Witam. Od zawsze nie potrafilem godnie przyjac krytyki, wsciekalem sie i z tego powodu unikalem sytuacji gdzie moge byc skrytykowany, ale ostatni tydzien objawy przeszly doslownie same siebie. Slysze glosy jak mnie nieznajomi krytykuja, prawie wszystkie slowa innych uwazam za krytyke, mam w glowie sedziego ktory mnie poucza i karci np. jak pojawi mi sie mysl w glowie ze w tej chwili nie chce mi sie uczyc to ten sedzia w glowie od razu mi odpowiada ze jak sie nie bedziesz uczyl to umrzesz z glodu. Masakra. Przez te objawy nawet to co zwykle sprawialo mi przyjemnosc przestaje mnie cieszyc i zycie stalo sie dla mnie jedna wielka udreka.