Skocz do zawartości
Nerwica.com

tg--ice

Użytkownik
  • Postów

    140
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tg--ice

  1. little_A, Uważam ze chyba zerwać, to zbyt pochopnie by było. Mam podobnie, mam narzeczoną, która mnie wspiera, ale nie do końca rozumie. Prawda jest taka, że tylko nerwicowiec zrozumie nerwicowca, a nerwicy to mu chyba nie życzysz. Dlatego zerwanie chyba by było błędem, bo jeśli ci na nim zależy to na pewno nie chcesz być sama w tak ciężkiej chorobie. A jeśli jemu na tobie zależy, to na pewno będzie się na tyle jak to oczywiście możliwe cię zrozumieć...
  2. Uważam że twojej winy niema w tym ani trochę. Pamiętaj że gdy jesteśmy młodzi, to największy wpływ na nas mają rodzice, to oni nas kształtują na takich jakimi jesteśmy. Ja miałem (a może jeszcze mam) podobnie, z tą różnicą, że ja usilnie próbuję rodzicom pokazać, że jestem coś wart, żeby w końcu byli ze mnie dumni!!! Pamiętaj że nigdy nie będziesz podejmowała samych dobrych decyzji, a mylić się jest rzeczą ludzką..., tego nie ominiesz... Jeśli naprawdę pragniesz ,,izolacji" od rodziców, to całość zależy tylko od ciebie, a bać się jest rzeczą ludzką, i tylko ty nim możesz kierować. Jeśli nie chcesz żeby zawładnął twoim życiem, już twoja w tym głowa aby tym nie było.... A jeśli chodzi o pytanie ; Gdzie koniec? , to chyba wszyscy na tym forum zadają sobie to pytanie?...
  3. Jeśli chodzi o samopoczucie to tak na 4 z małym minusem, po prostu ciężko jest..., ale co w nerwicy jest proste? Na szczęście pod koniec tygodnia mam wyjazd na krótkie wakacje, jadę się wyszaleć na wyspę pod berlinem, i oby było lepiej, chociaż wiem, że wśród tłumów to raczej się gorzej czuję, ale zobaczymy... A z tym podzieleniem to sam nie wiem, ponieważ raczej długą drogę mam do ciebie, i będę potrzebował prowiantu, a jak w obecnych warunkach mnie gdzieś zasypie, to będę musiał pizzę zjeść żeby przeżyć!!! Jednak na pewno dołożę wszelkich starań aby zamówienie zostało zrealizowane, klientka lubi z podwójnym serem?, a jakie ciasto? Kurcze z soboty na niedzielę mam jedyną nockę kiedy mogę dłużej pospać, i jakiś taki zbity jestem... Męczy mnie ta moja nerwica... Czasem mam wrażenie że po prostu już nie dam rady, ale jakoś daje, to chyba też jedna z oznak nerwicy, zakładanie z góry, że i tak będzie źle, i tak nie da rady, a tu jakoś się daje. A do tego ostatnio jestem jakiś nerwowy, czuję się jakbym miał okres. Wszystko mnie drażni, a już jak moja narzeczona coś powie nie tak to już wogóle.. Czy wy też tak samo macie? Może mi ktoś z was podać jakąś fajną muzykę dla znerwicowanego? Podobno Muzykoterapia pomaga. Pozdrawiam -- 20 lut 2011, 12:28 -- Ps : BUUU - fajny kolo na avatarze....
  4. tg--ice

    Wkurza mnie:

    A mnie wkurzył dziś mój starszy, wydarł się na mnie bez powodu... Wkurza mnie moja nerwica, kurde, kiedy to się skończy...... -- 19 lut 2011, 18:26 -- Wkurza mnie że przez nerwicę, nic nie osiągnę w życiu...
  5. Dziś o 14 kończyłem pracę, był fajrant, i to dopiero sprawiło mi naprawdę radość :)
  6. tg--ice

    prosze o porade

    Witam mam nerwicę od jakiegoś roku, ale również wrodzoną wadę serca (zwężenie aorty). Dziesiątki razy miałem Echo, czy ekg, lub holtera, i uwierz mi jak kardiolog patrzy na wyniki, to raczej nie ma możliwości, aby coś przeoczył. Upewniałem się odnośnie tego mając wykrytą już nerwicę, byłem u kardiologa, on zrobił mi badania i nic nie wykrył, mimo że mi się wydawało inaczej. Także raczej twoje objawy to nerwica, ale jeśli cie to nie przekonuje, idź z wynikami do kardiologa, on już w razie czego będzie wiedział co robić... Pozdrawiam
  7. Czasem drżała mi powieka, i wiem,że to taki ,,tik nerwowy" , także ja bym chyba z tym poczekał, zamiast iść do lekaża.....
