Skocz do zawartości
Nerwica.com

aleksandraaniela

Użytkownik
  • Postów

    95
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aleksandraaniela

  1. Zgodzę się z tym, że robię jej krzywdę... będąc z nią i rozmawiając... moja matka nie ma terapii indywidualnych, niestety... grupowki nic jej nie daja bo nie poruszaja tam zadnych waznych dla niej spraw, a przynajmniej ona tak uwaza... probuje ja zmobilizowac... nic wiecej... i nie mam juz sily tego robic... chcialam zeby zaczela byc konsekwenta w swoim dzialaniu, ale nie potrafi... moze i powinnam pozwolic jej spasc na sam dol , w wielkie dno... ale ja na tym oberwe i nie bede miala za co jesc i pic... a zaporzyczanie sie u ludzi nie jest przyjemne... jestem zlem calej rodziny, wymagam szacunku i nie pozwalam robic sobie krzywdy bo cale lata nikt nie potrafil przyplnowac tego za mnie... Tao jest ci latwo pisac i doradzac, niestety, mam bardziej skaplkowana sytuacje w domu niz ci sie wydaje i pisanie o jakim kolwiek ustawianiu nie wchodzi tutaj w gre... szukam alternatyw i wsparcia... tylko to moge... dajesz za pewne bezpieczenstwo swoim dzieciom, dach nad glowa i wsparcie... ja nie mam tak dlatego probuje zrobic cos z tym...
  2. chciałabym żeby moja mama była na tym samym etapie co ty... niestety ona słucha tego co jej mówię, przytaczam jej sytuacje które "spieprzyła" i widzę, że w myślach powtarza sobie "byłam beznadziejną matką", cholera tylko, że ona nadal nią jest i mówię jej co robi źle, co mogłaby robić... jest teraz na terapii w Komorowie... ja sama próbuje jej pomóc... daje jej przykłady, analizuje... ale ona ma taki bałagan w głowie, że nie wie co ma zrobić... jutro idę na terapię, kolejny raz... nie wiem co mam robić... jak jej pomóc tak żebym i ja sobie pomogła... to jest tak skąplikowane... czytam o różnych formach terapii min. BH.. ale ja sama nie jestem w stanie nic zrobić... nie mam pieniędzy na terapie prywatną... i tak sobie myślę, że jak jutro pojadę na terapie to się rozsypie do końca... bo nie mam siły... noszę na sobie odpowiedzialność za matke za siebie i po części za mojego partnera... to mnie przerasta... mówię do niej ale chyba ona mnie nie słyszy... od dawna się tak źle nie czułam... i poczucie winy mnie dobija, takie którego nie potrafię zracjonalizować...
  3. Daj sobie szansę i pójdź do psychologa... Uważam, że nieudacznikiem jest ten kto ma problemy, ma możliwość rozwiązania ich, ma wsparcie a pomimo to nic z tym nie robi(nie chce robić)... Z pewnością nie jesteś nieudacznikiem;-) Pytanie, skąd masz takie objawy? co się stało takiego w twoim życiu? Odpowiedz sobie na te pytania jak będziesz u psychologa...
  4. najlepszym sposobem na przekonanie się jest wizyta u lekarza i psychologa;-)
  5. astalavista ja mam podobnie... czasami zastanawiam się czy to już sen czy nie... ale jak mój partner wtedy nie śpi to jeszcze go słyszę ,więc raczej to pół sen... ale czy warto zastanawiać się nad takimi sprawami? bardzo ci to przeszkadza?
  6. hipochondryk poszukuje u siebie chorób a twoje przypuszczenia na temat schizofrenii to potwierdzają, więc może lepiej żebyś przeszła się do specjalisty który rozwieje twoje wątpliwości? łatwiej opowiedzieć komuś o swoim problemie, niż napisać... poza tym słowo pisane nie oddaje dokładnie twojego stanu psychicznego... więc trudno jest na forum zdiagnozować kogoś przypadek.
  7. może zamiast szukać chorób pogódź się z pewnymi rzeczami... albo idź jeszcze raz do lekarza i nie oczekuj że ktoś ci tu pomoże... bo to jest tylko forum a ty najwyraźniej potrzebujesz specjalisty, który powie ci, że masz schozofrenie...
  8. myślę, że sama znalazłaś już rozwiązanie ale boisz się podjąć decyzje, szukasz potwierdzenia, a to nie my cierpimy... Z pewnością Twój partner potrzebuje leczenia..
