Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zuzka25

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zuzka25

  1. Aniu , ja tez sie łudzę i jestem naiwna-WSZYSCY mi to mówią. A ja zawsze postepowałam tak jak mi serce dyktowało i teraz też- karmię się nadzieją i tylko nią, bo o jedzeniu to nie ma mowy, heh. Wierze chyba w cos co nie ma juz najmniejszego sensu.
  2. Justynko, płaczę razem z Tobą -teraz też- wiem ,ze tylko ktoś, kto cos takiego przeżywa jest w stanie to zrozumieć.Znajomi nie pomagaja gadaniem" zobaczysz, znajdziesz innego, nie jest ciebie wart, albo z czasem wszystko się ułozy i będziesz szczęsliwa" ja nie chce tego wszystkigo słuchac!!! chcę by to sie nie działo... PS. on jeszcze nie odszedł -jest do końca miesiaca chyba, spi na kanapie, a ja patrzę na niego i myslę o jednym ,ze za chwilę go już nie bedzie- dla mnie...i duszę się z bólu (psychicznego) mojego serducha. Mijać się bez słowa? tak to chyba gorsze niż zdrada-przynajmniej dla mnie-zdrady znosiałam i wime ,ze to był mój wielki błąd ! Nigdy nie bał się ,ze mnie straci, że cokolwiek zrobi będe przy nim.Najgorsz ejest to ,ze nie mozna przestac kochac z dnia na dzień-tabletek na to nie wymyslili :-(
  3. "krzywdy mi zadane, gdyby zostaly rozdzielone na innych, doprowadzilyby do ludobojstwa" ja też się podpiszę... Czasami zastanawiam się po co ludziom miłość? ja Tylko przez to cierpię- a najdziwniejsze jest to ,ze chyba myślałam, ,ze takie rozterki przezywają tylko kobiety...teraz wiem,że nie tylko. Nieodwajemniona miłość... tylko tak sobie myślę teraz co gorsze nie mieć szansy yego przeżyć czy to stracić. Ja straciłam-kogoś, kogo bardzo kocham-wczoraj powiedział (Walentynki!!!) że mnie już nie kocha, (odejdzie do innej).Był całym moim swiatem, wszystko robiłam dla niego, nie potarfie myślec o sobie.Zdradzał, kłamał, nie dotzrymywał obietnic, a ja wierzyłam ,ze sie wszystko ułoży , że on się zmnieni.Ale on nie chce juz mnie.Mieszkaliśmy razem 4 lata-teraz zostanę sama w tym mieszkaniu-horror. Nie potrafię opisac nawet co czuję- a rady dobrych ludzi nie docieraja do mnie( choć wiem,ze maja rację)Tak bardzo bym chciała by znów mnie kochał- jak kiedyś. NIe jest pociechą,że komuś tez tak jest źle. Boże chciałbym nic nie czuć!!! Piotrek ma rację nie mozęmy stać ciągle na rozstaju dróg.TYlko ,ze on nie chce iść ze mną tą samą drogą.Więc stoję tam sobie dalej- na rozstaju i chyba czekam , aż on zawróci po mnie...
  4. A ja, Czarownico przeczytałam tylko Twój post i nie czytałam narazie innych by by się nie sugerować. Ja sądzę ,ze mama bardzo Cię kocha i cokolwiek robi chce dla Ciebie jak najlepiej.Takie są mamy. Do końca tego nie rozumiemy bo nie mamy swoich dzieci. Ja sądzę ,że wszystko co robi Twoja mama, robi dla Twojego dobra. Doceń to, bo kiedyś jej zabraknie a wtedy zrozumiesz jak wiele straciłaś i wtedy dopiero będziesz zła na siebie ,że tego czy tamtego nie doceniałaś.Pomyśl o tym jak bardzo ona Cie kocha i że chce dla Ciebie jak najlepiej, Jest mądrzejsza, bardziejdoświadczona, wiecej przeżyła- dlatego chce Cię od tego wszystkiego uchronić. Pomyśl nad tym.