  8. WITAM Miałem podobnie, po pierwszym ataku nawet nie wiedziałem że to nerwica, chodziłem po lekarzach, i wymyślałem sobie choroby. Nic nie skutkowało. Dopiero gdy trafiłem do psychiatry , po jakimś czasie zaczęło mi się poprawiać. Aktualnie jestem po około roku leczenia, raz jest lepiej, raz jest gorzej, ale jakoś do przodu... Z twoimi lękami to doskonale cię rozumiem, moje nie są tak zasadnicze jak twoje, ale również męczące. Do tego dochodzi ta ospałość, tylko bym spał i spał, a nawet są takie dni że najchętniej to bym nie wychodził z łużka... Niestety z nerwicą to jest tak, że człowiek cały czas myśli że po prostu nie da rady, ja po takim czasie leczenia dopiero zrozumiałem, że żadne leki i żaden psychiatra nie zrobi tego za mnie, on tylko może wskazać mi drogę, ale przejść ją muszę tylko sam... Po prostu musisz się uzbroić w cierpliwość, leki zaczną działać dopiero po jakimś czasie, i tylko czasu ci potrzeba aby się wyleczyć, więc trzymaj się i pamiętaj, że doskonale cię rozumie.....
  9. Oj już ja się postaram, żeby zimna nie była....
  10. WITAM!!! Założyłem ten temat, ponieważ potrzebuję miejsca, gdzie mogę napisać o tym co mnie dziś wkurzyło. Nieważne co to było, może nawet mała pierdółka, zdanie sytuacja, rzecz, osoba, nieważne.Po prostu napiszcie i się rozładujcie. A czego się dzisiaj baliście? Piszcie o wszystkim.... To ja zacznę: wracałem do domu, i jakiś baran tirem mi wymusił na trzeciego, ale wyzywałem........
  11. wracałem do domu, puściłem totka, trafię szóstkę, i na samą myśl już się cieszę:)
  12. Witam ponownie!!! Przez kilka dni się nie odzywałem, ponieważ miałem drobne problemy z interem,ale już wszystko w porządku. Przez weekend starałem się sporo odpoczywać, jednak i tak mnie dopadło, a może to kwestia tego że przez ostatnie dni jakby sporo się zmieniło, nie wiem czy na lepsze, czy na gorsze. W walentynki przeżyłem (delikatną) kłótnię z moją narzeczoną, o ironio, walentynki są raz do roku, a my akurat wtedy musieliśmy się kłócić!!! Jadnak po ,,delikatnej " wymianie zdań wszystko skończyło się pomyślnie. A nawet więcej... W walentynki pierwszy raz od dłuższego czasu postanowiłem też w końcu iść na żywioł, i spontanicznie zdecydowałem się na rozmowę z moimi rodzicami na temat przyszłego ślubu, i naszego wspólnego zamieszkania. To znaczy to my postanowiliśmy oznajmić moim rodzicom o naszych planach: moi rodzice mają trochę ziemi, więc postanowiliśmy zapytać ich delikatnie, czy nie odstąpili by nam działki pod budowę domku? I znów nerwówka, to znaczy moi rodzice się zgodzili, ale nerwa miałem... Niestety wczoraj zbicie, bo starszy pojechał do gminy, zapytać się o pozwolenie na budowę, a tu klops, i gmina nie wydaje żadnych pozwoleń, bo ma jakąś drogę budować, i na razie nie wiedzą gdzie...,a mieli podjąć decyzję do listopada zeszłego roku, czy oni muszą zawsze wszystko utrudniać? I znów nerwy... Nawet gdy to dojdzie do skutku, to i tak cały czas mam wrażenie że nie dam rady tego wszystkiego ogarnąć, po prostu to nie na moje nerwy!!! Tyle się słyszy w telewizji, radiu o ciągłych podwyżkach, zwolnieniach i biedzie, a co jeśli ja stracę pracę, za co będziemy żyć? I z tond właśnie mam wrażenie, że wywodzi się moja nerwica: Niestety (a może stety) pochodzę z rodziny poważnie zapracowanej, od