Skocz do zawartości
Nerwica.com

re33

Użytkownik
  • Postów

    216
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez re33

  1. TAO dziekuje za slowa pociechy. Masz racje, to skonczony dupek i NA PEWNO nie zalezy mu na przyjazni, czy jakiejkolwiek znajomosci. To toksyczna swinia. Pewnie czekal tylko az podstawie mu tyłek, ze i ja nazwe rzeczy po imeniu. Ale trafia na przeszkody, wiec sie wyzywa. Takie to prostackie
  2. Tak się cieszyłam z wczorajszego dnia. Ale to spotkanie popsuło wszystko. Jestem wsciekla na siebie!!!!!!!!!! Wieczorem popelnilam wielki blad. Ale pewnie dlatego, ze wypilam troche alkoholu i kontrola wysiadla. No nie wytrzymalam, bo napisal mi smsa, ze jestem popieprz....... i powinnam sie leczyc. Tak mnie to zezloscilo, ze ODPISALAM cholera. Tyle, ze napisalam, zeby PRZESTAL mnie OBRAZAC i ze kazdy ma PRAWO do swojego zycia. I zeby dal mi swiety spokoj. No nic. Znowu mnie tam czyms obrazil i przestalam pisac. Jestem dzis na siebie zla. Ale to byl tylko 1 blad. Sprowokowal mnie, a ja sie dalam. Chyba naprawde zmienie nr telefonu, bo od rana jestem zdenerwowana. Ach. Popełniłam BŁAD!!!! Zawiodłam sama siebie. Chwila słabosci. [Dodane po edycji:] Czego on ode mnie chce. To toksyczny palant jakim prawem on mnie obraza ?????
  3. Dzis sobie pmyslalam: skoro mnie nie chciales, skoro wymieniles na inna, to po jaka cholere jeszcze dzwonisz??? Mogł miec wszystko, ale nie bedzie mial teraz nic. Nie bede jego przyjaciolka, kochanka, czy kolezanka, zeby sie zameczyc na smierc. Jak przez ostatnie 2 miesiace. Niech on tez odczuje jakas strate. W koncu sam dokonal wyboru. A ja jestem z tego zadowolona.
  4. Dzis go widziałam. Jak tylko go zobaczylam mocno sie zmobilizowalam i z usmiechem na ustach powiedziałam "czesc, spiesze sie" - jak radziła Bieszczadniczka. Uffff. Przeszłam pare ulic dalej - dzwoni - nie odwbrałam. Po chwili przyszedł sms , ze mogłam chwile poczekac. Ufffffffff. Chyba wszystko poszło zgodnie z planem. Trochę mnie to "nadszrpnęło", ale do jutra zapomne. :)))
  5. Staram się być dzielna (heh pisze, jak dziecko) :) mineło DOPIERO 8 dni od zerwania kontaku, to niewiele a juz widze zmiany. Mam nadzieje, ze po dluzszym, czasie bedzie lepiej i tylko lepiej :)
  6. Chociaż jeszcze się męczę, to cieszę się z podjecia moich decyzji. Na sama mysl, ze mialabym wrocic do tych samych relacji po zerwaniu, manipulacji i bawienia sie mna czuje sie zle. Ale to dopiero teraz ze mnie wychodzi. Wlasnie m.in. chyba w tych koszmarnych snach. [Dodane po edycji:] Staram sie zajmowac soba, zaczelam spotykac sie ze znajomymi, nawet dosc czesto, zaczelam zalatwiac sowje sprawy, zaczelam w koncu cos ogladac itd. Powoli. Najbardziej cieszy mnie to, ze nie "karmie" sie informacjami od niego. Ze tego nie ma. Nie mam czego analizowac i nad czym rozmyslac :)
  7. Dziś miałam podłą noc. Czuję się, jakbym w ogole nie spala. Znowu miałam koszmarne sny zwiazane z moim byłym. Ufffffffffff.
