naranja, zdanie te padly w kontekscie tego ze jestem sflustrowana swoim zyciem, niezadowolona z pracy, nie mam partnera i czuje sie samotna przegrana. Z zewnatrz patrzac moja sytuacja nie jest zla powinnam byc szczesliwa....ale nie jestem.
Wlasnie tego samego oczekiwalam od terapeuty ze mi pomoze mi "badac" dlaczego jestem sflustrowana swoim zyciem, nauczyc mnie jak szanowac sama siebie, pomoze podniesc moja niska samoocena, nauczy dbac o moje potrzeby emocjonalne a nie skwituje ze 'sama musze wiedziec czego chce'.
Zlalazlam w internecie strone ktory bardzo dobrze opisuje moje problemy, nawet zamowilam sobie ksiazke i ja przeczytalam ale nie potrafie sobie sama pomoc....
ponizej zalaczam link moze komus sie przyda
http://pracownia4.wordpress.com/2008/05/10/narcystyczna-rodzina/
"....Związki pomiędzy doświadczeniami dzieciństwa a ich konsekwencjami dla dorosłego zachowania od dawna fascynowały obserwatorów ludzkiego zachowania. Szczególnym zainteresowaniem cieszył się wpływ najbliższej rodziny na rozwój osobisty. W ostatnim dziesięcioleciu pojęcie „dorosłe dziecko alkoholików” (DDA) pomogło zrozumieć niemal zupełnie przewidywalne skutki dorastania w rodzinie osób nadużywających alkoholu. Terapeuci pracowali z pacjentami cierpiącymi na niskie poczucie własnej wartości, niezdolność do utrzymania bliskich związków, i/lub zablokowane drogi do zrozumienia swojej sytuacji.
Ale co z ososbami, które miały cechy DDA, ale ich rodzice nie pili i nie stosowali przemocy? Wśród cech tych dorosłych dzieci dominują chroniczna depresja, niezdecydowanie i niepewność siebie.
„W tej populacji znaleźliśmy też wspólne cechy związane z zachowaniem: chroniczna potrzeba dogadzania innym, niezdolność określenia własnych uczuć, chęci i potrzeb oraz potrzeba stałego bycia docenianym. Ta grupa pacjentów czuła, że rzeczy złe, które im się zdarzają, są jak najbardziej zasłużone, podczas gdy te dobre przytrafiają im się prawdopodobnie wskutek jakiejś pomyłki albo przypadku. Mieli trudności z byciem asertywnymi, a w skrytości doświadczali wszechogarniającego poczucia wściekłości i bali się, że może ono wypłynąć na powierzchnię. Czuli się jak papierowe tygrysy – często bardzo żli, ale łatwo dający się powalić. Ich relację z innymi charakteryzowały nieufność i podejrzliwość (granicząca z paranoją), przeplecione często z tragicznymi w skutkach sytuacjami całkowitego i nieroztropnego zaufania i odsłonięcia się. Byli chronicznie niezadowoleni, ale bali się być postrzegani jako osoby wiecznie jęczące albo uskarżające się, gdyby wyrazili swoje prawdziwe uczucia. Wielu potrafiło ukrywać swój gniew przez bardzo długi czas, po czym stawali się wybuchowi z powodu stosunkowo mało znaczących spraw. Mieli poczucie pustki i braku satysfakcji ze swoich osiągnięć – zdarzało się to nawet osobom, które wyraźnie odnosiły spore sukcesy. Lista tych osób obejmowała profesjonalistów, obsesyjnie zaangażowanych w swoje przedsięwzięcia, którzy jednak nie byli w stanie osiągnąć sukcesu na poziomie, który by ich satysfakcjonował. W związkach osoby te często znajdowały się w powtarzających się sytuacjach bez wyjścia.”....... – [The Narcissistic Family]