małego byłem mierzony tym ile zrobię, gdy nic nie robiłem, to miałem wrażenie że jestem ten gorszy. I tak też było z nerwicą, gdy się źle czułem, to ni byłem skłonny do jakiejkolwiek pracy, przez to czułem się niepotrzebny, odrzucony, mimo że moja narzeczona zapewniała mnie, że to nie prawda, to i tak powodowało to u mnie ciągłe przybicie, do tego dochodziła męska duma, jak? ja? facet mam tu leżeć, odpoczywać, nie pracować, to niedopuszczalne!!!! Podchodziło to wręcz pod pracocholizm!!! Na szczęście tego typu uczucia po woli mi mijają... Od paru dni też czuję się dość poważnie zmęczony, więc wczoraj postanowiłem, że do końca tygodnia ładuję baterię, i po pracy wracam do domu, coś tam jem, myję się i idę spać. Powoli daje to efekt, ale też i moja nerwica, i uczucia które opisałem wyżej niestety dają o sobie znać, i czasami czuję się gorzej...Po prostu muszę z tym walczyć!!! Wpadłem ostatnio też na taki pomysł: Proponuję zakład. Kto pierwszy z nas wyleczy się z nerwicy, i udowodni to reszcie, to ja zrobię pizzę, i mu ją prześlę w nagrodę. Co wy na to? Pozdrawiam
  13. Dziś jest sobota, siedzę w domu i w sumie nic ciekawego nie robię. Moja narzeczona się uczy, więc mam wieczorek dla siebie. Stwierdziłem że trochę pogotuję, i zrobię pizzę. Ale to wcale nie polega na wykręceniu numeru do pizzerii, tylko zrobię prawdziwą, domową pizzę. Nieskromnie mówiąc podobno robię wyśmienitą. Właśnie się piecze, ciekawe jak wyjdzie? A tak szczerze, to chyba potrzebuję odpoczynku od tego wszystkiego: cały tydzień zajeb w pracy, robiłem po 10 godz dziennie, wracałem do domu, to już nie miałem ochoty kompletnie na nic. Szybko to się zemściło na mnie, bo po takich około trzech tygodniach lepszych, ostatnie dwa dni były ciutek gorsze, a nawet dziś w pracy, to można powiedzieć że źle. Na szczęście po pracy się polepszyło, i jak na razie idzie przeżyć. Chyba po prostu dość poważnie zająłem się tą pizzą, a dla całej rodziny to trochę trzeba przygotować, że po prostu o wszystkim zapomniałem. Manka, widzisz, niestety taka jest nerwica, dziś jest dobrze, ale jutro może być źle. Mam nadzieję że szybko ci to minie, bo jesteś za młoda, żeby się męczyć.... Jutro będzie LEPPER!!! Wiem że to ciężko, ale jakoś trzeba dać rade, w końcu studiujesz psychologię, więc raczej w przyszłości musisz mnie wyleczyć!!! A może obejrzyj sobie jakąś komedię? Wczoraj widziałem dobrą :,,Zemsta futrzaków" , skoro lubisz zwierzęta, to powinna ci się spodobać... Zauważyłem że chyba jedyny sposób na tego typu dni, to chyba po prostu przespać go... A jeśli chodzi o spotkania z byłymi partnerami, to ja chyba nie mógł bym tak, może dlatego, że wszystkie moje wcześniejsze związki, były dość nieudane. Jednak zawsze mówiłem ; że gdy odchodzi osoba którą kocham, to zabiera ze sobą część mnie... A sprawa ze słuchawkami, wygląda tak: polecam ci słuchawki firmy SENNHEISER, naprawdę dobre słuchawki, ale niestety potężnie drogie (ja za moje dałem prawie 300 zł), i gdy moja narzeczona się dowiedziała ile dałem, to myślałem, że mnie zabije!!! Urządzenia wielofunkcyjnego to na pewno nie kupuj firmy HP, zaufaj mi miałem, i szajs taki że głowa mała.... Mam nadzieję że ci się polepszy, bo dla nas facetów kobiece huśtawki nastrojów są wręcz tragiczne....heheheheh Trzymaj się nerwusko.....