  8. Dziękuje TEO. Moze dlatego tak mocno to przezywam, bo moze w byłym widzialam "zastepczego rodzica", ktory znowu zawiodł. Ech. Mozna analizowac w nieskonczonosc, ale pewnie cos w tym jest. W kazdym razie ja sie trzymam swojego planu i mam nadzieje, ze wytrwam i odzyskam wewnetrzny spokoj. [Dodane po edycji:] Dziękuje TAO
  9. TAO bardzo Cie prosze napisz co Ty wywnioskowałes z mojego postu. Moze to jakos mi bardziej otworzy oczy. Piszesz o analogiach. Jakie Ty zauwazyles? [Dodane po edycji:] I czy SLUSZNOSCIA jest to zerwanie toksycznych kontaktow?
  10. Witam. Poprzednie święta spędziłam ze swoją rodzina i z moim bylym facetem u mnie w domu. Heh. Wspomnienia wrócą, jak bumerang. Minął dopiero tydzień. Jeśli chodzi o kontakty z ojcem. Hmmm. Moj ojciec jest człowiekiem zamknietym w sobie. Nie okazuje uczuc. Nie pamietam by kiedykolwiek powiedzial mi, ze mnie kocha. Pamietam z okresu dziecinstwa jego epizody z alkoholem. Bardzo to przezywalam, kiedy sie awanturowal. Zdarzało mi sie uciekac przez okno na parterze i wolac na pomoc babcie (matke ojca) - tak sie balam. Kiedy pracowal w innej miejscowsci siedzialam na oknie i wyczekiwalam na autobus pracowniczy, by zobaczyc, czy wraca do domu, czy idzie do knajpy. Pamietam tez epizod, kiedy podczas jakiejs sprzeczki uderzyl mnie jakims "kijem" czy co to bylo. Pamietam, ze tak mnie to zabolało, nie fizycznie - to nie bylo mocne uderzenie, ale to byl bol psychiczny. Nie odzywałam sie po tym incydencie do Niego przez rok czasu, choc mieszkalismy po jednym dachem. On mnie nigdy tez nie przeprosil. Dopiero pamietam podczs wlasnie swiat Bozego Narodzenia ja pierwsza zlozylam mu zyczenia, czego nie zrobilam nawet w Jego imieniny. Nie moglam, nie potarfilam, tak mnie to wtedy bolało. Z czasem, bardzo powoli nasze stosunki ulegly poprawie. Teraz moge powiedziec, ze sa poprawne. Ja go kocham. Pamietam tez, kiedy urodzila sie moja mlodsza siostra. Mialam wtedy 9 lat. Ojciec podczas chrztu mojej siostry pod wplywem alkoholu powiedzial, ze ja sie juz teraz nie licze. Poza tym, ze nie okazywal mi uczuc, wymierzal kary. Kiedys za jakies przwinienie kazal mi sciagnac majtki ( a ja sie tak wstydzilam ) i zlal mnie pasem na goly tylek. Hmmm. Pisze o nim, jak i jakims tyranie. Ale to moj ojciec i pomimo wszystko go kocham. [Dodane po edycji:] I teraz to zerwanie kontaktu. Wiem, ze robie to dla SIEBIE i jestem juz troszke spokojniejsza, a jednoczesnie mam wrazenie, ze robie cos na przekór sobie. COS czego nigdy nie robilam. To jakis dziwny konflikt. [Dodane po edycji:] Dodam jeszcze, ze ja nigdy tez nie bylam wylewna. Ale z tym partnerem bylo inaczej. Bardzo sie otworzylam. Zadnemu partnerowi nie okazywalam tylu uczuc. To byl jedyny taki zwiazek w moim zyciu. Facet nie byl jednak łatwy. Byl trudny nawet, a ja robilam wszystko, zeby bylo dobrze. Coz. Przeliczylam sie.
