Skocz do zawartości
Nerwica.com

re33

Użytkownik
  • Postów

    216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez re33

  1. "A ja szłam w zaparte, nie dopuszczałam do siebie w ogóle takiej myśli, musiałam uratować to małżeństwo." Ja tez tak walczyłam tyle, ze o swojego faceta. Nie dopuszczałam mysli, ze jest INACZEJ, ze cos sie skonczylo, ze nie mu juz tego UCZUCIA, ktore nas laczyło. I tez chyba oprzytmnialam. Zyłam zludzeniami, ktore były wlasnie w mojej glowie. [Dodane po edycji:] Stad seks spotkania, po ktorych czułam sie tylko uporzona, kiedy doszlo to do mnie po jakichs 2 dniach [Dodane po edycji:] U mnie bywały okresy całkiem dlugie, kiedy byalam bez FACETA i bylo mi dobrze. Nie czulam dyskomfortu.
  2. Faktycznie nieciekawa ta Wasza sytuacja. A najgorsze jest to oddalenie, bo ja juz nie ma zaufania, czy bliskosci fizycznej, to jest zle. Ale moze ta terapia wskaze Ci to co dal Ciebie najlepsze. Na pewno tak bedzie :) Toksyczne zwiazki sa bardzo trudne i trudno sie od nich odciac. Widzisz mnie było bardzo trudno, bo do konca bylismy ze soba blisko i w zaufaniu. Przez 2 lata nie bylo dnia zebysmy sie nie widzieli, ciagle tel, smsy, ja u niego on u mnie. Ciagle. I kiedy on odszedl tak z dnia na dzien myslalam, ze oszaleje, nie moglam w to uwierzyc. No bo jak??? to bylo straszne. Myslalam, ze tego nie przezyje ( a przezylam ) strasznie rozpaczałam, nie byłam w stanie pracowac, bo plakalam nawet w pracy. Leki mnie troche wyciszyly, ale potem byly te incydenty z seks spotkaniami i to tez mnie rozwaliło. Wiec dla mnie najlepsza jest teraz CISZA ktorej tak wczesniej sie bałam. Na pewno za jakisz czas dojde do rownowagi psychicznej i przestanie mi zalezec. Tak bylo z innymi partnerami, teraz tez tak musi byc. Droga Piscis jak juz stane na nogi z obecnym problemem, wtedy napisze Ci jaka gehenne mialam z moim bylym mezem. Co prawda bylo to w mlodym wieku, ale przez 5 lat byłam wlasnie "ofiara" , ze nie wspomne o tym, jak moj maz katował mnie fizycznie. To było dopiero uzaleznienie!!!!
  3. Jesli chodzi o wizyty u psychologa, to mam w poblizu jednego, ale prywatnie i bardzo drogo. No coz, tez nie mam kasy. Jednak psycholog to rarytas. Tym bardziej ciesze sie, ze Tobie udało sie załatwic taka terapie bezpłatnie Co do ogladania zdjec, to masz racje, ze to rozkleja. Ale ja juz bardzo dawno tych zdjec nie ogladalam i dzis zajrzałam. Zastanawiałam sie dzis nad tymi uzaleznieniami. I czasem nachodziły mnie mysli, ze to po 1) na pewno uzaleznienie ale po 2) nieszczesliwa milosc - tak w moim przypadku. Badz co badz bylam bardzo zwiazana uczuciowo ze swoim bylym (az za bardzo) potem ta zdrada i porzucenie. No radosci nie było Ale kiedy tak siedze i to pisze, to wiesz Droga Piscis, ze chyba jednak zaczynam poooowoli łapać dystans. I bardzo dobrze zrobiły mi te ostatnie dni bez kontaktu, bo choc ten jeden raz sie zlamałam, to jak pisał TAO wcale to nie było takie złe. Teraz jest mi już duzo prosciej z ta "cisza". A ze czasem pobecze no coz I jak sie uklada Wam teraz? Pisałas, ze 3 dni sie spotykaliscie. [Dodane po edycji:] Ja w połowie stycznia zamierzam wrocic do pracy, bo jak pisałam jestem na zwolnieniu lekarskim z powodu depresji . Jezeli do tego czasu bedzie zupelna cisza, powinno mnie to wzmocnic. A jak pojde do pracy, to juz bedzie super
  4. Droga Piscis jak dobrze, ze Ty mozesz chodzic do tego psychologa Ja bardzo chciałabym, zeby u mnie tez tak było. Ale, jak pisalam mieszkam ma wsi i jest trudno. Moje popludnie spedzialilam tak nostalgicznie. Ogladałam nasze wspolne zdjecia, troche popłakiwałam i postawiłam kreske na kartce Moze to "zegnanie" sie, to faktycznie jakis przełom. Moze w koncu do mnie dotarło, ze cos sie juz DAWNO skonczyło. Bardzo sie ciesze, ze bedziesz chodzic na terapie. Na pewno Ci to pomoze.