  9. w takim razie to i ja bym miała nerwice natręctw... mam tak samo jak ty i jeszcze sylabizuje każde słowo... wiele ludzi ma podobne zachowania... jeżeli sam nie będzesz próbował coś z tym zrobć to nikt ci w tym nie pomoże...
  10. A rozmawiałeś z psychiatrą o tym? Próbowałeś zmienić psychologa? A może to tylko twoja fanaberia? Może być wiele powodów dla których tak się czujesz..
  11. Powiedz o tym dietetyczce i polecam znaleźć grupę wsparcia, bardzo dużo pomaga... Znam to z autopsji...
  12. A nie uważasz, że próbujesz doszukać się jakiejś choroby? Pisałeś, że chorujesz na hipochondrię, uważam, że to jeden z objawów... Poza tym ja przed snem też mam czasami natrętne myśli... tak naprawdę o wszystkim i niczym... tworzę sama historie a potem śnią mi się dziwne rzeczy ale to chyba efekt tego, że nie mogę przez dłuższy czas zasnąć i leżę jak ten kołek 2-4 godziny aż usnę...
  13. A może powinieneś wybrać się do lekarza i porozmawiac o tym co sie dzieje z Toba?
  14. wariat0 a kiedy byłeś ostatnio u lekarza? Ja czuję to samo i w dodatku mam takie sny po lekach... ale na Sobieskiego mam zamiar je zmienić...
  15. W tym rzecz, że ona też należy do mojego życia... Wpływa na samopoczucie partnera, mój partner na mnie i takie błędne koło... Nie chcę się patrzeć jak cierpi najbliższa mi osoba... a wiem, że można zmienić taką sytuację i należy być cierpliwym... tylko szczerą rozmową można coś osiągnąć... mieszkam z partnerem i mamy czasami dużo wolnego czasu, ale obydwoje mamy swoje zaburzenia i lęki, które czasami nie pozwalają nam na wszystko czego chcemy... więc dopóki nie poukładamy spraw rodzinnych, domowych etc. musi wystarczyć to co mamy , ale nie jest tak źle, często oglądamy filmy, rozmawiamy hmm albo bawimy się z kotem. Wydaje mi się, że dopóki nie wyjaśnimy z T. jego i moich spraw rodzinnych nie będzie dobrze...
  16. Dzisiaj odbyłam kolejną wizytę u teściowej - tym razem nie poszło tak łatwo... Bardzo ją kocham, jest dobrą kobietą ale mam do niej żal , że nie chce widzieć i przyjąć do siebie pewnych rzeczy... Ehhh... kolejny raz został poruszony temat samopoczucia T., do tej pory wydawało mi się, że teściowa wie dlaczego jej syn zachorował na anoreksję i dlaczego nadal ma zaburzenia... niestety teraz już wiem,że ona kompletnie nic nie wie... Załamałam się i zdenerwowałam... jest ślepa i jeszcze wmawia mi, że Bóg wyleczy jej syna... jest dewotką;-/ ale to nie jest najgorsze... i T. i ja powiedzieliśmy jej dzisiaj o powodach jego choroby, oczywiście trudno jej przychodziło powiedzenie - rozumiem. Bo oczywiście ona nie widziała problemu w młodości syna a do tego uważała , że powodem T. anoreksji jest to , że on nie jadł... nigdy nie przyszło jej do głowy pytanie - dlaczego nie jadł!!! próbuję to wytłumaczyć - kobieta nie jest wykształcona, wychowała się na wsi, po wyjściu za mąż przyjechała do W-wa i zaczęła rodzić dzieci (trójkę) - więc nie ma dużego pojęcia na temat problemów psychicznych ani psychologii... nie powinnam wymagać od niej tego... ale z drugiej strony jest matką od której oczekuje się uwagi... ehh... przeszłości nie można zmienić, pozostaje pogodzenie się z tym... kolejną sprawą jest to, że niestety nie chce dopuścić do siebie myśli, że jej zachowanie , jej wścibski nos i chęć niesienia pomocy za wszelką cenę jest dla T. szkodliwy i bardzo męczący pomimo tego, że obydwoje jej to powiedzieliśmy... Jest mi strasznie wstyd bo się na teściową uniosłam aż mi zwróciła uwagę, że sąsiedzi usłyszą... oczywiście przeprosiłam i następnym razem po prostu wyjdę z pomieszczenia żeby się uspokoić... Ehhh... w dodatku zgodziła się na terapię , ale dzisiaj powiedziała, że dopiero od nowego roku... chociaż tyle, inni mogą tylko o tym pomarzyć... Wiem, że będą następne rozmowy o tym, wiem, że mój partner ma dużo do powiedzenia własnej matce, opowiedzenia jej o sobie i swojej chorobie, wiem, że potrzebna jestem jemu bo czuje się przy mnie pewniejszy siebie... Pozostaje jeszcze jego siostra E. , bo druga jest całkowicie inna na szczęście...
