Na pocieszenie powiem Wam,że do maja tego roku też myślałem iż nie wyjdę z depresji . Miałem przez około roku silne stany depresyjne , które spowodowały ,że musiałem zrezygnować z pracy bo nie mogłem się skupić na rzeczach ,które normalnie nie sprawiały mi żadnych kłopotów. Życie traciło sens,brałem kolejne leki od lekarza , byłem na oddziale dziennym nerwic i nawet złożyłem papiery o przyznanie czasowej renty. Na oddziale przesympatyczna lekarka zapisała mi Ketrel ,który prawdopodobnie spowodował z Litem (brałem wcześniej) szybką poprawę zdrowia.
Zacząłem znowu normalnie funkcjonować, papiery o rentę poszły do kosza ,znalazłem pracę i mimo,że czasami pracuję dłużej nie mam większych problemów z koncentracją.Także czasami trzeba poczekać na to aby lekarz trafił najodpowiedniejszy dla nas lek.
Po pewnym czasie mimo brania systematycznie leków poczułem jak by ślizgały mi się po głowie lekkie myśli depresyjne pod wpływem stresu. Postanowiłem trochę wspomóc działanie leków i zmienić swój stosunek m.in. do pracy. Zacząłem reagować z większym dystansem do spraw i zmienić swoje postrzeganie na bardziej pozytywne . Takie szybkie reagowanie na stres nie pozwala mi się nakręcić a więcej optymizmu,nie zajmowanie się nieistotnymi sprawami pozwala zachować więcej energii.Czym więcej rzeczy polubimy i wyrobimy w sobie nawyk szybkiego łagodzenia stresu tym lepiej. Na razie w remisji ta teoria wraz z lekami całkiem dobrze u mnie działa . Zobaczymy jak będzie dalej ale uważam ,że dobry pomysł na chociaż najlżejsze wspomożenie leków. Pozdrawiam.