  5. Faktycznie zawiła sytuacja Ja zdałam sobie sprawe, ze to juz 3 miesiace minely od mojego rozstania i ze to JA zatrzymalam sie w miejscu. A moj były jest juz od tego baaaaardzo daleko. Jest 3 mesiace zaangazowny zupelnie gdzie indziej. Niby długo, ale to zalezy jak na to spojrzec i kogo brac pod uwage. Dla mnie to jeszcze krotki czas. Mysle, ze bede potrzebowala go o wiele, wiele wiecej.
  6. Piscis a moze w Twoim zwiazku jest cień nadziei na ułozenie sobie wszystkiego od nowa?
  7. Witam Moi Drodzy. Nastroj podły niestety. Znowu dzis beczalam w lozku. Ja juz nie bede sie do niego odzywac, bo ja juz nie moge tego zrobic. Chyba, ze za rok, kiedy juz zapomne, ale wtedy nie bedzie to potrzebne. On sie nie odezwie , bo uzgodnilismy, ze to dla mojego dobra. I furtki pozamykane. On nie wroci, ja nie mam czego szukac i o co prosic. Kolezenstwo nie jest dla mnie rozwiazaniem na tym etapie. I dlatego od wczoraj becze. TAO ja niestety jestem zmuszona odwiedzac psychiatre z powodów zdrowotnych. A tak poza tym ten psychiatra jest całkiem niezły hahahaha A "syndrom ofiary" ? Mysle, ze naprawde w tym cos jest. [Dodane po edycji:] Piscis odezwij sie, jak wrocisz od lekarza :) [Dodane po edycji:] Co do psychologa. Ja bardzo chętnie bym go odwiedziła, ale mieszkam niestety w bardzo małej miejscowosci i mam utrudniony dostęp. Ale niewykluczone, ze bedzie kiedys trzeba to zrobic. Psychiatra poza tym, ze rowniez zamieni pare slow z pacjentem skupia aie glownie na leczeniu farmakologicznym i wypisywaniu lekow. A tutaj potrzeba rozmowy i to pewnie nie jednej.