  5. Adamus ma rację.Koniecznie powiedz o tym lekarzowi.U niektórych ludzi leki antydepresyjne, w pierwszej fazie leczenia nasilają mysli samobójcze. Nie wiem dokładnie jak to działa i z czym jest związane, ale wiem ,ze tak jest a później te myśli przechodzą. Ale lepiej mieć je pod kontrolą, żebyś w momencie takiego braku kontroli nad tym co myslisz nie zrobił czegoś " głupiego" Całe zycie przed Tobą, jakiekolwiek by ono nie było- więc koniecznie skontaktuj się z lekarzem- moze zmieni lek. [ Dodano: Nie Gru 03, 2006 8:24 pm ] Adamus ma rację.Koniecznie powiedz o tym lekarzowi.U niektórych ludzi leki antydepresyjne, w pierwszej fazie leczenia nasilają mysli samobójcze. Nie wiem dokładnie jak to działa i z czym jest związane, ale wiem ,ze tak jest a później te myśli przechodzą. Ale lepiej mieć je pod kontrolą, żebyś w momencie takiego braku kontroli nad tym co myslisz nie zrobił czegoś " głupiego" Całe zycie przed Tobą, jakiekolwiek by ono nie było- więc koniecznie skontaktuj się z lekarzem- moze zmieni lek.
  6. Zuzka25

    Lęk przed śmiercią

    tia... skąd ja to znam? mój tez taki jest- nawet jak się o cos pytam, chcę coś uzgodnić - to i tak w końcu muszę sama decydować, heh...
  7. Zuzka25

    Lęk przed śmiercią

    Mi już dorosłość zbrzydała... Mam 25 lat, skończyłam studia, mam pracę- teraz nawet dobrą, bez kokosów, ale może być. W sumie nie powinnam narzekać. Ale bardzo często mam tak ,ze wszystko mnie przytłacza.Myślę sobie jak to fajnie było w podstawówce, w sumie w liceum jeszcze też. Nie musiałam się o nic martwić, rodzice opiekowali się mną, miałam dużo koleżanek i całe dnie po lekcjach spędzałam z nimi+ chodziłam do klubu bo sport, który uprawiałam był całym moim zyciem-teraz tego nawet nie mam. Oczywiście miałam problemy- że trzeba się nauczyć do klasówki, chciałam coś mieć a rodzice nie mieli na to kasy, albo jakiś chłopak chciał, albo nie chciał ze mną chodzić...i to wszystko. Wtedy chciałyśmy być dorosłe, samodzielne, móc same decydować. Teraz mi już to wszystko uszami wychodzi. Mam dosyć myślenia o wszystkim- bo nikt inny tego za mnie zrobi.Osoba , zktórą jestem już długo, nie służy zbytnio pomocą, wręcz przeciwnie.Sama muszę o wszystkim pamiętać. Chodzic do pracy i być odpowiedzialną, pomagać rodzicom, dbać o swój dom( sprzątać, gotować, prać, robić zakupy- bo jak ja nie pomyślę to on nawet chleba nie kupi), płacić rachunki i ciągle się zastanawiać co zrobić by na wszystko starczyło. Czasami siedzę i płakać mi się chce bo tęsknię do tamtych chwil, kiedy wszystko było takie kolorowe.Chciałabym,zeby mnie ktoś przytulił i żebym mogła znów poczuć się tą małą dziewczynką. Ale tłumaczę sobie ,ze tak musi być, że własnie tak niestety wygląda dorosłość.Tylko ,ze mam sporo znajomych, którzy prowadzą takie samo życie a są szczęsliwi. Mnie się wydaje ,ze inaczej patrzyłabym na to wszystko gdybym miała oparcie i pomoc od osoby z którą jestem...
  8. Zuzka25

    Mgła...

    a ja mgły nie cierpię, nie lubię, nie znoszę !!! jest wtedy szaro, ponuro, nic nie widać, i nie przyjemnie jest chodzić po ulicach. W ogóle jak w czasie mgły wygladam za okno, to mi się " żyć odechciewa".Najchętniej wskoczyłabym wtedy do łóżka i nakryła się cała kołdrą.A najbradziej nie lubię mgły jak jestem w pracy-usypiam przy biurku, myśląc o ciepłej kołderce...