  14. Przed terapią było mi naprawdę ciężko. Wspominam ten czas jako czarny okres w moim życiu. Moja nerwica zaczęła się od ataku paniki. Zaczęło mi się kręcić w głowie i myślałem że się uduszę, myślałem że to koniec. Zacząłem jeździć po lekarzach , ponieważ duszności i zawroty głowy nie odpuszczały. Byłem u różnych lekarzy, i każdy z nich miał swoją teorię.W końcu trafiłem do laryngologa, i on stwierdził że mam torbiela zatoki szczękowej. Przeszedłem operację. Przez jakiś miesiąc może dwa było lepiej, po czym zaczęło się pogarszać. Miałem już nawet myśli samobójcze. Ręce mi się zaczęły trząść, miałem napady zimna i gorąca, często kładłem się do łużka. Ponieważ mam wrodzone zwężenie aorty (niegroźne), to trafiłem do dość dobrej prywatnej kliniki kardiologicznej. Kardiolog po wykonaniu mi różnych badań stwierdził że na 99% jest to nerwica. Podał mi też namiary na dobrego (tak mi się wydaje) psychiatrę. Pierwsza wizyta, w sumie jej za specjalnie nie pamiętam, ale polegała na tym, że ja mu powiedziałem objawy, a on po zadaniu kilkunastu pytań, postawił diagnozę - nerwica lękowa. Przypisał mi też kilka leków, i kazał zgłosić się za dwa tygodnie. Po miesiącu brania leków, powolutku zacząłem odczuwać poprawę. Terapia polegała na tym, że Wchodziłem do gabinetu, a psychiatra siadał na przeciwko mnie, i rozmawiał ze mną ,,jak facet z facetem". Pytał mnie co się zmieniło od ostatniej wizyty itp. Kilka razy zmienił mi też leki. Wtedy myślałem, że to wystarczy, leki i wizyty, ale po jakimś pół roku gdy poczułem dość poważną poprawę, to oczywiście zacząłem szaleć, i dalej rzuciłem się w wir szybkiego i nerwowego życia. Szybko zemściło się to na mnie, i mi się pogorszyło. Mój psychiatra powiedział mi że spocząłem na laurach, i że to ja sam muszę sobie wszystko od nowa poukładać, że on może ze mną rozmawiać, dawać leki, prowadzić terapię, ale wszystko zależy odemnie samego. Starałem się zwolnić moje życie, i dopiero po około roku nastąpił przełom i pierwsze co to oswoiłem się z myślą, że MAM NERWICĘ, dopiero wtedy to do mnie dotarło. Wcześniej chodziłem do lekaża, leczyłem się, ale tak nie do końca mu wierzyłem że te wszystkie objawy jakie mam to sprawka nerwicy. Teraz gdy się gorzej czuję to staram się w duchu powtarzać -,,spokojnie to tylko nerwica" Wstając rano powtarzam sobie - ,,to będzie dobry dzień" Zacząłem bardziej doceniać siebie, swoje życie, te dobre, normalne chwile, i na razie działa. Oczywiście są jeszcze gorsze dni, mam jeszcze czasem napady lęku,mam też gorsze dni, ale nie jest to już takie długie i męczące jak przed terapią, powoli uczę się dopiero żyć z nerwicą, ale wiem że jest do pokonania, czego każdemu z was szczerze życzę........
  15. tg--ice

    Co sie dzieje ?

    Na pierwszy rzut oka to po prostu zwykła nieśmiałość, ale mi się wydaje że to coś więcej.... Miałem podobnie, tylko różnica polegała na tym, że ja miałem problem z przełamaniem siebie, i zrobieniem pierwszego kroku, jednym słowem z zagadaniem... Cóż tu poradzić? Chyba tylko i wyłącznie to zależy od ciebie, raczej nie powinieneś się bać randek, nawet jak się skompromitujesz, to zawsze możesz iść na kolejną randkę, w końcu jak napisałeś, to na brak zainteresowania nie narzekasz.. Raczej masz problem z akceptacją samego siebie, przez internet, itp, to wszystko jest ok, ale w realu to po prostu brak ci pewności. Jeśli czujesz, że dla ciebie to bariera nie do przeskoczenia, to możesz iść z tym do psychologa, on ci na pewno coś poradzi... Powodzenia kasanowo...