  8. TAO siedze zaryczana, ale jak miło przeczytac Twoj post. Ustallismy juz tak na powaznie, ze nie bedziemy sie kontaktowac ze soba. To ja mam zdecydowac kiedys tam, czy bede chciala sie odezwac, czy nie. Czy bede na to GOTOWA. No i siedze i rycze, bo wiem, ze to juz ostateczna decyzja i nie ma odwrotu. A swoja droga jutro moze przeczytam swoje posty kolejny raz. Tak sie ciesze, ze ktos sie odezwal w koncu. Dziekuje. [Dodane po edycji:] No nic. Od jutra znowu zaczynam stawiac kreski na kartce za dzien bez kontaktu. Uzbieralam juz 11 w poprzedniej kolekcji. Mam nadzieje, ze ta bedzie duzo bardziej obfita przeciez nie moge sie poddac no i znowu bede pewnie sama do siebie gadac dalej praca i praca nad SOBA. Mozolne to jedank
  9. Od rana miałam totalnego doła, poplakalam sie jeszcze w lozku a moje mysli zaczely krazyc gdzies, gdzie nie powinny. No i złamalam sie. Napisalam do niego na gg z mojego nowego numeru, bo przeciez zmienilam. Wyrzalilam mu sie jak to mnie wszystko boli i jaka to jestem nieszczeliwa. Pisalam, pisalam, nie kazalam odpisywac, bo stwierdzilam, ze i tak mi nie pomoze. Pisalam z przewami chyba ze 2 godziny. On w koncu napisal, ze to jego WINA - zrobil to pierwszy raz, ale ze czasu nie cofnie i ze przeprasza. Potem napisalm mu, ze jedynym rozwiazaniem dla mnie jest unkanie kontaktu, bo potrzebuje o wiele wiecej czasu niz on. I tak wrocilam do punktu wyjscia [Dodane po edycji:] Wyżaliłam* [Dodane po edycji:] Jeszcze ten sen dziesiejszy - wiem - "przypominajka". Sniło mi sie, ze spotkalam go z piekna brunetka, ktora miala wymalowane usta czerwona szminka i byla w zaawansowanej ciazy. Rany!!! Skad to wylazi???? [Dodane po edycji:] Ale sie dzis "rozwaliłam". Chodze, poplakuje, znowu sie z nim zegnam.
  10. Psycholog? Regularnie odwiedzam psychiatre, to chyba wystarczy. Poza tym mam doła, bo znowu sie złamałam. OJJJJJJJJJJ jaka ja jestem słaba kruszynka, ze az ZAL.
  11. Ja mam dzis MEGA doła od rana i nie chce mi sie juz chyba zyc.
  12. Mnie również podobają się posty TAO :)
  13. TAO mysl z wibratorem jest wysmienita hehe. Troche sie rozpisalam, bo dolaczylo sie kilka Pan i zrobilo sie jakos razniej. Ja dzis wlasnie doszlam do wniosku, ze siła magntyczna, ktora tak ciagnie mnie do mojego bylego sa oczywiscie EMOCJE, ale na pierwszy rzut wychodzi fizycznosc. On jest, ok - był :) dla mnie bardzo pociagajacy ficzycznie. I za tym najbardziej tesknie i dlatego tez pewnie zgodzilam sie na seks spotkania. Ach te popędy.
  14. Ojejej, jakbym siebie widziala wiele lat temu, kiedy to latałam tak za swoim bylym mezem. To skomplikowane bardzo. u Ciebie wszystko jest zywe i "na biezaco". To ja chyba mam proble juz z "zastygła" miloscia :) Trzeba walczyc. Ja przed chwila rozmysllam nad tym, jak z moim bylym facetem bylo mi dobrze w lozku i przypominalam sobie jego ciało, kawalek po kawalku. Ech. Takie mysli mnie rozklejaja, dlatego staram sie je odganiac, bo najlepiej zaraz siegnelabym po sluchawke :) ale po co? przeciez ten zwiazek nie ma sensu. I tak tez sobie tlumacze w kolko. I bede to robic az pusci :) A forum jest dobre. Mozna z siebie wyrzucic co nieco :)
  15. Dziewczyny wszystko to jest trudne. ja przed chwila rozmawialm z moim przyjacielem z Kanady z ktorym przyjaznie sie juz 7 lat. On zna moja historie, te ostatnia oczywiscie i wiecie co? jakos tam po mesku powiedzial bardzo dosadnie pare rzeczy, pare rzeczy tez nazwal po imieniu (dawanie dupy, czy puszczanie sie). Alez ja sie zdenerwowalam, jak to uslyszalam. Ale to prawda i dlatego zabolalo. Powiedzial, ze bedzie mnie wspieral i wiecie co? Opracowalismy "Program ciszy i ignorancji". Mailowo mam sie codziennie meldowac, jak mi idzie. Wsparcie jest bardzo wazne. [Dodane po edycji:] Co do miłosci. Sama czasem sie zastanawiam, czy to milosc. Jesli tak, to chora. Bo wlasnie emocje rzadza. Problem emocjonalny. Na poziomie racjonalnym potrafie sobie wszystko wytlumaczyc, tylko te emocje.... Czytalam gdzies, ze niektorzy ludzie, niektore pary po rozstaniach wlasnie ze wzgledu na EMOCJE nie moga juz utrzymywac ze soba kontaktu nawet do konca zycia. Niewyobrazalne prawda? A jednak prawdziwe.