  9. Moja mama bierze Efectin piąty dzień. Nie wygląda za dobrze. Cały czas śpi, jest bardzo osłabiona.Ma suchość w ustach i takie duże, pijane oczy ( jak to mówicie) od rana. Poza tym na szczęście nie zaobserwowałśmy innych skutków ubocznych.Tylko czy ona długo będzie tak przesypiała całe dni??? Zaraz będę miała Śpiącą Królewnę a nie mamę Kiedy jej to minie?Poza tym lęki i niepokoje minęły- na koszt dużego zmęczenia, ale to już chyba lepsze.
  10. Macie rację, ja choć o depresji się wcześniej uczyłam- nie wiedziałam jaki to jest problem, dopóki nie spotkał kogoś z mojej rodziny. My mamy czasami "doła" jest nam źle , ale to mija wraz z poprawą sytuacji czy po zajściu jakichś zmian. Depresja nie mija ot tak. Kiedy zobaczyłam mamę w takim stanie, byłam w "szoku" jak ludzie z depresją się czują i zachowują. Chociaż tak jak mówię nie byłam zupełnie laikiem w tej sprawie.Jednak moi znajomi też nie do końca rozumieją o czym ja do nich mówię.Ludzie mylą spadek nastroju i gorsze dni, które są reakcją krótkotrwałą , lub nerwowe sytuacje, które przecież wszystkich spotykają z chorobą jaką jest depresja. Reasumując ja mam narazie doła...ale jakoś zawsze z niego wyłażę. [ Dodano: Wto Lis 28, 2006 1:06 pm ] Macie rację, ja choć o depresji się wcześniej uczyłam- nie wiedziałam jaki to jest problem, dopóki nie spotkał kogoś z mojej rodziny. My mamy czasami "doła" jest nam źle , ale to mija wraz z poprawą sytuacji czy po zajściu jakichś zmian. Depresja nie mija ot tak. Kiedy zobaczyłam mamę w takim stanie, byłam w "szoku" jak ludzie z depresją się czują i zachowują. Chociaż tak jak mówię nie byłam zupełnie laikiem w tej sprawie.Jednak moi znajomi też nie do końca rozumieją o czym ja do nich mówię.Ludzie mylą spadek nastroju i gorsze dni, które są reakcją krótkotrwałą , lub nerwowe sytuacje, które przecież wszystkich spotykają z chorobą jaką jest depresja. Reasumując ja mam narazie doła...ale jakoś zawsze z niego wyłażę.
  11. No to ja też chyba już wiem,ze nie starczyłby mi sił... O tym wolontariacie myślę jak mam lepszy humor, jestem " mniej załamana".Nie teraz. Teraz tak bardzo bym chciała by ktos się mną zaopiekował. Nie jestem sama - mam brata, dobrego, kochanego ojczyma( bardziej niż ojca niestety) i mamę chorą na depresję. Do tej pory to ona nas wszystkich stawiała do pionu, pomagała wysłuchiwała płaczów, problemów, głaskała po głowie i pocieszała.Teraz sama jest chora, pomagam jak mogę, ale jest mi tak cięzko. Czasami jestem zła,ze mi się to wszystko dzieje- ale przecież to nie jej wina.Nienawidzę siebie za to ,ze mi takie myśli do głowy przychodzą.