo ! aaaaa ! Kurz widział, a tabletki już nie...
  4. Nie powiedziałbym, że tylko on ma z tym problem... zobacz ile osób pisze o swoich problemach ( w tym wątku to na prawdę tylko garstka ludzi pisze, odkąd go obserwuję ) i porównaj do liczby osób zarejestrowanych i odwiedzających to forum... więcej jest obserwatorów, po cichu szukających pomocy, niż tych co pisze co mu dolega ( wg mnie - nie przeprowadzałem badań statystycznych, a moja opinia jedynie wynika z moich obserwacji i odczuć )
  5. Tak mówicie o autoagresji, to może ja powiem o swoich doświadczeniach... wiele lat temu ciąłem się, ale zrezygnowałem gdy moi kumple po pijaku tak się pocięli, że zostały im 1,5cm szerokości blizny... jakoś wtedy postanowiłem się zastanowić, zanim sięgnę znów po nóż... Ostatnio z uwagi na ciężki stan, wróciłem do autoagresji, tylko że biłem się po twarzy... z czasem uderzenia były co raz silniejsze, ale skutecznie stawiają mnie do pionu, wtedy gdy nie mogę zapanować nad swoimi myślami... ostatnio już myślałem, że sobie oko podbiłem, ale na szczęście na bólu się obeszło...
  6. Korba, zrób sobie dzisiaj dzień dobroci dla siebie... zrób coś nietypowego, ale co sprawi Ci przyjemność i satysfakcję... lubisz słodkości? Upiecz ciasto, ściągnij jakiś "odmóżdżający" film, zaproś na wieczór koleżankę i będziecie się obżerać Twoim kulinarnym arcydziełem W moim przypadku, jeżeli rano już nie mogłem zabrać się do pracy, to choćbym próbował zacząć coś robić przez cały dzień to i tak nic nie zrobiłem, tylko ciągle byłem wkurzony, że nie robię tego co powinienem. Dlatego chyba lepiej od razu przyznać się przed sobą, czy plany wykonywania jakiejś pracy są rzeczywiście realne na ten dzień... jak nie... no to relaks :) Tylko trzeba uważać, żeby nie relaksować się 365 dni w roku
  7. Powiem szczerze, że w obecnych czasach nadciśnienie u młodych ludzi nie jest już czymś dziwnym i nietypowym... u mnie lekarz stwierdził, że mam skłonności do nadciśnienia i zazwyczaj skacze mi w sytuacjach stresowych - na 10 pomiarów ciśnienia, 2 były powyżej normy ( pocieszył mnie, że w przyszłości na pewno będę je miał i już zalecił profilaktykę... dieta, jakiś okres muszę brać tabletki, zdrowy tryb życia)... dodam, że mam 22 lata... ale przechodząc do sprawy dominiki, nie sądzę żeby skoki ciśnienia powodowały omdlenia...
  8. Znów dźwięk dzwonka, telefonu drżenie, Czy to ona? W sercu bólu wspomnienie. W ręce telefon, strach do ostatniej chwili, Tak, to ona, nerwica nie czeka moi mili. Niby wiadomość dobra, lecz wspomnienie boli, W głowie szum, pustka, jak kto woli. Serca wariuje, ból w klatce powala, fala ciepła i strachu moje ciało zniewala. Szybki marsz po pokoju pomaga, Już spokojnie, trzeba odpisać, powaga. Wiadomość krótka, lecz treściwa, by nie odpisała ona - gadatliwa. Na szczęście koniec, już spokój powrócił, Czas zamknąć rozdział, co me życie przewrócił. PS. Mickiewiczem nie jestem, ale skupienie się na pisaniu pozwoliło mi odgonić złe myśli z głowy.
  9. Cześć, nie myślałaś może nad powrotem do rodzinnego domu? Choćby na jakiś czas, żeby pójść do poprzedniego lekarza... może sama świadomość tego, że "ten" lekarz już Ci wcześniej pomógł, wyleczył, da wiarę na powrót do normalności, której z tego co czytam bardzo Ci brakuje? Wiem, że z wyjazdem wiąże się zostawienie chłopaka na jakiś czas ( a może, aż tak daleko się nie wyprowadziłaś i może mogłabyś dojeżdżać do "swojego" lekarza? ), ale myślę, że nie będzie miał nic przeciwko temu, skoro to dałoby szansę na powrót starej Latte, którą poznał i pokochał :) Może nie zapewnię Cię, że nic Ci nie będzie, bo lekarzem nie jestem, ale... wierzę w to, że nic Ci nie będzie i trzymam za to kciuki. Trzymaj się :)
×