  16. Heh, widzisz sama jakie to trudne. Kazdy musi znalezc na to jakis swoj sposob. Ja ta postepowalam 2 miesiace po naszym zerwaniu, choc nie bylo to jednostronne. Ale rozumiem Cie. Ech, ja tez jestem slaba. Co z tego ,ze nie pisze, nie dzwonie, a jednak ciagle mysle. Ale wierze, ze to tez minie z czasem.
  17. No własnie sprobuj choc raz mu odmowic. Ten jeden raz. Jeden mały krok. Zobaczysz jego raekcje lub brak reakcji. Wiesz, to sa trudne sprawy. Ja tez walcze. Walcze o siebie. Myslisz, ze nie chcialabym zadzwonic, pogadac, spotkac sie? Chcailabym, ale WIEM, ze takim dzialaniem zrobie krok do tylu i bede potem zalowac, bo ostatecznie skonczy sie na tym, ze mnie ponizy, czy zniewazy w jakis tam sposob. A ja tego nie chce. Wiec walcze z pokusami. Kiedy zerwalam kontakt najgorsze byly jakies 4-5 dni. Chcialo mi sie wyc. Ale tlumaczylam sobie. Tak. Gadalam sama do siebie :) i jakos poszlo. W sumie tez jestem na poczatku drogi, ale juz jestem :)
  18. Ja w to wierze. I pracuje nad soba. Tez mam kryzysy, srednio co 2 dzien :) ale staram sie. Czasem robie cos na przekor sobie i to tez wcale nie jest fajne. Np. zmienilam nr gg, zeby nie pisac z moim bylym. Oj jak bolalo pierwsze dni. A teraz? Poza tym, ze czasem sa pokusy uwazam, ze te rozmowy sa niepotrzebne. Tak samo - mam nadzieje zrobilam porzadek z telefonem. A reszta to juz praca i praca nad soba. Moze pisz na forum o swoich problemach, moze jakos Ci to pomoze. Ja otrzymuje tutaj wsparcie regularnie za co bardzo dziekuje forumowiczom :)
  19. łatwo nie jest, ale mysle, ze kiedys jak juz bedziesz naprawde wykonczona podejmiesz jakies decyjze. Widac - masz sile jeszcze to znosic. Widzisz ja juz takiej sily nie mam. Leki pomagaja sie wyciszyc, ale przemyslenia i rozwiazania swoja droga. Ja Ciebie doskonale rozumiem. To musi samo przyjsc. Taki przelom. Tak, jak ja teraz w obecnej sytuacji. Mnie zmobilizowalo wlasnie moje wlasne upokorzenie. Seks z bylym facetem, ktory zwyczajnie mna manipulowal i wykorzystywal moje uczucia i slaobosci. To tak dziala. Trzeba sie bronic rekami i nogami :) a kiedys odpusci :)
  20. Piscic kochana, ja mam za soba nieudane malzenstwo. Tyle, ze wyszlam za maz jeszcze w liecum i to byl tez bardzo toksyczny zwiazek w kyorym trwalam 5 lat. Tak toksyczny, ze byla nawet przemoc fizyczna. Ale wtedy mialam chyba wiecej sily i chyba tak nie przezywalam, albo po prostu juz nie pamietam. I tez przyszli z pomoca znajomi, rodzina i przyjaciolka. Nawet nie wiesz, jak sie ciesze nie jestem w tamtym zwiazku. Za nic w swiecie bym do Niego nie wrocila. A milosc byla, ze HO, HO. Pierwsza zlozylam pozew o rozwod. I poszlo. Teraz czesto mysle o tym, jako o sukcesie i mysle, ze skoro wtedy dalam rade teraz tez mi sie to uda :) Mocno w to wierze :) choc nie przychodzi latwo. Z tym, ze tu daje sobie margines czasu, bo od rozstania minelo dopiero ok. 3 misiace, wiec to krotki czas. Czasem potrzeba nawet roku, dwoch, czy trzech zeby tak naprawde spojrzec na wszystko z boku i z dystansem. Ufffffff. No mnie tez nie jest łatwo. Ale moze zastanow sie rowniez nad swoja sytuacja.