Że czuję się bezradna i jest mi źle, że chciałabym żeby mi też ktos pomógł. Nie powinnam tak mysleć bo ona jest teraz najważniejsza i to ,zeby wyzdrowiała. Ale mi nikt nie pomaga. Mam narzeczonego, z któym mieszkam, a który mnie zdradza i chce już trzeci raz odejść do innej, beznadziejnej laski, która leci na kase , ale on tego nie widzi. Nie układa nam się od jakiegoś czasu, ale ja wierzę,że jak się ludzie kochają to uda się wszystko naprawić. Ja go bardzo kocham, więc płaczę i proszę by mnie nie zostawiał- on mówi ,ze też mnie kocha, ale czemu mi robi te wszystkie złe rzeczy?. Nie wiem co będzie dalej.Jesli na dniach zostanę sama nie dam rady- jak wy... [ Dodano: Pon Lis 27, 2006 9:59 am ] ciągle się denerwuję, placzę( może użalam się nad sobą) chudnę bo mi się nie chce jeść z tych nerwów. Chciałabym mieć chociaz w swoim domu spokój i czuć się bezpiecznie, żebym mogła skupić się tylko na pomocy mamie. A tu klops.Martwię się o mamę , boję się ,ze on odejdzie. Do tego jeszcze muszę chodzić do pracy i skupiać się na wykonywanych czynnościach a jest coraz bardziej trudniej. Mam wokół siebie przyjaciół , którzy wiem ,ze by pomogli, ale mi się nie chce nawet już o tym gadać, no bo ile też można zamęczać kogoś swoimi problemami i słuchać rad, które z pewnością są słuszne, ale dla mnie nie do zrealizowania? Modlę się i proszę Boga, zeby już to wszytko się skończyło. Żeby mama wyzdrowiała a on się zmienił i ze mną został. TAk jak napisaliście wolontariat to fajna rzecz, ale chyba nie umiałabym teraz komuś pomagać. Szkoda....
  12. No to moja mama zaczęła brać wczoraj Efectin+ lek wspomagajacy-uspokajający w dawce 5 mg rano, 10 wieczorem.Efectin bierze 2 razy ( po 75 chyba) dziennie.Wczoraj było jeszcze nawet ok, poprawa samopoczucia, ale dzisiaj juz kiepsko jest. Nie ma siły wstać z łóżka, jest oslabiona, otępiała, dziwnie się czuje. nie mogła spać.Dalej ją trzęsie.Tłumaczę jej, ze musi wytzrymac, że z tymi lekami tak jest, ale bardzo cięzko mi patrzeć jak ona tak cierpi.Ile to jeszcze będzie trwało??? Jest z nią naprawdę kiepsko, chciałabym ,zeby już było lepiej, ale jest narazie gorzej... To czekanie osłabia ... [ Dodano: Nie Lis 26, 2006 6:43 pm ] Pisaliście o tym ,ze ten lek nie obniża ciśnienia a wręcz je podnosi! Moja mama jest wysokociśnieniowcem- pokazywałam p. doktor jakie leki aktualmnie zażywa na ciśnienie a i tak przepisała Efectin.Kurcze jak to jest z tym ciśnieniem bo mnie to trochę zmartwiło?
  13. No to ja byłam na 3 godzinnym spacerze! Nawet się na to nie zanosiło , bo ostatnio oprócz pracy i siedzenia u mamy niewiele wychodzę( a pies zgubił wcięcie w talii) Ale dzisiaj to słoneczko i suni nadwaga wypędziły mnie z domu, a że spotakałam własnie miłych, znajomych psiarzy to postałam i pogadalam, pilke porzucałam a czas zleciał.Potem byłam u mamy- zaczęł brać lenie za dobrze z nią... [ Dodano: Nie Lis 26, 2006 5:58 pm ] brać leki-* nie za dobrze z nią mała poprawka błędów
  14. Pytanko: czy widzicie jakie piękne słoneczko dziś dla nas świeci? Jaka fajna pogoda? Na spacer, ludziska!!!! A wieczorem każdy opowiada gdzie spędził nawet te 30 słonecznych minut. Moze właśnie tak wyglada życie bez depresji ??? [ Dodano: Nie Lis 26, 2006 12:26 pm ] a czemu to mi tak do bani ten tekst wstawiło????