  16. Moja terapia trwa już ponad rok, i jest wyraźna poprawa, jednak jeszcze chyba długa droga prze demną do całkowitego wyzdrowienia. Wiele w tej drodze zależy od nas, więc im więcej robisz,zmieniasz w samym sobie, tym chyba terapia będzie krótsza...
  17. chmmm... nerwica Na początku gdy zacząłem na nią cierpieć, to myślałem, że to koniec świata, że nie będę zdolny do jakiegokolwiek działania, że po prostu mój świat się zawalił.... Dziś wiem, że nerwica jest do pokonania, że da się z nią żyć. Mimo że jest bardzo ciężką i straszną chorobą, uczy nas wrażliwości na otaczający nas świat. Nerwica jest codzienną walką z samym sobą. Budzisz się rano, jest dobrze, ale za godzinę lub dwie, może być źle. Dzięki nerwicy każdy dobry dzień, bez objawów dzień, jest po prostu świętem...Bardziej doceniam to co dobre, i marzę wręcz o normalności. Czy czuję się jak wariat? TAK! Ale jak słyszałem w jednym filmie ,,Tylko wariaci są coś warci...."
  18. Tak mi się wydaje że to był atak lęku, po prostu w domu czujesz się bezpiecznie , a poza nim jest dużo gorzej, do tego ten mrok spotęgował lęk. Na pewno powinieneś iść z tym do psychiatry, on będzie wiedział co robić....powodzenia
  19. Ja mam dwa psy, i chyba jest podobnie co u ciebie, chyba mają mnie dosyć, a jeden to już nawet powarkuje czasami... Podobno jeśli chodzi o zwierzęta to do słuchania najlepsze są rybki, , jakby co to nabiorą wody w usta..... A do tego w pokoju jest wtedy takie fajne wilgotne powietrze i fajna poświata od akwarium. Chomiki potrafią hałasować w nocy, a wręcz obudzić. Moja siostra kiedyś miała nawet dwa, ale z tego co wiem to ją wkurzały... Przyjmij moje najszczersze kondolencje z powodu straty ukochanych słuchawek, oj to na pewno jest bolesna strata.. .ja nie wiem co bym zrobił, gdybym stracił moje .... Również uważam, że niepotrzebnie rozmawiałaś ze swoim byłym, nie wiem jakie tam mieliście relacje, ale wiem że tego typu rozmowy to zawsze wywołują nerwy. Nie wiem, ale ja z moimi byłymi partnerkami nie rozmawiam wcale, bo poco....? Zauważyłem ostatnio że moja mama jakby bardziej się o mnie martwiła, wypytuje się o której wrócę z pracy, dlaczego tak późno, i wogóle.. Ciekaw jestem dlaczego? Wczoraj byłem napełnić toner w mojej drukarce, kurcze dałem sporo kasy, więcej niż przypuszczałem, i znów nerwy... ach ta nerwica, ale przynajmniej znów mogę drukować!! Dziś mam jakby wolne od mojej narzeczonej, jest u koleżanki, piszą razem jakąś pracę, nie wiem jaką bo to dla mnie chyba za skomplikowane. Wróciłem do domu po dziesięciu godzinach pracy, i wiem że nie powinienem tak pisać, ale nawet czuję taką lekką ulgę (tylko jej tego nie mów ), kurcze, ale dziwne....Wiem że będę miał cały wieczór dla siebie, aby zregenerować się fizycznie i psychicznie, wiem że jeden wieczór to trochę mało, ale zawsze to coś... Czasem gdy tak myślę, to mam wrażenie że wtedy po prostu nie zasługuję na nią, przecież ona za mną jak w ogień, a ja ..... A tak w ogóle to przyjechał do mnie syn mojej siostry, który ma 7 lat, i ten to dopiero męczy... Pozdrawiam
  20. Dziś mam trochę gorszy dzień, nie wiem,ale to może skutek ostatnich dni, nerwówka w pracy i kompletny brak czasu na odpoczynek i wyciszenie. Wracam do domu wieczorami, i kompletnie nie mam ochoty na nic... Brakuje mi paru dni na naładowanie baterii..., czy już zawsze ten świat będzie tak szybko pędził, bo powoli mnie wykańcza to tępo życia, mam nadzieję że to już długo to nie potrwa, chociaż końca nie widać............ Oby to nie odbiło się o moją nerwicę. Kurcze ale to wszystko jest porąbane, człowiek nawet nie ma czasu na to żeby się trochę zatrzymać, i popatrzyć na ten chory świat.Na szczęście pogodziłem się z moją narzeczoną, przynajmniej to mi nie zbija... Ale nie wiem, jakoś to tępo życia jakoś dziwnie wpływa na mnie, czasami nawet nie mam ochoty się z nią spotkać, już nie czuję jakby takiej potrzeby, jak tylko razem spędzamy czas zauważyłem, że staję się bardziej nerwowy, niż gdy jestem sam. Może to za dużo powiedziane, ale czasem mam wrażenie, że po prostu mnie męczy.Zamiast cieszyć się z każdego telefonu, to wkurzają mnie właśnie te telefony, że tak nazwę ,,z byle pierdółką" . Z jej strony to wszystko jest naprawdę ok, ma czasami swoje humorki, ale to jak każdy, ale zawsze mogę na nią liczyć itp... Więc o co mi chodzi? Czy mogę to moje dziwne zachowanie ,,zwalić" na nerwicę? Czy może tak bardzo szukam wyciszenia i spokoju, że nawet potrafię ją od siebie odsunąć? Nie wiem.............................................. W pracy atmosfera jako tako, mogło być nieco lepiej, ale i gorzej, więc do przeżycia (oczywiście poza natłokiem obowiązków). MANKA Jak tam wyciszenie i izolacja, pomaga?
  21. Tak mi się wydaje, że powinnaś jechać, choć jest źle. Nerwica jest chorobą w której pokonuje się samego siebie, więc chyba powinnaś to zrobić. Wiem że to na prawdę ciężko, ale musisz dać radę. Na pewno zostając w domu raczej ci się polepszy, ale to też nie będzie trwało długo, w końcu będziesz musiała wyjść, a chyba lepiej jest to zrobić z własnej woli, niż na przymus... Kaleczenie samego siebie to również nie jest rozwiązanie, wiem co mówię, przechodziłem przez to samo, i zaufaj mi nie tędy droga. Faktycznie gdy zadajesz sobie fizyczny ból, to wydaje ci się że jakby się od stresowywujesz, czujesz się wyluzowana, ale to tylko na chwilę, najgorsze jest to że kaleczenie samego siebie, może uzależnić, będziesz posuwać się coraz dalej, aż w końcu staniesz na krawędzi, a to może się skończyć źle! Zaufaj mi (mimo że tego nie jesteś świadoma) nie chcesz być na i przekroczyć tej granicy...a z tamtąd nie ma już powrotu..... MANKA Widzę że masz podobne problemy z drugą połówką co ja. Też wszyscy uważają mnie za praktycznie chodzący ideał, a ja chciałbym po prostu mieć SPOKÓJ. Ostatnio mamy na tapecie problem odnośnie kredytu na dom. Chcemy do końca roku wziąść kredyt, ale wcześniej musimy być małżeństwem, więc planujemy wziąść cywila, kurcze przeraża mnie ta cała sprawa. A co jeśli mi się pogorszy, jeśli nie będę mógł pracować, co wtedy? Moja narzeczona nie da rady nas utrzymywać, ale z resztą nie tędy droga, to ja jestem facet, to ja powinienem utrzymywać rodzinę, a jak na razie to czuję się jak ciapa. Chyba raczej z natury nie jestem leniwy, ale czasem naprawdę nie daję rady pracować, kurcze co wtedy? Po prostu boję się że nie dam rady... Nawet odnośnie tej sprawy trochę się posprzeczaliśmy, ale wiem że ona ma rację. Lata lecą, a wiecznie narzeczeństwem też nie można być. Czasem chciałbym uciec od tego wszystkiego, może to głupie, ale chciałbym czasem po prostu się odizolować nie tylko od narzeczonej, rodziny itp, ale po prostu od całego społeczeństwa. Zaszyć się z dala, gdzieś w głębokim lesie, z dala od brutalnego i krzykliwego współczesnego świata... Ale nie miał bym serca tego zrobić mojej narzeczonej, chociaż mam wrażenie, że tak by było lepiej dla niej. A jeśli chodzi o filmy, to ostatnio przerzuciłem się na filmy które nazywam lekkie i przyjemnie, nie obciążające psychiki, i nawet to nie są komedie (bo trudno dziś o dobrą komedię, większość obecnych komedii to po prostu ,,tak głupie że aż śmieszne"). Przerzuciłem się na baśnie filmowe i filmy fantastyczne dla młodzieży, bo przecież ja też jestem młodzież hehe....(chciałbym) Polecam ci ,,Most do Terabitii", ,,Kroniki Spiderwick" , ,,Artur i Miminki" lub ,,Opowieści z Narnii" itp . Wiem że to dziecinne, ale przynajmniej fajnie i lekko się ogląda. Ostatnio też oglądałem ,,Chłopiec w pasiastej piżamie" i ,,Wolność słowa", na prawdę dobre filmy!!! Obejrzyj sobie, a na pewno ci się spodobają, miłego oglądania...popijając dobrą meliskę...