  21. Z tych honorem roznie bywa, ale jak juz sie dojdzie do jakisch wnioskow i postanowien w takich toksycznych ukladach wtedy zaczyna sie tez brac pod uwage honor. I wtedy pomaga :)
  22. Rozumiem doskonale, jak jest okropnie. Sama w tym tkwie. Ale ja tego nie chce i wiem, ze znajde w sobie sile, by z tego wybrnac. I wiem, ze zelazna zasada jest calkowite zerwanie kontaktu. Ja tez cala drze na dzwonek w telefonie, na dzwiek smsa. Ale przez ostatnie juz ok. 2 tygodnie, kiedy nie bylo zadnego kontaktu czulam sie duzo lepiej i wiem, ze to jedyna droga, zeby wyzdrowiec. Ja zaczelam pisac na forum i spotkalam tu wiele zyczliwych osob :) Dziekuje :) Poznadto cale grono moich znajomych i dwoje przyjaciół sa ze mna i wspieraja mnie. Bardzo sie z tego ciesze. A jezeli za kilka miesiacy uda mi sie z tego wyjsc i zapomniec o wszystkim bede chyba szczesliwym czlowiekiem :)
  23. Dziękuję Wam wszytskim. Nie dam się!!! Przemyslam sobie dzis wszystko i zupelnie SWIADOMIE napisalam do niego wiadomosc, ze jesli jeszcze raz napisze pod moim adresem jakakolwiek OBELGE ( a byly juz tez wczesniej nawet "glupie pizdy"), to nie zawaham sie isc z tym na Policje. Musze sie jakos bronic. On nie ma PRAWA mnie obrazac. To jest zadreczanie psychiczne. [Dodane po edycji:] Dodam, ze przez ten zwiazek, przez depresje przebywam juz 2 miesiac na zwolnieniu lekarskim i chce sie w koncu wyleczyc!!!! Chce o tym zapomniec. Gdy wroce ze zwolnienia tez nie bedzie łatwo, bo pracujemy obok siebie, ale mam nadzieje, ze DYSTANS bedzie juz tak duzy, ze sobie z tym poradze. RANY! w co ja sie wpakowalam. A przez ostatnie dni bylo juz tak dobrze.
  24. Staram się pracować nad poczuciem swojej wartosci, a Wy mi w tym pomagacie. Nie ukrywam jednak, ze takie sytuacje mnie dobijaja. Czuje sie tak, jakby on chciał mi po prostu dokopac. Tylko nie wiem za co. Pierwszy raz znalazlam sie w takiej toksycznej relacji. UFFFFFFFFF. [Dodane po edycji:] Poza tym wykorzystuje "wiedze" z naszego przeszłego zwiazku, to ze sie lecze na depresje itp. Uderza w najczulsze punkty i upokarza mnie tym. Uffffffff. Jak mozna byc tak podlym czlowiekiem? Zero wrazliwosci i empatii. Plycizna uczuc.
×