  15. Daksaman, jak ja Cię cholernie rozumiem, ale pomóc nie umiem, sobie również.Ktoś mnie tak samo rani a ja kocham dalej, tylko w ciażę nie zaszłam. NIgdy nie zadzwoniłam do jego panny( delikatne słowo) ani nie napisałam ,chociaz ona do mnie tak. Powiedziałam sobie ,ze nie dam jej tej satysfakcji by widziała mój ból i żal. że nie warto się denerwować i tak prawdy akurat od niej się nie dowiem. Po raz kolejny ( chyba...) został ze mną -mieszkamy razem. Kocham go bardzo, ale każdego dnia boję się ,że znów bądzie chciał mnie dla niej zostawić, albo jakiejś innej.Cięzko jak cholera a oparcie w nim jest mi bardzo potrzebne bo mam też inne poważne problemy. Wszyscy naokoło mnie pytają:" Dziewczyno, chcesz tak spędzić życie?" A ja sobie nawet myślę ,ze chcę bo niewyobrażam sobie być bez niego...
  16. Wiecie co przyszło mi coś do głowy. Moze to glupie - nie wiem-wyrażcie opinie. a gdyby tak - jak jest nam źle - spróbowac pomoc komus innemu? Ale tak bezpośrednio.Forum to dobra rzecz-można wyrazić opinie, podzielić się doświadczenimi , poradzić. Ale gdyby tak pomoc komuś, komu widzimy ,ze jest bardzo źle -moze tak jak nam, albo gorzej.Czasami wiemy wiele mądrych rzeczy, sami nie umiemy sobie poradzic ze swoimi problemami, ale moze potrafimy pomóc drugiej osobie. Kiedyś pomyslałam,ze jak się stanie dla mnie zła rzecz, z którą będzie mi bardzo cięzko(myślałam o odejściu ukochanej osoby)to mozę pójde do jakiegos domu dziecka jako wolontariszka. Opowiedziałam o tym koleżance, myśląc ,ze to egoistyczne podejście-chce pomóc komuś, zeby mi było lepiej. Ale ona powiedziała wtedy,ze to nie tak. Że to dobrze ,ze chcialam pomóc innym a przy okazji pomogłabym sobie, bo nie miałabym czasu nad myslaniem nad swoim nieszczęściem i "dołowanie się".Moze to jest sposób być dla innych.Innym ludziom czy dzieciakom nasza pomoc wiele by dała a my poczulibysmy się potrzebni.Wiedzielibysmy ,ze ktoś na nas czeka, że trzeba się zebrać , wyjśc z domu, nie płakać-dać radę bo ktoś nas potrzebuje bardziej niż nasz smutek. Zastanawiałm się czy bylibyście w stanie coś takiego zrobić?Ja wtedy tak nie postąpiłam-zabrakło czasu, raczej chęci. Ale zastanawiam się jak wy to widzicie?
  17. Zuzka25

    Depresja objawy

    A wiecie co mnie dziwi? Że często jest tak ,ze najbliżsi ludzie nie widzą co się dzieje z kims kto jest w ich otoczeniu. Wszyscy sa tak pochłonięci swoimi sprawami, pracą, studiami, realizacją wlasnych celow ,ze potarfią niezauwazyć ,ze z kims bliskim dzieje się coś złego. jak mozna niezauwazyć , że córka czy siostra ma powazny problem. Nie pomóc, nie porozmawiać, nie starac się zrozumieć? Nie chodzi mi tylko avorię, zresztą nie chce w żadnym stopniu krytykowac jej rodziny, tylko tak ogólnie naszła mnie taka refleksja.Troszke to zrzucam na karb dzisiejszych czasów, na wyścig szczurów, na biede społeczeństwa itp.Ale i tak jakoś to do mnie nie przemawia. Avoria, może bedzie potzrebna rozmowa z całą Twoją rodziną.By cię mogli wesprzeć w trudnych chwilach muszą wiedziec co jest grane i rozumiec to. Poza tym trafisz do dobrego psychologa, skoro przedłożył Twoje dobro nad budżet Kasy Chorych, na pewno ci pomoże
  18. Nika, to nie tak, że nie chce nikt pomóc.Moze jeszcze niewielu przeczytało post. Ja przeczytałam i szczerze mówiąc nie wiem co Ci napisać, bo nie wiem z czego wynika ,ze tak się czujesz.Piszesz ,ze spadło na Ciebie wiele obowiązków, jakich? Dasz rade to unieść. Wiesz, mi tez się pochrzaniło w zyciu. Nie mogę dogadac się z kimś kogo bardzo kocham, mama zachorowała na depresję.Do tej pory ona nam wszystkim pomagała a teraz ja musze jej.Tylko wiesz ja czasami już zupełnie nie mam siły. Brakuje mi opracia w kochanej osobie.Wiem jednak ,ze musze się trzymac, chociaz strasznie boję sie o mamę i samej mi się chce ryczec naokragło, ale przy niej pokazać tego nie mogę. Musze pilnowac brata by czegoś przy niej palnął i dac mu wsparcie( ma 15 lat) i ojczyma , który też bardzo się martwi i nie potarfi tego ukryć. Chciałabym to wszystko poskaładać, ale cięzko jest.Oprócz tego musze chodzic do pracy i normalnie funkcjonowac bo mnie przeciez wywalą. Heh ciezko jest i ja jestem bardzo niespokojna. Ale wiesz co robię modlę się i stosuję afirmację.Pomaga mi to wierzyć, ze będzie wszystko ok. Napisz coś więcej...