  22. Właśnie wróciłem do domu, udało się ogarnąć auto, długo to trwało, ale się udało, pacjent będzie żył......... A co do filmów, to może coś pośredniego pomiędzy romansem, a horrorem, a mianowicie moja narzeczona bardzo lubi sagę Zmierzch, to taki romans o wampirach. Ja za tym nie przepadam, ale podobno kobiety to uwielbiają... jak nie widziałaś, to może spróbuj... Nie wiem, czy to taki teraz okres, ale ze wszystkimi się ostatnio kłucę; Od wczoraj jestem pożarty z moją narzeczoną, w pracy pożarłem się z kolegą, a na dodatek rodzicom coś się nie podoba.... eeeeeeeee, czy ja im wszystkim tak przeszkadzam? Chyba nie, miejmy nadzieję, że jutro będzie lepszy dzień. Na szczęście w miarę się czuję, a to naprawdę doceniam, oby jak najdłużej. A co do meliski, to niedawno z kolegą z pracy zaczęliśmy pić ów ziółko, i nawet odkryliśmy różne smaki, ( z cytryną, z miętą itp..), a to tak dla urozmaicenia. Zauważyłem, że im lepiej się czuję, staję się jakby bardziej odważniejszy, moja praca powodowała u mnie gorsze samopoczucie, a w szczególności jeden szef, po prostu czepiał się. Jakieś 3 tygodnie temu po prostu nie wyrobiłem, dosłownie wszystko mu wyrzygałem, nawet wyzwałem go od debili, mi się zrobiło lepiej, a i on jak na razie przestał się czepiać. Nawet ostatnio zabrał mi część obowiązków (tych które powodowały u mnie największe nerwy). I jak na razie jest spokój. Tylko szkoda, że musiało do tego dojść, że nie można było tego inaczej rozwiązać jak przez nerwy. Czy to zaraz trzeba być ,,krzykaczem" aby ludzie nie weszli ci na głowę? Wiem jedno : TYLKO SPOKÓJ MOŻE NAS URATOWAĆ !!!
  23. MANKA WSZYSTKIEGO NAJJJJJ , a przede wszystkim spokoju... Hmm horrory (ciekaw jestem jaki oglądałaś?), to ja kiedyś, jeszcze przed nerwicą to oglądałem często, teraz to trochę mniej, ja wiem, że to fikcja filmowa, ale jak to wytłumaczyć mojej nerwicy....... -- 02 lut 2011, 21:31 -- A tak wogóle to wszystko po staremu, praca, dom i nerwy. Ostatnio , od jakiegoś tygodnia za obserwowałem u siebie poprawę, oby na dłużej. Co prawda są cały czas różne sytuacje, zwłaszcza w pracy, które powodują u mnie lęk, ale gdy wracam do domu, staram się dużo odpoczywać i wyciszać. Zacząłem również pić melisę, nie wiem czy naprawdę, czy to moja autosugestia, ale trochę mnie uspokaja. Cały zeszły tydzień walczyłem z moim dzielnym autem, trzeba było go trochę podreperować, bo zbliża się przegląd, a czymś jeździć trzeba... Najgorsze jest, że mam wrażenie, że im głębiej grzebię, to cały czas odkrywam nowe rzeczy do naprawy... I znów nerwy EHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH................ I jak tu się pozbierać?...........
  24. tg--ice

    [Toruń]

    Dzięki Dobrze wiedzieć..
  25. Witam Ja jestem z okolic torunia, Na nerwicę leczy mnie lekaż z Grudziądza, ponieważ w toruniu nie ma dobrych lekaży, jeśli chcesz, to dam ci namiary na niego....
×