  11. Witam, Bieszczadniczko. Jakoś staram się trzymać. Wydaje mi się, ze troszeczkę się uspokoiłam, ale wiem, ze jeszcze dluga droga przede mna. Codziennie mam pokusy, zeby moze sie odezwac, napisac smsa, zaczynam sie obarczac jakas dziwna wina, ze tak sie nie postepuje, ze zachowalam sie nieladnie. Bo w zasadzie kontakt zerwalam po naszym ostatnim spotkaniu, kiedy sie kochalismy. No ale co to za milosc. Heh. Za znowu mysle, ze tak musi byc, ze ja go nic nie obchodze, ze traktuje mnie przedmiotowo, ze jestem niewazna i ze powinnam miec pewna satysfakcje, ze jestem silna. Ech. Ciagle gdzies to w glowie walkuje. Mysle...co bedzie, jesli on juz nigdy sie nie odezwie?....i ogarnia mnie jakis lęk. I znowu sobie tlumacze, ze za jakis czas to bedzie bez znaczenia. i tak w kolko. Czasem mam ochote isc do lasu i sie wykrzyczec. Niewykluczone, ze tak zrobie. [Dodane po edycji:] Poza tym, jak pisze Pepitka tak byłam zachłysnieta tym zwiazkiem, ze przez 2 lata wlasciwie zylam JEGO zyciem. Moje wlasne zeszlo gdzies na boczny tor. No nic musze byc wytrwala. [Dodane po edycji:] Boję się też zblizajacych Swiat, bo jesli odezwie sie na swieta, to poczuje sie podle nie odzywajac sie. Boje sie tez, ze wtedy moge sie zlamac, bo przeciez sa swieta i takie tam. Nie wiem skad sie bierze jakies dziwne poczucie winy u mnie. Moze dlatego, ze pierwszy raz znalazlam sie w takiej sytuacji, a moze dlatego, ze on mnie tak "wychowal sobie" przez te 2 lata. Uffffffffffffff.
  12. Zyje nadzieja, ze to minie. Codziennie stawiam na kartce kreske za wytrwany dzien. To taka praca nas soba. I chociaz jest dopiero 6 kresek i tak jestem dumna :) Wiem, ze kazdy kontakt moze mi zaszkodzic, dlatego obiecalam sobie, ze nawet jesli przysle zyczenia za swieta bede twarda i nie odwzwe sie, bo robie to dla siebie. Dosc sie juz upokorzylam. Dopiero teraz docghodzi do mnie to jak mnie zle traktowal, oszukiwal no i w koncu zdradzil. Nie zasluguje na moja milosc. Musze wytrwac. A jak go spotkam obiecuje sobie : "czesc, spiesze sie" . Obiecuje. Sama siebie nie moge zdradzic :) Pisanie na forum tez pomaga. Dziekuje :) [Dodane po edycji:] Dzis w nocy mialam koszmary. Nie mogla spac. Gdzies ciagle przewijaly sie sny zwiazane z nim. I byly to sny o tesci lękowej. Straszne.
  13. Moi drodzy Wasze rady sa bardzo cenne. Jutro minie tydzien od podjecia decyzji o odcieciu sie i jest troche lepiej. Komorka milczy. Chyba po tym, jak zmienilam gg i jak nie odebralam tel od niego cos do niego dotarlo. Moze sie juz nie odezwie - co ulatwi mi zadanie. Jednak kazdego dnia czytam forum, czytam artykuly w Internecie na ten temat i tlumacze sobie, jak tylko potrafie, ze dobrze zrobilam :) ze zrobilam w koncu cos dla siebie :) pomimo, ze to bolesne, ale mysle, ze dosc szybko przyniesie efekty. A jesli spotka go na ulicy faktycznie powiem "czesc, spiesze sie :)
  14. Staram się spotykać ze znajomymi. I czekam cierpliwie az te emocje opadna. Minely dopiero 4 dni i jest ciezko. Dopiero czuje sie, jak bysmy sie rozstali. Przez to utrzymywanie kontaktu po zerwaniu wszystko sie przedluzylo. Przedluzylo sie cierpienie.
  15. Ja muszę wytrzymać. Zmieniłam już nr gg. Własnie przed chwila dzwonil na komorke. I juz sie cala trzese. Musze to uciać, bo nie bede miala spokoju.
  16. Witam. Mam 33 lata. 2 miesiące temu rozstałam się z partnerem. On odszedł i ma nową dziewczynę. Ja nie umiałam sobie z tym poradzić, popadłam w depresję. Cały czas mieliśmy kontakt. Nawet 2 razy podczas spotkań doszło do zbliżenia. Ja sobie z tym nie radzę. Jestem od niego uzależniona emocjonalnie. Ciągle o nim myślę. Wiem, ze jdynym wyjsciem jest zerwanie kontaku. Inaczej nie uwolnie się od tego. To jak narkotyk. Czuję się fatalnie.
×