  19. Aniesia zielona herbata jak najbardziej, cytat o Figurze był nie od Ciebie i tak dla wszsttkich. Zielona jest ok. O problemach z pracą jelit pisałam właśnie po herbatkach typu Xenna czy Figura, nie po zielonej. Ta jest zdrowa i nie ma negatywnego wpływu na pracę jelit. Ale trochę sie nie zrozumiałyśmy Twoja dieta jest jak najbardziej ok. Pisałam tylko, że jak masz ochotę na cos innego niz jest w w diecie, to w małej ilości to Ci nie zaszkodzi również .Lepiej jest to zjeśc niż sobie cały dzień odmawiać. Jestem tez pewna ,ze stosując swoją dietę schudniesz, ale fajnie by było, zebyś to rzeczywiscie połączyła z ruchem ,a przeciez to lubisz. Taka dieta długoterminowa pewnie jest jak najbardziej ok, bo schudniesz powoli, a nadwaga nie wroci, gdy zmienisz jadlospis. Ja nie pisałam o swojej diecie jakotakiej bo jestem szczupła, ale wiesz ,ze każdej dziewczynie coś się w niej nie podoba i wtedy zaczyna szukać jakiegos wyjścia. Stąd te moje herbatki. Ale powiem Ci ,że moja mama jak się uparła to schudła 25 kilo przez około rok. Nie było to dla niej oczywiście dobre bo starszy organizm gorzej znosi skoki wagi no i ja ją wolałam jak była pełniejsza.Ona siebie gdy chudła, a ponieważ stanęło to na w miarę rozsądnej wadze to nie męczyłam jej o to. Mama jadła rzeczywiscie niewiele, dużo jogurtów itp. moim zdaniem Ty masz bardziej rozsądna dietę i to jest na Twój + .a no i otremby tez dobrze działają. ale to wiesz. Ja też jadłam tylko ... po pewnym czasie... juz nie mogłam na nie patrzeć. Coż, ja i otremby przestałyśmy sie lubić
  20. Arien, po pierwsze pomyśl co będzie jak nie zdasz- jest taka opcja. Ale są na to rozwiązania i nie powinnaś tego traktowac jako koniec nauki. Wcale nie trzeba być "nierozgarniętym" żeby oblac taki egzamin.Wiedza jest obszerna, do tego dochodzi stres, i "humor" komisji przed którą stajesz. Zdawałam komisa ( olałam egzamin i poprawkę licząc na szczęście) i przed egzaminem miałam mega stracha. Ale wiesz, zazwyczaj jak student podchodzi do takiego egzaminu, to go przepuszczają bo widzą ,ze mu zależy. U mnie wtedy wszystkich puścili. Gdyby jednak potknęła Ci się noga to też nie koniec. Możesz powtarzać rok lub semestr. to studia płatne - ja też byłam na zaocznych więc musiałabym znów bulić- (co zresztą robi dalej moja przyjaciółka), ale tak trzeba i koniec.NIe musisz wtedy chodzić od nowa na wszystkie zajęcia, tylko się dogadać z wykładowcami