  17. Teściową dosyć łatwo jest do czegoś przekonać, ale tak jak większość ludzi z czasem traci do tego przekonanie, więc na każdym spotkaniu chcę jej o tym przypominać... gorzej będzie jak się siostra partnera wtrąci i zniechęci mamę... ale to już inna sytuacja bo z nią też mam zamiar podyskutować...
  18. Jesteś bardzo dzielna! I jestem zachwycona , że są na tym świecie kobiety, które nie mieszają innych w swoje sprawy! Zaczęłaś myśleć o sobie i to jest piękne! Tak dalej!!! Najważniejsze jest to żebyś nie dawała się krzywdzić a wtedy wszystko się ułoży ;-) Kilka dni temu podczas wizyty u teściowej poruszyłam temat zdrowia psychicznego mojego partnera i teściowej. Udało mi się namówić teściową na wizytę u psychologa.. jestem z siebie dumna;-D
  19. A powiedziałaś jemu stanowczo,że macie problem? Może spróbuj bardziej obrazowo do niego dotrzeć....
  20. Mieszkasz z despotą i egoistą?! Ehhh... doskonale cię rozumiem mój poprzedni związek taki był... myślę, że przydałaby się wam szczera rozmowa...
  21. Ok, masz racje... przyznam, że się myliłam, wydawało mi się , że hevana leczyła się już wcześniej...
  22. nie napisałam, że nie zasłużyłaś na miejsce w komorowie, ale zamiast rozglądać się za inną terapią zajmij się tym co jest tu i teraz... a rozważania zostaw na chwilę później... bo aklimatyzacja jest ciężka i trwa czasami bardzo długo...
  23. grupa wstępna jest dla terapeutów, po to by sprawdzić czy ci ludzie nadają się na terapie w komorowie i do jakiej grupy ich dodać ... a nie po to by pacjent mógł sprawdzić jak tam jest... jest zbyt mało miejsc w polsce aby chodzić po terapiach i wybierać... O komorowie można się wszystkiego dowiedzieć na kwalifikacji... jak tam jest, jak wygląda terapia etc... jak komuś nie pasuje to niech tam nie jedzie... hevana twierdziła, że nie ma tam kto pilnować... jeżeli chce być pilnowana to powinna się wcześniej zdecydować na ośrodek zamknięty a miejsce na wstępnej zostawić dla kogoś innego... jeżeli już tam jest to niech korzysta z tego... hevana wiem czym jest ED, wiem że w komorowie mogą ci pomóc ale powinnaś zmienić sposób myślenia o terapii... a przede wszystkim o tym jak mogłabyś sama sobie pomóc ....
  24. po pierwsze krytyka dla nikogo nie jest przyjemna, ci co opanowali sztukę przyjmowania jej, wysłuchują innych , albo argumentują przeciwko niej albo po prostu nie odpowiadają... cała reszta ma do przerobienia wielką pracę.... jak sobie z nią radzić??... zależy od każdego człowieka, ja podobnie jak wy wrzeszczałam, kłóciłam się i wychodziłam obrażona czy to była rodzina czy w szkole... teraz inaczej do tego podchodzę pomimo tego, że czasami zdarza mi się to co kiedyś... zależy kto krytykuje i w jaki sposób... Ciężko przyjąć do siebie w stanie choroby słowa innych "weź się w garść" albo tak jak mój dziadek "za moich czasó to nie do pomyślenia było, żeby się rozklejać", cholernie się wtedy denerwuje... pierwszą zasadą ludzi chorych czy psychicznie czy fizycznie jest to, że musimy sobie pozwolić na to , że jesteśmy słabsi, chorzy, zmęczeni, bezsilni... Musimy się pogodzić z tym, że nie jesteśmy teraz w stanie zrobić tego i tamtego... Złość na siebie powoduje inne zaburzenia a przez to nie jesteśmy w stanie przyjąć negatywnych zwrotów... to jest początek drogi ku lepszemu... a co dalej? hmmm... będzie jeszcze ciężej bo trzeba zacząć pracować nad sobą... przejść terapię, albo poczytać mądre książki i samemu podjąć się terapii...
×