i zaliczyć ewentualne róznice w programie- u nas tak było, ale to chyba wszędzie.Nie bój się,że to zakmnie przed Tobą jakieś drzwi, wielu ludzi studiuje dłużej niż powinno, najważniejsze to skończyć.Poza tym ten Twój nastrój spowodowany strachem przed niezaliczeniem studiów powoduje,że widzisz na czarno też wszystkie inne sprawy. Jak się z tym uporasz pewnie ( gdybyś nie zdała załatw szybko wszystkie sprawy-w szkole na pewno pomogą) to jeden kamień z serca spadnie, a zanim reszta.U nas rok zaczynało ponad 120 osób, skończyło chyba z 50 Wiesz jaka byłam dumna jak mi się udało?cieszyłam się , ze się nie poddałam-chociaż co roku miałam bardziej dosyć.Sądzę , ze jak ta sprawa się wyjaśni inaczej spojrzysz tez na inne. A chłopak, Głuptasie ożeni się z Tobą nawet jak nie będziesz miała licecjatu bo kocha Ciebie a nie Twoje papiery i razem coś na pewno wymyślicie. ps. dużo ludzi kończy studia w późniejszym terminie, jak napisałam, bo w życiu zdarzają się różne nie przewidziane sytuacje i na studiach juz nikt nie patrzy na kogoś jak na "drugorocznego" Poucz się a przed wejściem powiedz sobie ,ze już go zdałaś!( nie ,ze go zdasz) Powodzenia [ Dodano: Wto Lis 28, 2006 1:12 pm ] Arien daj znać czy zdałaś ten egzamin. [ Dodano: Wto Lis 28, 2006 1:12 pm ] Arien daj znać czy zdałaś ten egzamin.
  21. Dziewczyny to działa przez chwilę. Potem jest mniej skuteczne. Poza tym takie herbatki osłabiają działanie jelit, które przyzwyczajają się,że nie musza same pracowac bo coś im pomaga. Jak to odstawisz jelita będa leniwe i może być dopiero kłopot z przemianą materii. Wiem to na swoim przykładzie, bo czasami musiałam pić herbatkę z 2 torebek by zadziałało. Lepiej nie przyzyczajać do tego oranizmu. [ Dodano: Czw Lis 23, 2006 4:08 pm ] Aniesia, jesli nawet będąc na diecie masz na coś bardzo ochotę chociazby np na czekoladę to jak Ci sie jej zachce zjedz kawałek.Nie odganiaj myśli o niej przez cały dzień bo pewnie na wieczór i tak ją opchniesz , ale nie kawałek tylko całą- bo tak Ci się jej chciało cały dzień. A oprócz tego masz wyrzuty,ze cały dzień wytrzymałaś a tu klops! na wieczór się poddałaś. A tak jak wszamiesz ten kawałek czy dwa, wtedy kiedy masz ochotę, to oraganizm i oczy się zadowolą, Ty o tym zapomnisz i bez poczucia winy pójdziesz spać- dieta ucierpi na tym wiele nie ucierpi. [ Dodano: Czw Lis 23, 2006 4:09 pm ] Dieta wiele na tym nie ucierpi* pokręciło mi się...
  22. Mickey180, przeczytałam Twój post z uwagą i bardzo mnie poruszył. Nie mam takich problemów jak Ty- mam swoje, inne, nie znaczy mniej ważne. Dla każdego jego własna tragedia wydaje się największą i jest to zrozumiałe. Nie jestem w Twojej sytuacji, nie mogę do końca wiedzieć jak się czujesz, ale mogę sobie to wyobrazić. Problem depresji znam, ma go moja mama, ale dopiero w pt idę z nią do lekarza i wiem ,że jej to pomoże. Sama też mam swoje kłopoty, ale wiem ,że muszę być silna, bo ktoś bardziej potrzebuje mojej pomocy. Bardzo przykre jest to, że jesteś sam. Moja mama nie jest – ma mnie, tatę, mojego brata a i tak sobie nie poradziła z tym, co dzieje się w jej głowie. Mogę domyślać się, wiec co dzieje się z Tobą , kiedy nie masz żadnego oparcia. Dobre jest jednak to, że zdajesz sobie sprawę z problemu i prosisz o pomoc-to duży +. Bardzo dobrze, że znów poszedłeś do lekarza i chcesz z tym walczyć. Piszesz, że lek, który przepisał nie skutkuje. Z tego, co wiem może zacząć działać dopiero po 3-4 tygodniach, a w tym czasie twój zły stan może się nawet nasilić, włącznie z myślami samobójczymi. Musisz to wytrzymać, jesteś silny to widać. Gdyby nastrój się nie poprawiał może trzeba będzie zmienić lek, ale na pewno Ci któryś pomoże. Poza tym, rację mają inni- nie powinieneś być sam. Jeśli nie masz nikogo, z kim możesz bezpośrednio pogadać, zastanów się nad psychoterapią. Obawiam się, ze leczenie tylko farmakologiczne w Twoim przypadku może nie pomóc. Nie bój się tego, nie pomyśl o tym negatywnie, zaufaj terapii. Tacy ludzie potrafią naprawdę pomóc. Pomagają odnaleźć sens życia - co samemu może być bardzo trudne. Może terapia w grupie? Wtedy są ludzie blisko Ciebie (a nie tylko przez kompa, jak my), którzy mają ten sam problem i czujesz ,ze nie jesteś sam. Wiem ,że to, co piszę może wydawać się górnolotne i książkowe, ale ja w to wierzę i w ludzi , którzy mają odpowiednią wiedzę i doświadczenie by pomagać innym. Wiem też ,że depresja jest uleczalna a Ty się nie poddasz. Oprócz leków i terapii, powinieneś znaleźć swój cel w życiu. Zresztą w tym tez może pomóc terapia. Pasję i zainteresowanie, które pomoże Ci czerpać z tego, co robisz radość i da satysfakcję. Ale wiem też ,że bardzo trudno jest znaleźć coś takiego. Może zastanów się co robiłeś wcześniej , co ci sprawiało przyjemność. Lub znajdź coś zupełnie innego. Pochłonie to twoje myśli i zaangażowanie, Może pozwoli poznać ludzi o tej samej pasji. Piszesz, że wracasz sam do pustego domu. Może mógłbyś sobie pozwolić chociaż na psa? Nie zastąpi on człowieka, bo nie porozmawia z Tobą, ale będzie Cię wiernie kochał i zawsze wysłucha. Mnie też w pewnym momencie zabrakło tego czegoś w życiu. Kupiłam cudowną Labradorkę, która jest moim szczęściem. Nawet jak jest mi źle musze się zmusić do wyjścia na spacer( poznajesz przez to miłych ludzi) bo wiem,ze ona tego potrzebuje. Poza tym zawsze czeka w domu i radośnie mnie wita. A kiedy patrzę w jej oczy to widzę całe dobro i piękno tego świata. Zbzikowałam na jej punkcie, ale wiem, że to dobre, bo pcha mnie do przodu. Pomysl o tym , może to nie jest zły pomysł? Ja tak znalazłam swoją pasję, Ty może znajdziesz inną. Wiem też, że nie użalasz się nad sobą tylko wołasz o pomoc. Proszę zajrzyj jeszcze raz do lekarza, i zainteresuj się psychoterapią. Pomoże Ci zrozumieć wiele rzeczy, nie rozwiąże twoich problemów, ale nauczy jak masz sobie z tym radzić. Przede wszystkim spróbuj zaufać. I odezwij się tutaj, powiedz chociaż jak widzisz to co napisałam? Albo wiesz co nie zastanawiaj się nad tym ,po prostu poproś lekarza o polecenie terapeuty i idź do niego. Ja to wszystko zrobię z moja mamą i wiem ,że i Ty i moja mama wygracie z depresją.
×